niedziela, 26 września 2010

Czuła sprawa pewnego czujnika;)

Wczoraj byłam na zakupach. Inaczej. Byłam oddać nieudany zakup do reklamacji i przy okazji nabyłam to i owo. Generalnie nie cierpię zakupów, sklepów, galerii, tłumów, mas przewalających się przez te weekendowe świątynie. Unikam jak mogę, a jeśli już muszę, to przenikam z szybkością Clarka Kenta i staram się nie udusić.
Ale do rzeczy...
Gdy wracałam z tej osobistej Golgoty zrobiłam sobie jeszcze jedną krzywdę. A właściwie nie sobie.
Teraz się głowiłam jak to przekażę mężowi...
Gdy usłyszałam ryk jego motocykla i zobaczyłam jak wjeżdża na podjazd, sfrunęłam po schodach jak ta Penelopa na przywitanie oczekiwanego małżonka.
To już powinno mu dać do myślenia, ale nic nie zauważył, ku mojej cichej radości.
-Ty wiesz co się stało? Jaki dzisiaj był u nas wypadek? - Zaczęłam ostro, patrząc jak ma gorsza połowa ściąga kask i patrzy na mnie zdziwiona.
-Jaki wypadek?
-No samochodowy. Jechał autobus a z drugiej strony samochód, chyba Chrysler i pewnie nie ustąpił pierwszeństwa, uderzył w autobus i nie wiem jak to się stało, ale autobus zniosło aż na chodnik. Wszędzie kupę blachy i odłamków plastiku i mnóstwo szkła i w ogóle laweta musiała zabierać ten samochód i było straszne zamieszanie i straszny korek - dobrze, że powietrza mi brakło, co natychmiast wykorzystał stojący obok mnie facet.
-No i? - Łypnął na mnie już nieco podejrzanie.
-No i ja się tam władowałam, a to już blisko do domu i nie chciałam stać i zaczęłam wycofywać i zawracać i zjechałam na lewo i wykręcałam i cofałam, wiesz takim dużym autem to nie jest tak łatwo i....
-I co? - Teraz ewidentnie zrobił się bardzo czujny i zerkał niespokojnie na stojące obok moje auto, które grzecznie zaparkowane na podjeździe w ogóle nie przejmowało się tym, że stało się obiektem naszego zainteresowania.
-I w sumie nic, tylko że tam nagle wyrósł wieeeeelki krawężnik, sama nie wiem skąd i chyba leciutko mi się zahaczyło... - dokończyłam z lekceważeniem, dla wzmocnienia przekazu wzruszając ramionami i machając ręką.
-Hm... Krawężnik wyrósł, mówisz... - Małżonek zdjął kurtkę i ruszył w stronę maski samochodu.

Stałam obok szczerząc zęby w nadziei chyba, że bardziej zainteresuje go moja debilna mina, niż lekko naderwany zderzak.

-Taaak. Krawężnik ci wyrósł? Zrobił to tak szybko, że nie usłyszałaś czujników parkowania?
-Nooo... Ty wiesz jaką teraz głośną muzykę w radio puszczają? - Próbowałam się obronić.
-No to teraz już ich na pewno nie usłyszysz, bo je wszystkie wyrwałaś – mruknął, zaglądając pod auto.
Wzięłam głęboki wdech.
-I tak mi nie były potrzebne, bo umiem parkować bez nich. A w ogóle to nawet się nie zapytałeś, czy mi się nic nie stało! A jak ja bym tam jechała?! Albo to we mnie by uderzył?! Ja byłam zaraz za autobusem! To co znaczy taki jeden zakichany czujnik, wobec autobusu pełnego ludzi! - warknęłam.

Małżonek podniósł się z kolan, spojrzał na mnie zupełnie zdezorientowany, w końcu zrezygnowany sapnął i mruknąwszy:
-Naprawię ci to kobieto awario – poczłapał smętnie do garażu.

Uff...

Ileż to się człowiek musi nagimnastykować przez jeden głupi czujnik...

6 komentarzy:

  1. Ufff, cieszę się, że ja takich cudów w aucie nie mam ;) Ale męża masz wspaniałego :) Pozdrów Go ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  2. no nawet niezły egzemplarz się udał:) Mówię oczywiście o małżu, nie o aucie:) Dziękuję:*

    OdpowiedzUsuń
  3. o masakro... ja z tobą nie mogę, serio... masakra. Artur polewa jak zwykle z twojego wpisu.. jesteś mistrzuniu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,

    Chwilę temu pozwoliłam sobie wysłać do Pani maila. Oczywiście, jak to ze mną bywa zapomniałam napisać, że w najbliższych dniach na moim blogu ukaże się recenzja książki bez przebaczenia "Bez przebaczenia". Rozpoczęłam już ją nawet pisać, jednak buzujące we mnie uczucia związane z przeczytaniem lektury nadal są na tyle silne, że aż szok ;)

    Pozwolę sobie dodać także tego bloga do linków, bym mogła na bieżąco śledzić nowinki ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję serdecznie i z niecierpliwością czekam na recenzję, a także z pewną domieszką obawy, co jest zupełnie normalne:)

    OdpowiedzUsuń
  6. To wszystko jest zmyslone? Czy jest też trochę prawdy? http://www.yoursadqueen.blogspot.com
    Piszę opowiadanie, jak chcesz możesz poczytać :)

    OdpowiedzUsuń