piątek, 12 czerwca 2015

Marcin Szczygielski "Bingo"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Instytutu Wydawniczego Latarnik.


Na pozór szczęśliwe małżeństwo. Na pozór normalna rodzina. Paweł pracuje w telewizji swojego ojca, prowadzi tam poranny program informacyjny. Anna pragnie zostać pisarką, pracuje usilnie nad Książką, która odmieni świat polskiej literatury. Gośka, ich córka, przygotowuje się do matury. Anka ma wielkie parcie na szkło, jej mąż nie ma go wcale. Za to gnębią go demony przeszłości i historia śmierci jego matki. Poza tym nie ma najmniejszego kontaktu z ojcem, ale stara się utrzymywać znajomość na poprawnym poziomie, bo Anka ma wielką chrapkę na piękny dom starego. Pozory. To one są głównym bohaterem najnowszej powieści  Marcina Szczygielskiego „Bingo”.

Paweł nie jest szczęśliwy, Anka też nie, nawet Małgośka czuje, że jej rodzina od lat odgrywa jakąś rolę. Jedno wyjście na imprezę rozdania nagród telewizyjnych uruchamia dziwną i niezrozumiałą dla szarego człowieka machinę celebryckich nagonek i na siłę tworzonej papki dla mas. Do tego Paweł odkrywa kim naprawdę jest, spotyka Wojtka i okazuje się, że ostatnie dwadzieścia lat jego życia to była farsa. I pozory właśnie. Plus tajemnica związana z matką, ojcem, dzieciństwem… Wszystko to spada na czterdziestolatka z wielką mocą. I wkrótce okazuje się, że ojciec wcale nie jest aż tak wielkim wrogiem i zdaje się rozumieć swego syna lepiej, niż ktokolwiek inny. Lecz co ma zrobić Anka, dla której pozory właśnie są ważniejsze niż prawda? Paweł podejmuje męską decyzję i postanawia raz na zawsze skończyć z udawaniem i fałszem. A sposób, w jaki tego dokonuje, jest naprawdę spektakularny.

„Bingo” to książka słodko-gorzka, ukazująca po pierwsze życie w zakłamaniu, po drugie świat celebrytów, wcale nie taki błyszczący i glamour, jak może się to wydawać odbiorcom, usadowionym po drugie stronie ekranu, czy czytającym kolorowe gazety. Autor rzuca wieloma celnymi ripostami dotyczącymi różnych sfer życia, od literatury, przez telewizję, po pracę w korporacjach. To uważna i bezkompromisowa satyra na współczesny świat, ale do cna prawdziwa i celna.


Książka warta przeczytania, tak jak i poprzednie części Kronik Nierówności. Otwiera oczy, pomaga zrozumieć jak trudno w naszej rzeczywistości być sobą i dokonać upragnionego coming outu. Polecam.

2 komentarze:

  1. Słyszałam o tej książce, ale jeszcze nie miałam okazji jej przeczytać. ;)
    Pozdrawiam. :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Kto wie, może po nią kiedyś sięgnę.
    Pozdrawiam http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń