wtorek, 5 marca 2013

Katarzyna Enerlich "Prowincja pełna smaków"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa MG.


Wraz z budzącą się za oknem wiosną, z nieśmiałymi promieniami słońca, z przejrzystym powietrzem i lekkim wiatrem przyszła do mnie książka. Trochę inna, zaskakująca, smakowita i magiczna. A także pełna optymizmu i jakiegoś wewnętrznego ciepła. Tak więc wiosnę mam nie tylko za oknem, ale także w mojej biblioteczce. A po przeczytaniu „Prowincji pełnej smaków” Katarzyny Enerlich-także w sercu. 

Ta książka obudziła we mnie wielką tęsknotę. Za Mazurami. Kiedyś spędzałam tam wakacje, ale nie byłam w północno-wschodniej Polsce od ponad dwudziestu lat i teraz wiem, czuję, że muszę tam pojechać. Znowu. Wrócić. Poczuć zapach jezior, poczuć tę wolność, piękno, spojrzeć na zachodzące słońce i zdać sobie sprawę, że wiele rzeczy może poczekać. Takie właśnie odczucia wzbudza najnowsza powieść Kasi. Jest świeża, radosna, czasami smutna i bolesna. Ale zawsze odbieramy ten smutek ze spokojem i oczekiwaniem na to, co może się pojawić, z godnością przyjmujemy koleje losu. Tak jak Ludmiła, bohaterka książki. Tak jak Wojtek, jej ukochany, czy Martin, były mąż. Poznajemy losy bohaterów znanych z wcześniejszych powieści mojej ulubionej Mrągowianki. A także ich nowe życiowe perypetie, wiele bolesnych przeżyć z przeszłości, tajemnice, które zostały napisane przez wojenną zawieruchę. Warstwę fabularną wzbogacają wspaniałe przepisy na różne potrawy, często gotowane w Prusach Wschodnich, wedle receptur, które przetrwały do dziś. Autorka pokazuje, że czasami można stworzyć doskonałą i smakowitą potrawę z niczego, dosłownie korzystając z tego, co daje nam łąka lub las. To mnie właśnie ujęło, wstrętnego miastucha, który nauczony jest kupowania gotowców w supermarketach. Może dlatego zatęskniłam za swobodą, naturą, zapragnęłam po prostu odetchnąć. Poza tym w książce jest wiele fotografii autentycznych miejsc opisywanych przez autorkę, czy postaci, których historie stanowią fabułę powieści.

Katarzyna Enerlich potrafi czarować słowem, rysować obrazy w umyśle czytelnika i pobudzać wyobraźnię. A także kubki smakowe. „Prowincja pełna smaków” to pełna magii, optymizmu, radości i wielu pasjonujących historii z przeszłości opowieść, którą powinniśmy koniecznie przeczytać, aby jak najszybciej przegonić zimę z serc i patrzeć z optymizmem w przyszłość. Polecam z całego serca.

3 komentarze:

  1. Nie mogę się doczekać, kiedy zacznę czytać tę książkę... W poprzednich częściach ujęły mnie Mazury w niej przedstawione, mam nadzieję, że tutaj znowu sobie o nich przypomnę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie dziękuję, Agnieszko, za dobre słowo. Niech dobro wróci do Ciebie. Niehc spełni się marzenie. Ty wiesz, jakie... Serdeczności... Kasia Enerlich www.prowincjapelnamarzen.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kasiu, będę robić wszystko, aby moje marzenie się spełniło :)

      Usuń