poniedziałek, 18 lutego 2019

Bez pożegnania - pisze się

Gdy się wyszykowałam, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Orzysza, do jego mieszkania.
- Przepraszam, że mam bałagan. Ale sprzątaczka rzuciła pracę.
- Okej, jakoś to przeżyję.
Mieszkanie nie było duże, ale za to przytulne. Panował w nim mały chaos, na fotelu zalegała warstwa ciuchów, a na stole piętrzyły się książki, wśród których wyłapałam tytuły Chrisa Cartera i Larsa Keplera. Natomiast obok wysokiej klasy sprzętu RTV stała wysoka szafka z imponującą kolekcją płyt CD. Dostrzegłam dyskografię Metalliki, AC/DC, Led Zeppelin, a także sporo pozycji polskich zespołów: Lady Pank, Maanam, Perfect, Dżem.
Uśmiechnęłam się.
- Co? - Zerknął na szafkę z płytami.
- Stara szkoła.
- Aaa, no tak. Wiesz, tam… - na chwilę jego twarz spochmurniała. - Muzyka dawała nam trochę luzu, pozwalała zaczerpnąć oddechu.
- A ty sięgałeś po mocne uderzenie.
- Znasz taki kawałek Metalliki, „One”?
- Kojarzę teledysk. - Już wiedziałam o co chodzi.
- O tak. Ten huk bomb. Ten biedny wojak. To byłem ja. - Jacek podszedł bliżej i złapał mnie za nadgarstki. Zacisnął na nich palce, jakby mierzył mi tętno. Byłam pewna, że czuje, jak bardzo jest przyspieszone. Pochylił się, jego oddech musnął mi włosy. - To jestem ja. Ale kiedy jesteś ze mną, mogę słuchać czegoś innego.
- To zrobimy to razem. - Spojrzałam mu w oczy. Były spokojne i pogodne. Odetchnęłam z ulgą.
- Jak wszystko, pani doktor. - Pocałował mnie w usta, miękko i słodko, a potem odsunął się i pokręcił głową.
- Może lepiej idź się przebrać. - Szepnęłam.
- Może lepiej pójdę. Bo w życiu nie dotrzemy na te urodziny.



Metallica ONE


Słowa tego kawałka idealnie oddają to, co miota się w głowie mojego bohatera, porucznika Jacka Kralla:

Nie pamiętam absolutnie nic
Nie wiem czy to jawa czy sen
W głębi mnie narasta krzyk
Lecz powstrzymuje mnie ta potworna cisza

Teraz, kiedy wojna skończyła ze mną
Budzę się lecz nie widzę
Jak niewiele ze mnie zostało
Nic nie jest prawdziwe, prócz bólu

Wstrzymuję oddech pragnąc śmierci
Błagam cię, Boże, obudź mnie (...)




1 komentarz: