niedziela, 5 kwietnia 2015

Kathryn Taylor "Barwy miłości"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Akurat (MUZA).


Erotyki sypią się drzwiami i oknami, najpierw ta faza miała miejsce po premierze I tom historii o pewnym panu Szarym, a teraz ponownie, kiedy tamta opowieść doczekała się adaptacji filmowej. Zawsze tak jest, że gdy jakiś, nazwijmy to trend, zacznie obowiązywać, wówczas na fali popularności powstają kolejne zbliżone, przynajmniej tematyką, historie. Pamiętamy zapewne sukces książki „Zmierzch”. Po jej premierze nastąpił boom na wampiropodobne historie (zapominając o jednej z prekursorek-Anne Rice). 
W każdym razie literatura często rządzi się prawami popytu i podaży, zwłaszcza obecnie,  mówię o literaturze popularnej.

Tak więc do mojej biblioteczki trafiła książka Kathryn Taylor, zatytułowana „Barwy miłości”. Oczywiście blurb na okładce informuje nas, że jest to najgorętsza opowieść od czasów Greya. Nie wiem, nie ocenię, musiałabym chyba przeczytać wszystkie historie romansowo-erotyczne, które ukazały się na przestrzeni ostatnich czterech lat. A poza tym nie uważam Greya za historię „gorącą”, raczej „letniawą”, więc na pewno nie będę postrzegać „Barw miłości” w tych kategoriach.

W książce oczywiście wykorzystano motyw Kopciuszka i Księcia. Z tym, że ten Kopciuszek, to młoda Amerykanka, Grace Lawson, która przyjeżdża do Londynu na trzymiesięczne praktyki w korporacji przyszłego lorda, Jonathana Huntingtona. Jak od początku można przypuszczać, dziewczyna wpada w sidła przystojnego i zniewalającego milionera, jednakże od początku ma zastrzeżone, że nie może się w nim zakochać. I że to jednorazowa przygoda. Jednakże staje się inaczej, Grace zaczyna rozumieć, że coś czuje do swojego pracodawcy. A mężczyzna? Zachowuje się inaczej, niż w stosunku do swoich wcześniejszych przygód. Ale postanawia zabrać Grace do własnego zakazanego świata. Świata wyuzdanego i przypadkowego seksu, ukrytego za kosztownie wykonanymi maskami zakrywającymi twarz.

Czy Grace podoła temu wyzwaniu? Czy Jonathan naprawdę chce, aby dziewczyna uprawiała seks z przypadkowymi kochankami, na oczach innych?

Książka kończy się zadanym pytaniem, ale brakiem odpowiedzi, co jest jednoznaczną zapowiedzią kolejnego tomu.


„Barwy miłości” to całkiem zgrabnie napisany romans erotyczny, nie nużący, ale i nie porywający. Konstrukcja głównej bohaterki jest nieco schematyczna, Jonathan ma więcej do zaproponowania. Sceny erotyczne, z małymi wyjątkami dotyczącymi nazewnictwa miejsc intymnych (są perełki i muszelki), są całkiem nieźle napisane i co ważne, nie śmieszą. Mimo mojego nieco ambiwalentnego stosunku do tej historii, finał sprawia, że chętnie przeczytam kontynuację, z nadzieją, ze oprócz ognia w sypialni (w kuchni, limuzynie i gdzie tam jeszcze…), takim ogniem i siłą zostanie obdarzona główna bohaterka. 

środa, 1 kwietnia 2015

K.A. Tucker "Cztery sekundy do stracenia"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Filia.


Świat rozsypał się tym ludziom na kawałki. Mimo młodego wieku, mają za sobą tak wiele przeżyć, tragedii, balansowania na granicy zła i dobra, że wydaje się, iż to wszystko było udziałem bardzo dojrzałych osób. A tu nie dość, że muszą zmagać się z tak okrutnymi przeciwnościami losu, to jeszcze nie mają czasu, aby cieszyć się młodością. O takich problemach była pierwsza powieść K.A. Tucker, "Dziesięć płytkich oddechów", kontynuacja "Jedno małe kłamstwo" i najnowsza odsłona tej trylogii, "Cztery sekundy do stracenia".

Ostatnia historia przedstawia losy Caina, właściciela klubu ze striptizem. Tego niespełna trzydziestolatka poznaliśmy już we wcześniejszych tomach, kiedy śledziliśmy losy sióstr, Kacey i Livie. Tam bohater pojawiał się epizodycznie i niewiele mogliśmy się o nim dowiedzieć, w tym tomie to on jest główną postacią i należy się cieszyć, że autorka postanowiła zaprezentować nam jego historię, bo jest ciekawa i zaskakująca. Ale to nie tylko on jest bohaterem "Czterech sekund...". Otóż do baru Caina trafia młoda tancerka, prosto z Las Vegas. Charlie Rourke ma dwadzieścia dwa lata (przynajmniej tak widnieje w jej dowodzie) i podobno tańczyła już w kilku klubach. Cain zatrudnia dziewczynę, chociaż od początku coś go w niej zastanawia. A gdy widzi jej pierwszy występ, jest oczarowany, podniecony i przekonany, że Charlie nigdy wcześniej nie występowała na scenie. Znaków zapytania pojawia się coraz więcej, jednocześnie Cain zauważa u siebie coraz liczniejsze objawy uzależnienia od występów Charlie, aby potem w samotności walczyć z ogarniającą go fascynacją. 

Ale czy Charlie to dobry wybór na partnerkę dla faceta, który przeżył straszną tragedię, robił straszne rzeczy i widział jeszcze gorsze, a właściwie był ich częścią? Bo ta dziewczyna jest jedną wielką zagadką, coś ukrywa i okłamuje wszystkich wokół. Cain wyczuwa takie rzeczy na odległość. Czy nie będzie za późno na to, aby jej pomóc? I czy jest to bezpieczne?

W tym tomie autorka postawiła na fabułę bardziej sensacyjną. Bo mamy mafię, narkotyki, agentów DEA, złych handlarzy i bolesne tematy z przeszłości. No i oczywiście wielką miłość, która wybucha w nieodpowiednim momencie.

"Cztery sekundy do stracenia" to zdecydowanie najbardziej dynamiczna odsłona historii przedstawionych przez K.A. Tucker, ale nadal utrzymana w tonie romansu i problemów "młodych dorosłych". Napisana sprawnie, prostym językiem, stanowi niezłą rozrywkę i czasami trzyma w napięciu. Polecam.