Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Filia
Magdalena Witkiewicz to specjalistka od szczęśliwych zakończeń. Przynajmniej tak było napisane na jej stronie internetowej. Jej wcześniejsze książki były utrzymane w raczej humorystyczno-romansowym tonie, ale ostatnio gdańska autorka ewoluuje w kierunku spraw ważnych, życiowych, zmieniających ludzkie losy. Nie inaczej dzieje się w jej najnowszej powieści „Pierwsza na liście”.
Kto jest główną bohaterką tej książki? Nie jest łatwo odpowiedzieć na to pytanie. Są nimi kobiety, które połączone zostały niewidzialną nicią miłości, zdrady i dominującej nad tymi uczuciami siłą prawdziwej przyjaźni.
Osiemnastoletnia Karolina wyrusza w podróż naznaczoną, a właściwie wyrysowaną przez chorą śmiertelnie matkę, która stworzyła swoją osobistą listę ludzi, którzy mogą pomóc jej córkom, gdy jej zabraknie. W swej podróży spotyka niespodziewanego pomocnika, starszego o dziesięć lat Filipa, nie przypuszczając nawet, że stanie się on jedną z najważniejszych osób w jej życiu. Dziewczyna szuka ojca, jednak czy ten wątek będzie miał swój happy end? Dawna przyjaciółka Patrycji, matki Karoliny, szuka sensu w swoim życiu, a może zacznie to dopiero robić, gdy spotka się z Karolą? Kim jest Grażyna, która sama przeszła ogromną tragedię, a teraz może odnajdzie sens w czymś, co sprawi, że gdzieś indziej ludzie uwierzą w dobro? I wreszcie, czy Patrycja nie za wcześnie zrobiła listę? I co by się stało, gdyby tego nie zrobiła? A raczej, co by się NIE stało?
Książka wciąga nas w wieloletnią i wielowątkową opowieść o wielkich miłościach, o życiu, rodzinie, zagmatwanych ludzkich losach i wciąż o sile prawdziwej przyjaźni. Tak, o tym jest „Pierwsza na liście”. O mocy przyjaźni, która jest w stanie pokonać zadawnione winy, nieprzebaczone krzywdy, złe wybory i złamane serca. A potem okazuje się, że i także chorobę.
Powieść czyta się naprawdę w ekspresowym tempie, a niektóre wątki aż proszą się o kontynuację. Jako romantyczka i wielbicielka romansów bardzo chętnie przeczytałabym osobną historię o Karolinie i Filipie, gdyż ta para niezwykle przypadła mi do gustu.
Nie należy oczywiście zapomnieć o przesłaniu, jakie niesie książka i o ważnej misji zgłaszania się do Banku Dawców Szpiku. Przecież każdy z nas może sprawić, że czyjaś gwiazda nadal będzie świecić na niebie.
Witkiewicz refleksyjna, Witkiewicz poważna, Witkiewicz wzruszająca, ale wciąż wierna swojemu hasłu marketingowemu. Specjalistka od szczęśliwych zakończeń. I bardzo dobrze, bo po takiej dawce wzruszeń chyba bym nie dała rady czytać o kolejnej ludzkiej tragedii. Polecam, to naprawdę wartościowa książka.
Wczoraj skończyłam czytać i jestem zadowolona, że to właśnie z tą książka zaczęłam Nowy Rok:)
OdpowiedzUsuńCzekam na nią i zazdroszczę tym, którzy już mogli przeczytać (-;
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie i coś mi się wydaje, że pójdę późno spać :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, ale coś czuję, że kupię książkę do tych emocji i wzruszeń :)
OdpowiedzUsuń