czwartek, 3 lutego 2011

"Grizzly" Adam Zalewski

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa "Oficynka" :)

Czym jest zemsta? Poczciwa Wikipedia podaje, że:
Zemsta - odwet na osobie lub grupie za doznane wcześniej zło. Zemsta może przypominać sprawiedliwą karę za winy, ale jej motywem nie jest dobro społeczeństwa, lecz osobista żądza odegrania się na przeciwniku. Mściciel chce, aby jego ofiara cierpiała tak samo albo bardziej niż on i nigdy więcej nie mogła uczynić tego samego zła jemu, bądź bliskim mu osobom.
Czyli to po prostu pragnienie odebrania tego, co się utraciło, poprzez ukaranie winnych i wymierzenie im jedynej, sprawiedliwej kary. Kodeks Hammurabiego? Na pewno tak. Ale wyobraźmy sobie sytuację, że ktoś zabiera nam to co ukochaliśmy, co było naszą największą miłością, co stanowiło nasz sens życia. Czy po zduszeniu w sobie wszechogarniającego bólu i żałości, nasze pięści nie zacisną się w pragnieniu odwetu? Nasze myśli nie poszybują w kierunku sprawcy naszej tragedii i nie podsuną nam krwawych obrazów z winowajcą w roli głównej? Nikt z nas nie będzie tego wiedział, dopóki nie przeżyje takiej tragedii, jaką przeżył bohater najnowszej książki Adama Zalewskiego, zatytułowanej „Grizzly”.
Główny bohater, szeryf miasteczka Green Doll w Kentucky, Clinton Gerstaecker, znajduje w domu zmasakrowane ciało ukochanej żony, Cynthii. Wówczas ma wrażenie, jakby skończył się jego świat. Ale Gerstaecker jest człowiekiem, który nigdy nie pozostawia niedokończonych spraw. Wywodzi się z rodziny, w której honor, lojalność i wewnętrzna siła były wyznacznikami, jak postępować i którą drogą iść. I postanawia iść tylko w jednym kierunku. W kierunku dorwania winnych tej zagadkowej zbrodni i ukarania ich. Mogłoby się wydawać, że to wszystko. Zdeterminowany szeryf, pchany żądzą odwetu i krwawej zemsty przemierza kraj, tropiąc morderców, dążąc do wymierzenia bezlitosnej kary i uspokojenia zranionej duszy. Nic bardziej mylnego. Mniej więcej od połowy książki akcja zaczyna nabierać zaskakującego tempa i z opowieści o zemście i zadośćuczynieniu, robi się mrożąca krew w żyłach opowieść, granicząca z horrorem, jakiego nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić. Okrutne obrazy, opisane sugestywnie i można powiedzieć… malowniczo, wżynają się w umysł czytelnika, wzbudzając grozę, a nawet odrazę. Z drugiej strony autor pięknie opisuje zmieniającą się przyrodę i ten kontrast pomiędzy pięknem otaczającego nas świata, a złem, czającym się w człowieku, sprawia że przedstawione wydarzenia tym bardziej zapadają w nasze głowy.
Autor zadbał o szczegóły geograficzne, a także o realia życia na amerykańskiej farmie. Czytając, nie jesteśmy w stanie odczuć, że książkę napisał polski autor. Brudne tajemnice małych amerykańskich miasteczek, ich pozorny porządek, złudna czystość, to wszystko potęguje potworność przedstawionych wydarzeń.

Książka jest reklamowana jako kawał męskiej prozy. Jestem kobietą i „Grizzly” czytało mi się świetnie. Ale ostrzegam. Jeśli jesteście wrażliwcami, mało odpornymi na sugestywne opisy żywo działające na wyobraźnię, lepiej wypijcie meliskę przed lekturą. I mogę tylko dodać, że książka Zalewskiego to dobry thriller na samotną noc, kiedy drzewa za oknem rzucają tajemnicze cienie, a skrzypienie podłogi sygnalizuje, że zło może być już całkiem blisko.

7 komentarzy:

  1. Miło przeczytać rzeczową recenzję. Zwłaszcza taką, która ukazuje niuanse i subtelności prozy Zalewskiego. Książki tego autora zawierają wiele przemyśleń, ukrytych pośród mocnej wartkiej akcji. Cieszę się, że ktoś oprócz mnie to dostrzega. Oczywiście całkowicie podpisuję się pod tą wnikliwą, merytoryczną oceną. Książki Zalewskiego rzeczywiście sprawiają wrażenie, jak gdyby był to autor zza Oceanu.

    Sebastian Drabik

    OdpowiedzUsuń
  2. hm, ty zawsze opisujesz tak przeczytane książki że zaraz mam ochotę po nie sięgnąć... jak to robisz? Czemu ja tak nie potrafię??

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra recenzja i książka widać też dobra:) Biorę:)

    OdpowiedzUsuń
  4. polecam:) Książka na pewno wzbudza szereg uczuć i porusza czułe struny. Jest brutalna, ale i romantyczna, poprzez piękne opisy przyrody i słabiej zarysowany wątek miłosny. A szeryf Clinton ma to "coś"!

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka jest świetna, faktycznie - świetnie, że dostrzegasz subtelności, ale skoro sama piszesz... ;)

    OdpowiedzUsuń