„Geniusz zbrodni” to szósty tom serii z Robertem Hunterem. W tej chwili w Polsce wydanych jest siedem tomów, wszystkie mam już przeczytane. Dlaczego dzisiaj piszę akurat o tym tytule? Ano dlatego, iż uważam, że jest to najlepsza odsłona zmagań Roberta Huntera z psychopatycznymi mordercami. Lecz tym razem Chris Carter zafundował wszystkim fanom tej serii prawdziwą gratkę.
Robert Hunter zamiast lecieć na urlop na Hawaje, zostaje wezwany przez FBI, które ujęło tajemniczego mężczyznę, w którego samochodzie znaleziono dwie odcięte kobiece głowy. Dziwny mężczyzna nic nie mówi, zachowuje się jak psychotyk, a gdy w końcu wypowiada jakieś słowa, brzmią one: „Będę rozmawiać tylko z Robertem Hunterem”.
Detektyw z Miasta Aniołów nie wie jeszcze, że aresztowanym człowiekiem jest jego przyjaciel z czasów studiów, a to, czego się dowie, na zawsze zburzy jego świat, który i tak często drży w posadach.
Nie chcę zdradzać zbyt wiele, powiem jedynie, że każdy rozdział, każda strona przynoszą kolejne dramatyczne i mrożące krew w żyłach odsłony tej historii, a Robert musi zmierzyć się z własnymi demonami i tragicznymi wydarzeniami z przeszłości.
„Geniusz zbrodni” to wspaniale skonstruowany thriller, gdzie każda niemal scena dopracowana jest do perfekcji, a intryga, którą przedstawił autor, jest tak zaskakująca, że niemal pod koniec każdego rozdziału czytelnik zostaje z opuszczoną szczęką. Cliffhangery, które tak lubi Carter, pojawiają się tutaj cyklicznie i sprawiają, że książki nie można przestać czytać.
Definitywnie: Chris Carter ląduje na pierwszym miejscu moich ulubionych autorów thillerów, a Robert Hunter to obecnie mój numer jeden, jeśli chodzi o bohaterów literackich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz