środa, 30 maja 2018

Nowa książka... pisze się :)

Pracuję w tej chwili nad komedią romantyczno-kryminalną. Bohaterka jest zwariowana, a bohater... no cóż, sami zobaczcie :)

Kiedy ujrzałem ją wchodzącą do sali balowej, piękną, zmęczoną, z blaskiem w niebieskich oczach, który współgrał z blaskiem szafirowych kolczyków w jej uszach… jasna cholera, chciałem zaśmiać się ze złośliwości losu i całej tej idiotycznej sytuacji. Ale potem, gdy tańczyliśmy, gdy była tak blisko, przez moment zapomniałem, po co to wszystko właściwie się działo. Lecz na krótko zapomniałem. Bardzo bym chciał całkowicie wymazać to z mojej głowy, ale znałem swoje powinności i odpowiedzialność za życie tych, których kochałem. Dlatego z pełną świadomością podawałem jej kolejne kieliszki z szampanem i dbałem o to, aby wypijała wszystko do dna. Czułem się jak ostatni gnojek, ale musiałem to doprowadzić do końca. Ale oczywiście wszystko poszło nie tak, jak planowałem. Bo powinienem wiedzieć, że z tą dziewczyną nie można zbyt wiele planować. Kiedy wychodziłem z jej pokoju, poszedłem do siebie, przebrałem się i uznawszy po jakimś czasie, że śpi juz zapewne twardo i pewnie, wróciłem do jej pokoju. Tymczasem ona obudziła się niemal natychmiast, a kiedy wypowiedziała przestraszonym głosem moje imię, coś złapało mnie za gardło i poczułem się jeszcze bardziej podle, niż czułem się do tej pory.
Teraz patrzyłem na nią uważnie, zastanawiając się, jak właściwie mam to rozegrać. A ona wpatrywała się we mnie bez strachu (co przyjąłem z ulgą) i z pewnym zastanawiającym zainteresowaniem (co przyjąłem z obawą). Wyglądała ślicznie, rozczochrana, w pomiętej sukience, bosa i z połyskującymi kolczykami w uszach. I sam już nie wiedziałem, czego pragnę mocniej. Jej, czy planowanej zdobyczy. Bzdura! Okłamywałem sam siebie. Doskonale wiedziałem czego, a raczej kogo chcę. Ale miałem zadanie do wykonania i teraz widziałem tylko jedną możliwość. Jedną. Jedyną. I bardzo bardzo głupią.
- Jesteś złodziejem. - Natalia stwierdziła to spokojnie.
No raczej. Oczywistości były oczywistościami. Kiwnąłem nieznacznie głową.
- Uparłeś się na naszą firmę?
Wzruszyłem ramionami.
- Teraz nagle przestałeś mówić? 
Rozłożyłem ręce. Złapałem ją błyskawicznie i założyłem plastikowy zacisk na nadgarstki.
- Greya się naczytałeś? - Prychnęła.
- Czego? - Spytałem, chociaż miałem zamiar się nie odzywać.
- Jezu, na jakim ty świecie żyjesz. - Przewróciła oczami i zachichotała. - Oj, za takie zachowanie Christian Grey użyłby nie tylko zacisków.
Zdenerwowałem się.
- Przestań mówić jakieś dziwne rzeczy. - Szepnąłem.
- Naprawdę nie słyszałeś o Christianie Greyu? - Chyba była bardziej zszokowana moją potencjalną niewiedzą, niż tym, że skrępowałem jej ręce.
- Słuchaj, nie obchodzą mnie twoi byli fagasi o dziwnych upodobaniach. - Warknąłem.
A ona popatrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami i po chwili wybuchnęła głośnym, świdrującym śmiechem. Przestraszyłem się i przygniotłem ją do materaca, jednocześnie zaciskając lekko dłoń w rękawiczce na jej ślicznych czerwonych wargach, które pragnąłem… 
- Proszę cię, abyś była cicho! - Wysyczałem, mając wrażenie, że wszystko umyka mi spod kontroli.
Pokiwała głową, ale jej oczy się śmiały, a ciało wibrowało od tłumionego śmiechu. Ja za to musiałem odsunąć się na bezpieczną odległość, bo jej bliskość, miękkość, zapach i dotyk wpłynął na mnie… hm, co najmniej powiedzmy, inspirująco. Zainspirował mnie do zrobienia czegoś, na co w żadnym wypadku nie mogłem sobie pozwolić. Powoli odsunąłem dłoń z jej twarzy, po raz drugi w czasie tej zwariowanej nocy.
- Czy ty siedzisz w tej swojej złodziejskiej dziupli i nie masz pojęcia, co dzieje się w pop-kulturze? - Parsknęła.
- Nie siedzę w żadnej dziupli. - Wyszeptałem. - Słuchaj, musisz ściągnąć na chwilę te kolczyki.
- Co? Pożyczyła mi je pani… - Jej oczy otworzyły się szeroko. - O nie! Nie ma mowy! Chcesz je ukraść?!
- Przepraszam, ale muszę to zrobić. - Odparłem smutno. - Nie mam już czasu. - Skoczyłem za Natalię, złapałem ją za szyję i po chwili osunęła się w moich ramionach. Załatwiłem co trzeba, uwolniłem jej skrępowane dłonie i kiedy zaczynała się przebudzać, pogłaskałem ją po policzku, pocałowałem delikatnie w usta i powiedziałem cicho:
- Wybacz mi. 
Gdy wyszedłem, błyskawicznie przemieściłem się do swojego pokoju i z bijącym sercem zniknąłem ze drzwiami. A potem usiadłem na łóżku, zrzuciłem kaptur i maskę i zakryłem twarz dłońmi.
- Kurwa… - przekląłem i wziąłem kilka głębokich oddechów. Ona mnie naprawdę wykończy, szybciej niż ta pieprzona kalabryjska mafia.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz