wtorek, 26 kwietnia 2016

Mia Sheridan "Bez słów"

Uwielbiam książki, które wciągają mnie od samego początku i nie pozwalają się odłożyć nawet na chwilę. Czytam aż do samego końca, nie zważając na późną porę. Tak było właśnie podczas lektury powieści autorstwa Mii Sheridan, zatytułowanej „Bez słów”.
To dramat z pogranicza New Adult, ukazujący nie tylko uzdrawiającą siłę miłości, ale także pełną zagadek i bolesnych wydarzeń z przeszłości historię młodych ludzi, którzy spotkali się po to, aby się wzajemnie uratować.

Do małego miasteczka Pelion, usytuowanego po dwóch stronach malowniczego jeziora, przybywa Bree, dziewczyna, która po tragicznych wydarzeniach i wielkiej stracie, postanawia zmienić miejsce zamieszkania. Chce odciąć się od tego co było, potrzebuje przestrzeni, samotności, chociaż ta ostatnia raczej jej nie sprzyja, zwłaszcza, że wciąż i wciąż dopadają ją koszmary przeszłości i nawiedzają ją cykliczne ataki paniki. Pewnego razu, w sklepie, spotyka w dość zabawnych, a nawet dla niej nieco kompromitujących okolicznościach pewnego mężczyznę z długimi włosami i gęstą brodą. Próbuje jakoś nawiązać rozmowę, jednak zagadkowy facet odchodzi, nie odezwawszy się ani słowem. Niedługo po tym spotkaniu Bree spaceruje ze swoją suczką i trafia na dom tajemniczego nieznajomego, o którym już wie, że ma na imię Archer, przeżył koszmarny wypadek w dzieciństwie i nie mówi. Dziewczyna zna język migowy, gdyż jej ojciec był głuchy, coś ciągnie ją do dziwnego samotnika.
Krok po kroku, jak do zdziczałego zwierzęcia, Bree zbliża się do Archera i powoli zaczyna łączyć ich nić sympatii, która otacza ich coraz ciaśniejszym kokonem. Bree wyznaje swoje tajemnice i zauważa, że im częściej spotyka się z milczącym chłopakiem, tym rzadziej atakują ją demony przeszłości. Archer jednak nie chce do końca się otworzyć, ale dziewczyna zdaje sobie sprawę, że po życiu, jakie do tej pory pędził, potrzebuje po prostu więcej czasu. Pomiędzy tą dwójką wybucha uczucie, na początku nieco nieśmiałe, ale coraz silniejsze, szalone, pełne namiętności i współuzależnienia. Czy Archer będzie potrafił wrócić do normalnego świata, czy poradzi sobie z coraz większym uzależnieniem od Bree, czy wyzna jej to, co wydarzyło się przed laty i skazało go na życie w odosobnieniu? Czy dziewczyna raz na zawsze rozprawi się z przeszłością i czy będzie umiała żyć z człowiekiem, który sam jest tak bardzo poraniony przez świat?


„Bez słów” to wzruszająca, druzgocąca emocjonalnie powieść o ludziach, którzy stali się dla siebie wzajemnie ratunkiem od pogrążenia się w chaosie wywołanym przez wydarzenia z przeszłości, przez złych ludzi, cudzą zawiść i nienawiść. Cudowna, pełna namiętności powieść, która do końca trzyma w napięciu, a ostatnie sceny są wręcz istną huśtawką emocjonalną. Polecam, przepiękna historia o miłości silniejszej niż uprzedzenia, tragedie i dramaty z przeszłości.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz