Siedziałem z nosem w notowaniach giełdowych, ale nie byłem w stanie się skupić. Moment, kiedy dostrzegłem łzy w jej oczach, coś we mnie poruszył. Ona z trudem hamowała płacz, a przecież nic, kurwa, złego nie powiedziałem! Wyraziłem tylko troskę, co było kompletnie odjechane, bo gdyby usłyszała mnie Martyna, najpewniej wezwałaby egzorcystę, księdza i szefową HR-u. A potem… gdy ona, Anita, wychodziła… Zauważyłem to. I to zmieniło wszystko. Szczupły siny nadgarstek, noszący ślady przemocy, jakby ktoś mocno ścisnął tę wątłą rękę. Poczułem, że ogarnia mnie szał. O tak, to było przynajmniej znajome uczucie, bo to, co pojawiało się w mojej głowie, kiedy myślałem o Anicie, trochę mnie przerażało. Ale wiedziałem jedno: muszę jak najszybciej dowiedzieć się wszystkiego o tej dziewczynie. A mówiąc „wszystko”, właśnie to miałem na myśli. Wszystko. Dlatego wziąłem komórkę i zadzwoniłem do naszego, to znaczy mojego i Patryka, wspólnego znajomego.
– Agencja MarkoSpy.
– Jezu, Marek, nie przedstawiaj się tak – powiedziałem i westchnąłem.
– Jestem profesjonalistą. – Stary gliniarz, który kiedyś wyciągał mnie i Patryka z kłopotów, uśmiechnął się. – Siema, Kostuchna.
– Siema, Marek, mistrzu pseudoreklamy. Potrzebuję przysługi.
– Zabiłeś kogoś?
– Nie dzisiaj. Chodzi o coś innego. – Przekazałem mu moje oczekiwania.
Marek obiecał, że w ciągu dwóch tygodni coś mi dostarczy. Gdy skończyłem rozmawiać, nie wiedziałem, czy robię dobrze, czy źle, ale zdałem sobie sprawę z jednego: coś takiego nigdy mi się nie zdarzyło. Zaczynało mi na kimś zależeć. Chciałem komuś pomóc. Oczywiście wcześniej pomagałem w całkiem inny sposób, ale to okazało się bardziej osobiste. I bardziej… ludzkie.
Co było już kompletnie pojebane, bo człowieczeństwa wyzbyłem się milion batów temu.
Bezlitosna siła. Kastor. TOM I
"Czytać to bardziej żyć, to żyć intensywniej". Rozmówki, przemyślenia, recenzje młodej pisarki. Bo jestem gadułą, choć czasami milczę. Bo jestem milcząca, choć czasami ględzę. Bo jestem miła, choć czasami trudno mnie znieść. Bo jestem niesympatyczna, choć czasami trudno w moim towarzystwie się smucić. Bo kocham słowo pisane. I kocham słowo czytane. I nie lubię fałszu i zawiści, a frustratom mówię stanowcze NIE. Szkoda czasu i atłasu, a życia to na pewno. :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Fragment jest świetny, wiem że to nowa książka, na którą czekam, dlatego cieszę się z każdego przeczytanego urywka tekstu.
OdpowiedzUsuń