Bardzo lubię, gdy książka wciąga mnie od pierwszych stron, kiedy tajemnica od początku do końca jest tajemnicą, a finał przynosi kolejny zwrot akcji i niespodzianki. Taką właśnie powieść miałam okazję przeczytać. Książka zainteresowała mnie od samego początku, zaintrygowała i zaskoczyła. Mowa o „Umarli nie kłamią” autorstwa J.T. Ellison.
Bohaterką powieści jest detektyw wydziału zabójstw, Taylor Jackson, która po prawie śmiertelnej rozgrywce z psychopatycznym Naśladowcą przeżywa traumę rehabilitacji i cierpi na zespół stresu pourazowego. Po postrzale w głowę straciła mowę, ale okazuje się, że są to objawy tylko psychosomatyczne i dlatego musi chodzić na terapię, aby spróbować odzyskać głos. Zresztą, jeśli chce wrócić do zespołu, do pracy w policji, nie ma innego wyjścia. Jej chłopak, a właściwie narzeczony, doktor John Baldwin, cierpliwie znosi wahania nastrojów poharatanej przeżyciami kobiety, jednak ona sama czuje, że musi odciąć się od narzeczonego, przyjaciółki Sam, patolożki, która sama stała się ofiarą Naśladowcy. I wobec której Taylor ma niesłabnące poczucie winy. Dlatego pani detektyw z ochotą, a jednocześnie obawą, przyjmuje zaproszenie angielskiego hrabiego, Memphisa Highsmythe’a do jego zamku w Szkocji, gdzie nie tylko będzie mogła odpocząć, ale i poddać się terapii u znajomej hrabiego, psycholożki Madeiry James. Jedyne, co martwi Taylor, to fascynacja Memphisa nią samą, a także to, że po tragicznej śmierci żony i nienarodzonego dziecka, przystojny hrabia wciąż tęskni za swoją ukochaną.
Jednak koniec końców Taylor trafia do zamku rodem z wiktoriańskich opowieści i teraz zaczyna się kolejny koszmar w życiu i tak poharatanej pani detektyw.
Zamiast czuć się coraz lepiej, zaczynają nawiedzać ją koszmary i krwawe obrazy. Memphis, wbrew wcześniejszym obietnicom, okazuje jej olbrzymie zainteresowanie, a właściwie pała do niej niepohamowaną żądzą, na którą i ona nie jest obojętna. Ochmistrzyni zamku, Trixie, zdaje się nie być do niej przyjaźnie usposobiona, po terapii z doktor Madeirą Talyor wprawdzie odzyskuje głos, ale nie czuje się zbyt dobrze, a Memphis pojawia się koło niej w nieoczekiwanych momentach. Do tego dochodzi tajemnica związana ze śmiercią żony właściciela zamku Dulsie, a także burza śnieżna, która nawiedza okolicę, uniemożliwiając poruszanie się.
Taylor, uwięziona w posiadłości, walczy nie tylko z demonami we własnej głowie, ale także z autentycznym i niebezpiecznym wrogiem. Czy ukochany doktor Baldwin zdąży dotrzeć na czas do zasypanego śniegiem zamku? Czy Memphis jest wobec niej szczery? Co ukrywa? A może to stara ochmistrzyni czyha na jej życie? I czy doktor Madeira naprawdę chce jej pomóc?
Podczas lektury pytania mnożą się w głowie czytelnika niemal po przeczytaniu każdej strony. Zagadka goni zagadkę, a wszystkiemu dodaje grozy zimny i pełen sekretnych zakamarków Zamek Dulsie, koszmary i opowieści o duchach, a także ludzie, w umysłach których czai się ZŁO.
Świetny kryminał z dreszczykiem i wątkiem miłosnym. Wciąga i trzyma w napięciu do samego końca. Gorąco polecam.
Bardzo lubię, gdy książka wciąga mnie od pierwszych stron, kiedy tajemnica od początku do końca jest tajemnicą, a finał przynosi kolejny zwrot akcji i niespodzianki. Taką właśnie powieść miałam okazję przeczytać. Książka zainteresowała mnie od samego początku, zaintrygowała i zaskoczyła. Mowa o „Umarli nie kłamią” autorstwa J.T. Ellison.
Bohaterką powieści jest detektyw wydziału zabójstw, Taylor Jackson, która po prawie śmiertelnej rozgrywce z psychopatycznym Naśladowcą przeżywa traumę rehabilitacji i cierpi na zespół stresu pourazowego. Po postrzale w głowę straciła mowę, ale okazuje się, że są to objawy tylko psychosomatyczne i dlatego musi chodzić na terapię, aby spróbować odzyskać głos. Zresztą, jeśli chce wrócić do zespołu, do pracy w policji, nie ma innego wyjścia. Jej chłopak, a właściwie narzeczony, doktor John Baldwin, cierpliwie znosi wahania nastrojów poharatanej przeżyciami kobiety, jednak ona sama czuje, że musi odciąć się od narzeczonego, przyjaciółki Sam, patolożki, która sama stała się ofiarą Naśladowcy. I wobec której Taylor ma niesłabnące poczucie winy. Dlatego pani detektyw z ochotą, a jednocześnie obawą, przyjmuje zaproszenie angielskiego hrabiego, Memphisa Highsmythe’a do jego zamku w Szkocji, gdzie nie tylko będzie mogła odpocząć, ale i poddać się terapii u znajomej hrabiego, psycholożki Madeiry James. Jedyne, co martwi Taylor, to fascynacja Memphisa nią samą, a także to, że po tragicznej śmierci żony i nienarodzonego dziecka, przystojny hrabia wciąż tęskni za swoją ukochaną.
Jednak koniec końców Taylor trafia do zamku rodem z wiktoriańskich opowieści i teraz zaczyna się kolejny koszmar w życiu i tak poharatanej pani detektyw.
Zamiast czuć się coraz lepiej, zaczynają nawiedzać ją koszmary i krwawe obrazy. Memphis, wbrew wcześniejszym obietnicom, okazuje jej olbrzymie zainteresowanie, a właściwie pała do niej niepohamowaną żądzą, na którą i ona nie jest obojętna. Ochmistrzyni zamku, Trixie, zdaje się nie być do niej przyjaźnie usposobiona, po terapii z doktor Madeirą Talyor wprawdzie odzyskuje głos, ale nie czuje się zbyt dobrze, a Memphis pojawia się koło niej w nieoczekiwanych momentach. Do tego dochodzi tajemnica związana ze śmiercią żony właściciela zamku Dulsie, a także burza śnieżna, która nawiedza okolicę, uniemożliwiając poruszanie się.
Taylor, uwięziona w posiadłości, walczy nie tylko z demonami we własnej głowie, ale także z autentycznym i niebezpiecznym wrogiem. Czy ukochany doktor Baldwin zdąży dotrzeć na czas do zasypanego śniegiem zamku? Czy Memphis jest wobec niej szczery? Co ukrywa? A może to stara ochmistrzyni czyha na jej życie? I czy doktor Madeira naprawdę chce jej pomóc?
Podczas lektury pytania mnożą się w głowie czytelnika niemal po przeczytaniu każdej strony. Zagadka goni zagadkę, a wszystkiemu dodaje grozy zimny i pełen sekretnych zakamarków Zamek Dulsie, koszmary i opowieści o duchach, a także ludzie, w umysłach których czai się ZŁO.
Świetny kryminał z dreszczykiem i wątkiem miłosnym. Wciąga i trzyma w napięciu do samego końca. Gorąco polecam.
Jestem w połowie i już mam mnóstwo pytań: kto, jak w jakim celu. Zgadzam się - książka wciąga od pierwszej strony!!! Ach jestem ciekawa co tam dalej będzie :)
OdpowiedzUsuń