czwartek, 10 lutego 2011

Dobry stos tynfa wart;)

No dobra, nie wyszła mi ta parafraza, ale chora jestem, więc o zrozumienie proszę:)
Wszyscy mają stosy, mam i ja...
Eeee, też kiepsko?
No to może wkleję po prostu zdjęcie?
Tak?
Proszszszę, oto moja żona Zofija:P
Wybaczcie, gorączka mnie trawi...
Milczę...
Bo milczenie jest stosem...
Okej, nie ma mnie... nie ma już nic, jesteśmy stosem, możemy iść...
Naprawdę powinno się mnie uśpić, przynajmniej na najbliższe... 100 lat?
Dobra, Proszę Państwa oto Stos, stos jest bardzo grzeczny dziś...
hihihiihi, co było w tym syropku???

7 komentarzy:

  1. Agnieszko, a nie masz w tym stosie mojego "Sosnowego dziedzictwa"... Buuu! Rysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Dwa ostatnie :) cos co lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Aguś ten syrop miał być ponoć z cebuli a ty pewnie wypiłaś coś innego, co to było? podziel się, ja też chcę :D
    no bo to jest stosik za ostatni grosik :) ooo to tak jak w piosence Budki Suflera "Za ostatni grosz"
    a najbardziej to Nory Ci zazdroszczę
    zdrowiej a nie dawaj się usypiać na najbliższe lata

    OdpowiedzUsuń
  4. Crescendo! Fantastyczna książka, mnie zachwyciła, ciekawa jestem, jak Pani się spodoba. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. jessssu, ale ci tego Maciejewskiego zazdroszczę Pozdrówka

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo Crescendo! Świetna ksiązka, naprawdę;)

    OdpowiedzUsuń