sobota, 20 września 2014

K.A. Tucker "Jedno małe kłamstwo"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Filia.



Zastanawiałam się nad przeczytaniem kontynuacji książki K.A.Tucker „Dziesięć płytkich oddechów”. Owszem, podobała mi się, ale jakieś wątpliwości mnie dopadły, co do tego, co mogę znaleźć w „Jednym małym kłamstwie”. Zupełnie nie potrafię tego zdefiniować, dlaczego tak się działo, ale wiem jedno. Najpierw trzeba się przekonać na własnej skórze, a potem oceniać i nie dawać się sterować przypuszczeniom. Bo już wiem, że byłabym bardzo na siebie zła, gdybym jednak nie przeczytała tej książki (oczywiście to abstrakcja, bo nie miałabym o tym pojęcia, ale wiecie o o co mi chodzi).

„Jedno małe kłamstwo” przedstawia dalsze losy młodszej siostry Kacey - Livie. O ile dobrze pamiętacie tę dziewczynę z „Dziesięć płytkich oddechów”, była zupełnym przeciwieństwem swej starszej siostry, także przeżyła piekło, śmierć najbliższych, oddalenie i autodestrukcję Kacey, lepkie łapy wuja, to wszystko spadło na wówczas jeszcze dziewczynkę, ale jej nie złamało. Livie jest uosobieniem spokoju, wyważenia i ma dalekosiężne plany, które w idealny sposób odzwierciedlają to, czego spodziewał się po niej ojciec. Teraz rozpoczęła naukę na Uniwersytecie w Princeton, należącym do Ligii Bluszczowej i planuje zostać lekarzem-pediatrą. Dlatego też pracuje jako wolontariuszka w szpitalu dziecięcym, gdzie na każdym kroku spotyka się z koszmarem rodziców i ich dzieci.

Wszystko zdaje się układać wedle planu, do momentu, kiedy Livie nie da się porwać… galaretkowatym shotom. Niby nic, a jednak sprawi, że obudzi się w dziewczynie jakaś wewnętrzna bestia i pokaże, że życie to nie tylko nauka i powściąganie własnych emocji. Bo to o emocje tutaj chodzi, a zwłaszcza takie, które ujawniają się w pobliżu… jego. Ashton jest kapitanem uniwersyteckiej drużyny żeglarskiej, jest wysoki, przystojny i co jeszcze? Ach! Jest cholernym aroganckim dupkiem. Pomimo że spotyka się ze śliczną Daną, to zmienia dziewczyny jak rękawiczki i tym razem na pewnej imprezie trafia na Livie. Dziewczyna znajduje chwilę zapomnienia w jego ramionach, jednak nie posuwa się dalej, czego potem może i żałuje. Wkrótce poznaje Connora, który okazuje się… przyjacielem Ashtona.

A jeszcze później naprawdę poznaje tego aroganckiego chłopaka, który tak naprawdę jest… No właśnie, nic nie jest takim, jakie się wydaje, każdy ma swoją barierę obronną, mur, za którym się chroni. I za którym ukrywa własne demony i tragedie z przeszłości. Czy Livie uda się przez to przebić? Czy Ashton będzie potrafił szczerze mówić o swoich uczuciach? Czy Connor ma szansę u Livie? Czy sama dziewczyna na pewno wie, jaka ma być jej przyszłość?

Pytań jest wiele i wraz z przewracanymi kartkami uzyskujemy odpowiedzi na nie wszystkie. Jednak nie obędzie się bez nerwów i irytacji, a także łez wzruszenia.

Bardzo podobała mi się ta książka, o wiele bardziej niż tom pierwszy. Zapewne duża zasługa fajnej kreacji głównej bohaterki i świetnej postaci Ashtona. Lubię bad boyów z głębią i demonami szargającymi duszę. Polecam obie powieści, niezwykle wciągające i wzruszające.

3 komentarze:

  1. O kurczę! Koniecznie muszę dorwać oba tomy tej serii :P Po każdej tak pozytywnej recenzji mam na nie coraz większą ochotę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to zachęcona jestem niesamowicie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tomy tej serii zbierają pozytywne recenzje, historie mnie ciekawią, więc poszukam.

    OdpowiedzUsuń