niedziela, 3 kwietnia 2016

Caitlin Moran "Dziewczyna, którą nigdy nie byłam"

Oto Johanna, gdy ją poznajemy ma czternaście lat, ma czworo rodzeństwa, w tym ukochanego starszego o rok brata, Krissiego. Mieszka w ubogim domu w Wolverhampton, tuż po przemianach ustrojowych dokonanych przez Margaret Thatcher. Jest początek lat dziewięćdziesiątych. Ojciec dziewczyny, niedoszły rockman po wypadku, utrzymuje swą rodzinę z zasiłków. A Johanna chce więcej. Wie, że musi chcieć więcej. Lecz nigdy tego nie osiągnie będąc sobą. Grubą nastolatką o nieciekawym wyglądzie i nieciekawym imieniu.
Johanna staje się „Dziewczyną, którą nigdy nie byłam”. Tworzy siebie na nowo, glany, czarne kreski pod oczami, cylinder a’la Slash i oto na świat przychodzi… Dolly Wilde.

Po wielu rozczarowaniach Dolly dostaje pracę w renomowanych magazynie muzycznym „D&ME” i po pewnym czasie zaczyna być przysłowiowym enfant terrible, przed którym drżą wszystkie zespoły rockowe i nie tylko, wypuszczające na rynek swój nowy krążek. Bo Dolly specjalizuje się w kąśliwych, złośliwych, nie pozostawiających suchej nitki na twórcach recenzjach, które niejedną karierę już przekreśliły. Tak jak kiedyś ktoś położył szansę na sukces jej… ojcu.
Czy Dolly-Johanna jest szczęśliwa? Pragnie innego życia, chce mieć chłopaka, a po swoim pierwszym razie w wieku siedemnastu lat,  w jej życiu następuje przełom i mężczyźni zbijają się w jedną masę kochanków. 

W książce Caitlin Moran pokazane jest trudne dorastanie, bardzo szybkie dorastanie i szukanie swojej drogi w życiu. Wychodząc z brudnych robotniczych podwórek miasteczka niedaleko Londynu jest na pewno o wiele trudniej wybić się i osiągnąć sukces. Ale Johannie się to udaje. Jednak jakim kosztem? Utraconego dzieciństwa, delikatności, niewinności? 
W książce zachwyca realizm, cięty humor bohaterki, obezwładniające riposty, słodko-gorzkie żarty, który mogą zniesmaczać, ale tak naprawdę stanowią tło świata, w jakim porusza się Johanna.
Ta pozycja to także kopalnia wiedzy na temat muzyki lat dziewięćdziesiątych i nie tylko. Niejednokrotnie fabuła mrozi, wzrusza, ale w większości rozbawia, chociaż czasami gorzki jest to śmiech.
Kawałek świetnej literatury, polecam, lecz uprzedzam, czasami niektóre fragmenty są więcej niż ostre. Tną tak jak żyletki ciało bohaterki…

I mój cytat number one:

„Do tej pory jedyny plan, jaki przyszedł mi do głowy, to pisanie. Umiem pisać, bo pisanie - w przeciwieństwie do choreografii, architektury albo podbijania królestw - można uprawiać, gdy jest się samotnym i biednym i bez żadnej infrastruktury, grupy baletowej czy armat. Biedni ludzie mogą pisać. To jedna z niewielu rzeczy, w których bieda ani brak znajomości nie ograniczają cię”. *



str. 42, Caitlin Moran „Dziewczyna, którą nigdy nie byłam”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2016

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz