Weronika Tomala "Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc"
Ach, nawet nie wiecie, jak uwielbiam odkrywać młodych autorów i jak uwielbiam nie przeżywać rozczarowania lekturą! Jestem właśnie świeżo po przeczytaniu powieści Weroniki Tomali, zatytułowanej „Tam, gdzie diabeł mówi dobranoc” i powiem szczerze, że jestem oczarowana tą książką!
Poznajemy młodą gniewną, czyli pracownicę warszawskiej korporacji, zbliżającą się do trzydziestki Darię. Kobieta żyje swoją pracą, mieszka w wynajmowanym apartamentowcu, ma narzeczonego, Rafała, który także robi karierę. Daria żyje szybko, dni mijają niepostrzeżenie, związek z ukochanym zdaje się nie być tym, czego oczekiwała, a jej matka nieustannie jest z niej niezadowolona. Wszystko zmienia się, kiedy Daria zostaje oddelegowana przez własnego szefa do Rybnika, gdzie ma nadzorować otwarcie nowego oddziału.
Młoda kobieta na początku nie przyjmuje tego dobrze, ale wyjeżdża na Śląsk i zamieszkuje w domu starszej pani, która posługuje się idealną śląską gwarą. Zaraz na początku dziewczyna spotyka przystojnego lecz nieco gburowatego mężczyznę i wdaje się z nim w utarczkę słowną. Okazuje się, że to sąsiad jej gospodyni, Artur, który jest górnikiem i mieszka wraz z bratem w domu naprzeciwko. Pomiędzy Darią a Arturem rozpoczyna się gra, w której wygrany nie będzie tylko jeden. A może przegrany? Bo dziewczyna co weekend wraca do Warszawy, aby spotkać się z narzeczonym. Który, nawiasem mówiąc, zdaje się być coraz bardziej oddalony.
Kiedy Daria zdaje sobie sprawę, że kocha Artura i chce z nim być, wszystko się wali. I to dosłownie. Nie zapominajmy, że akcja dzieje się na Śląsku, w środowisku górników. To także zasługuje na uwagę.
Autorka z wielką dokładnością przedstawiła pracę górników, zjeżdżamy wraz z Arturem tysiąc trzysta metrów pod ziemię i towarzyszymy mu podczas żmudnej i niebezpiecznej pracy. To mnie niesamowicie ujęło, zawsze cenię przygotowanie autora do pisanej książki, do opisywanego świata, to zasługuje na ogromne wyróżnienie. Ale nic dziwnego, że tak dokładny research został przeprowadzony, skoro pani Weronika pochodzi z rodziny górniczej, a jej mąż także pracuje jako górnik. Za to wielki ukłon i szacunek.
Książka jest cudowna, wciąga od pierwszych stron, powoduje motylki w brzuchu i trzepotanie serca. W finale niesamowicie wzrusza i wyzwala sporo łez. Uwielbiam takie historie, nieszablonowe, dobrze napisane i prawdziwe aż do bólu. Polecam, polecam, polecam! I dziękuję za piękną śląską gwarę i za przystojnego ujmującego górnika!
Również w ostatnim czasie miałam okazję przeczytać. I muszę przyznać, że właśnie takie coś uwielbiam czytać
OdpowiedzUsuń