Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prozami i portalu Czytajmy Polskich Autorów.
Jest
wiele tematów w literaturze, które czasami autorzy boją się poruszać. I
albo nie robią tego wcale, albo czynią to z pewną zachowawczością,
rezerwą i swego rodzaju delikatnością. Są też autorzy, którzy nazywają
rzeczy po imieniu, nie boją się walić prawdy między oczy, uderzają w
najczulsze struny, sprawiając, że pokazana rzeczywistość boli, wywołuje
uczucie gniewu, wściekłości, nienawiści. I o to właśnie chodzi. Książka
ma wywoływać obrażenia.
Magdalena
Zimniak jest pisarką, która nie boi się sięgać po takie właśnie bolesne
tematy. Po Willi i Pokoju Marty powraca w wielkim stylu, a jej Jezioro
cierni od pierwszych stron wciąga, by potem wbić w fotel i namieszać
czytelnikowi w głowie.
Akcja
powieści rozpoczyna się w Stanach Zjednoczonych, gdzie młody student
prawa, Peter Robertson, postanawia polecieć do Polski, do rodzinnego
kraju jego matki Kate. Sama Kate, a właściwie Katarzyna, wyparła ze
świadomości wszystko to, co łączyło ją z ojczyzną, ukryła swoją polskość
w najgłębszych zakamarkach umysłu i nie przekazała nic ze swego
dziedzictwa synowi. Stephen, mąż Kate i ojciec Petera zna tylko część
prawdy i chociaż bardzo kocha żonę, nigdy nie udało mu się dotrzeć tak
głęboko, aby kobieta w pełni się przed nim otworzyła. Bo prawda, ta,
która siedzi w umyśle Kasi jest tak okrutna, nieprawdopodobna, bolesna i
dramatyczna, że nie ma w sumie innej możliwości, jak tylko ją ukryć i
sprawić, żeby nigdy nie ujrzała światła dziennego. Ale wycieczka Petera
do ojczyzny matki sprawia, że to, co miało być zakopane (ale
niezapomniane) na wieki, powoli zaczyna wychodzić na światło dzienne.
Peter spotyka się z dziadkiem Antonim, poznaje także ciotkę Monikę,
siostrę matki i okazuje się, że sekrety i tajemnice to nie tylko domena
jego matki, ale i całej rodziny. Jednocześnie w życiu chłopaka pojawia
się piękna dziewczyna Agnieszka, niepełnosprawny Wojtek, którzy także
odegrają wielką rolę w przedstawianych wydarzeniach.
Powiem
szczerze, że po Willi, która dla mnie jest numerem 1 na mojej osobistej
liście bestsellerów, postawiłam dosyć wysoko poprzeczkę Magdalenie
Zimniak i nie spodziewałam się, że tak szybko uda się jej tę przeszkodę
pokonać. Jezioro cierni to umiejętnie skonstruowany dramat
psychologiczny, gdzie napięcie rodzi się powoli, sukcesywnie wciągając
czytelnika w intrygę tak niesamowitą, tak świetnie splecioną i powiązaną
wątkami, że chapeau bas!
Po
raz kolejny powieść Magdy okazała się strzałem w dziesiątkę pod
względem i fabuły i konstrukcji bohaterów, a także sposobu, w jaki
pisarka przedstawia właśnie te bolesne, trudne, okrutne tematy. Jedyne
co mogę jeszcze dodać, to gorąca zachęta dla wszystkich do przeczytania
tej i poprzednich powieści autorki, bo są to naprawdę świetne i
wciągające książki!
Na razie tej pozycji nie mam w planach, natomiast chcę przeczytać Pani Zimniak "Pokój Marty". Ciekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuń