poniedziałek, 26 maja 2014

Barbara Rybałtowska "Bez pożegnania" Saga, część I.

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Axis Mundi.


Barbara Rybałtowska jest autorką wielu powieści, ma na swoim koncie przekłady z literatury rosyjskiej, tworzyła sztuki teatralne, pisała teksty piosenek, a także biografie, m.in. Barbary Rylskiej czy Igi Cembrzyńskiej. Jest także autorką sagi, która rozpoczyna się książką „Bez pożegnania” i jest oparta na wojennych przeżyciach pisarki, które stały się częścią jej dzieciństwa.

Bohaterką pierwszego tomu jest Zofia Markowska, młoda matka i żona. Wraz z mężem, Piotrem, przebywa w majątku na Kresach Wschodnich. Dzieli swój czas z przyjaciółmi, opiekuje się małą córeczką Kasią i z niedowierzaniem słucha wiadomości o zbliżającym się zagrożeniu z zachodu. Jednak nadchodzi 1 września i od tego momentu spokojne i pełne radości życie Zofii ulega dramatycznej przemianie. Najpierw znika jej mąż, a potem ona sama zostaje zapakowana wraz z córeczką do bydlęcego wagonu i wywieziona na Sybir. Rozpoczyna się walka o przeżycie, o zachowanie własnej tożsamości, walka ze słabościami nie tylko fizycznymi, ale także psychicznymi, w warunkach, które nie mają nic wspólnego z ludzkimi. Praca ponad siły, głodowe porcje żywieniowe, brak higieny, choroby, zawiść, podstęp, kradzieże. Jedni ludzie potrafią się zjednoczyć w sytuacji zagrożenia, inni nadal pozostają źli i zepsuci. Nie wiadomo, z której strony można spodziewać się zagrożenia.

Bohaterka przemierza bezkresne wschodnie krainy, potem trafia na południe, Pakistan, Iran, Uganda, zjeżdża pół świata, a chce w końcu trafić do Ojczyzny. Czy to jej się uda?
Książka „Bez pożegnania” jest napisana w pierwszej osobie, sprawia wrażenie pamiętnika, a właściwie „dziennika podróży” opisywanego rzetelnie i czasami pewną beznamiętną dokładnością, tak jakby bohaterka powoli uodparniała się na zło, które ją spotyka. Opisy są niekiedy dramatyczne, ale zawsze dotykają istoty rzeczy, ukazując tragiczne losy Polaków na zesłaniach. Czyta się to trochę jak dokument, mniej jak powieść, ale nie umniejsza to wartości książki, która oprócz warstwy fabularnej posiada także otoczkę historyczną i dokumentalną właśnie.


Na Sagę składają się kolejne tomy, które ukazują dalsze losy, zarówno Zofii, jak i jej córki Kasi. Ciekawa lektura, zwłaszcza dla czytelników lubujących się w książkach silnie osadzonych w realiach historyczno-dokumentalnych. I ja do takich należę, dlatego polecam tę serię.

czwartek, 22 maja 2014

Konkurs z Wybaczeniem "Tak/tam czytam Lingas-Łoniewską".

W związku ze zbliżającą się premierą mojej najnowszej książki "Wybaczenie" (premiera: 30 czerwca), zapraszam do udziału w konkursie.
Do zdobycia będą trzy egzemplarze tej właśnie książki z dedykacją. Wygrywają trzy osoby oczywiście :)

Aby wziąć udział w zabawie, należy do 30 czerwca wysłać fotografię na temat:
"Tak/tam czytam Lingas-Łoniewską".
Forma dowolna, jeśli nie chcecie fotografować siebie, możecie zaprezentować miejsce, w którym najczęściej lubicie czytać moje książki. Na fotografii powinna się znaleźć któraś z nich.

Na Wasze zdjęcia czekam tutaj: agnieszka.loniewska@gmail.com
W temacie @ proszę wpisać WYBACZENIE.

POWODZENIA :)


wtorek, 20 maja 2014

Spotkanie targowe, Warszawskie Targi Książki 2014, 24 maja.

Serdecznie zapraszam na spotkanie targowe podczas tegorocznych targów książki w Warszawie.
Będę gościem wydawnictwa Filia (stoisko 33/D3) 24 maja, od godziny 14 do 15.
Będę podpisywać Łatwopalnych i Przebudzenie, a także inne książki, jakie tylko będziecie mieć ze sobą.
Do zobaczenia :)




Abbi Glines "Zacznijmy od nowa"


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Pascal.


„Zacznijmy od nowa” Abbie Glines to trzeci tom poświęcony trudnej i pełnej przeszkód miłości Rusha i Blaire. Książka wpasowuje się w modny ostatnio nurt „young adults” i jest romansem z problemami, okraszonym także licznymi i niepruderyjnymi scenami seksu.

Każdy, kto czytał poprzednie dwa tomy, wie, z jakimi rzeczami przyszło się zmierzyć Blaire, o co musiała walczyć i jakie trudne decyzje musiał podjąć Rush. Jego dosyć skomplikowana sytuacja rodzinna niejednokrotnie sprawiła, że to właśnie rodzina, a zwłaszcza siostra były na pierwszym miejscu, spychając Blaire gdzieś na margines. Teraz ukochana jest w ciąży, planują wspólne życie, lecz czy będzie to możliwe, jeśli rodzina wciąż przypomina o tym, że Rush należy jednak do kogo innego, a jego związek z Blaire to jedna wielka pomyłka?

Historia lubi się powtarzać, tak jest na pewno w przypadku tej książki. Mam wrażenie, że to wszystko już było, problemy z siostrą, stawianie Rusha pomiędzy przysłowiowym młotem a kowadłem, wybory, które tak naprawdę wcale nie są trudne, a jedynie sztucznie wyolbrzymiane przez bohaterów. Zdecydowanie ta część zrobiła na mnie niezbyt dobre wrażenie, nie lubię odgrzewanych kotletów, a tutaj spotykałam się z tym niemal na każdym kroku. Czytałam szybko, bo tego typu książki czyta się w ekspresowym tempie, ale bez wielkiej ciekawości i bez nadziei na jakiś element zaskoczenia, czy głośne „wow” w finale. 


Jednakże czytelniczki (bo tutaj chyba przeważają jednak kobiety, jeśli chodzi o odbiorcę tego typu powieści), które przeczytały dwa pierwsze tomy pewnie sięgną i po ten trzeci, aby uznać historię Blaire i Rusha za zakończoną. A tak na dobrą sprawę można by to było zrobić już po drugim tomie. Nie polecam, ani nie zniechęcam, być może znajdą się osoby, którym ten finał serii przypadnie do gustu, dla mnie jednak nie znalazło się w nim nic odkrywczego i zaskakującego.

poniedziałek, 19 maja 2014

Rozwiązanie konkursu na alternatywne zakończenie jednej z moich książek.

Dziękuję za wszystkie prace, oczywiście zrobiły na mnie duże wrażenie. Wraz z Izą Nowak postanowiłyśmy nagrodzić Anastazję Lynn za napisanie finałowej sceny do książki "W szpilkach od Manolo". Nagroda, czyli książka "W zapomnieniu" zostanie wysłana pocztą (adres do wysyłki proszę na maila).

Oto alternatywne zakończenie "Szpilek" według Anastazji:


Zaczęłam wierzyć w bajki! Nie, nie chodzi mi o te z krasnoludkami, księżniczkami i czarownicami.. Raczej miałam na myśli te nowoczesne, w których kobieta i mężczyzna są ze sobą dopóki śmierć ich nie rozłączy. Albo jakaś zawistna zołza, która zazdrości faceta każdej babce, która staje przed ołtarzem. 
Jak już mowa o ołtarzu... Wiece co mi się śni od miesiąca? Ta cudowna scena, kiedy Michał mi się oświadcza! Ale czy ona była taka piękna? Z pewnością nie zabrał mnie na szczyt wieży Eiffla, nie umieścił pierścionka w jakiejś babeczce i nie klęczał przede mną pół popołudnia we fraku.
Otóż pewnego dnia moja niebieskooka rurka z kremem, zabrała mnie w sumie nawet sama nie wiem gdzie. Znaczy wiem, ale kompletnie zapomniałam, jak te ośrodki się nazywają. Wsiadasz w mały samolot, wzbijacie się w powietrze i nagle ni stąd, ni zowąd masz wyskakiwać! A kiedy robi ci się słabo, wpierasz wszystkim, że jesteś jeszcze na tyle zdrowa psychicznie i nie masz najmniejszej ochoty targnąć na swoje życie. To twój ukochany, tak właśnie w moim przypadku Michał, cię wypycha! Zaczęłam krzyczeć, choć jak mniemam brzmiałam jak piszczałka dla psa. Co ja tam wyduszałam z siebie z zamkniętymi oczami? Aaa! Tak, przysięgałam, że go uduszę! I panikowałam, że nie spisałam testamentu... Miałam nadzieję, że jakaś nadprzyrodzona moc mnie usłyszy i cudem (podobno się zdarzają, bo przeżyłam) przekaże Lidce moje koty. Boję się myśleć, co by było, gdyby mamulka wzięła je pod swoje skrzydła! One są takie kochane, choć wybredne. A ona? Dawałaby im tę zwykłą kocią karmę! Toż to byłby skandal! 
W pewnym momencie ktoś z przodu się do mnie przypiął. Tak to był mój Michał. Oczywiście zorientowałam się po chwili, bo całą swoją uwagę skupiałam na tym, żeby moje cudowne szpilki przypadkiem nie spadły mi z nóg. Tak, kto jak kto ale tylko Liliana potrafi założyć szpilki na takie wydarzenie! Ale to wszystko wina tego niebieskookiego, upartego, ale jakże niezwykle seksownego faceta, bo gdyby powiedział mi, że nie wybieramy się na lot, tylko na skoki- ubrałabym się inaczej. No i winowajca przypięty do mnie, jak rzep do psa, złapał moje policzki i wpił się w moje usta. Och, rozpływałam się. Czy on musi taki być?! Ale nie, nie, nie… mówię nie, to myślę nie! Co ten glina sobie myśli? Ten pocałunek nawet mu nie pomoże! 
Ale co ja słyszę po chwili? On mi się oświadcza! Mrugam oczami, bo już nie wiem sama, czy to ze złości, czy to ze szczęścia, zaczynają płynąć mi łzy. Wyglądam jak siedem nieszczęść, bo te ciśnienie tak zniszczyło mi fryzurę, aż szkoda gadać. Michał pociągnął za sznurek, uruchamiając tym samym spadochron. Kiedy nasz samobójczy lot zwolnił, usłyszałam ponownie pytanie:
-To jak Liliano, wyjdziesz za mnie?
-Tak, tak, tak!! Kocham Cię, Ty wariacie!-wydusiłam z siebie, ponownie atakując jego malinowe wargi. Ten zaś rozpiął nieco kombinezon i wyciągnął na wierzch łańcuszek, na którym rolę wisiorka grał p r z e p i ę k n y, wymarzony i niezwykle kobiecy pierścionek zaręczynowy! Aż krzyczał „taaak, pasuję tylko do Liliany!”. 
Na ślubie moją świadkową była Baśka. Za to Marta, Julia i Lidka się nie obraziły. Role druhen i identyczne sukienki bardzo przypadły im do gustu, choć nie obyło się bez kłótni. Jak zwykle, podobno kobietom nie dogodzisz! 
Miło wspominam nasz pierwszy taniec. Nie powiem, że moje wykonanie bez Michała, wyglądałoby jak połamaniec, ale mój, od teraz już mąż, poratował sytuację! I do tego tańczyliśmy do pięknego kawałka, jednego z moich ulubionych. A wiecie co puścili? „All I need”! I te ciche śpiewanie Michała: don't tear it down what's left on me, make my heart a better place, make my heart a better place…

Imię: Liliana
Wiek: ooo, do tego to już cenzura się dobrała!
Stan cywilny: szczęśliwa mężatka policyjnej rurki z kremem. Bardzo, bardzo smakowitej.
Zawód: widmo-właścicielka klubokawiarni Książkowo, czyt. niby jestem, ale mnie nie ma. Pełnoetatowa mamulka!
Zwierzaki: wciąż posiadam, czarne scenariusze się nie sprawdziły, mamulka nie zagłodziła moich tygrysków. 
Dzieci: dwójka. Nie, nie chłopiec i dziewczynka. Matka dwóch rozbrykanych bliźniaków! Marcina i Mateusza. Istne kopie Michała, no może po mamie dostali w pakiecie genów diabelską ciekawość.

Plan na najbliższy rok: dorobić siostrę małym, terrorystycznym bliźniakom, nie oszaleć, utrzymać kobiecą pozycję w domu pełnym (moich podkreślam) mężczyzn, nie ogłuchnąć od tego cholernego „Lilianooooo”, „Marcinieeeee”, „Mateuszuuuuu”...

Oto nagroda:

poniedziałek, 5 maja 2014

Richelle Mead "Akademia wampirów"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Nasza Księgarnia.


„Akademia wampirów” autorstwa Richelle Mead otwiera wielotomowy cykl o wampirach, dampirach i strzygach, a wszystko w klimacie amerykańskiej szkoły średniej. W marcu na ekranach kin mieliśmy okazję zobaczyć ekranizację pierwszego tomu i wydanie z aktorami na okładce, którzy odgrywają główne role w adaptacji filmowej, trafiło do mojej biblioteczki dzięki uprzejmości wydawnictwa Nasza Księgarnia.

Jest to definitywnie książka młodzieżowa, ale napisana całkiem sprawnie, czyta się ją szybko i mogę powiedzieć, że w zalewie wampiropodobnych tworów i potworów na pewno wyróżnia się na plus.

Główną bohaterką jest dampirka Rose, przyszła Strażniczka, która opiekuje się wampirzycą z królewskiego rodu, Lissy Dragomir. Obie dziewczyny bardzo się przyjaźnią, a Rose zrobi wszystko, aby chronić swoją podopieczną. Niepokorna Strażniczka wie, że Lissy skrywa pewną tajemnicę, dotyczącą tajemnych umiejętności i jeśli ktokolwiek się o tym dowie, dziewczyna znajdzie się w ogromnym niebezpieczeństwie. Dlatego Rose i jej wampirzyca uciekają z Akademii Świętego Władimira, jednak po jakimś czasie zostają ujęte. Czy powrót w szkolne mury okaże się łatwy? Raczej nie, dziewczyny znajdą się na swoistej „czarnej liście”. I o ile potomkini rodu Dragomirów zbytnio to nie zaszkodzi, to już Rose znajdzie się w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Jednak dyrektorka szkoły da jej kolejną szansę i oto dampirka ponownie zacznie się szkolić na Strażniczkę, a jej osobistym trenerem zostanie przystojny i dech w piersiach zapierający Dymitr. Natomiast zupełnie niespodziewanie sama Lissy zaprzyjaźni się z Christanem, odrzutkiem, którego rodzice stali się strzygami. Przyjaźń przeradza się w coś więcej, lecz czy ma szansę na przetrwanie, skoro tę dwójkę dzieli prawdziwa przepaść w wampirzej hierarchii? 
Jednocześnie Lissy musi uporać się z zaskakującymi umiejętnościami, z własnymi słabościami, a Rose odpiera ataki innych uczniów Akademii, a jednocześnie próbuje zrozumieć co właściwie czuje do swojego trenera i mistrza.

To dopiero pierwszy tom cyklu o wampirzej arystokracji, jest to książka łącząca przygodę, humor, sensację i romans. Doskonale nadaje się dla starszej młodzieży, główna bohaterka to dziewczyna z ikrą, nie żadna memeja lub umartwiająca się nad sobą emo-podobna istota. Akcja toczy się wartko, bohaterowie wzbudzają szereg uczuć, od sympatii do niechęci, a nad wszystkim wiszą niewyjaśnione tajemnice. Typowa rozrywkowa młodzieżowa lektura, ale niegłupia i zdecydowanie interesująca.