czwartek, 4 lipca 2013

Dziewczyny atomowe - PREMIERA

Matki chrzestne bomby atomowej
3 lipca nakładem Wydawnictwa Otwartego ukażą się Dziewczyny Atomowe amerykańskiej dziennikarki Denise Kiernan. Pasjonująca opowieść o zwykłych kobietach, którym przyszło dokonać niezwykłych rzeczy w równie niezwykłym czasie
Południowe Appalachy przez długi czas strzegły swoich tajemnic, ukrytych głęboko pod warstwami skał łupkowych i węgla, schowanych pod pradawnymi wzgórzami Cumberland, przyczajonych w cieniu najdalej na południe wysuniętych zboczy gór Great Smoky. Od 1942 roku stały się strażnikiem nowej tajemnicy. Tutejsza ziemia zadrżała i zatrzęsła się przed bezprecedensowym sojuszem wojska, przemysłu i nauki, który doprowadził do stworzenia najpotężniejszej i najbardziej kontrowersyjnej broni spośród wszystkich znanych dotąd ludzkości. Broni dysponującej ogromną, niespotykaną w historii mocą, która uwalniała energię podstawowego składnika materii, czyli atomu.
Projekt nadzorował generał, a zespół najwybitniejszych światowych naukowców miał za cel go zrealizować. To jednak dzięki wielu wspaniałym i często nieznanym ludziom wizje, plany i teorie mogły stać się rzeczywistością. Dziesiątki tysięcy pracowały bez ustanku przy projekcie, którego szczegółów nigdy im nie wyjaśniono. Tym młodym i odważnym ludziom, którzy podczas drugiej wojny światowej przyjechali do Oak Ridge w stanie Tennessee, przyszło żyć i pracować w mieście zbudowanym od zera dla jednego jedynego celu: wzbogacenia uranu potrzebnego do budowy pierwszej bomby atomowej mającej być użytą w walce.
Projekt Manhattan wymagał poświęcenia, a nawet ofiar, nie tylko od pracujących przy nim ludzi. Stworzenie infrastruktury zajmującej powierzchnię czterokrotnie większą niż Manhattan wiązało się z wysiedleniem tysięcy rodzin, z których część musiała porzucić dobytki godząc się na liche rekompensaty finansowe. Byli jednak i tacy, którzy porzucać nie musieli nic, bo i nic nie posiadali. Wyburzono budynki na blisko 800 działkach pozostawiając jedynie 180 nieruchomości, służących później celom mieszkalnym i magazynowym projektu.
 
Polski ślad
Jedną z bohaterek Dziewczyn Atomowych jest Celia Szapka, Amerykanka polskiego pochodzenia, sekretarka przeniesiona z biura projektu w Nowym Jorku. Jak inne głęboko wierząca w sens swej pracy na drodze do rychłego i zwycięskiego zakończenia najbardziej wyniszczającej z wojen. Podobnie jak innym kobietom jadącym pociągiem do Oak Ridge, powiedziano jej, że praca ta będzie służyć wyłącznie temu celowi. Celia szybko przyzwyczaiła się do aury tajemniczości. Podpisała mnóstwo dokumentów, bez słowa protestu zgodziła się na pobranie odcisków palców i z cierpliwością wysłuchała kilku pogadanek o tym, że nigdy nie powinna rozmawiać o tym, czym się zajmuje.
Znaczenie kobiet dla przemysłu i gospodarki podczas wojny rosło w postępie geometrycznym. Ponieważ dwóch jej braci walczyło na froncie, Celia miała mocne poczucie obowiązku, które rozwiewało wszelkie wątpliwości. Jeśli jej wkład w tę wojnę wymagał wyjazdu do jakiegoś dalekiego, obcego i zapomnianego przez Boga miejsca, to niech tak będzie.
 
Prawdziwa kakofonia dźwięków
Wśród pracowników zaangażowanych w Project Manhattan było wiele młodych kobiet, które opuściły rodzinne domy, by na własny sposób wziąć udział w tej wojnie. Dobrowolnie zamieniły farmy oraz spokojne urzędnicze posady na fabryki, pisały do bliskich pełne nadziei listy, pracowały niezmordowanie i cierpliwie czekały, co z tej pracy wyniknie…
W każdym zakątku, od działu kadr po laboratoria chemiczne, roiło się od kobiet. Pracowały jako sprzątaczki, sprzedawczynie, chemiczki, telefonistki, a czarnoskóre – nawet jako robotnice kolejowe. Do wielu z nich Denise Kiernan udało się dotrzeć, by wysłuchać ich wyjątkowych opowieści. Dziewczyny Atomowe są ich zapisem.
Kobiety pracujące jako operatorki kalutronów, urządzeń służących do wzbogacania potrzebnego do budowy broni jądrowej uranu, przyjeżdżały do pracy autobusem (dojeżdżający z dalszych zakątków, aby zdążyć na ranną zmianę zaczynającą się o siódmej, musiały wsiąść do autobusu już o czwartej rano). Sterownie kalutronów były olbrzymie. Długie, wysokie, z nieprzyjemnym ostrym światłem, a na dodatek panował w nich potworny hałas. W tej przytłaczającej, pełnej betonu i metalu przestrzeni, rozlegała się prawdziwa kakofonia dźwięków – odgłosy ciężkich kroków na cementowej podłodze mieszały się z wołaniami ludzi, przerywanymi od czasu do czasu przez trzaski zwarć elektrycznych i zgrzyty haków uziemiających.
 
Szczególny eksperyment socjologiczny
Jednym z największych problemów psychicznych mieszkańców Oak Ridge  – obok poczucia przygnębienia i niskiego morale – była jednak tęsknota za domem, szczególnie wśród młodych kobiet. Z tego względu życie rozrywkowe z czasem wzbogaciło się o pijalnie piwa, kino samochodowe, pole do mini golfa, tor do jazdy na wrotkach czy trampolinę gimnastyczną.
Średnia wieku mieszkańców Oak Ridge wynosiła 27 lat. Społeczność miasta stanowiła ekscytująca mieszanka: byli żołnierze i naukowcy, robotnicy budowlani i kierowcy ciężarówek, kobiety po studiach, które przyjechały z wielkich miast, oraz dziewczyny, które skończyły tylko szkołę średnią i wychowywały się na pobliskich farmach. Dzięki temu zawieranie znajomości wydawało się wyjątkowo łatwe. Ograniczeniem była jedynie panująca wokół atmosfera podejrzliwości. Trudno było bowiem o pewność, czy zapoznana właśnie osoba nie jest donosicielem. A mówienie o pracy było surowo zakazane.
 
autor zdjęcia: James Edward Westcott, dzięki uprzejmości National Archives.

3 komentarze:

  1. Prawdopodobnie będę miała okazję do przeczytania "Dziewczyn atomowych", które zapowiadają się intrygująco. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam z niecierpliwieniem na tę książkę. Musi się znaleźć na mojej półeczce! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem po lekturze tej książki i gorąco ją polecam:) Bardzo ciekawa pozycja!

    OdpowiedzUsuń