poniedziałek, 11 stycznia 2021

Lily White "Jej stalker"

 Gdybym kierowała się wyborem książek na podstawie okładek, to w życiu bym nie sięgnęła po ten tytuł. Mam wrażenie, że te okładki, to teraz kopiuj-wklej. I uprzedmiotowanie… facetów, bo po co gościowi głowa, jak ma mięśnie? Ale zawsze kieruję czym innym. Wiecie czym? Instynktem.

I tym razem mnie nie zawiódł.


„Jej stalker” to romans, dramat, erotyk, sensacja i psychologia w jednym. Niezła mieszanka, prawda? Główny bohater to Ari, płatny zabójca i Adeline, dziewczyna, która kocha życie na krawędzi. Do czasu. Poznają się, gdy Ari ma dwadzieścia sześć lat, Adeline dziesięć mniej, a on właśnie zabił jej ojca. Dziewczyna zostaje zupełnie sama, lecz zawsze towarzyszy jej tajemniczy „cień”, którego potem uwiecznia na swoich fotografiach. Dziewczyna wpada w autodestrukcyjne klimaty, kluby, faceci, alkohol, wszystko to pomaga jej zapomnieć o traumie i walczyć z narkolepsją, na którą choruje. Ari nieutannie jej przez te wszystkie lata towarzyszy, niejednokrotnie wyciąga ją z kłopotów (o czym ona nawet nie wie) i likwiduje ludzi (przeważnie mężczyzn), którzy mogą jej zagrozić. Nigdy się nie ujawnia, żyjąc w cieniu. Kiedy Adeline poznaje Granta, okazuje się, że ten bogaty biznesmen ma na nią ogromny wpływ. Młoda kobieta zmienia się z nieodpowiedzialnej dzikuski w prawdziwą żonę ze Stepford. Tego Ari nie jest w stanie znieść. I wówczas… wychodzi z cienia. A gra dopiero się zaczyna.


„Jej stalker” to książka miejscami bardzo mroczna, pełna przemocy, brudnego, ale i gorącego seksu, bolesnej walki o przetrwanie, ale i dziwnej, pokręconej miłości. Jest ciekawie i sprawnie napisana, od początku do końca trzyma w napięciu. Bardzo dobra rozrywka. Na plus zasługuje psychologiczna kreacja postaci, zarówno Adeline, jak i Ariego. Polecam, dla czytelników nie bojących się dość ostrych i sugestywnych scen. Zarówno seksu, jak i przemocy i morderstw.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz