Kolejna powieść Sandry Brown za mną. Sensacja z wątkiem romansowym, obfitująca w akcje mrożące krew w żyłach i zaskakujące fabularne zwroty. To można znaleźć w najnowszej powieści pani Brown, zatytułowanej „Deadline”.
Przystojny i gnębiony koszmarami przeszłości dziennikarz Dawson Scott po powrocie z Afganistanu jedzie do Savannah, gdzie trwa proces o morderstwo niejakiego Jeremy’ego Wessona. Wśród świadków jest jego była żona, Amelia. Jednak pobudki Dawsona nie są podyktowane powinnością dziennikarską - za jego pobytem w tym miejscu stoi coś o wiele więcej. Poza tym Dawson i jego ojciec chrzestny, agent FBI-Headly, przypuszczają że śmierć Wessona wcale nie jest taka oczywista i pewna, a on sam może być synem wielokrotnego mordercy i terrorysty, od lat poszukiwanego przez FBI, niejakiego Carla Wingerta.
Dawson prowadzi swoje osobiste śledztwo, obserwuje Amelię i stara się za wszelką cenę nie zasypiać, bo wówczas koszmary atakują go ze zdwojoną siłą. Jednocześnie walczy z fascynacją, jaką zaczyna czuć do tej samotnej kobiety z dwójką dzieci, obarczonej dramatyczną historią własnego nieudanego małżeństwa. Pomiędzy dziennikarzem, a jego głównym tematem, jeśli można to tak nazwać, rodzi się coś, na co nie ma miejsca w tym świecie, w którym na siebie trafili. Lecz to dopiero początek. Bo przeszłość upomina się zarówno o Dawsona, jak i o Amelię.
Sandra Brown po raz kolejny mnie nie zawiodła. Zafundowała wciągającą i pasjonującą historię pełną akcji, emocji, tajemnic i zaskakujących cliffhangerów.
Uwielbiam być zaskakiwana, a nieprzewidywalność zdarzeń, jaką funduje mi autor w powieści, to coś, co niezwykle cenię i darzę wielką atencją. Nie inaczej było w tej powieści, gdy myślałam, że wiem już wszystko, nagle-bach!, i oto zostaję z szeroko otwartymi ze zdziwienia oczami.
Polecam, wyśmienita rozrywka dla wielbicieli solidnie skonstruowanych intryg kryminalno-sensacyjno-romantycznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz