wtorek, 11 lutego 2020

Molly... soon.

- Przestań się zachowywać jak rozpieszczona gwiazda rocka, tylko weź się w garść. I porozmawiaj ze mną. - Patrzyłam na niego spokojnie. - Nie jestem twoim wrogiem.
- Jesteś pewna?
- O co ci chodzi?
- Ty i on. To coś poważnego? - Ruszył w moją stronę gwałtownie.
Nawet nie drgnęłam.
- Ja i kto?
- Widziałem was.
- Was? Nas? Kogo? Czego?
- Molly, przestań pierdolić!
- No super, masz dobry wzrok. - Wzruszyłam ramionami. - I co w związku z tym?
- Nie pogrywaj ze mną, Molly. Obściskiwałaś się z tym dupkiem. Na naszej kanapie w salonie. A mieliśmy umowę.
- Pomógł mi uratować ci tyłek. Przytaskał cię po schodach do łóżka.
- I za to wsadziłaś mu język w gardło? - Robson pochylił się nade mną. Czułam jego pot i zapach przetrawionego alkoholu.
- Więcej go tutaj nie przyprowadzę. Ty bzykałeś Mariettę na naszej sofie. Więc i tak jestem ci coś winna. Ale to nie mecz. - Bezwiednie powtórzyłam słowa Wiktora, które kiedyś do mnie wypowiedział.
- Nie chcę, żebyś się z nim spotykała.
Zaśmiałam się.
- Ja też nie chcę wielu rzeczy. Tego, że zachowujesz się jak idiota. Że napastujesz swoją byłą. Że śpisz z kurwami. Że moja mama nie żyje, a mój stary siedzi w więzieniu. Ale na pewne sprawy nie mamy wpływu. I ty nie masz wpływu na to, co dzieje się w moim życiu i z kim się spotykam.
- On cię zrani.
Objęłam się ramionami.
- Wiesz co, Robson. Narazie to ty mnie ranisz. Więc zastanów się nad tym.



3 komentarze: