poniedziałek, 22 listopada 2010

"Ostatnia wieczerza" Rachel Cusk

Książka Rachel Cusk „Ostatnia wieczerza” to studium kobiety spełnionej, zarówno jako matka i żona, jak i pisarka, która jednak przeżywa pewien kryzys. Tak twórczy jak i osobowościowy. Nie umiejąc tego nazwać, zdefiniować, zaczyna odczuwać dziwny przymus wędrówki, poznawania nowego, wyjścia ku nieznanemu, które może okaże się lepsze, a może wcale nie, ale coś się zmieni w życiu jej i jej rodziny. I tak pewnego dnia, ona, jej mąż i jej córki, pakują się i ruszają w stronę promu, aby po drugiej stronie kanału La Manche odnaleźć odpowiedzi na pytania, a może i same pytania, aby dopełnić się jako artystka, aby poznać nowe życie, nowych ludzi, nowy świat, którego korzenie są dziedzictwem nas wszystkich. Książka opowiada o życiu autorki podczas pobytu we Włoszech, gdzie odkrywa, a może dokładniej poznaje kulturę tego kraju, jego tradycję, kuchnię, umiłowanie sztuki, rodziny, przeszłości. W obrazach włoskich artystów szuka inspiracji, szuka swojej drogi, którą ma wrażenie, że gdzieś zagubiła, zatarła. Uczy się włoskiego, spędza czas z rodziną, otwiera się na świat i otwiera się na siebie. Czasami jesteśmy tacy zagubieni, zapatrzeni w jasno wytyczony cel, zapominamy od tym, co tak naprawdę jest ważne, uśmiech dziecka, pocałunek ukochanego, zwykłe proste życie, wspólne śniadanie, rowerowa wycieczka, spacer wąskimi uliczkami, wśród starych murów kamieniczek, które widziały więcej, niż jesteśmy w stanie pojąć. Po przeczytaniu tej książki czułam się taka... oczyszczona, nawet natchniona i bardzo zazdrościłam autorce, że potrafiła podjąć taką decyzję, takie wyzwanie i wyruszyć na poszukiwanie siebie. Bo tym właśnie była ta wyprawa. Może kiedyś... też zdobędę się na coś takiego. Książka okraszona jest ilustracjami obrazów włoskich artystów (Rafaela Sanzio, Piero della Francesca i innych), a także odnajdziemy szereg fotografii dokumentujących wyprawę autorki. Poznajemy także jej interpretację poszczególnych dzieł, bardzo osobistą i subiektywną interpretację.


„Ostatnia wieczerza” to przemyślenia, wspomnienia, spostrzeżenia, pełne magii, uduchowienia, a także całkiem proste zapiski uważnej obserwatorki. Polecam wszystkim, którzy potrzebują chwili oddechu w pędzie codziennego życia i odrobiny refleksji nad tym, co tak naprawdę liczy się w naszym życiu. A na zakończenie fragment, który doskonale oddaje rozterki samej autorki, a który z powodów wiadomych lub nie, wydał mi się bardzo bliski:

„Rano idę przez pola w jasnym, suchym świetle. Wracając, słyszę przez otwarte okna grę na fortepianie. Przystaję w ogrodzie i słucham. Jasność tego dźwięku wydaje mi się bardziej rzeczywista niż wszystko to, co zostawiliśmy za sobą, niż dom, niż dni, których powtarzalność zakuła moją duszę w swego rodzaju kajdany. Samotność fortepianowego dźwięku przemawia do mojej samotnej natury. Jestem zaskoczona, że coś do mnie mówi; jakbym wcześniej była niema, nieobecna, nieświadoma; jakby moje dotychczasowe życie, życie w domu, było fałszem, a prawdziwe wędrowało gdzieś po świecie, lekkostope, niepowtarzalne, nieuchwytne, dające się dostrzec czasem przelotnie przez otwarte okno, ale tylko na moment.”

3 komentarze:

  1. Książka warta zapoznania się z nią

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapowiada się ciekawie, więc jak tylko uporam sie ze swoją listą, to postaram się zabrac także i za nią ;)

    OdpowiedzUsuń