Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Feeria Young.
Rebecca Donovan napisała kontynuację książki „Powód by oddychać”, która składa się na serię „Oddechy”. Drugi tom nosi tytuł „Oddychając z trudem” i jest wyśmienitym dalszym ciągiem losów poharatanej przez życie, niespełna osiemnastoletniej Emmy. Kto czytał część pierwszą, wie, jak dramatycznie się ona zakończyła. Pamiętam, że lektura tego właśnie tomu wielokrotnie wzbudzała we mnie złość, ze względu na ukazane ludzkie zło w postaci miło uśmiechającej się pani, po której nikt nie spodziewałby się, że jest zdolna do tak okrutnych zachowań względem młodej dziewczyny.
W „Oddychając z trudem” możemy mieć nadzieję, że sprawiedliwości stało się zadość, ale czy to, co Emma ma za sobą, pozwoli jej normalnie funkcjonować? Oczywiście, zakochany w niej Evan cały czas jest tuż obok, tak samo jej przyjaciółka Sara, ale czy to nie za mało? Zwłaszcza, że dziewczyna postanawia zamieszkać z Rachel - „odnalezioną” matką, która, jak wiemy, oddała ją na wychowanie na kilka lat psychopatycznej ciotce, bo sama nie mogła sobie poradzić po śmierci ukochanego, ojca Emmy. Lecz czy to naprawdę tak wyglądało? I czy Rachel jest naprawdę gotowa na to, aby z kimś dzielić życie, skoro zdaje się być wciąż małą dziewczynką, w dodatku manipulantką? Gdy w jej życiu pojawia się o wiele od niej młodszy i bardzo przystojny Jonathan, można mieć nadzieję, że kobieta wreszcie ułoży sobie życie. Ale już wkrótce okazuje się, że mężczyzna ma więcej wspólnego z Emmą, niż z alkoholizującą się jej matką, w dodatku sam ma za sobą jakąś ogromną tragedię i ten fakt niemożebnie przybliża do siebie dziewczynę i „chłopaka” jej matki. Czy Evan będzie w stanie zrozumieć ten dziwny układ pomiędzy jego ukochaną, a starszym chłopakiem? Jakie tajemnice skrywa Rachel i kim naprawdę był ojciec Emmy? Niespodzianki wyskakują co rusz, jak króliki z kapelusza prestidigatora, a czytelnik może tylko nieustępliwie czytać dalej i denerwować się.
O tak, ten tom również przyprawia niejednokrotnie o palpitacje serca i powoduje chęć krzyczenia na bohaterów.
„Powód by oddychać” czyta się błyskawicznie, to powieść nasycona emocjami, zwrotami akcji i tajemnicami, a ich rozwiązanie poznamy pewnie w całości dopiero w III tomie, który będzie miał tytuł „Bez tchu”.
Według mnie to bardziej new adult niż young adult, bardzo wciągająca historia, ukazująca ludzkie tragedie, które mogą się zdarzyć każdemu, bez względu na to kim jest i skąd pochodzi.
Polecam, ciekawa, niegłupia i pozbawiona naiwności historia.
Zabieram się w weekend za lekturę i nie mogę się doczekać poznania dalszych przygód bohaterów, chociaż nie spodziewałam się, że akcja potoczy się w tę stronę.
OdpowiedzUsuńPrzede mną ciągle część pierwsza :)
OdpowiedzUsuńWedług mnie ta część jest lepsza pod względem emocjonalnym od pierwszej. Czekam z niecierpliwością na trzeci tytuł.
OdpowiedzUsuń