środa, 29 czerwca 2011

prezenty, publikacje...

Zacznę od prezentów. Wzięłam udział w konkursie, w którym trzeba było opisać swoje marzenie, które się spełniło. Napisałam coś takiego:

"Gdyby trzy lata temu ktoś powiedział mi, że w 2011 roku będę mieć na koncie 4 wydane książki, jeden ebook, że będę mieć za sobą 25 spotkań autorskich, a na wakacje pojadę do Chorwacji z przyjaciółmi, których poznałam dzięki pisaniu książek... wiecie co? Rozglądałabym się za ukrytą kamerą, albo węszyła w poszukiwaniu zapachu jakiejś używki. Ale tak właśnie się stało. A przecież było to moim marzeniem, bo zawsze chciałam pisać, tworzyć i chciałam, aby moje książki przynosiły radość ludziom. I stało się to tak szybko, że nawet nie zauważyłam;) Nie, żeby mnie przy tym nie było... Ale zrealizowało się, spełniło! To moje dziecięce, a potem młodzieńcze marzenie. I wiem, że to jeszcze nie koniec. Tak naprawdę... to dopiero początek!"

I okazało się, że wygrałam! A nagrodą była książka Elizabeth Flock "Dogonić rozwiane marzenia".

Kolejną niespodzianką była książka od samego autora, Pawła "Darkaraghela" Rejdaka, zatytułowana "Gniew Meleghorna" (do wygrania tutaj ).
Serdecznie dziękuję, z wielką chęcią przeczytam i zrecenzuję.

A publikacje?
Moje recenzje ukazały się w serwisach Zbrodnia w Bibliotece (umieszczona już na blogu recenzja książki Sebastiana Fitzka "Kolekcjoner oczu") tutaj
I opublikowana najpierw w serwisie DużeKa, recenzja "Liczb Charona" Marka Krajewskiego tutaj

SERDECZNE DZIĘKI:)))


poniedziałek, 27 czerwca 2011

Wiktor Hagen "Długi weekend"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa WAB.


Nadchodzi weekend, długi weekend. Warszawa się wyludnia. Wszyscy wyjeżdżają, spragnieni odpoczynku, relaksu, luzu i swobody. Jednak komisarz Robert Nemhauser pozostaje na służbie. I w pracy i w domu. Jego żona wylatuje do Amsterdamu na ostatni etap rekrutacji na wymarzone stanowisko, a Robert i bliźniaki, Cyryl i Metody, zostają w mieście. W stolicy zostaje także morderca lub mordercy dwóch mężczyzn. Bo najpierw zostają znalezione zwłoki znanego ekologa, działacza, wojownika o czystość przyrody, Tomasza Nerada , a niedługo potem zostaje znaleziony przez żonę Dorotę, jeszcze bardziej znany profesor archeologii, Wiktor Getz.

Nemhauser zaczyna prowadzić śledztwo, jednocześnie usiłując to pogodzić z opieką nad nieznośnymi bliźniakami i wieczorną pracą u „Czarnego Tadka”. Bo komisarz dorabia sobie jako kucharz i jest to jego wielka pasja, o której nie wie nawet jego wierny przyjaciel Mario. Też gliniarz, raptus, wciąż szukający miłości i bratniej połówki. Nemhauser i Mario zaczynają drążyć przeszłość obu zamordowanych mężczyzn, dokopując się wielu wspólnych mianowników. Wchodzą głęboko w układy, świat wielkiej polityki, a śledztwo momentalnie znajduje się pod obstrzałem najwyższych władz. Policja musi działać ostrożnie, bo trop prowadzi i do milionera, budującego autostradę i do polityków, a także do uczelnianych elit. Podejrzanych jest ogrom, zdaje się ich łączyć niewidzialna sieć zależności, w której komisarz i jego przyjaciel muszą się odnaleźć. Oczywiście pojawia się główny konkurent Roberta, Albert Potocki, dla którego zainteresowanie mediów jest ważniejsze, niż dobro śledztwa. Szczery do bólu Nemhauser musi nauczyć się grać wedle narzuconych reguł i ciągle starać się pozostać sobą. A także odnaleźć winnych popełnionych zbrodni.

Książka napisana jest wciągającym językiem, akcja prężnie posuwa się do przodu, a kalejdoskop postaci wcale nie utrudnia odbioru i zrozumienia treści. Wręcz przeciwnie, wszystko idealnie do siebie pasuje i w końcu tworzy się jasny i przejrzysty obraz układanki. Układanki, która przedstawia współczesne czasy, pełne zależności, układzików, podejrzanych interesów, robionych pod płaszczykiem wyższych i szczytnych celów. To nasz świat, w którym żyjemy, który nas otacza, o którym czasami przeczytamy w porannej gazecie, ale który jest, trwa i pewnie będzie długo długo po nas.

Autor idealnie dobrał temat budowy autostrady i co za tym idzie podejrzanych interesów, łapówek, wymuszeń, propozycji nie do odrzucenia. W świetle niedawnych wydarzeń, związanych z budową wyżej wymienionej, wykazał się swego rodzaju przewidywalnością przyszłych realnych wydarzeń. Powiem szczerze, że gdy czytałam o akcjach ekologów i o tym, co za nimi tak naprawdę stoi, włos zjeżył mi się na głowie. Bo gdyby naprawdę tak było… nic już nie będzie normalne. W co zatem mamy wierzyć? Jeśli wszystko wokół nas staje na głowie? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami, najlepiej po lekturze świetnej książki Wiktora Hagena „Długi weekend”.

Dodam jeszcze, że akcję kryminalną urozmaicają sceny, w których poznajemy Nemhausera jako ojca, nie zawsze radzącego sobie z synami, jako męża, mającego czasami problem ze zrozumieniem intencji małżonki, a także jako świetnego kucharza, który potrafi zachować zimną krew, w momencie, gdy sytuacja tego wymaga. Podobnie zresztą, jak w prowadzonym przez siebie śledztwie.

Polecam kryminał Hagena, myślę że mieszkańcy Warszawy będą mieć podwójną radość z lektury, bo miło jest czytać o miejscach, które się zna i w których się bywa. Świetny kryminał, z ciekawym rysem postaci i jeszcze ciekawszym przesłaniem.

„(…) Co było prawdą?

- Prawdą? – zastanowił się. – Dziwne. Wiesz, że ty pierwsza o to pytasz?

- No więc? – spróbowała ponownie. – Co było prawdą?

Bezradnie wzruszył ramionami.

- Nie ma czegoś takiego – powiedział i zgasił światło.”

sobota, 25 czerwca 2011

Wielki konkurs dla "kryminalistów", czyli Zbrodnia w Bibliotece zaprasza blogerów!!!

Wszystkich blogerów piszących o książkach zapraszamy do wakacyjnej zabawy - ogłaszamy wielki konkurs na recenzję kryminału, thrillera lub horroru! Czekają na Was stosy książkowych nagród, a autorów najlepszych tekstów zaprosimy do współpracy z serwisem Zbrodnia w Bibliotece.

Warunki uczestnictwa:

1.Do 31 sierpnia 2011 r. należy opublikować na swoim blogu recenzję dowolnej książki kryminalnej, thrillera lub horroru. (Czas istnienia bloga nie ma znaczenia - można go założyć choćby teraz).

2.Recenzję tę należy poprzedzić tekstem: RECENZJA BIERZE UDZIAŁ W KONKURSIE ZORGANIZOWANYM PRZEZ SERWIS ZBRODNIA W BIBLIOTECE - zdanie to powinno być zalinkowane do niniejszej podstrony serwisu ZwB - http://zbrodniawbibliotece.pl/kronikakryminalna/2133,konkursdlablogerow/

3.Informację o opublikowaniu recenzji należy przesłać na adres redakcja@zbrodniawbibliotece.pl.

4.Liczba recenzji, które można zgłosić - nieograniczona.

Na koniec każdego miesiąca redakcja ZwB wybierze najlepszą zgłoszoną recenzję i opublikuje ją na serwisie w dziale KSIĘGOZBIÓR. Oczywiście dodamy link do bloga, z którego recenzja owa będzie pochodzić.

Nagrody:

1.Autor każdej zwycięskiej recenzji otrzyma SUPERPAKĘ, z 10 świetnymi książkami, którym serwis ZwB patronował w ciągu czterech lat swego istnienia.

2.Wśród wszystkich uczestników konkursu co miesiąc rozlosujemy kolejne 10 książek.

Autorów najlepszych recenzji (nie tylko tych zwycięskich w poszczególnych miesiącach) zaprosimy do stałej współpracy recenzenckiej z naszym serwisem.
SZCZEGÓŁY TUTAJ 




piątek, 24 czerwca 2011

Rozwiązanie konkursu z Repliką:)

Dziękuję wszystkim za wspaniałe wiersze, które pokazywały, jak bardzo chcecie przeczytać książkę "Dziewczyny, których pożądał". Wszystkie były niezmiernie udane i zabawne, ale mam tylko jeden egzemplarz do rozdania, nad czym oczywiście niezmiernie ubolewam:(
I ta książka trafi do Czarnej_Hanki, której rym najbardziej przypadł mi do gustu. Proszę o przesłanie swojego adresu do wysyłki książki na mojego maila:)

Dziękuję serdecznie za inwencję twórczą, obiecuję wkrótce zorganizować konkurs w podobnej formie, bo świetnie to Wam wychodzi:)

Candace Camp "Tajemnica panny Hamilton"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.

Co ma wspólnego dziewczyna z dobrego domu, urodzona angielska szlachcianka, z serią książek przygodowych, w których odważne kobiety rzucają się w wir niebezpiecznych wypraw? A co ma wspólnego pobity nagi mężczyzna, nie pamiętający kim jest i skąd pochodzi, z historią pewnej książęcej siedziby? I co w końcu wspólnego będzie miała owa angielska szlachcianka z tym zniewalającym zagubionym nieszczęśnikiem?

W „Tajemnicy panny Hamilton” autorstwa Candace Camp mamy do czynienia i z historią kryminalną i z tajemnicą pewnego rodu, a także z sekretem dobrze urodzonej dziewczyny. Jest także zwariowany naukowiec i zimna z pozoru guwernantka. No i oczywiście… płomienny romans i miłość silniejsza niż zobowiązania i konwenanse. A więc wszystko to, co powinien zawierać dobry romans historyczny. Bohaterką tej opowieści jest Priscilla Hamilton, córka naukowca, nie zaprzątającego sobie głowy sprawami doczesnymi. Dziewczyna żyje spokojnie w rodzinnej posiadłości, poświęcając się swojej pasji, dzięki której może utrzymać dom. Myśli, że nic szalonego już ją w życiu nie spotka. Lecz gdy w progach jej domu pada nieprzytomny nagi mężczyzna, wszystko zaczyna się toczyć tak jak na kartach szalonych przygodowych powieści, w których zaczytują się czytelnicy. Priscilla nie wie kim jest tajemniczy mężczyzna, tego nie wie nawet on sam, gdyż uderzony w tył głowy, stracił pamięć i nie potrafi sobie przypomnieć nic sprzed napadu. Dziewczyna domyśla się, że nieznajomy jest Amerykaninem, świadczy o tym jego akcent. Nadaje mu przydomek John Wolfe i pomaga przystojnemu młodzieńcowi dojść do zdrowia. A także dociec prawdy, dotyczącej jego przeszłości. Obydwoje nie wiedzą, że droga do odkrycia tego, co się wydarzyło, będzie nader niebezpieczna i ryzykowna. Ale wiedzą za to, że to co zaczyna się dziać między nimi, wykracza poza sferę sympatii, czy wdzięczności za okazaną pomoc. Namiętność zaczyna rządzić w ich życiu, a wkrótce okazuje się, że łączy ich coś więcej niż tylko pasja i pożądanie. Bo to co się budzi w ich sercach, jest zaskoczeniem zarówno dla Priscilli i Johna. Ale czy tajemnicze sprawy z przeszłości Johna i skrywany sekret dziewczyny pozwolą im być razem?

Przekonajcie się, jeśli lubicie tego typu opowieści. Uważam, że „Tajemnica panny Hamilton” to bardzo udany romans historyczny, z szerokim spektrum postaci i dynamicznie następującymi wydarzeniami. A także z unoszącą się nad wszystkim atmosferą namiętności , pragnień i pasji. Książkę czyta się szybko, nie nuży, chociaż miejscami bawi swego rodzaju naiwnością. Ale to chyba cecha wszystkich książek tego gatunku i czasami należy się czytelnikowi chwila wytchnienia i możliwość zagłębienia się w opowieść pełną szalonych uczuć. A powieść Candace Camp jest doskonałą przedstawicielką tego właśnie gatunku. Dla czytelników lubiących takie historie-idealna lektura na letnie dni.

czwartek, 23 czerwca 2011

Marcin Szczygielski "Bierki"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu DużeKa.
Recenzja dostępna tutaj


Jak ważne jest zrozumienie? Jak ważne jest zaufanie? Wiara w drugiego człowieka? Wiara w uczciwość, szczerość? Jak ważna jest miłość? Mądra miłość rodziców do dziecka. Kobiety do mężczyzny. Dziewczyny do chłopaka. Chłopaka do chłopaka.

Książka Marcina Szczygielskiego "Bierki" jest opowieścią o tych wszystkich wartościach, uczuciach, o poszukiwaniu własnej drogi, o potrzebie zrozumienia, o potrzebie akceptacji, o rozpaczliwym pragnieniu miłości.

Paweł Sieniawski jest uczniem pierwszej klasy ogólniaka. Przyjaźni się z Aśką, która ma wszystko, oprócz zainteresowania rodziców. Paweł pochodzi z biednego domu, ojciec zbyt często zagląda do butelki z piwem, a starszy brat przywołuje u chłopaka okrutne wspomnienia z przeszłości. Jest jeszcze grupka szkolnych VIP-ów, czyli Piołun, Zając i Księżna, którzy zdają się być poza całkowitym zasięgiem Pawła i Aśki.

Z drugiej strony poznajemy nauczycielkę historii, Annę, zwaną Wekierą, która ma za sobą okrutne dzieciństwo i tragiczną przeszłość, naznaczoną bólem, śmiercią i poczuciem winy. Teraz wmanewrowała się w głupi romans z pustym nauczycielem WF-u, romans oparty tylko i wyłącznie na seksie. W Annie siedzi ciągle jej przeszłość i wydaje się, że nie nastąpi nic, co wyrwie ją z tego impasu. Zapomnienia szuka w szybkich numerkach z wuefistą, które może oczyszczają ją z napięcia, ale na pewno nie mają wpływu na to, co zalega w jej duszy.

W tym wszystkim nieoczekiwanie pojawia się Paweł Sieniawski, który nie radzi sobie ze swoją seksualnością, ale już wie, że to mężczyźni stanowią obiekt jego zainteresowań. I w tej grupie znajdzie się także nauczyciel wuefu. Wskutek pomyłki i pewnych niedopowiedzeń, Anna, Paweł, Aśka, Piołun, a także pewien anglista, znajdą się w na jednej ścieżce wiodącej ku odnalezieniu swojej tożsamości, prawdy o życiu, swego rodzaju oczyszczeniu i na pewno... szczęściu.

Książka Szczygielskiego wciąga od pierwszych stron, pochłania, intryguje, smuci, czasami bawi i na pewno prowokuje do przemyśleń. Nieuważny czytelnik dostrzeże tylko kontrowersje i burzenie tematów tabu. Liczne przekleństwa i sceny homoseksualnego seksu. Ktoś, kto liczy na coś więcej, nie zawiedzie się. To nie tylko opowieść o odmiennej tożsamości, chłopięcej miłości, ukazanej zresztą obrazowo i bez zbędnego kamuflażu. To także przejmująca historia o tym, jak rodzice mogą zniszczyć życie swoich dzieci. O tym, że nie każdy nadaje się do pełnienia roli rodzicielskiej, o tym, że czasami warto porozmawiać, a nie uciekać i mieć nadzieję, że problemy rozwiążą się same. O tym, że warto wierzyć w przyjaźń i co ważniejsze, warto wierzyć w miłość i w to, że ta druga połówka na pewno gdzieś tam na nas czeka. Że nie wszyscy ludzie żyją w ułudzie własnych przekonań, które są tylko pustym frazesem, zakłamaniem i swego rodzaju wygodnictwem, które ich życie czyni swego rodzaju pokazówką, nic nie wartą i tak naprawdę nie mającą żadnego znaczenia.

Na mnie największe wrażenie zrobiła historia Anny, a także scena, w której Paweł mówi rodzicom o tym, że jest gejem.

Szczygielski posługuje się prostym językiem, nazywa rzeczy takimi jakie są, ale jednocześnie potrafi być i romantyczny i wzruszający. "Bierki" to wciągająca opowieść, którą powinni przede wszystkim przeczytać wszyscy rodzice dorastających dzieci, aby uzmysłowić sobie, czy czasem kierowani dobrem dziecka, nie zapominają o samym dziecku, widząc tylko owo dobro, które może okazać się tylko ich własnym dobrem. Fałszywą pustą fasadą ich samych.

Zapraszam także do lektury mojej recenzji książki "Kobieta w klatce", która najpierw ukazała się w serwisie DużeKa:

środa, 22 czerwca 2011

Do poczytania i po przeczytaniu.

Dzisiaj znowu odwiedził mnie pan listonoga i tym razem przyszły dwie książki, które bardzo chciałam przeczytać.
 "A na imię jej będzie Aniela" Marcina Wrońskiego, pozycja z wydawnictwa WAB, którą otrzymałam do recenzji od serwisu DużeKa i
"Długi weekend" Wiktora Hagena, książka otrzymana do recenzji bezpośrednio z wydawnictwa WAB.


A co skończyłam czytać? Thriller duńskiego autora "Kobieta w klatce". który otrzymałam do recenzji od serwisu DużeKa. Mogę w tej chwili powiedzieć tylko tyle, że była to wciągająca i porażająca lektura. Więcej przeczytacie wkrótce na portalu DużeKa gdzie ukaże się moja recenzja tej właśnie książki:)

wtorek, 21 czerwca 2011

Kolejne lektury i coś osobistego;)

Dzisiaj przyszła do mnie paczka z Wydawnictwa Bellona, znalazły się w niej dwie pozycje, które bardzo chciałam przeczytać. A są to:

I zakupiłam sobie nowe narzędzie pracy, rozrywki i utrzymywania online'owych kontaktów:) Mam nadzieję, że książki które na nim napiszę, będą równie optymistyczne, jak jego kolor. Może mój wrodzony dramatyzm weźmie tym razem trochę na wstrzymanie:) (Znacie przysłowie o nadziei i o tym, czyją ona matką jest?) :DDD


I na koniec przypominam o konkursie na moim blogu, w którym to można wygrać thriller "Dziewczyny, których pożądał". Szczegóły tutaj

Konkurs z Wydawnictwem Replika

Razem z Wydawnictwem Replika zapraszam Was do udziału w konkursie, w którym można wygrać pasjonujący thriller Jonathana Nasawa "Dziewczyny, których pożądał".
Aby zawalczyć o tę książkę, należy w formie rymowanej dowieść, dlaczego chcielibyście przeczytać ten thriller i co fantastycznego jest w tym gatunku literackim, skoro po takowy sięgacie.
Na Wasze odpowiedzi czekam do piątku, do godziny 20.
Powodzenia!
Tutaj opis książki

poniedziałek, 20 czerwca 2011

Cieszy oko:)

Nie powiem, nie powiem, lubię takie stosy:) Chyba czas odwiedzić Ikea i nabyć nowy regał na książki:)
A tymczasem...
I tak od góry:
"Zakazane noce z wampirzycą" i "Anioł zemsty" - nabytek własny, czytam te serie od początku i się wciągnęłam Proszę Państwa;)
"Liczby Charona"  - od serwisu DużeKa
"Umierający dandys", "Dziewczyny, których pożądał", "Świat ciszy Nicholasa Quinna" i "Śmierć w Jericho" - od serwisu Zbrodnia w Bibliotece
"Kobieta w klatce" - od serwisu DużeKa (właśnie czytam, zapowiada się super!)
"Rodzina Borgiów" - pożyczone od cioci, to moja obecna fazka tematyczna.
Widzę, że robiąc zdjęcie urwałam książkę wygraną w aukcji charytatywnej, a jest nią:
"Merde! chodzi po ludziach" Stephena Clarka. A wraz z tą książką otrzymałam jeszcze to:

niedziela, 19 czerwca 2011

Sebastian Fitzek "Kolekcjoner oczu"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.


"Łatwo jest przepowiadać przyszłość, jeśli się ją samemu tworzy".

 
Historia, która zaczyna się od końca. Los ludzki, który zaczyna biec wstecz. Koniec, kóry jest początkiem. Opowieść, która nie jest książką.
To może was spotkać podczas lektury pasjonującego thrillera niemieckiego pisarza Sebastiana Fitzka, opowieści zatytułowanej "Kolekcjoner oczu".

Bohaterem tej historii jest Alexander Zorbach, niegdyś policyjny negocjator, teraz dziennikarz znanej gazety. Po tragicznych wydarzeniach sprzed lat, kiedy był zmuszony zabić kobietę, podczas jednej z akcji uwalniania zakładnika, którym było maleńke i chore dziecko, Alex nie może wydostać się z szoku i traumy. Dlatego też nie pracuje już w policji. Lecz mimo tego nadal ma do czynienia z chorymi, kryminalnymi śledztwami. A także z ostatnią głośną sprawą, w której poszukiwany psychopatyczny morderca został nazwany przez prasę "Kolekcjonerem oczu". Morderca atakuje rodziny, zabija matkę, uprowadza dziecko, a jego ojcu daje dokładnie 45 godzin i 7 minut na odnalezienie. Po tym terminie dziecko ginie i zostaje pozbawione oka. Alex zostaje wciągnięty w potworną grę, od początku idzie drogą labiryntu, którą stworzył sam morderca i nie wie jeszcze, że na końcu jego koszmar dopiero się rozpocznie. I to będzie jego początek. Początek końca. Na jego drodze staje niewidoma masażystka Anna, która posiada nadprzyrodzone zdolności i posiada wiele informacji na temat Kolekcjonera, które przybliżają Zorbacha do rozwiązania zagadki i uratowania porwanych dzieci, bo tym razem psychopata uprowadził bliźnięta. Jednakże wszystkie ślady wskazują na to, że porywaczem i zabójcą może być sam... Właśnie... Czy to on? A może jesteśmy świadkami idealnej manipulacji? Albo chorego scenariusza, w którym główne role obsadził już Kolekcjoner oczu, a finał pozbawi nas umiejętności logicznego rozumowania? Nie odpowiem na te pytania, chociaż znam już odpowiedzi. Tak jak zna je Aleksander Zorbach i uwierzcie mi... to kolejny powód, dla którego lepiej być szalonym i pozbawionym zdolności rozumienia tego, co się wokół dzieje. Tak byłoby o niebo lepiej dla bohatera książki Fitzka.

Bo to dopiero początek... tylko czy Zorbach będzie chciał dotrzeć do końca?

Polecam thriller niemieckiego pisarza, to pasjonująca i mrożąca krew w żyłach historia z zaskakującym zakończeniem. Równie interesującym jak cała konstrukcja opowieści, która rozpoczyna się od epilogu, kończy prologiem, a liczba stron odliczana jest do tyłu. Tak jak i rozwiązanie zagadki, nad którą pracuje główny bohater. A właściwie... gry, w którą gra. Wraz z mordercą. Który nie morduje... on po prostu... przeprowadza test. Test miłości.
 
"Nie jestem kolekcjonerem. Jestem graczem. I gram fair. Kiedy już wyznaczę pionki, wytyczę plac gry i uderzę w gong rozpoczynający grę, trzymam się ustalonych zasad. Matka, dziecko, ultimatum, kryjówka-definiuję tylko warunki ramowe, których trzymam się w każdej fazie mojej gry."
 

Spotkanie autorskie-Biblioteka Miejska w Zawierciu

17 czerwca o godzinie 17 spotkałam się z czytelnikami w Bibliotece Miejskiej w Zawierciu. Biblioteka mieści się w uroczym Pałacyku Szymańskiego (Tutaj) i jest naprawdę bardzo urokliwa i tajemnicza. Idealne miejsce na czytelnię i bibliotekę, tchnącą zapachami książek.
Spotkanie było bardzo udane, otrzymałam piękny bukiet kwiatów, a także bryłkę amonitu, od jednego z gości. Usłyszałam, że w Zawierciu w pewnej dużej instytucji, istnieje mój fanklub, który skupia wielbicielki mojej twórczości, zakochane we wszystkich moich książkach. Padały także pytania o kontynuację "Szóstego".
Opowiadałam o swojej drodze od pierwszych tekstów do debiutu, zaprezentowałam także książkę mojej serdecznej koleżanki, Ewy Kopsik "Uciec przed cieniem" i przeczytałam fragment najnowszej książki, która ukaże się po wakacjach.
Potem, wraz z moimi przyjaciółmi, zjadłam olbrzymią porcję lodów w jednej z zawierciańskich knajpek.
Dziękuję wszystkim serdecznie za przemiłą atmosferę i niezapomniane wrażenia:)

A tu wraz z Kaś i Sil:

sobota, 18 czerwca 2011

Katarzyna Rogińska "Wieża sokoła"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.


"A potem bójcie się, proszę was, niech wasze oczy rozszerzy przerażenie, jakiego jeszcze nigdy nie czuliście. Tylko nie walczcie za mocno, jestem przecież słaby. Nie zużywajcie się też za szybko, waszego strachu i krwi musi mi starczyć na długo".

Co myśli dziewczyna, gdy spotyka przystojnego, elokwentnego mężczyznę? W dodatku zamożnego i wykształconego? Z nienagannymi manierami i wspaniałym podejściem do kobiet? Nie ma innego wyjścia, jak dać się porwać uczuciom, dać się omotać, dać się zaczarować. Dymitra to młoda Greczynka, szukająca swego szczęścia w życiu. Gdy na wyspie Santorini poznaje turystę z Polski, przystojnego Edwarda, wydaje się jej, że w końcu uśmiechnęło się do niej szczęście. Że dopiero teraz pozna siłę prawdziwej miłości. Wkrótce wyjeżdża do Gdańska, aby pomóc Edwardowi w opiece nad jego ciężko chorą i ubezwłasnowolnioną żoną, a tak w głębi serca ma nadzieję na związek z przystojnym chirurgiem plastycznym. Nie wie, że właśnie przypieczętowała swój pakt z diabłem. Z potworem. A tak naprawdę... z całą gromadą potworów w ludzkiej skórze.

Książka Katarzyny Rogińskiej "Wieża sokoła" to wstrząsająca opowieść o tym, jakie demony rządzą niekiedy ludzką naturą i jak bardzo potrafi być ona i przewrotna i bezwzględna. Okrutna, sadystyczna i podporząkowana tylko chorym pragnieniom. Zachciankom, podpowiadanym przez skażony złem umysł. Autorka stosuje prawdomówność. Szczerość do bólu. Realizm i bolesną prawdę przedstawionych obrazów. Nazywa rzeczy po imieniu i nie próbuje oszukiwać. Wydarzenia przedstawione są z perspektywy trójki bohaterów: Dymitry, Potwora i Kociary. Nie jestem w stanie powiedzieć, która część zrobiła na mnie największe wrażenie. Każda z nich jest napisana rewelacyjnie, porywająco, powalająco. Każda tchnie okrucieństwem, implikowanym przez różnorakie czynniki. Każda ujmuje konstrukcją i psychologicznym rysem bohaterów. Niesamowicie połączone wątki, które zdają się nie mieć związku, łączą się w idealnie pasującą całość. Mogę jednakże przyznać, że duże wrażenie zrobiła na mnie historia Kociary. Są tam bliskie mi tematy, związane z wojskiem i misjami w Afganistanie, może dlatego czytało mi się tę część chyba najlepiej.

"Wieża sokoła" to na pewno pasjonujący psychologiczny thriller, który jednak może być skierowany jedynie do wymagającego czytelnika i to takiego, który jest odporny na różnorakie opisy, niejednokrotnie tchnące okrucieństwem. I to takim, którego zdrowy i normalny człowiek nie jest w stanie zrozumieć i przyjąć do wiadomości. Książka Katarzyny Rogińskiej wciąga i ostrzega. Nie wszystko złoto, co się świeci. I nie każdy Edward jest księciem z bajki... prędzej może okazać się... bezlitosnym potworem. I o tym powinny pamiętać młode kochliwe dziewczyny.






czwartek, 16 czerwca 2011

Konkurs Cztery Wymiary

Zapraszam do udziału w ciekawym konkursie, zainicjowanym przez Kamila Czepiela. Poniżej informacja, zaczerpnięta z jego bloga:)


Konkurs ma charakter otwarty – każdy może wziąć w nim udział – wystarczy tylko trochę wyobraźni i własnej inwencji.

Czas trwania konkursu przewidziany jest na okres około jednego miesiąca (1 lipca - 7 sierpnia 2011 r.) i odbędzie się on w trybie pięcioetapowym. Pierwsze cztery etapy (każdy tygodniowy) polegać będą na interpretacji krótkiej treści i napisaniu w oparciu o nią wolnych przemyśleń. Nie ma ograniczeń co do formy wypowiedzi, może to być krótka odpowiedź zawierająca trafne spostrzeżenia, dowolna dłuższa forma prozatorska, poezja czy też „studencka” notatka… wybór należy do was, liczy się oryginalność treści.

Po każdym etapie zostanie wyłoniony zwycięzca, do którego trafi egzemplarz „Przedśmiertnego neuroleptyku” ze specjalną dedykacją. Dodatkowo wszyscy UCZESTNICY czterech pierwszych etapów będą mogli wziąć udział w ostatnim etapie lub też polecić osobę, która weźmie udział za nią.

Ostatni etap pozostaje na razie tajemnicą, jego zwycięzca otrzyma natomiast nagrodę w postaci pięknie oprawionego albumu „Ostatnia Puszcza Nizinnej Europy” Jana Walencika podpisaną przez autora – prawdziwa gratka dla miłośników przyrody czy fotografii – oraz egzemplarz "Przedśmiertnego neuroleptyku" z dedykacją.

Zastrzegam sobie prawo do przyznania dodatkowych nagród bądź też rozszerzenie nagrody głównej oraz powołania dodatkowych osób do jury konkursu (wówczas informacja taka pojawi się na blogu)

Odpowiedzi umieszczamy w komentarzach pod podanym fragmentem. Proszę o podawanie wraz z odpowiedzią kontaktowego adresu e-mail. Odpowiedzi bez podanego kontaktu nie będą brane pod uwagę

Jako materiał do przemyśleń udostępniam jeden ze swoich pierwszych tekstów (drugi, który napisałem). Zaczynamy zabawę od drugiego akapitu, pierwszy jest tylko wstępem. Wraz z rozpoczęciem drugiego etapu pojawi się kolejny akapit, trzeciego następny, w czwartym etapie pojawi się ostatnia część utworu.

A oto początek utworu, który będzie nam towarzyszył podczas trwania konkursu (Fragment nie biorący w nim udziału!)

Świat… to piękno. Nie ulega wątpliwości. Nieraz czysty, niezmącony; innym razem burzliwy i okrutny. Zaskakujący bądź przewidywalny. Onieśmiela lub napawa nas męstwem. Możemy na niego narzekać, przeklinać go, złorzeczyć mu, nienawidzić, ale nie możemy się wyrzec fascynacji tak cudownym dziełem. Nie istnieje sztuka, która nie miałaby jeszcze premiery w realnym świecie. Nie powstał obraz potrafiący w pełni oddać kunszt, z jakim jest stworzony. Świat niczym wzniosły monument: majestatyczny, niewzruszony i zdumiewający. Stały, podtrzymywany przez cztery filary, piękne i niebezpieczne zarazem. Czterech strażników strzegących harmonii – cztery żywioły. Cztery wymiary świata, przenikające się wzajemnie.

1. Dzięki uprzejmości Pani Agnieszki Lingas-Łoniewskiej nagroda główna zostaje powiększona o podarowany przez nią egzemplarz książki "Zakręty losu" (podpisany przez autorkę).

Na nagrodę główną składają się zatem:

- "Zakręty losu" Agnieszka Lingas-Łoniewska

- "Ostatnia Puszcza Nizinnej Europy" Jan Walencik

- "Przedśmiertny neuroleptyk" Kamil Czepiel

Każda z książek opatrzona jest autografem!

2. Ustalony też został ostateczny skład jury konkursu, a wygląda on następująco:

Kamil Czepiel - czyli autor książki "Przedśmiertny neuroleptyk" w mojej skromnej osobie; organizator konkursu.

Agnieszka Lingas-Łoniewska - uznana pisarka; autorka takich tytułów jak "Zakręty losu", "Dirty World", "Szósty" czy "Bez przebaczenia"; organizatorka Konkursów z Polskimi Autorami CPA

Piter Murphy - twórca popularnego bloga Po drugiej stronie szeptu czyli świat widziany inaczej, znanego między innymi z interesujących wywiadów z autorami oraz profesjonalnych recenzji.


 
Nagrody:

środa, 15 czerwca 2011

Agnieszka Pietrzyk "Pałac tajemnic"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.

Chyba każdy z nas lubi tajemnice. Sekretne historie, sięgające odległych lat, minionych zdarzeń, będące ścisłym powiązaniem z ludźmi niegdyś żyjącymi. I dokonującymi takich, a nie innych wyborów i czynów. Bo należy pamiętać, że czas płynie, a krzywdy wracają i uderzają ze zdwojoną siłą. A zraniony człowiek potrafi czekać latami na sprawiedliwość, karmiąc się przez ten czas smakiem nadchodzącej zemsty.

W książce Agnieszki Pietrzyk „Pałac tajemnic” mamy do czynienia z okrutnym morderstwem rosyjskiej rodziny Reznikowów, zamieszkałej w starym pałacu na Mazurach. Przed wojną posiadłość należała do pruskiej rodziny arystokratów, von der Groebenów. Obecnie mieści się w niej dziesięć mieszkań gminnych, w których żyją ludzie, będący modelowym przykładem niemal każdego reprezentanta polskiego społeczeństwa. Tutaj autorka świetnie dobrała postaci dramatu, ukazując nam osoby z różnych warstw społecznych, będące w różnym wieku, z różnym wykształceniem i poziomem intelektualnym. Mamy profesora i drobnego gangstera, rodzinę pijaczków i samotną matkę po przejściach, starszą panią o niemieckich korzeniach i tajemniczego samotnika i wreszcie rodzinę Rosjan, Ludmiłę, Wołodię i ich córkę Sonię, którzy są ofiarami okrutnego morderstwa.

Do pałacu przybywa Alicja Prus, autorka kryminałów, która chce zebrać materiał i napisać książkę o zagadkowym zabójstwie. Alicja zamieszkuje w lokalu, który zajmowali Reznikowowie i zaczyna swoją pracę. Sukcesywnie spotyka się z mieszkańcami i odkrywa ich tajemnice i prawdziwe twarze. Bo pozory mylą, ludzie są drapieżnikami i stosują idealne kamuflaże. Alicja drąży coraz głębiej, wyciągając na światło dzienne sekrety, które dla niektórych powinny dalej tkwić w ciemnym zakamarku. Jednocześnie poznajemy ułamki życia i przeszłości bohaterki, co też jest dla czytelnika niezłym przeżyciem.

Powieść napisana jest w atmosferze kryminalnego śledztwa, tajemnicy, skandalu i historii, która sięga kilkadziesiąt lat wstecz. Autorka ukazuje ludzki los i ludzkie charaktery, obnaża ich niedoskonałość, pragnienie władzy, bogactwa, uznania. Ukazuje wszystkie wady, słabości, niedoskonałości. Jest morderstwo, jest olbrzymia grupa podejrzanych, tajemnica i wydarzenia z przeszłości w tle. A może to tło powinno być pierwszoplanowe? A może Alicja jest kim innym, niż wszyscy sądzą? A może, tak jak w kryminale Agathy Christie, o którym zresztą wspomina autorka, to była zmowa i winni są wszyscy mieszkańcy pałacu? Może, może, może… A może po prostu przeczytajcie ten wciągający kryminał i przekonajcie się na własnej skórze?

Polecam, zachęcam, historia wciąga, czyta się ją jednym tchem, a na koniec… na pewno niejednego czytelnika zaskoczy. Bo należy pamiętać, że pozory mylą, a na każdego trzeba patrzeć tak, jakby miał dwie twarze. Bo każdy człowiek takowe posiada. A na pewno posiadają je mieszkańcy Pałacu Tajemnic.

wtorek, 14 czerwca 2011

Drodzy Państwo... oto ja :)

Moja przyjaciółka Sil zaprosiła mnie do zabawy, którą nazwałam szybko "Przedstawienie z sobą w roli głównej". Postaram się w kilku słowach zawrzeć kilka podstawowych informacji o sobie, które pozwolą Wam poznać mnie nieco bliżej.

Mam 38 lat (dobra, w listopadzie skończę 39), czasami czuję się na 18, innym razem na 120. Jestem dosyć "ciężkim" człowiekiem, o którym można powiedzieć, że nosi serce na dłoni. Jestem zawsze szczera, czasami do bólu, co często nie stanowi powodów do dumy.

Jestem mężatką od lat... hm... pomyślmy... dwanaście, nie, trzy... jeden w pamięci... eee... a, mam! Od 18 lat! Uff... Mój mąż ma imię Mirek, ale wszyscy mówią na niego Miras. Jest dwa lata starszy ode mnie i jeśli ja jestem rewersem, to on na bank awersem, jeśli on jest Pawłem, to ja Gawłem, jeśli ja jestem Sprite, to on pragnienie, jeśli ja jestem Jacek, to on Ag... eee, coś chyba nie tak wyszło;) Mamy dwójkę dzieci, 16-latka Kubę Mirka i 10-latkę Magdę Agnieszkę. A także dwa koty – Misię i Pikselka i psa Dragona.

Od najmłodszych lat książki są moimi wiernymi towarzyszami, w moim rodzinnym domu zawsze dużo się czytało i tą pasją zostałam zarażona, o ile nie wyssałam jej z mlekiem matki (eee, byłam karmiona butelką, chyba że w mieszance coś było).

Mieszkam we Wrocławiu, ale urodziłam się w Wałbrzychu i w tym mieście będzie się działa akcja mojej najnowszej książki "Lepsze jutro", którą zacznę pisać po wakacjach.

Właśnie... pisanie... Ach, to coś wspaniałego! Zaczęłam pisać pod koniec 2008 roku i nie zamierzam przestać. Do tej pory wydałam 4 książki i jednego e-booka, do którego napisałam opowiadanie wspólnie z moimi przyjaciółkami Sil i Kaś.

Właśnie... przyjaciele... Poznałam grupę fantastycznych osób, w momencie, gdy zaczęłam pisać. Od tamtej pory trzymamy się razem, spotykamy, jeździmy razem na weekendy, w tym roku spędzamy razem urlop. Wiecie... oprócz fantastycznych maili od wiernych Czytelników, oprócz niesamowitej atmosfery na spotkaniach autorskich, oprócz satysfakcji i poczucia spełnienia... to, że mam tylu wiernych przyjaciół, jest jednym z najlepszych skutków ubocznych mojego pisania.

Muzyka, kocham ją! Jest moją inspiracją, lekiem na całe zło, nieodłącznym towarzyszem podczas jazdy samochodem i podczas tworzenia. Moje ulubione zespoły to Within Temptation, Lacuna Coil, Linkin Park, Nightwisch, Metallica, Apocaliptyca, Guano Apes i wiele innych. W październiku jedziemy całą ekipą na koncert Within Temptation do klubu Stodoła w wawie.

Praca. Pracuję w dużym holdingu finansowym, lubię swoją pracę, firmę, ludzi. Czasami jest ciężko, ale gdzie nie jest?

Marzenia. Mam ich mnóstwo. Kiedyś marzyłam, aby zostać aktorką. Potem miałam być nauczycielką. Teraz zajmuje się marketingiem internetowym, sprzedażą produktów finansowych i pisaniem książek. W sumie... może być;) Chciałabym kiedyś mieć domek nad jeziorem, gdzie komary cięłyby niemiłosiernie, a ja pisałabym z jeszcze większym zacięciem. A tak naprawdę chciałabym aby moje dzieci były szczęśliwe. I zdrowe. To jest najważniejsze.

I cieszę się, że znalazłam się w tym szalonym blogowym świecie. I możecie wierzyć lub nie, ale w tym przedstawieniu byłam do końca sobą :)

Do zabawy zapraszam Viconię

A tę laskę kupię, gdy sprzedam moją obecną dziewczynę (bo pod tym względem jestem modelowym facetem, istnieje dla mnie tylko jedna marka samochodu):

A to moja Madziucha:

A to Kuba:


poniedziałek, 13 czerwca 2011

Romansowo i... suspensowo

Jadę w piątek z pracy do domu, dzwoni moja komórka. Pani z kanału AXN.
- Czy z panią Agnieszką Łoniewską rozmawiam?
- No tak.
- Brała pani udział w konkursie na Onecie?
- Eeeee  - moja inteligentna odpowiedź. - W jakim konkursie?
- Z serialem Nikita.
- Aaaa, eee, noooo taaaak - ciąg dalszy mojej elokwencji.
- To miło mi panią poinformować, że wygrała pani komplet filmów, proszę tylko o potwierdzenie adresu do wysyłki.

I tak oto stałam się posiadaczką trzech filmów mistrza suspensu, wspaniałego Alfreda Hitchcocka:
"Cień wątpliwości"
"Kłopoty z Harrym"
"Człowiek, który wiedział za dużo".

A kilka dni temu przyszła przesyłka od przemiłej pani Moniki z Wydawnictwa Mira, w której był romans historyczny Candace Camp "Tajemnica panny Hamilton". Czasami lubię:)
I lubię niespodzianki i wygrane, o tak, zdecydowanie!


niedziela, 12 czerwca 2011

Colin Dexter "Nabożeństwo za Wszystkich Zmarłych"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.


"Mam skłamać. Nie, nawet teraz nie jestem zupełnie szczera. Kazał mi uroczyście przysiąc na własny honor, że skłamię. Bezustannie podkreślał, że będzie to jedno kłamstwo, że nie będę musiała robić nic więcej (...)".

Jedno kłamstwo, jedno zafałszowanie prawdy, jedna zmowa. Pięć morderstw. Czy są ze sobą powiązane? I dlaczego wszystkie tropy prowadzą do Kościoła św. Frideswidy? Wiele pytań i zagadek pojawia się w książce "Nabożeństwo za Wszystkich Zmarłych" Colina Dextera.

Tym razem inspektor Morse i jego pomocnik sierżant Lewis przejmują, zamknięte juz przez policję, śledztwo w sprawie zabójstwa kościelnego Harry'ego Josephsa. Okazuje się, że nie był on jedyną ofiarą. A gdy Morse, z właściwą sobie systematycznością i wrodzoną umiejętnością wyłapywania szczegołów, zaczyna docierać do coraz bardziej zaskakujących szczegołów wydarzeń w kościele, ofiar pojawia się więcej i więcej. To tak, jakby otworzył złowrogie przejście, przez które z kolejnych osób powiązanych ze sprawą, w zagadkowy sposób uchodzi życie.

Kto zabił Josephsa? Kto zabił pozostałe ofiary? Czy wszystko jest takie oczywiste, jak podają policyjne raporty? A jeśliby... ktoś skłamał? A jeśliby kłamstw było więcej? A jeśli... to byłby spisek? Który miałby na celu zafałszowanie obrazu, na który wszyscy patrzyli, a nikt nie dostrzegał jego nieprawdziwości? To co wtedy? Czy Morse i Lewis będą potrafili dopatrzeć się prawdy?

Na pewno napotkają na swej drodze dużo przeszkód i niebezpieczeństw. A sam inspektor napotka jedną, bardzo silną pokusę, która nie będzie tylko i wyłącznie pokusą, ale pojawi się niebezpiecznie blisko jego spragnionego czułości serca.

Myślę, że każdy Czytelnik, który raz sięgnie po książkę z serii o inspektorze Morsie i jego pomocniku, sierżancie Lewisie, zasiądzie do lektury i następnych części. Książki wciągają, są miejscami zabawne, intrygują i zawsze zaskakują. Kryminalna zagadka jest zawsze zagadką i pozostaje nią niemal do końcowych kart książki. Do momentu, w którym sam Morse nie odsłoni prawdy. I przed bohaterami powieści i przed nami. Zdenerwowanymi Czytelnikami. Zachęcam i polecam, wielbiciele kryminalnych opowieści nie będą czuli się zawiedzeni.


piątek, 10 czerwca 2011

Los czasami jest bardzo kręty, ale prawdziwa miłość pokona wszystko...


(przynajmniej warto w to wierzyć) A ja... a ja lubię o tym pisać.
Dwóch braci. Jeden z nich zostaje adwokatem, drugi... działa w zorganizowanych grupach przestępczych. Dlaczego? Co go do tego skłoniło. Tego jeszcze nie wiecie, ale i te karty zostaną odkryte.
Ona, Kasia, zakochuje się w chłopaku swej przybranej siostry. Potem, po latach, Katarzyna zostaje prokuratorem.
Walczy z przestępcami, takimi jak brat jej byłego ukochanego. I nie wie jeszcze, że znajdzie się na sali sądowej razem ze swoją byłą i jedyną miłością. A ludzie, dla których życie ludzkie jest mniej warte niż paczka prochów, postanowią usunąć ze swej drogi wszelkich przeciwników.

Książka "Zakręty losu" jest wprowadzeniem do trylogii o rodzinie Borowskich, o Krzyśku i Łukaszu, zwanym "Lukasem". Jest moją ukochaną historią, akcja rozgrywa się na przestrzeni kilkunastu lat w moim mieście, czyli we Wrocławiu.
Pod koniec 2011 roku ukaże się druga część "Zakręty losu-Braterstwo krwi", w której więcej do powiedzenia będzie miał Łukasz Borowski, a Krzysiek znajdzie się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.

- Nie uciekam. To nie tak. Wiem, że się boisz, ja też się boję. Każdego dnia. Każdej nocy. Że znowu coś się stanie. Ale nie boję się o siebie. Ciągle mam przed oczami twój obraz, wtedy gdy znalazłem cię w tej piwnicy. - Jęknął cicho, trzymając ją tak mocno, że prawie nie mogła oddychać. - Chciałbym, żeby ktoś skasował mi moją pieprzoną pamięć, żeby wytarł te cholerne wspomnienia, które ciągle we mnie siedzą i wracają, wracają... I męczą mnie. Te obrazy... Ty pobita, w szpitalu... Nasze dziecko... Boże... Już by chodziło, mówiłoby mamo, tato... - wbił silne palce w jej ramiona, na pewno sprawiając jej ból, ale ona nie zwracała na to uwagi, tylko gniotła w dłoniach jego marynarkę i wtulała w nią mokrą od łez twarz.

- Dlaczego mi tego nie mówisz? Krzysiu? Dlaczego ciągle dusisz to w sobie? Nie możesz tego robić... Nie możesz... - szlochała, a on trzymał ją w mocnych objęciach, ale jego twarz przypominała maskę.
- Katka. Nie chcę do tego wracać. To, że siedzi to we mnie... to nie może zaważyć na naszym wspólnym życiu.
- Ale we mnie też to siedzi. I zawsze będzie.
- Wiem. Dlatego musimy to zdusić. I nie pozwolić na to, żeby kiedykolwiek się wydostało. Bo to tak, jakbyśmy ciągle żyli z tymi wszystkimi chorymi rzeczami. Jakby cała ta pierdolona mafia rozlokowała się w naszym domu i nie miała zamiaru go opuścić. Jeśli nazywasz to ucieczką... to może tak jest. Bo nie chcę, żeby te gnoje zawładnęły twoim życiem. - Krzysiek odsunął Kaśkę i spojrzał w jej zapłakane oczy.
- A twoim mogą? - szepnęła.
Mężczyzna zacisnął szczęki i spojrzał gdzieś ponad jej głową.
- Chcę tylko żyć normalnie. Chcę, żebyś była bezpieczna. Żebyś była szczęśliwa.
- Jestem szczęśliwa. Jeśli tylko ty jesteś przy mnie. - Powiedziała już spokojniejszym głosem,
obejmując jego twarz dłońmi.
Rzucił jej szybkie spojrzenie, ale dostrzegła w jego oczach coś na kształt bólu i żalu.
- Będę przy tobie. Zawsze. Ale nie pozwolę, żeby znowu dotknęło cię to całe gówno. Już nigdy do tego nie dopuszczę. - Powiedział tak zimnym i twardym tonem, że Kaśka miała wrażenie, że nie rozmawia z nim, tylko z jego bratem, który właśnie w taki sposób zawsze zwracał się do ludzi.
- A ja nie pozwolę, żebyśmy znowu przechodzili przez to osobno. - Ona też powiedziała to twardym tonem, pocałowała go, wytarła policzki i wyszła, nie patrząc na ściągniętą twarz męża.

A zły brat? Lukas? Czy naprawdę jest taki zły? Z gruntu? Z natury? Czy Lukas ma serce? I czy to serce potrafi kogolwiek kochać?

Gdy wszedł do mieszkania, po cichu otwierając drzwi, żeby ich nie obudzić, zobaczył lekką poświatę dochodzącą z salonu. Zajrzał do środka i dostrzegł Magdalenę, śpiącą na jego sofie. Leżała na boku, dłonie ułożyła pod lewym policzkiem i oddychała cicho i spokojnie.
Czekała na niego...
Zrzucił kurtkę, okulary, poszedł do łazienki, wyjął szkła kontaktowe, umył twarz i dłonie i wszedł do salonu. Od razu napotkał jej spojrzenie.

Oczekujące.

Ciepłe.

Pragnące.

Wiedział, że teraz... nadeszła pora spowiedzi.

Ona będzie jedyną osobą, która pozna prawdziwego Łukasza Borowskiego.

A potem... wszystko będzie zależeć tylko i wyłącznie od niej.

- Czekałam na ciebie, ale zasnęłam - uśmiechnęła się niepewnie.
- Miałem spotkanie. Ale urwałem się - usiadł w fotelu i patrzył na nią bez uśmiechu.
- Spotkanie w twoim klubie?
- To nie jest mój klub - westchnął.
- Łukasz - wstała i podeszła do niego. - Jeśli... jeśli to jest dla ciebie trudne... rozumiem. Sama wiem jak ciężko jest mówić o strasznych rzeczach, o sprawach, o których chciałoby się zapomnieć. Ale... chciałabym zrozumieć. - Stała i patrzyła na niego z góry.
- To jest trudne. Ale zrobię to. Pierwszy raz życiu. A potem... - Zacisnął szczęki. - Potem... znienawidzisz mnie...
- Kim jesteś, Łukasz? - Spytała cicho, siadając na sofie i patrząc na mężczyznę, który oddychał ciężko i zaciskał szczęki, miotany wewnętrznymi rozterkami.
Jak zacząć?
Co powiedzieć?
Wreszcie, wziął głęboki wdech i zaczął mówić.
- Jestem przestępcą. Od siedemnastego roku życia działam w zorganizowanych grupach przestępczych. Zacząłem już w liceum, handlując prochami. Potem zaliczyłem dwa lata studiów, cały czas dilując i w końcu przerwałem studia, bo miałem już tyle kasy, że uznałem, że to będzie mój sposób na życie. - Łukasz mówił obojętnym tonem, patrząc jej prosto w oczy. - I tak się zaczęło. Wyprowadziłem się z domu, doprowadzając moich rodziców do rozpaczy. Rzuciłem się w wir nocnego życia. Wiesz... łatwa kasa, łatwe dziewczyny, wieczne imprezy. Zadymy, bójki, potem doszły większe sprawy, pobicia na zlecenie, porwania, wymuszenia, zbieranie haraczy z dyskotek. Piąłem się coraz wyżej, przejmowałem knajpy, kluby, rynek dilerki. Odnalazł mnie jeden człowiek, który działał na wschodzie kraju, jeden z ludzi Siergieja, szefa bułgarskiej mafii. Zaprosił do Rzeszowa, poznałem głównego bossa. Zaproponował mi przejęcie interesów w zachodniej części Polski. I tak zostałem szefem. Stałem się Lukasem. Zimnym skurwielem. - Spojrzał na nią uważnie. - Nadal chcesz słuchać?

Jeśli porwała Was historia Krzyśka, Kaśki i Łukasza, to możecie być pewni, że w "Zakrętach losu-Braterstwie krwi" będzie się działo jeszcze więcej. Będzie dużo rozgrywek mafijnych, Lukas niczym romantyczny bohater przejdzie przemianę (ale nie szalejmy, nie do końca), będzie też występował jako agent pod przykrywką.
Tak będzie wyglądała okładka tej drugiej odsłony o braciach Borowskich:



środa, 8 czerwca 2011

Colin Dexter "Ktokolwiek widział"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.

„Nie wszystko jest zawsze takie, jakie się wydaje.

Pierwsze wrażenie jest zwodnicze dla wielu”

Fedrus

Ten cytat, wykorzystany w książce Colina Dextera „Ktokolwiek widział”, idealnie oddaje intrygę, z jaką tym razem przyszło się zmierzyć Inspektorowi Morse’owi. Angielski policjant otrzymuje nowe zadanie od swojego przełożonego. Jest nim poprowadzenie tajemniczej sprawy zaginięcia młodej dziewczyny, Valerie Taylor, nad którą pracował inny genialny gliniarz, Ainley. Gdy ten ostatni odkrył coś i wrócił do śledztwa sprzed trzech lat… zginął w wypadku samochodowym. Nieszczęśliwy zbieg okoliczności? Być może. Ale tylko być może. Bo w tej opowieści mnoży się od mylnych tropów, ofiar i winnych. Morse, jak zawsze, angażuje się w śledztwo całym sobą i pomaga mu przy tym jego wierny kompan, sierżant Lewis. Ten pierwszy tworzy kilka scenariuszy, w których los Valerie jest zawsze przesądzony, a ukazana śmierć dziewczyny mrozi krew w żyłach. A podejrzanych jest całe grono, jej matka, ojczym, nauczyciele ze szkoły i sam dyrektor szkoły. Czy któreś z nich zabiło piękną młodą dziewczynę? Co tak naprawdę stało się z Valerie Taylor? W miarę postępu śledztwa zostaje popełnione morderstwo, które zdaje się być połączone z zaginięciem sprzed lat. Morse, z właściwym sobie zacięciem i swoimi, dziwnymi nieco sposobami, prowadzi sprawę i zabójstwa i zaginięcia młodej Taylor. Spotyka na swej drodze gromady pięknych kobiet i jego męska dusza przeżywa prawdziwe katusze. Bo Morse to po prostu facet. Lubi cieszyć oko pięknem kobiecego ciała, oddaje się szalonym marzeniom i popija zimne piwo. To człowiek z krwi i kości, mający swoje słabości, a także chwile zwątpienia. Za to rzadko kiedy wątpi w niego jego partner, sierżant Lewis i w tej opowieści również będziemy świadkami głębokiej wiary Lewisa w dedukcyjne umiejętności Morse’a. Czy słusznie? Przekonajcie się sami.

Jak wszystkie książki Dextera, ta także zaskakuje i trzyma w napięciu. Sprawia, że nie chce się zamknąć lektury, dopóki nie pozna się prawdy i dopóki intryga nie stanie się dla nas jasna. W moich poprzednich recenzjach książek z Inspektorem Morsem w roli głównej, już zaznaczyłam, że to jedna z moich ulubionych serii i jeden z moich ulubionych bohaterów. Nie lubię się powtarzać, ale tym razem to zrobię. Bo tak właśnie jest. Kryminalne zmagania Morse’a jako genialnego detektywa i życiowe pokonywanie zakrętów losu Morse’a, jako ujmującego faceta, są niezwykle wciągające, ujmujące i stanowią niezły narkotyk dla osób ceniących dobry kryminał z obyczajowym wątkiem w tle. A ja do takich należę. Oczywiście polecam.

poniedziałek, 6 czerwca 2011

Zbrodnia w Bibliotece mnie lubi:)

ja ją też:) w sensie jego, czyli portal, serwis... noo wiecie o co mi chodzi :)
Kolejna przesyłka z książkami, dziękuję serdecznie Panie Kazimierzu:):):)
A to sobie zamówiłam:
Katarzyna Rogińska "Wieża sokoła" (z autografem autorki)
Jeffrey Archer "Synowie fortuny"
Sebastian Fitzek "Kolekcjoner oczu"
Mark Billingham "Mściciel"

I niespodzianka od ZwB (i jak tu ich nie kochać?)
"Tajemnica Neptuna. Gdańskie opowiadania kryminalne" i audiobook "Festung Breslau" Marka Krajewskiego.

DZIĘKI!!!!!!!!!!!

Dla debiutantów-konkurs

"Moje" wydawnictwo Novae Res ogłosiło konkurs na Literacki Debiut Roku. To szansa dla debiutantów, którzy jeszcze nigdzie nie publikowali swoich tekstów. Chyba warto spróbować:)

niedziela, 5 czerwca 2011

Colin Dexter "Ostatni autobus do Woodstock"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.

To moje kolejne spotkanie w Inspektorem Morsem i po raz kolejny się nie zawiodłam. Niesamowita intuicja, uszczypliwe poczucie humoru, przysłowiowy szósty zmysł i detektywistyczny nos, a także pokazanie swoich wad, przywar i słabości, sprawiają że Morse'a traktujemy jak normalnego człowieka. Obdarzonego wprawdzie przenikliwością i błyskotliwością, ale mającego wady jak każdy z nas. W książce Colina Dextera "Ostatni autobus do Woodstock", Morse musi się zmierzyć i ze sprytnym i kłamliwym mordercą, a także z własnymi słabościami i ukrytymi pragnieniami.

Zostaje zamordowana piękna młoda dziewczyna, Sylwia Kaye. Jej ciało znaleziono nieopodal baru, ofiara miała rozstrzaskaną czaszkę, a stan jej odzieży wskazywał także na to, że została zgwałcona. Sylwia pracowała w firmie ubezpieczeniowej, w której zatrudniona była także Jennifer Coleby. Czy dziewczyna mogła mieć coś wspólnego z zabójstwem koleżanki? A może coś więcej będzie miał do powiedzenia profesor uniwersytetu, Bernard Crowther? Lub jego żona Margaret? Są jeszcze współlokatorki Jennifer, Sue i Mary. No i jakie znaczenie dla całej sprawy ma tajemniczy list z licznymi błędami i ortograficznymi i stylistycznymi?

Pytania, intrygi, zagadki i kłamstwa mnożą się na każdym kroku. A inspektor Morse i sierżant Lewis muszą odnaleźć się w tej pełnej mylnych tropów historii i co najważniejsze, muszą znaleźć mordercę. Co stanowi zresztą największe zaskoczenie w tej kryminalnej opowieści i tym samym spełnia wszelkie życzenia i oczekiwania, jakie ma czytelnik co do dobrego kryminału.

Oczywiście niesamowitego smaczku dodaje sposób prowadzenia śledztwa przez Morse'a, jego zagadkowe zadania, które przydziela swoim ludziom, zupełnie nie mające jakby sensu, a niosące ukrytą odpowiedź na zadawane pytania. W tej odsłonie jesteśmy także świadkami uczuciowych porywów inspektora, który zakochuje się w pewnej przepięknej dziewczynie. Jak skończy się śledztwo i jak skończy się miłosna przygoda Morse'a przekonacie się, gdy sięgniecie po książkę Colina Dextera.

Zachęcam do zagłębienia się w opowieści o angielskim inspektorze, gdyż historie te są pełne typowego angielskiego humoru, ukazują żmudne aspekty śledztwa i fantastyczne umiejętności dedukcji, przypominające metody działania najsłynniejszego z detektywów. A w tym wszystkim główny bohater ujmuje swoją prostotą i wrodzoną inteligencją. "Ostatni autobus do Woodstock" uważam za zgrabny i ciekawie poprowadzony kryminał, pełen zawirowań, niedopowiedzeń i zaskakujących zwrotów akcji. Bo czasami... jedna decyzja, jeden spóźniony autobus... mogą zmienić ludzki los. Albo go zakończyć. Polecam.

piątek, 3 czerwca 2011

Gdańska niespodzianka:)

Dostałam dzisiaj przesyłkę, która była dla mnie kompletnym zaskoczeniem i niespodzianką. Moja serdeczna koleżanka "po piórze", Ania Klejzerowicz, wysłała mi zbiór opowiadań poświęconych miastu Gdańsk, zatytułowany "Narracje. 6 opowiadań o Gdańsku", w którym to zbiorze znajduje się także jej tekst "Pejzaż z wozem konnym".
Dziękuję za tak niesamowitą niespodziankę i przemiłą dedykację:)
Gratulacje Aniu!!!

moje wrażenia po lekturze książki "Bierki" na portalu DużeKa

Zapraszam do lektury recenzji książki Marcina Szczygielskiego "Bierki", która ukazała się na portalu DużeKa:





czwartek, 2 czerwca 2011

Wywiad ze mną:)

Na blogu "Moje recenzje książek" przesympatyczna autorka tego bloga przeprowadziła ze mną wywiad. Było mi niezmiernie miło i z tego miejsca serdecznie dziękuję i pozdrawiam Annę:)
A pod tym linkiem możecie poczytać to i owo o mnie, moich planach i o tym co mi tam w duszy gra:

środa, 1 czerwca 2011

Tomasz Białkowski "Teoria ruchów Vorbla"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Janka.

Ruchy Browna to chaotyczne ruchy cząstek w płynie (cieczy lub gazie), wywołane zderzeniami zawiesiny z cząsteczkami płynu. Tak tłumaczy to zjawisko Wikipedia. Czy jesteśmy właśnie takimi cząstkami, poruszającymi się chaotycznie, rachitycznie wykonującymi niemrawe ruchy na paśmie zwanym życiem? Czasami się zderzamy, ale nie jest to przez nas zamierzone, czy planowane, nie mamy na to wpływu. Możemy tylko bezradnie obserwować trajektorię swego lotu od poczęcia aż do śmierci. A co, jeśliby okazało się, że jakaś nieznana siła spowoduje, iż naszym ruchem przestanie rządzić chaos i wszystko stanie się uporządkowane i zmierzające w jednym kierunku? Wspólnym kierunku dla nas wszystkich?

Książka Tomasza Białkowskiego "Teoria ruchów Vorbla" jest opowieścią o zagmatwanych ludzkich losach, nieprzewidywalnych ruchach, wyborach, decyzjach. Mogę z pewnym wahaniem powiedzieć, że głównym bohaterem jest Seweryn Vorbl, blisko pięćdziesięcioletni profesor fizyki, który znajduje się w symbolicznym momencie swojego życia. Ma żonę, syna, którego od lat nie widział, matkę, której nie widział jeszcze dłużej. Ukochany pies Kuba jest jego najlepszym przyjacielem, kochanka Dorota traktuje go jak narzędzie. W Sewerynie siedzi jego tragiczna przeszłość, a przeznaczenie jest determinowane przez imię noszone przez człowieka, co stanowi przedmiot zainteresowania bohatera. Poznajemy historię jego rodziny, jego rodziców, a także jego własną. Z szerokimi retrospekcjami i dygresjami, opowieść staje się rysem wielu postaci, ich charakterologiczną wiwisekcją, która czasami wzrusza, czasami bawi, czasami przeraża. I na uwagę zasługuje niesamowita symbolika, której główną osią jest... stół w rodzinnym domu bohatera.

Białkowski bawi się słowem, niekiedy jego opowieść zmierza wolnym krokiem w kierunku groteski, czasami bliżej jej jest do dramatu, innym razem psychologia i analiza ludzkich charakterów zdają się brać narrację w posiadanie. A czasami... czasami przeczytane wersy wywołują dreszcz przerażenia i zwykłego, prymitywnego strachu.

Niesamowita lektura, wciągająca, porywająca, nie dająca odłożyć się na później. Budzi refleksje, prowokuje pytania, obnaża bezlitosną prawdę o człowieku. Jesteśmy zwierzętami, rządzą nami instynkty, popędy, a tak naprawdę jesteśmy słabi i wszyscy zmierzamy w jednym kierunku. Śmierć będzie naszym wspólnym finiszem, choćbyśmy startowali z wielu różnych miejsc, osiągali różne statusy i pozycje, to i tak nasza cząsteczka trafi tam gdzie i pozostałe. Nasze ciała zacznąć stygnąć, będziemy mieć plamy opadowe i gdyby nie lodówki, zaczęlibyśmy śmierdzieć. Więc... chyba warto żyć i to nie tak, jak bohaterowie książki Białkowskiego.

Polecam tę lekturę, przede wszystkim dojrzałemu i wymagającemu czytelnikowi, gdyż nie jest to lekka opowiastka, po przeczytaniu której szybko się o niej zapomni. Niewątpliwym plusem jest to, że umiejętna narracja i nakładające się jak w kalejdoskopie obrazy, sprawiają że książkę czyta się błyskawicznie. Moim ulubionym bohaterem jest sam Vorbl, a także jego kochanka Dorota. No i wspaniały Andrzej Vorbl, ojciec Seweryna.

Niesamowita opowieść, świetny język, wspaniała narracja i uszczypliwe, niekiedy złośliwe, bezlitosne poczucie humoru. Czyli to, co bardzo lubię. Żeby dać wam namiastkę tego, o czym mówię, wrzucam fragment, który jest myślami Seweryna Vorbla. Jeden z moich faworyzowanych.

"(...) Jak on się nazywał? Świerzb? Nie, jaki świerzb? Kto by się tak nazywał? Chrzęst? Jakoś inaczej. Śmierć. He, he, to by było dobre. Doktor Śmierć. Wzbudza respekt, nie ma co. Tu Vorbl pomyślał o swoim marnym zdrowiu, zakasłał. Zakręciło mu się w głowie. Znowu był spocony. Nikt nie może się tak nazywać! Śmierć. I nagle sobie przypomniał: Świerszcz! Tak, ten facet nazywał się Świerszcz. Co za głupie nazwisko! Jak do takiego głupiego nazwiska znaleźć imię, które je zrównoważy? Nada nieco powagi? Ja bym mu dał na imię Ernest. To przecież z germańskiego "poważny". Tak, bez wątpienia facet jest śmiertelnie poważny."

A i jeszcze jedno. Gdy przestanę śnić... zacznę się poważnie martwić.