czwartek, 13 września 2018

Lubicie dramaty? Dilerka emocji szykuje coś... grubego!

A tu fragment książki, która czeka na wydanie. Roboczy tytuł: "Gdyby miało nie być jutra". Gatunek: dramat, sensacja, romans. Akcja dzieje się w Wałbrzychu.
UWAGA! Pojawi się tutaj Wasz ukochany gangster!


Milena Kępska uśmiechała się swoim firmowym uśmiechem, który sprawiał, że obecnym tu dziennikarzom miękły kolana. Miała do perfekcji opanowane kontakty z prasą, pismacy ją lubili, bo zawsze znalazła dla nich czas i powiedziała kilka słów do kamery. Stawała się jedynie wrogo nastawiona w momentach, gdy któryś z przedstawicieli mediów próbował naciągnąć ją na zwierzenia osobiste. Dlatego na każdej konferencji prasowej padało zastrzeżenie, aby nie zadawać pytań związanych z życiem sławnej aktorki.
- Jak pani ocenia swoją grę w „Gdyby miało nie być jutra”?
- Dałam z siebie wszystko. Główna bohaterka... jakby żyła we mnie. To było tak, jakbym na jakiś czas porzuciła swoją osobowość i stała się Natalią, główną postacią filmu.
- Jak współpracowało się pani z resztą obsady?
- Świetnie. To profesjonaliści, a do tego wspaniali ludzie. Zespół był naprawdę zgrany.
- Dlaczego akurat Wałbrzych?
- To moje rodzinne miasto. Taki powrót do korzeni. To chyba normalne?
- Czy pani bliscy są dumni z pani osiągnięć? - To pytanie zadał jakiś jasnowłosy dziennikarz, sprawiając że stali bywalcy konferencji prasowych Mileny, spojrzeli na niego nieomal z pogardą.
- Następne pytanie! - Joanna była jak zawsze czujna.
- Jakie są pani najbliższe plany?
- Teraz trochę się pourlopuję, dostałam kilka propozycji, przeglądam scenariusze, jeszcze nie podjęłam żadnej decyzji.
- Czy pani matka będzie na premierze filmu?
Milena spojrzała z wściekłością na wścibskiego dziennikarza i dała sygnał swojej menadżerce do zakończenia spotkania.
- Dziękujemy państwu, panią Kępską czeka jutro emocjonujący wieczór, na pewno po pokazie niektórzy z państwa będą mogli zadać jej kilka pytań.
- Ale... Pani Kępska!... Milena! Może jeszcze... Jak?
Pytania utknęły w kakofonii ogólnego zamieszania, ale Milena już tego nie słyszała. Wyszła bocznym wyjściem, odprowadzana przez ochronę, za nią szła Joanna.
- Co to za dupek? - Warknęła aktorka, gdy już znalazły się w samochodzie.
- To jakaś tutejsza gazeta. Dostał akredytację, bo jest przedstawicielem lokalnych mediów. Nie chcieliśmy, aby później pisali, że masz gdzieś mniejsze gazety.
- Szuka taniej sensacji. Wredna mała menda – Milena zaciskała szczęki i ciężko oddychała.
- Nie przejmuj się nim, to płotka.
- Zasady są zasadami! - Rudowłosa kobieta utkwiła w swej menadżerce twardy wzrok. - Nikt nie ma mnie prawa pytać o moje życie. I... o nią!
Igor zrobił ostatni przelew internetowy i oparł się o skórzane oparcie fotela. Czekał na Sebola, który już jechał w kierunku Cristala. I myślał o swoich synach, młodszy miał w przyszłym tygodniu urodziny, zastanawiał się nad prezentem dla chłopca. Myślał o wielu rzeczach, byleby tylko zaprzątnąć czymś umysł i nie skupiać się na tym, o czym bał się rozmyślać. Na całe szczęście usłyszał tupot ciężkich butów i po chwili otworzyły się drzwi do jego gabinetu. Do środka wpadł wysoki, potężny facet z ogoloną czaszką i wielkimi brązowymi oczami, otoczonymi gęstymi rzęsami. Trochę to śmiesznie wyglądało, bo nadawało jakiś piękny i romantyczny wygląd tej twarzy miastowego zakapiora.
- Co się tak tłuczesz? - Igor przewrócił oczami.
- Szefie. Ale jaja! - Wielkolud usiadł na krześle, które zaskrzypiało pod jego potężnym ciałem.
- Co jest?
- Rozmawiałem z menadżerką, ta impreza co jutro tu będzie, to po premierze tego filmu, co gra ta szefa znajoma.
Igor nic nie odpowiedział, bo doskonale o tym wiedział. I zastanawiał się czy ona zrobiła to specjalnie? Aż tak go nienawidziła? A może nie? Wolał o tym nie myśleć, bo od tego dostawał tylko migreny.
- Ale wielka sensacja. Przecież wiedziałem o tym, myślisz, że nie wiem co się dzieje w mojej firmie?
- Ale szefie. Ta Kępska to wielka gwiazda. Zajebista reklama dla naszej knajpy.
- Wiem. Dlatego się zgodziłem. Tylko dlatego – dodał Krasny ucinając wszelkie spekulacje.
Przynajmniej swoich pracowników mógł okłamać. Bo siebie samego... nie, to już nie było takie proste. Nic nie było proste, kiedy tylko rudowłosa postać pojawiała się w jego głowie. I w jego wspomnieniach. Była tam niemal zawsze. Ukrywał to głęboko, ale ona tam tkwiła jak zadra, przypominając o czasach, które minęły. A które naznaczyły go na zawsze. I które sprawiły, że nie widział dla siebie ratunku. Chociaż przecież miał dla kogo żyć! Co z tego, skoro życie bez niej było jedną wielką udręką bez końca.
***
Jechałem do niej, mieszkała na Podgórzu w starej poniemieckiej kamienicy. Kilka razy odprowadziłem ją tam, widziałem, że krępuje zaprosić mnie do siebie. Podejrzewałem, że chyba ma jakiś problem ze starymi, ale nie byłem pewien. Wiedziałem tylko, że muszę się z nią zobaczyć. Coś mnie do niej ciągnęło, cały czas o niej myślałem, a w szkole notorycznie starałem się na nią wpadać. Moi kumple domyślili się, że ta mała ruda bardzo mi się podoba. Miałem gdzieś ich głupie docinki, najważniejsze było dla mnie to, że Milena zawsze ze mną rozmawiała i była szczera. Otwarta. Nigdy przede mną nie grała. Nie udawała, nie przymilała się. Była sobą. I przy niej też mogłem taki być. Szedłem ulicą Katowicką i skręciłem w Reymonta. W tym brudno-pomarańczowym budynku mieszkała ona. Wbiegłem na parter i do moich uszu dobiegły odgłosy jakiejś burzliwej awantury. Zorientowałem się, że ten hałas dochodzi z mieszkania Kępskich. Stanąłem niezdecydowany, nie wiedząc co robić. Wreszcie usłyszałem krzyk Mileny: mam tego dość!!! Drzwi otworzyły się z trzaskiem i zapłakana dziewczyna wypadła na klatkę schodową. Gdy mnie dostrzegła, zatrzymała się na moment.
- Co ty tu... - jej dalsze słowa zginęły w duszącym szlochu, machnęła ręką i zbiegła po schodach na dwór. Z mieszkania wytoczyła się ładna blondynka o przepitej twarzy, ubrana tylko w prześwitującą halkę. Za nią stał kiwający się facet, którego czerwony nochal jednoznacznie wskazywał na zainteresowania.
- Śliczniutki – wybełkotała roznegliżowana blondynka. - Zgubiłeś się?
Bez słowa odwróciłem się i wybiegłem na ulicę w poszukiwaniu rudowłosej postaci. Dostrzegłem ją w górze ulicy. Biegła w kierunku starego wiaduktu. Ruszyłem za nią i szybko dogoniłem. Złapałem za ramiona i odwróciłem do siebie. Była zapłakana, miała czerwony policzek z odbitymi grubymi palcami.
- Milena, co się stało?
- Zostaw mnie. Wszyscy mnie zostawcie! - Odepchnęła mnie i dopiero chyba zrozumiała, że jestem tutaj. - Co ty robisz? Po co tu przyjechałeś? Jezu! - Zakryła dłońmi twarz, ale w jej oczach dostrzegłem wstyd i zażenowanie.
- Twój ojciec cię uderzył? Milena, proszę, spójrz na mnie – złapałem ją za nadgarstki i zmusiłem, żeby spojrzała na mnie.
- Krasny. Źle ulokowałeś swoje zainteresowania. Idź do swojego świata. - Patrzyła na mnie już bez wstydu. Za to z jakimś skrytym żalem.
- Myślę, że doskonale ulokowałem swoje zainteresowania. Chcę być z tobą. Nieważne kim są twoi rodzice. Liczy się to, kim ty jesteś.
Patrzyła na mnie i wiedziałem, że intensywnie myśli. I rozważa to, co jej powiedziałem. Analizuje. Mierzy. Waży. Prawda czy fałsz. Szczerość czy kłamstwo. Wreszcie westchnęła i ramiona opadły jej jakby w geście bezbronności i rezygnacji. Spojrzała na mnie oczami pełnymi rozpaczy.
- To nie jest mój ojciec. Ja... nie mam ojca. A moja matka jest alkoholiczką.
Prawda. Proste słowa. Niemal beznamiętne. Uderzyły mnie jak obuchem. Zawsze miałem rodzinę. Ojca. Matkę. Siostrę. Kochali mnie, a ja ich. Pierwszy raz porównałem moje życie z życiem tej dziewczyny. I poczułem ogromną różnicę, przepaść, koszmarny dyskomfort. Ogarnął mnie niewypowiedziany żal. I zrozumiałem, że dla mnie już nic nie będzie takie samo. Dopóki nie pomogę Milenie wyrwać się z tego impasu.
- Chcę z tobą być. Zależy mi na tobie. Bardzo. I pomogę ci. Tylko pozwól mi na to. - Podszedłem bliżej i patrzyłem jej prosto w oczy. Ona wpatrywała się w moje i znowu wszystko na szybko rozważała. I wreszcie... podeszła jeszcze bliżej, a ja wtedy przytuliłem ją do siebie. I tak staliśmy, ja głaskałem jej włosy, ona szlochała w moją kurtkę. I wiedziałem. Że ta dziewczyna na zawsze zagości w moim życiu. Pragnąłem tego bardziej niż czegokolwiek innego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz