środa, 4 czerwca 2014

Elin Hilderbrand "Piękny dzień"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak.


Małżeństwo to trochę wygrana na loterii, a trochę niezapisana karta, którą należy zapełniać słowami rozważnie, zastanawiając się na każdym sformułowaniem. A i tak do końca nie będzie wiadomo, czy wyrażenia, jakich użyliśmy będą właściwe i zadecydują o powodzeniu. Jednym z najważniejszych dni w życiu dwojga ludzi jest na pewno moment, kiedy składają sobie przysięgę małżeńską. Kiedy stoją w otoczeniu przyjaciół, rodziny, znajomych i patrząc sobie w oczy przysięgają wzajemnie to, czego i nawzajem od siebie oczekują. O takiej właśnie chwili, a właściwie o przygotowaniach do niej opowiada powieść Elin Hilderbrand „Piękny dzień”.

Oczywiście stwierdzenie, że ta książka jest tylko o tym okazałoby się olbrzymim nieporozumieniem, ale to właśnie przygotowania do ślubu Jenny i Stewarta są główną osią powieści i powodem, dla którego dwie rodziny spotykają się letnim domku familii panny młodej.
Od tego momentu rozpoczynają się gorączkowe przygotowania, a perypetie bohaterów nie obejmują tylko okołoślubnych perturbacji, ale także sięgają o wiele głębiej, ukazując jak wiele sekretów skrywają niektóre osoby i jak dużo problemów może pojawić się w szczęśliwej na pozór rodzinie.

Jenny przygotowuje ślub wedle wskazówek matki, Beth, która już nie żyje, ale pozostawiła pamiętnik, w którym zawarła wszelkie wytyczne dotyczące tego najważniejszego dnia w życiu najmłodszej córki. Nad całością czuwa starsza siostra panny młodej-Margot, która sama znajduje się na życiowym zakręcie. Rozwód z bawidamkiem, trójka dzieci i romans ze starszym mężczyzną na pewno nie ułatwiają jej życia, a tutaj jeszcze przyszło jej zmagać się ze weselnymi zawirowaniami.
Ojciec dziewczyn, Doug, ułożył sobie życie z Paulline, ale wciąż czuje obecność Beth i bardzo za nią tęskni. Tego nie może, ze zrozumiałych względów, znieść obecna małżonka.
Dwa bracia Jenny i Margot też stanowią nader kolorowy obrazek, Nick to pewny siebie podrywacz, który nie odpuszcza nawet zamężnej przyjaciółce Jenny. Kevin to pyszałek, który na każdy temat ma wyrobione zdanie.

Pojawiają się pierwsze zgrzyty i to nie tylko dotyczące tego, w jaki sposób rozłożyć namiot weselny, aby nie zniszczyć gałęzi starego drzewa, pełniącego funkcję rodzinnej legendy. Niesnaski pomiędzy przyszłymi teściami, zawirowania organizacyjne, tajemnice, zdrady, zawiedzione miłości. To wszystko stanowi kalejdoskop ludzkich zachowań i losów, z którym przyjdzie się zmierzyć podczas lektury „Pięknego dnia”.


Nie jest to tylko wakacyjne czytadełko, to książka o skomplikowanych relacjach rodzinnych i nie tylko, ukazująca jak mocno trzeba pracować nad każdym związkiem, aby ta niezapisana karta na koniec okazała się wartościową w treść i jakość lekturą. Sam „Piękny dzień” właśnie taką lekturą jest. Polecam.

1 komentarz:

  1. Oho! Książka z mojej listy marzeń ;-)) Świetna recenzja, teraz mam jeszcze większą chęć na tę książkę :D Zapraszam:http://all-you-need-is-passion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń