czwartek, 28 kwietnia 2016

Anna Łacina "Niebo nad pustynią"

Anna Łacina to znana autorka książek opowiadających o młodych ludziach, ale skierowanych tak naprawdę do każdej grupy wiekowej. Jej powieści pokazują świat dorastających młodych ludzi, ich zmagania z rzeczywistością, szukanie własnych dróg w życiu, walkę o własne ja. To historie śmiało wpisujące się w nurt Young Adult, które ujmują dopracowaną fabułą, przesłaniami i bohaterami, których chcielibyśmy poznać w życiu realnym.

Nie inaczej jest w jej najnowszej powieści, zatytułowanej „Niebo nad pustynią”. Tutaj wędrujemy z głównymi postaciami do gorącego Egiptu, gdzie rozgrywa się akcja książki. Czwórka młodych ludzi, Klara, Anastazja, Damian i Albert, spotyka się w pięknym kurorcie, gdzie spędzają ferie zimowe. Dwójka z nich zna się ze szkoły i właściwie Anastazja trafiła tutaj całkiem świadomie, bo dowiedziała się, że będzie tutaj również Damian - chłopak ze szkoły, który nigdy nie zwraca na nią uwagi. Dziewczyna przylatuje tu z rodzicami i małym nieznośnym Cieszkiem, Klara z babcią, Damian z rodzicami, a Albert… No właśnie. Nie myślcie sobie, że to typowa nastolatkowa opowiastka o pierwszych miłostkach w pięknym miejscu na ziemi.

W tej książce NIC nie jest proste i przewidywalne. To historia pełna bólu, krzywd, tajemnic i rozrywających serce historii. Każdy młody człowiek dźwiga bagaż pokaźnych doświadczeń, o których dowiadujemy się w miarę posuwania akcji do przodu. 
Jest to powieść zaskakująca na każdym polu, a im bliżej końca, tym napięcie rośnie. Lepiej nie zaglądać na ostatnie strony, aby nie odebrać sobie przyjemności odkrywania. Bo tak właśnie czyta się tę książkę -  czytelnik powoli odkrywa wszystkie karty, elementy, tajemnice, które niejednokrotnie chwytają za gardło.

Anna Łacina napisała, według mnie, powieść, którą powinien przeczytać każdy, nastolatek, rodzic, babcia, siostra, brat, nauczyciel. Oczywiście, że historia nosi w sobie wartości edukacyjne, ale najważniejsze jest to, iż pokazuje różne aspekty życia i to, jak lata dorastania i to, co w nich nas spotka, ma wielki wpływ na nasze postrzeganie świata i dalsze życie.
Nie mogę nic więcej napisać, aby nie zdradzić zbyt wiele, ta książka to smakowity kąsek obyczajowo-psychologiczno-romantyczny, który trzeba powoli i z przyjemnością smakować.
Gorąco polecam, w dodatku umiejscowienie akcji w Egipcie, na pewno doskonale nastroi was przed nadchodzącymi wakacjami.

Wpiszcie sobie „Niebo nad pustynią” jako lekturę obowiązkową!

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Nasza Księgarnia.

wtorek, 26 kwietnia 2016

Mia Sheridan "Bez słów"

Uwielbiam książki, które wciągają mnie od samego początku i nie pozwalają się odłożyć nawet na chwilę. Czytam aż do samego końca, nie zważając na późną porę. Tak było właśnie podczas lektury powieści autorstwa Mii Sheridan, zatytułowanej „Bez słów”.
To dramat z pogranicza New Adult, ukazujący nie tylko uzdrawiającą siłę miłości, ale także pełną zagadek i bolesnych wydarzeń z przeszłości historię młodych ludzi, którzy spotkali się po to, aby się wzajemnie uratować.

Do małego miasteczka Pelion, usytuowanego po dwóch stronach malowniczego jeziora, przybywa Bree, dziewczyna, która po tragicznych wydarzeniach i wielkiej stracie, postanawia zmienić miejsce zamieszkania. Chce odciąć się od tego co było, potrzebuje przestrzeni, samotności, chociaż ta ostatnia raczej jej nie sprzyja, zwłaszcza, że wciąż i wciąż dopadają ją koszmary przeszłości i nawiedzają ją cykliczne ataki paniki. Pewnego razu, w sklepie, spotyka w dość zabawnych, a nawet dla niej nieco kompromitujących okolicznościach pewnego mężczyznę z długimi włosami i gęstą brodą. Próbuje jakoś nawiązać rozmowę, jednak zagadkowy facet odchodzi, nie odezwawszy się ani słowem. Niedługo po tym spotkaniu Bree spaceruje ze swoją suczką i trafia na dom tajemniczego nieznajomego, o którym już wie, że ma na imię Archer, przeżył koszmarny wypadek w dzieciństwie i nie mówi. Dziewczyna zna język migowy, gdyż jej ojciec był głuchy, coś ciągnie ją do dziwnego samotnika.
Krok po kroku, jak do zdziczałego zwierzęcia, Bree zbliża się do Archera i powoli zaczyna łączyć ich nić sympatii, która otacza ich coraz ciaśniejszym kokonem. Bree wyznaje swoje tajemnice i zauważa, że im częściej spotyka się z milczącym chłopakiem, tym rzadziej atakują ją demony przeszłości. Archer jednak nie chce do końca się otworzyć, ale dziewczyna zdaje sobie sprawę, że po życiu, jakie do tej pory pędził, potrzebuje po prostu więcej czasu. Pomiędzy tą dwójką wybucha uczucie, na początku nieco nieśmiałe, ale coraz silniejsze, szalone, pełne namiętności i współuzależnienia. Czy Archer będzie potrafił wrócić do normalnego świata, czy poradzi sobie z coraz większym uzależnieniem od Bree, czy wyzna jej to, co wydarzyło się przed laty i skazało go na życie w odosobnieniu? Czy dziewczyna raz na zawsze rozprawi się z przeszłością i czy będzie umiała żyć z człowiekiem, który sam jest tak bardzo poraniony przez świat?


„Bez słów” to wzruszająca, druzgocąca emocjonalnie powieść o ludziach, którzy stali się dla siebie wzajemnie ratunkiem od pogrążenia się w chaosie wywołanym przez wydarzenia z przeszłości, przez złych ludzi, cudzą zawiść i nienawiść. Cudowna, pełna namiętności powieść, która do końca trzyma w napięciu, a ostatnie sceny są wręcz istną huśtawką emocjonalną. Polecam, przepiękna historia o miłości silniejszej niż uprzedzenia, tragedie i dramaty z przeszłości.

poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Magdalena Knedler "Nic oprócz strachu"

Magdalena Knedler potrafi zaskakiwać, oj tak. Jest jak diabeł wyskakujący z pudełka, nigdy nie wiemy co nas czeka podczas lektury jej powieści. Po udanym debiucie kryminalno-obyczajowym „Pan Darcy nie żyje”, czarowała nas psychologiczno-obyczajową „Windą”, gdzie jej erudycja przenikała się z uważną analizą otaczającego nas świata. A teraz… prawdziwa kryminalna, pełną gębą, bomba!
„Nic oprócz strachu” to pierwszy tom trylogii z polską komisarz w Ystad, Anną Lindholm. Stanowi połączenie rozbudowanej warstwy obyczajowej oraz wartkiego i zaskakującego kryminału. Anna jest żoną Szweda-Vidara, który po wypadku samochodowym traci władzę w nogach. Dzieje się to niebawem po ujęciu przez Annę seryjnego zabójcy kobiet, zwanego Narcyzem. Pani komisarz dostaje informację, że to właśnie psychopatyczny morderca jest za to odpowiedzialny. Lecz w jaki sposób tego dokonał, skoro siedzi zamknięty w celi? Ale nie tylko to zaprząta głowę policjantki. Wokół niej zaczynają się dziać bardzo podejrzane i niebezpieczne rzeczy-ktoś nadal czyha na jej życie. Kobieta jest w dodatku rozdarta pomiędzy miłością do męża, który wciąż oskarża ją o wypadek, a silnym uczuciem do swojego przełożonego, Ingvara Friska, który także odwzajemnia to uczucie. Lecz teraz Anna nie ma czasu, aby zastanawiać się nad tym, co robić dalej z własnym życiem, gdyż oprócz niepokojących wydarzeń wokół, ma jeszcze jedno zadanie do wykonania: wyjazd do rodzinnego Helu na ślub siostry, Lidii. A tym samym spotkanie po piętnastu latach z matką, która nigdy matką dla niej nie potrafiła być. 

Na Hel udaje się z mężem, niesamowitą fińską gosposią Lempi i z głową pełną podejrzeń. W rodzinnej miejscowości, zwanej początkiem Polski, spotyka Leona-Lajona, swoją pierwszą wielką miłość, który jest uznanym fotografem, a teraz będzie pełnił funkcję fotografa na weselu jej siostry. Wesele. Wszyscy czują, że coś się tam wydarzy, to znaczy Anna na pewno, zresztą ostrzega przed tym najbliższych. Napięcie rośnie wraz z każdą przeczytaną stroną i powiem szczerze, że to co zafundowała autorka, należy do najbardziej zagmatwanych kryminalnych intryg, jakie zdarzyło mi się czytać.

Jestem raczej cierpliwym czytelnikiem, ale w tym przypadku wielokrotnie musiałam ze sobą walczyć, aby nie zajrzeć na koniec i nie dowiedzieć się, kto stoi za zagadkowymi zabójstwami, dokonanymi często w bardzo trudnych okolicznościach. Morderca-wirtuoz? Czy po prostu ryzykant? Anna, Ingvar i Lajon, oraz niezawodna, obdarzona ciętym językiem Lempe, powoli odkrywają kolejne karty i składają poszczególne elementy układanki w jedną, zaskakującą całość. Ystad, Hel, Wenecja-przemieszczamy się z bohaterami, oglądając ich oczami te miejsca, dzięki plastycznym opisom mamy wrażenie, że jesteśmy tam razem z nimi.


„Nic oprócz strachu” to wciągający kryminał z misternie utkaną intrygą, która otacza czytelnika jak pajęcza sieć i tak naprawdę do końca trzyma w olbrzymiej niepewności. Jest zazdrość, miłość, oddanie, nienawiść i najniższe ludzkie instynkty. Jest też sporo odniesień do literatury, w tym do twórczości Oscara Wilde’a. Mądra, inteligentna powieść, stanowiąca jednocześnie doskonałą rozrywkę. Polecam i czekam z niecierpliwością na drugi tom!


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Czwarta Strona.

środa, 20 kwietnia 2016

Sandra Brown "Okruchy zła"

Kiedyś czytałam sporo książek autorstwa Sandry Brown, w ostatnim czasie jakoś mniej czasu spędzałam przy jej powieściach. Dlatego gdy trafiły do mnie „Okruchy zła”, byłam ciekawa, czy nadal pani Brown pisze w sposób wciągający i zaskakujący. Czy mój powrót do prozy tej amerykańskiej pisarki okazał się udany?

Bohaterką „Okruchów zła” jest doktor Emory Charbonneau, lekarka, aktywistka, działająca w akcji „Lekarze bez granic”. Jest także zapaloną biegaczką, żoną Jeffa i dziedziczką fortuny. To chyba elementarne informacje o jednej z głównych postaci. Z mężem zaczyna dzielić ją coraz więcej, dlatego Emory postanawia wyjechać na weekend w góry i potrenować przed charytatywnym maratonem. Lecz ta decyzja okazuje się być brzemienna w skutki. Emory wyrusza w wytyczoną przez siebie trasę i… Budzi się w chacie nieznajomego mężczyzny. Ma rozwaloną głowę, wstrząs mózgu i jest zdana na łaskę (czy niełaskę) człowieka, który już samym swoim wyglądem może wzbudzić niepokój. Jest wysoki, barczysty, a przenikliwe zimne niebieskie oczy przenikają kobietę na wskroś. Mało mówi i nie chce się przedstawić. Jednak nie robi nic, aby Emory poczuła się zagrożona, wręcz przeciwnie, czyni wszystko, aby pobyt w górskiej chatce stał się znośny. Nie może jej odstransportować do najbliższego miasteczka, gdyż pada gęsty śnieg, a w górach zaległa intensywna mgła. Tak więc pani doktor spędza w jego chacie cztery dni. Tylko cztery. A właściwie… aż cztery. Bo te dni zmieniają wszystko w życiu kobiety.

Czy to romans? Ależ oczywiście, każdy kto choć raz przeczytał książkę Sandry Brown wie, że u niej zawsze musi być gorące uczucie. Jednak wie tak, że musi być wątek kryminalny. I tutaj jest i to jaki?! Rozbudowany, pełen smaczków, posiadający wiele motywów. Autorka w wyśmienity sposób utkała nić intrygi kryminalnej, wprawiając czytelnika w coraz większe osłupienie i nieźle zaskakując w finale. 

„Okruchy zła” to lektura, którą czyta się błyskawicznie, dynamiczna, seksowna, intrygująca, zagadkowa. Dla mnie ponowne spotkanie z prozą Brown było czystą przyjemnością, okraszoną sporą dawką nerwów i przyspieszonego bicia serca. Polecam, doskonała czytelnicza uczta.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Świat Książki.

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Federico Moccia "Tylko ty"

Federico Moccia dał mi się poznać jako autor emocjonujących powieści, łapiących za serce, ukazujących budującą, ale i druzgocącą moc uczuć. Po lekturze książek „Trzy metry nad niebem” i „Tylko ciebie chcę”, właśnie takie odczucia obudził we mnie, jako w czytelniczce lubiącej od czasu do czasu sięgnąć po powieści pełne romantyzmu.

„Tylko ty” to kontynuacja „Chwili szczęścia”. Poznajemy dalsze losy Niccolò i jego przyjaciela, Grubego. Młody chłopak wciąż i wciąż rozpamiętuje rozstanie z Alessią, analizuje, dlaczego dziewczyna go zostawiła. Jednocześnie tęskni za Anią, Polką, którą poznał w Rzymie i spędził z nią namiętne chwile. Nicco postanawia ruszyć do Warszawy i odszukać piękną Polkę, która coraz mocniej zagarnia jego myśli. Jednocześnie wciąż ma małą nadzieję, że Alessia do niego wróci. Mimo tego, wraz z Grubym, ruszają w podróż w nieznane, mając nazwisko Ani, ale i adres zamieszkania w Warszawie. Już podczas lotu Nicco dowiaduje się, że praktycznie wszyscy wiedzieli i wiedzą, że jego była dziewczyna spotyka się z ich wspólnym przyjacielem. Potem okazuje się, że wiedziały o tym także jego siostry i matka. Czuje się oszukany, ale i na swój sposób oczyszczony. Kończy ten etap w swoim życiu i z tym większym zapałem postanawia odszukać Anię. Jednak nic nie układa się tak, jak młodzi mężczyźni sobie założyli. Przede wszystkim okazuje się, że adres, który podał im recepcjonista z włoskiego hotelu, jest fałszywy. Trafiają za to na Tomka i Venanzio, którzy zamieszkują pod adresem, należącym jakoby do Ani. Od tego momentu zaczyna się pełne przygód poszukiwanie dziewczyny, o której Nicco dowiaduje się wielu interesujących rzeczy. A mianowicie trafia na wielki billboard z jej podobizną-wszystko staje się jasne-Ania jest modelką. Zarówno Venanzio, jak i Tomek, a i później poznana Klaudia (którą coraz bardziej zafascynowany jest Gruby), postanawiają pomóc odszukać Anię. 

W tej książce nie tylko Polska ukazana oczami Włochów może być gratką dla czytelników. Także wewnętrzne rozterki głównego bohatera i ból po stracie ojca, potem Alessi, a teraz pragnienie odnalezienia Ani są pełne przemyśleń i emocjonalnych porywów. Jednakże to za mało. Zabrakło mi iskry, którą spotkałam w poprzednich powieściach Mocci. Tego czegoś, co nie pozwalało się oderwać od lektury. Tutaj wszystko idzie swoim rytmem, ale bez większych zrywów, nie zagryzamy warg w niecierpliwości, myśląc: co będzie dalej? 

To pogodna powieść o młodzieńczej miłości, marzeniach, rozterkach. Może być ciekawą lekturą wakacyjną i to raczej dla młodszych czytelników, mnie w niektórych momentach ta książka zwyczajnie nużyła.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza. 

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Jessica Knoll "Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie"

TifAni FaNelli jest najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Ma wszystko, co może wymarzyć sobie młoda, zbliżająca się do trzydziestki, kobieta. Praca w renomowanym piśmie „Women’s Magazine”, nowojorska tablica rejestracyjna, mieszkanie na Manhattanie, brylant na palcu i rychły ślub z Lukiem, który przy nazwisku ma numer, oznaczający kolejnego z rodu. Ani ma obsesję na punkcie wyglądu, notorycznie się odchudza, z dumą nosząc rozmiary o coraz niższych numerkach. Przygotowuje się nie tylko do ślubu, ale także do udziału w filmie dokumentalnym, dotyczącym wydarzeń w jej liceum przed czternastoma laty. 

Bohaterka z wielką dokładnością przygotowuje się na ten dzień. Ma wszystkie atuty w ręku, które udowodnią, że akurat jej w życiu się udało. Poza tym, o ile dla świata ten film to wspomnienia tragicznych i krwawych wydarzeń ze stołówki Bradley School, to dla Ani szansa na pokazanie siebie w lepszym świetle i utarcie nosa tym wszystkim, którzy spisali ją na straty. Bo czternaście lat temu wydarzyło się coś więcej, niż krwawa tragedia z udziałem jej przyjaciela, Arthura. Dziewczynę spotkało okrucieństwo ze strony kolegów z drużyny, którzy posłużyli się nastolatką jak zabawką, odzierając z niewinności, wiary i pewności siebie, zostawiając zbrukaną i ośmieszoną. Być może, wszystko to, co nastąpiło później, było tylko konsekwencjami wydarzeń w domu Deana - chłopaka, a teraz mężczyzny, który spotyka się z Ani i prosi ją o wybaczenie. 

Jessica Knoll w swojej powieści „Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie” pokazuje okrucieństywo nastoletniego świata, jego bezkompromisowość i brak jakichkolwiek zahamowań. Przedstawia także wszelkie konsekwencje takich zachowań, konsekwencje okrutne, bolesne, nie tylko związane z tym, że ktoś może nie wytrzymać i sięgnie, na przykład, po broń z szafki ojca. W osobie Ani widzimy kobietę, która mimo że dorosła, nigdy tak naprawdę nie przestała być skrzywdzoną czternastolatką, narażoną na ostracyzm i poniżenie, wykorzystaną i zbrukaną. Kiedyś musiałaby nosić czerwoną literę, teraz wystarczą plecy koleżanek i kolegów. Ani całe swoje życie podporządkowała temu, by pokazać, że mimo wszystko jest górą, że jej się udało, że wygrała. Stąd te wszystkie „atrybuty”, począwszy od mieszkania w Nowym Jorku, skończywszy na zaręczynach z potomkiem szanowanego rodu.

„Najszczęśliwsza dziewczyna na świecie” to gorzka historia o świecie młodych ludzi, igraniu z losem i o tym, jak ważne są momenty naszego dorastania, otoczenie, świat, który kształtuje naszą osobowość. Jest to tragiczna lekcja, z której możemy wyjść obronną ręką, albo skończyć na stołówce pewnego liceum, lub też przeżyć, ale tak naprawdę ciągle tkwić w świecie pełnym okrucieństwa i pogardy.

Polecam, ważna książka, poruszające trudne, przygnębiające i dramatyczne tematy. Refleksyjna, ale i obnażająca bezwzględność ludzi i najbliższego otoczenia. Warto.


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak.

niedziela, 3 kwietnia 2016

Caitlin Moran "Dziewczyna, którą nigdy nie byłam"

Oto Johanna, gdy ją poznajemy ma czternaście lat, ma czworo rodzeństwa, w tym ukochanego starszego o rok brata, Krissiego. Mieszka w ubogim domu w Wolverhampton, tuż po przemianach ustrojowych dokonanych przez Margaret Thatcher. Jest początek lat dziewięćdziesiątych. Ojciec dziewczyny, niedoszły rockman po wypadku, utrzymuje swą rodzinę z zasiłków. A Johanna chce więcej. Wie, że musi chcieć więcej. Lecz nigdy tego nie osiągnie będąc sobą. Grubą nastolatką o nieciekawym wyglądzie i nieciekawym imieniu.
Johanna staje się „Dziewczyną, którą nigdy nie byłam”. Tworzy siebie na nowo, glany, czarne kreski pod oczami, cylinder a’la Slash i oto na świat przychodzi… Dolly Wilde.

Po wielu rozczarowaniach Dolly dostaje pracę w renomowanych magazynie muzycznym „D&ME” i po pewnym czasie zaczyna być przysłowiowym enfant terrible, przed którym drżą wszystkie zespoły rockowe i nie tylko, wypuszczające na rynek swój nowy krążek. Bo Dolly specjalizuje się w kąśliwych, złośliwych, nie pozostawiających suchej nitki na twórcach recenzjach, które niejedną karierę już przekreśliły. Tak jak kiedyś ktoś położył szansę na sukces jej… ojcu.
Czy Dolly-Johanna jest szczęśliwa? Pragnie innego życia, chce mieć chłopaka, a po swoim pierwszym razie w wieku siedemnastu lat,  w jej życiu następuje przełom i mężczyźni zbijają się w jedną masę kochanków. 

W książce Caitlin Moran pokazane jest trudne dorastanie, bardzo szybkie dorastanie i szukanie swojej drogi w życiu. Wychodząc z brudnych robotniczych podwórek miasteczka niedaleko Londynu jest na pewno o wiele trudniej wybić się i osiągnąć sukces. Ale Johannie się to udaje. Jednak jakim kosztem? Utraconego dzieciństwa, delikatności, niewinności? 
W książce zachwyca realizm, cięty humor bohaterki, obezwładniające riposty, słodko-gorzkie żarty, który mogą zniesmaczać, ale tak naprawdę stanowią tło świata, w jakim porusza się Johanna.
Ta pozycja to także kopalnia wiedzy na temat muzyki lat dziewięćdziesiątych i nie tylko. Niejednokrotnie fabuła mrozi, wzrusza, ale w większości rozbawia, chociaż czasami gorzki jest to śmiech.
Kawałek świetnej literatury, polecam, lecz uprzedzam, czasami niektóre fragmenty są więcej niż ostre. Tną tak jak żyletki ciało bohaterki…

I mój cytat number one:

„Do tej pory jedyny plan, jaki przyszedł mi do głowy, to pisanie. Umiem pisać, bo pisanie - w przeciwieństwie do choreografii, architektury albo podbijania królestw - można uprawiać, gdy jest się samotnym i biednym i bez żadnej infrastruktury, grupy baletowej czy armat. Biedni ludzie mogą pisać. To jedna z niewielu rzeczy, w których bieda ani brak znajomości nie ograniczają cię”. *



str. 42, Caitlin Moran „Dziewczyna, którą nigdy nie byłam”, Wydawnictwo Czarna Owca, Warszawa 2016

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca