czwartek, 26 lipca 2018

Na ostro też będzie :)

Wrzucam fragment II tomu kwadrylogii "Bezlitosna siła", zatytułowany "Polluks".

Wiedziałem, że ona... że coś dla niej znaczę. Jakoś podświadomie to czułem. Ale za cholerę nie wiedziałem, co taka ułożona kobieta z misją wżyciu widzi w kolesiu, który zarządza knajpami, prowadzi walki i jest tak popieprzony, że zapewne gdyby nie to, że naszym wspólnym przyjacielem był Kastor, uciekałaby na mój widok z dzikim krzykiem.
Martyna odsun
ęła się lekko i spojrzała na mnie, dobrze widziałem, co dostrzega w moich oczach. Nic. Potrafiłem skrywać przepełniające mnie uczucia. Kiedy chciałem. Najczęściej uwalniałem te negatywne. Złość, nienawiść, szał. Wtedy ludzie się mnie bali, a ja czułem się dobrze. Ale to co czułem, gdy ona była w pobliżu... tego nie mogłem pokazać. Westchnęła i oparła brodę o moje ramię. Pochyliłem się i jej włosy musnęły mi usta. Pragnąłem zanurzyć twarz w jej włosach, w jej szyi, zaciągnąć się jej zapachem, jakby była jakimś dobrym dragiem dla bogaczy. Ale zamiast tego, otworzyłem swoją durną gębę.Dobry był ten twój dupek z mercedesa?
Poczu
łem, że zesztywniała i gwałtownie się ode mnie odsunęła.Szpiegujesz mnie?
U
śmiechnąłem się.
- Nie pochlebiaj sobie. Przejeżdżałem. Mijam twoją fundację, gdy wracam z klubu do
domu. Akurat widziałem, jak wsiadałaś do samochodu pana garniturka. 
- Widzęże bardzo cię to obeszło. - Uniosła znacząco brew. Była wkurwiona. A ja
chciałem gryźć jej ciało.
- Średnio. Zastanawiam się tylko, czy czułaś przy nim to, co przy mnie, gdy wbijałem cię
w klatkę, a ty tak pięknie jęczałaś.
Zatrzyma
ła się i położyła dłonie na mojej klatce piersiowej. Przysięgam, będę dotyk jej rąk wspominał przez najbliższe samotne chwile pod prysznicem.
Ale z ciebie skurwiel! - Wysyczała, chociaż widziałem w jej oczach żal. Autentyczny żal.Chciałem cofnąć to, co powiedziałem, ale przecież byłem pojebanym Polluksem, który
nie mógł przyznać się do tego, że zaczyna mu na kimś zależeć.
Oczywiście, skarbie. Ale za to przy mnie na drugi dzień nie mogłabyś chodzić
Odepchnęła mnie i trzasnęła z całej siły w twarz. Odwróciła się i wyszła, wściekle trzaskając obcasami. Ludzie, którzy tańczyli koło nas, patrzyli na mnie z głupimi uśmiechami, ale nie zwracałem na nich uwagi. Patrzyłem na nią, na jej długi warkocz, który niczym metronom kołysał się nad jej zgrabnym tyłkiem i uświadomiłem sobie kilka zasadniczych rzeczy. Po pierwsze, byłem jebnięty, ale to było wiadome od dawna. Po drugie, ona była cudowna i miała niezły cios. A po trzecie... czułem coś do niej. I to nie chodziło o to, że chciałem pieprzyć ją bez opamiętania. Co było oczywiste i nie ulegało wątpliwości. Ale... ja czułem coś do niej. Czułem. Z głębi mojego czarnego wnętrza, zaatakowanego przez demony. I to była cholerna niespodzianka, proszę państwa.
Co ty odpierdalasz?
No tak, na to właśnie czekałem. Kastor wpatrywał się we mnie ze wściekłą miną. Koło baru stała Anita, której wzrok z kolei przepełniony był żalem. Poczułem się podle.
Możesz jebnąć mnie z drugiej strony. Nie będę się bronił. - Popatrzyłem na przyjaciela.
Stary, już wiele razy pytałem cię, co jest między wami. Jeśli nie masz wobec Martyny jakichś poważnych planów, odwal się od niej. Mówię serio.
- Spokojnie. Nie będę jej już niepokoił. To było... nieporozumienie.
- Wcale tak nie wyglądało. - Kastor zmarszczył brwi. Jego jasnoniebieskie gały zdawały
się mnie przenikać.
- A niby jak?
- Weź mnie nie wkurwiaj. Gapiłeś się na nią tak, jak ja na Anitę. Znam ten wzrok! -
Wysyczał mi w twarz.
- Może. Ale ona nie jest dla mnie.
- Na pewno nie jest. Tak jak i Anita dla mnie. Ale czasami nawet największe gnojki
znajdują swoje kobiety na tym durnym świecie. Więc jeśli masz coś do niej, to zrób to
tak, żebym nie musiał cię kurwa zbierać z maty.
- Nie ma obawy. Tematu nie było.
- Yhym.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz