Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Filia.
Czasami przeszłość jest wyznacznikiem wszystkiego,
co może decydować o naszym życiu. Niekiedy pozwalamy na to z własnej woli,
innym razem przeżyte momenty tak mocno naciskają na naszą egzystencję, że nie
jesteśmy w stanie ruszyć dalej i patrzeć w przyszłość z odrobiną optymizmu.
Zwłaszcza, gdy te minione chwile naznaczone były okrucieństwem,
odczłowieczeniem, straszną wojenną zawieruchą i jej bolesnymi konsekwencjami. I
tajemnicą, która na wiele lat definiuje przyszłe życie wielu ludzi.
W takich właśnie klimatach odnajdujemy bohaterów najnowszej
powieści Anny Klejzerowicz, zatytułowanej „List z powstania”. To opowieść o
pewnej rodzinie, która pełniła spokojne i szczęśliwe życie do momentu wybuchu
II wojny światowej. Wówczas rodzina doktora Bańkowskiego zostaje niemal
zdmuchnięta z powierzchni ziemi, tak jak setki, tysiące im podobnych. Mała
Julka zostaje wywieziona na wieś, rodzice giną, a o starszej z córek, Hani,
która brała udział w Powstaniu Warszawskim, ślad wszelki ginie. Julia trafia do
sierocińca, a potem pod opiekę ciotki. I ciągle ma nadzieję, że jej bliscy
gdzieś tam są, że wrócą. A już na pewno nie wierzy w śmierć starszej siostry.
Ta wiara staje się jej nadzieją, ale i przekleństwem. I decyduje o jej życiu
przez kolejne lata, kiedy to dziewczyna, a potem kobieta nie potrafi odciąć się
od przeszłości, właściwie pogodzić z nią, tylko wciąż żyje czasem przeszłym,
rozpamiętując to co minęło i katując się myślami i niesłabnącą nadzieją. Z tym,
że ta ostatnia ma raczej druzgocący, niż budujący wpływ na bohaterkę. Julia swoją
obsesją zaraża, a właściwie naznacza córkę, Mariannę, która także nie potrafi
ruszyć do przodu, żyjąc w domu pełnego duchów przeszłości. Ale, czy tak do
końca Julia nie ma racji? A może to nie tylko wojenna zawierucha zdefiniowała
losy tej rodziny?
Anna Klejzerowicz to pisarka, specjalizująca się w
historiach kryminalnych. I w tej powieści oczywiście znajdziemy gratkę dla
miłośników tego gatunku. Ale oprócz tego jest jeszcze cała otoczka
historyczno-polityczno-sensacyjna i jak zawsze u tej autorki, obyczajowa.
Książka toczy się powolnym rytmem, by spokojnie przyspieszyć, aż do smakowitego
finału. Ciekawa intryga z historią w tle, jest połączeniem kilku gatunków, a w
tym tyglu znajdujemy opowieść ciekawą, dobrze napisaną i pełną interesujących
spostrzeżeń. To coś nowego, ale całkiem udanego w wykonaniu tej autorki.
Polecam.
Książka, która dotyka moich zainteresowań. Koniecznie musze przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tej autorki "Cień gejszy", całkiem fajna historia. Myślę, że ta też przypadłaby mi do gustu.
OdpowiedzUsuńCzytałam o tej książce wiele dobrych słów,wiele pochwał. Twoja recenzja utwierdza mnie w przekonaniu, że warto ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńTematycznie bardzo mi pasuje:)
OdpowiedzUsuń