piątek, 30 sierpnia 2013

Diane Chamberlain "Zatoka o północy"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Prószyński i S-ka. 
Akcja Kobiety To Czytają!


Julie, Lucy i Isabel Bauer. Trzy siostry spędzające lato w rodzinnym bungalowie nad zatoką. Dziewczyny tak różne, mające odmienne oczekiwania, marzenia, dążenia. Najstarsza Izzy już zaczyna patrzeć na świat jak kobieta. Jej serce mocniej bije na widok przystojnego Neda Chapmana, syna sędziego, który ma swój bungalow tuż obok. Czy młodzi zdają sobie sprawę, że ich los został już przesądzony dawno temu, kiedy ich rodzice byli w ich wieku? Na pewno nie. Teraz wiedzą jedynie to, że są młodzi i kochają się pierwszą szaloną miłością. Ale… właśnie. To wszystko znika. Bo gdy Isabel zostaje zamordowana pewnej ciepłej nocy nad zatoką, już nic nigdy nie będzie takie samo. Ta śmierć zniszczy zarówno rodzinę Bauerów, jak i Chapmanów.

Mija czterdzieści lat i do Julie przybywa córka Ethana Chapmana, brata Neda, jednocześnie zawiadamiając o śmierci tego ostatniego. Okazuje się, że mężczyzna nigdy nie ułożył sobie życia, wpadł w alkoholizm, a na koniec zostawił wiadomość, że skazany za zabójstwo Izzy czarnoskóry George nie był winien zarzucanego mu zabójstwa w afekcie. Co m z tym począć Julie, która sama ma problemy z siedemnastoletnią córką? A za nic nie chce wracać do wydarzeń sprzed lat i ponownie narażać wiekowej już matki na cierpienia? A Lucy? Ona także czuje, że nie chce powracać do tamtych strasznych chwil w życiu ich rodziny. Jednak kobiety wiedzą, że nigdy nie uwolnią się od demonów przeszłości, jeśli raz na zawsze nie poznają prawdy. A jaka jest ta prawda? Na pewno bolesna, zaskakująca i na swój sposób… oczyszczająca.

Historia dwóch rodzin, opowieść o trzech siostrach, dwóch braciach, o uprzedzeniach rasowych, o namiętności, miłości, pragnieniach. Opowieść, która swój początek ma o wiele wcześniej, sięga do czasów sprzed wojny, kiedy ludzie też kochali, zdradzali, kłamali i kierowali się instynktami. Nie zawsze tymi dobrymi.

Diane Chamberlain w powieści „Zatoka o północy” ukazuje wielopokoleniową historię ludzi, którzy dali się porwać pięknie życia, a jednocześnie rzucali się meandry losów nie zawsze łagodne i niekiedy zbyt ryzykowne. Autorka z umiejętnością tworzy napięcie, godne mistrzyni kryminałów, gdzie od początku groza czai się tuż za rogiem, a przeciwnik, czy raczej złoczyńca nie do końca ma twarz odróżniającą się w tłumie. Doskonale skrojona powieść, łącząca wątki obyczajowe, romansowe i kryminalne, a także psychologiczne. „Zatoka o północy” to idealna lektura dla wielbicieli nieszablonowych opowieści mocno umiejscowionych w danym czasie historycznym i umiejętnie stopniowanym napięciem. Polecam.

środa, 28 sierpnia 2013

Małgorzata Warda "Jak oddech"

Czy miłość może być tak silna, że pokona wszystkie przeciwności losu? Że zwalczy wszelkie zło, przedostanie się przez okowy nienawiści, żalu, dawnych krzywd, obrazów nakładających się w umyśle człowieka? Nie wiem. Naprawdę nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie po przeczytaniu najnowszej powieści Małgorzaty Wardy „Jak oddech”.

To książka mroczna, magiczna, groźna, wzruszająca. Inna. Pokazuje miłość pewnej pary, Jasmin i Staszka. Przyjaciół od najmłodszych lat, nastolatków odkrywających tajemnice życia, młodych ludzi, którzy poznali już gorzki smak egzystencji, zafascynowanych sobą, pragnących, szukających siebie. A także wciąż rozpamiętujących to co wydarzyło się kilka lat wcześniej, coś, co sprawiło, że Jasmin nie może normalnie funkcjonować, a Staszek chciałby raz na zawsze się od tego odciąć. I wówczas… chłopak znika. Ot tak. Rano wychodzi do pracy i po prostu rozpływa się w powietrzu. Jego matka, Alicja, szaleje z niepokoju. Jasmin wpada w rozpacz, jej matka także. Po czterdziestu ośmiu godzinach rozpoczynają się poszukiwania, lecz czy nie jest już za późno? Czy to co widzi Jasmin wydarzyło się naprawdę, czy to tylko wytwór jej wyobraźni, rysowanej przez pogrążający się w rozpaczliwej tęsknocie umysł?

Pytań jest ogrom, a odpowiedzi wcale nie są takie oczywiste. Małgorzata Warda stworzyła opowieść o zagmatwanej fabule, która często pozostaje bez jednoznacznego zrozumienia prezentowanych wydarzeń. Porywa oryginalnością, ogromem uczuć i wieloma wątkami, które połączone w jedną całość sprawiają, że historia od początku do końca fascynuje i trzyma w niesłabnącym napięciu. Przeczytałam tę książkę w jeden dzień i wciąż powstrzymywałam się od tego, aby nie zajrzeć na ostatnią stronę i przekonać się, co autorka zafundowała nam w finale. I dobrze, że tego nie zrobiłam, bo odebrałabym bym sobie… element zaskoczenia? A może kolejną porcję pytań, która pojawiła się w mojej głowie? Pewnie i to i to. „Jak oddech” to powieść bardzo wzruszająca, inna, specyficzna. I jednocześnie wzbudzająca ogrom emocji i wrażeń. Polecam, po prostu trzeba tę książkę przeczytać!

„Ciepło. Zapomnę tamto ciepło, które emanowało z twojej skóry. Nie będę pamiętała, jakie w dotyku były twoje włosy, jak duża była twoja dłoń w porównaniu z moją. Zapomnę wszystko. Ciebie. Staniesz się tylko płaskim obrazem ze zdjęć, słowami, które będę odtwarzać w pamięci, ale bez twojej intonacji. Będziesz wrażeniem, czymś, czego nie udało się przytrzymać. Kimś, kogo straciłam”.[1]


[1] Str. 196, Jak oddech, Małgorzata Warda, Prószyński i S-ka, Warszawa 2013.

poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Doddie Smith "Zdobywam zamek"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki.
Recenzja przedpremierowa.


Blogi, pamiętniki, wspomnienia, przemyślenia. Głęboko schowane, a jednocześnie przelewane na papier w formie osobistych listów do nikogo. Czy nie lubimy pobawić się w podglądaczy i poznać  ludzkie tajemnice, ich skrywane marzenia, pragnienia, osobiste przeżycia? Pozwala to uczestniczyć w życiu bohaterów, poznawać ich najskrytsze myśli i choć przez moment poczuć się członkiem ich sekretnego świata. A jeśli bohaterka pisze swój pamiętnik żartobliwo-sardonicznym językiem i w dodatku mieszka na zamku w pierwszej połowie XX wieku, to tym bardziej cała historia zyskuje na swej atrakcyjności.

Takim właśnie zabiegiem posłużyła się Dodie Smith, autorka wielokrotnej przekładanej i wydawanej w różnych krajach powieści, pod tytułem „Zdobywam zamek”. Książka miała swą premierę w 1948 roku w Anglii i od tamtej pory doczekała się kilkudziesięciu wydań, zarówno w formach tradycyjnych, a także jako ebooki i audiobooki.

W „Zdobywam zamek” poznajemy historię siedemnastoletniej Cassandry, która wraz z siostrą Rose, bratem Thomasem, ekscentrycznym ojcem i jeszcze bardziej szaloną macochą, a także z przystojnym Stephenem mieszka w opuszczonym zamku niedaleko Londynu. Rodzina żyje na skraju nędzy, mimo, że pan domu ma swoim koncie jedyną napisaną książkę, która okazała się międzynarodowym bestsellerem, a za którą tantiemy już dawno zostały spożytkowane przez członków rodziny Mortmain. Teraz wszyscy żyją nadzieją, że senior rodu powróci do pisania i może w końcu zacznie zarabiać jakieś pieniądze. Wszystko zmienia się, gdy pojawiają się właściciele zamku, bogaci Amerykanie, bracia Cotton. Simon i Neil okazują się być nie tylko przystojni, ale także nieżonaci, co nie pozostaje bez związku ze starszą siostrą Rose i panującą na zamku biedą.

Jak zakończą się losy tego czworokąta, a właściwie pięciokąta, bo nie można zapomnieć o przystojnym Stephenie, który darzy gorącym uczuciem Cassandrę? Ta ostatnia jest narratorką opowieści, a wszystkie wydarzenia otrzymujemy w formie pamiętnika, pisanego przez nastolatkę. I nieważne, że powieść ta została napisana ponad sześćdziesiąt la temu, marzenia i pragnienia, namiętności i zawody pozostały takie same, w końcu to technika i medycyna się rozwinęły, ale pasje rządzące ludźmi, aż tak bardzo się nie zmieniły.

Powieść ujmuje prostotą, lekkością, poczuciem humoru, a także licznymi analogiami do znanych dzieł literackich. Nieodparcie towarzyszyło mi wrażenie, że czytam jakąś nieznaną do tej pory część Dumy i uprzedzenia. Może z lekkim powiewem nowoczesności. 

Książka Dodie Smith to uczta dla wrażeń, uczuć i wyobraźni, pozwala przenieść się na chwilę na zimne angielskie wzgórza i zaznać wolności i swobody, mimo, że w domu chłód, a wszystkie świece już dawno się wypaliły. Gorąco polecam, lektura, która powinna znaleźć się chyba w każdym kanonie.


niedziela, 25 sierpnia 2013

Agnieszka Skórzewska "Klub Księżycowej Bransoletki"

Książkę przeczytałyśmy z moją córką dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zielona Sowa.


Klub Księżycowej Bransoletki to kolejna ciekawa pozycja dla dziewczynek, którą przygotowało wydawnictwo Zielona Sowa. Wiadomo, że dziewczynki w wieku około 8-10 lat lubią kolorowe gadżety, biżuterie i symbole, które mogą oznaczać tajemnicę i sekretne stowarzyszenia. Bohaterki pierwszej odsłony nowej serii przygotowanej przez wspomniane wyżej wydawnictwo także będą miały swój symbol i swoje tajemnice.
Główne postaci to Kamila i Marysia, przyjaciółki z podwórka, a także ze szkoły. Wkrótce ich grono powiększa się o jeszcze jedną dziewczynkę, która wprowadza się do ich kamienicy. Przyjaciółki przyjmują ją z ochotą do swojego towarzystwa i niebawem Maja przyłącza się także do ich grupy tanecznej. Dziewczynki postanawiają założyć Klub Księżycowej Bransoletki, którego symbolem jest srebrny księżyc, zawieszony na kolorowej bransoletce. Oprócz tego symbolu dziewczynki łączy wiele sekretów i tylko im znanych mniejszych lub większych tajemnic. A młode czytelniczki także mogą się poczuć zaproszone do tego tajnego składu, ponieważ do książeczki dołączono śliczną bransoletkę z księżycową zawieszką.

Pozycja przeznaczona jest dla dziewczynek w wieku około 8-10 lat, aczkolwiek mojej dwunastolatce książka także przypadła do gustu. W końcu każda z nas marzyła o tajnych stowarzyszeniach, tajemnicach, symbolach i sobie tylko znanych hasłach.
Książeczka na pewno warta uwagi, zwłaszcza dla dorastających dziewczynek, a dodany gadżet tylko uwiarygodnia zaprezentowaną opowieść, która stanowi początek serii. Polecam.

A wielbicielki serii mogą odwiedzać stronę internetową poświęconą tej serii: Księżycowa Bransoletka

sobota, 24 sierpnia 2013

Anna Łacina "Miłość pod Psią Gwiazdą"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Nasza Księgarnia.


Anna Łacina to specjalistka od młodzieżowych opowieści o wyborach, marzeniach, miłości, zdradach i trudnych decyzjach. W swojej najnowszej książce „Miłość pod Psią Gwiazdą” wchodzi w świat młodych ludzi, których problemy mogą wydawać się banalne, a przecież wcale takie nie są. Życie zwykłych ludzi, ich marzenia, radości, fascynacje są zawsze interesujące, bo mogą stanowić odzwierciedlenie nas samych w różnych sytuacjach i w różnych etapach naszego życia.

Magdzik to młoda licealistka, która ma problemy z matematyką, a także z dwoma chłopcami, którzy nieoczekiwanie pojawiają się w jej życiu. Robert „Ferrari” to syn Hiszpanki i Polaka, młody zbuntowany chłopak, który pojawia się w liceum, do którego chodzi Magda. Uczęszcza tu także Andrzej, poczciwy grubasek, który po pewnym czasie zyskuje na atrakcyjności i zaczyna prowadzić szkolną gazetkę. Iza, opiekunka i obrończyni zwierząt, wolontariuszka w toruńskim schronisku dla zwierząt, ciągle szuka swojej bratniej duszy. Poza nimi w powieści pojawia się cała plejada postaci, które od początku do końca budują swoisty klimat, będący intrygującym tłem prezentowanych wydarzeń. 

Proza Anny Łaciny jest niezwykle dopracowana językowo, a także merytorycznie, widać, że autorka dokonała researchu odnośnie tematyki prezentowanej w powieści. Widać także jej fascynacje astrologiczno-matematyczne, a także dobre i współczujące serce dla zwierząt.

„Miłość pod Psią Gwiazdą” to powieść nie tylko dla młodzieży, ukazująca problemy świata współczesnego, a także to, co od lat jest istotą ludzkości. Czyli miłość, zazdrość, nienawiść i pragnienia. Książka godna polecenia, zastanowienia się, pochylenia nad wieloma ważnymi aspektami życia. Wciągająca i intrygująca, z zachwycającym i bardzo wzruszającym zakończeniem. Gorąco zachęcam do lektury.