"Czytać to bardziej żyć, to żyć intensywniej".
Rozmówki, przemyślenia, recenzje młodej pisarki. Bo jestem gadułą, choć czasami milczę. Bo jestem milcząca, choć czasami ględzę. Bo jestem miła, choć czasami trudno mnie znieść. Bo jestem niesympatyczna, choć czasami trudno w moim towarzystwie się smucić. Bo kocham słowo pisane. I kocham słowo czytane. I nie lubię fałszu i zawiści, a frustratom mówię stanowcze NIE. Szkoda czasu i atłasu, a życia to na pewno.
:)
Oto jest, w moich rękach:) Egzemplarz sygnalny II tomu serii o braciach Borowskich, czyli "Zakręty losu-Braterstwo krwi". Premiera wszystkich 3 tomów (w tym 1 w nowej oprawie): JESIEŃ 2012.
A tymczasem pokażę Wam, jak będzie wyglądał tom II :)))
Opis:
Kontynuacja pierwszej części trylogii o braciach Borowskich. Opowieść o tym, że honor, rodzina i miłość są w stanie walczyć nawet z największym zagrożeniem.
Katarzyna i Krzysztof po otrzymaniu mafijnego ostrzeżenia starają się żyć normalnie. Lecz przecież mafia nie wybacza i nie zapomina. I wkrótce mecenas Krzysztof Borowski otrzyma propozycję nie do odrzucenia. Ale wówczas brat marnotrawny-Lukas, powróci. Aby zmierzyć się z dawnymi pobratymcami, a obecnie wrogami, aby rozliczyć przeszłość i dokonać zemsty. Lecz nie wie, że na swojej drodze spotka kogoś jeszcze. Ją. Kobietę po przejściach, potrzebującą pomocy. Czy odnajdzie w sobie resztki człowieczeństwa? I czy Lukas potrafi naprawdę kochać?
Zakręty losu-Braterstwo krwi, pasjonująca opowieść o odkupieniu win, braterstwie i wielkiej miłości. Bo każdy zasługuje na jeszcze jedną szansę. Czasami ostatnią.
Powieść „Zwolnij kochanie” Anny Rybkowskiej to trzecia część
perypetii muzyka rockowego Wiliama Barlowa i nieco zagubionej mężatki z Polski,
Natalii Skowrońskiej.
Szereg gwałtownych i nieprzewidywalnych zdarzeń
doprowadza do sytuacji, w której Will postanawia sfingować własną śmierć i pod
przybranym nazwiskiem Webber chce rozpocząć nowe życie u boku ubóstwianej Nell.
Jednakże los po raz kolejny idzie swoim torem, nie zważając na zachcianki czy
żądania egoistycznego gwiazdora. Otóż ukochana Nell traci pamięć i nie wie kim
jest Wiliam, ani nie pamięta nic z własnej przeszłości. Barlow, a właściwie
Webber, musi zrewidować swoje poglądy i uznać wyższość sił natury nad swoimi
własnymi. Nie będzie to łatwe, gdyż takiemu życiowemu despocie, jakim jest Wiliam,
niezmiernie trudno jest zrozumieć fakt, że czasami na pewne rzeczy nie ma się
wpływu i trzeba sprawy pozostawić samym sobie. Nie może kontrolować wszystkiego
i wszystkich. Próba zrozumienia będzie niezwykle skomplikowana i jak zakończy
się, zarówno dla Barlowa, jak i dla Nell, przekonacie się sięgając po tę
powieść.
Anna Rybkowska po raz kolejny mnie nie zawiodła. W przypadku
poprzedniej powieści zafundowała szalony rollercoaster, teraz za to uraczyła
mnie wirtuozerią języka, złożonością konstrukcji postaci i malowniczością zamieszczonej
w książce scenerii. Autorka zdaje się wnikać w umysł bohaterów, dokonując
intensywnej penetracji ich myśli, racząc nas ich przemyśleniami i próbą
postrzegania świata. Jak zawsze postać Barlowa ujmuje, denerwuje, irytuje,
pasjonuje, porywa. To naprawdę „bad boy”, ale pełen sprzeczności, niekiedy
pokorny, innym razem przepełniony butą i wściekłością. Podejrzewam, że gdyby ta
powieść ukazała się w USA, już byłaby bestsellerem. Świetny język, dynamiczne
postaci, nieprzewidywalne w skutkach wydarzenia. Polecam serdecznie, wspaniała
lektura, o której nie da się szybko zapomnieć.
A Barlow… no cóż, po prostu jest sobą…
„- Denerwują mnie
takie pytania. Czego mi potrzeba? Przecież wiadomo. Dziwi pana, że zasnąłem z
głową na klawiaturze? Skręciło mi plecy i kark, to tak nisko i…
- Nie, bo wiem, że
nawet pan mógł się poczuć zmęczony.
- Ależ nie! Spaliłem
za dużo trawy i mnie zmogło.
- Palił pan w
obecności Nel?
- Można to tak ująć.
Jej chyba nic już nie zaszkodzi? Rozważałem, czy nie powinna się parę razy
zaciągnąć, ale…
- Niech pan z tym
skończy! To szpital.
- Proszę sobie
wyobrazić, że nie mam trudności z identyfikacją miejsca.
- Cieszę się,
zważywszy, że pan tu pije i pali jakieś podejrzane…
- Chce pan też
zapalić? – Wiliam sięga po pudełko do kieszeni, gotowy przyrządzić dla lekarza
porcję oświecenia. – Na pewno jest pan zmęczony i traci impet. A ten papieros…”
*
*Str.48, Anna Rybkowska, Zwolnij kochanie, Lucky, 2012.
To rodzice kreują świat małego człowieka, pokazując co jest
właściwe, jaka jest odpowiednia droga, wybory, decyzje. I to począwszy już od
najmłodszych lat. Dlatego każde wychylenie się z tej roli nauczyciela-kreatora
może w znacznym stopniu wpłynąć na przyszłe losy młodej, tworzącej się
osobowości. Co nie jest oczywiście żadnym ewenementem we współczesnym świecie i
nie tylko. Do czego może doprowadzić pozostawienie dzieci samych sobie
przekonacie się podczas lektury powieści Camilli Läckberg, zatytułowanej „Ofiara
losu”.
Jest to czwarty tom serii o perypetiach policjanta, Patricka Hedströma.
Akcja powieści dzieje się oczywiście w osadzie rybackiej i turystycznej Fjällbacka,
Patrick i Erica wspólnie wychowują córkę Maję i przygotowują się do ślubu. Do
miasteczka przybywa ekipa telewizyjna, wraz z uczestnikami popularnego reality
show. Jednocześnie komisariat, w którym pracuje Patrick, zostaje wzmocniony
przez policjantkę, Hannę, a jej mąż Lars okazuje się być psychologiem, który
znalazł pracę przy wspomnianym programie telewizyjnym.
Już pierwszego dnia Hanna wraz z Patrickiem jadą na miejsce
wypadku samochodowego, gdzie odnajdują zwłoki kobiety, od której wyraźnie czuć
alkohol. Wkrótce pojawia się kolejna ofiara w miasteczku, jest nią Barbie,
młoda uczestniczka reality show. Ta śmierć rozpętuje prawdziwie medialną burzę,
zwłaszcza że producenci nie zamierzają przerwać emisji programu. Do czego
doprowadzą te wydarzenia, czy w ogóle coś je łączy, jak będzie układała się
współpraca Patricka i Hanny? Oczywiście wszystko po kolei zostanie wyjaśnione,
a autorka jak zawsze, sięgnie do przeszłości, do tragicznych wydarzeń sprzed
lat.
Te odniesienia są już chyba charakterystyczną cechą tej
pisarki i moim jej ulubionym zabiegiem. „Ofiara losu” to wciągający kryminał z
historią z przeszłości w tle, gdzie ludzkie tragedie mieszają się z ludzkimi
grzeszkami, uprzedzeniami, niedoskonałościami.
Oczywiście lektura obowiązkowa dla wielbicieli prozy tej szwedzkiej
autorki, jestem także po seansach filmowych wszystkich pierwszych czterech
adaptacji części serii i muszę przyznać, że szwedzka telewizja bardzo wiernie
oddaje fabułę książek. Gorąco zachęcam do lektury.
Z okazji 100 000 odwiedzin mojego bloga, zapraszam już teraz na konkurs blogowy Agnesscorpio. Do wygrania trzy pakiety książek, ufundowane przez wydawnictwa:
Muza
Novae Res
SOL
MG (edit 27.08.2012) Świat Książki Prószyński
W tej chwili tak wygląda pula nagród: (są tu powieści wydawnictw: Novae Res, Muza, MG, Prószyński) Wkrótce dojdą kolejne tytuły...
A tu powieści i zakładki ufundowane przez serwis Zbrodnia w Bibliotece:
Aby o nie zawalczyć, należy wypowiedzieć się w poniższym temacie:
Napisz krótką historię, w której pojawi się sformułowanie "Do 100 000 razy sztuka". Może to być krótka wariacja na dowolny temat, historia z życia, opowieść zasłyszana, zmyślona, wyśniona. Na Wasze opowieści czekam do końca września, tutaj w komentarzach na blogu.
Wygrywają 3 najbardziej porywające, rozwalające, rozśmieszające, wzruszające, w żyłach krefff mrożące (do wyboru, do koloru) :)))
zorientowałam się, że właśnie "stuknęło" mi 100 000 odwiedzin.
Niezmiernie się cieszę i wszystkim dziękuję za odwiedzanie mojego bloga:)
W związku z tym na dniach ogłoszę konkurs, w którym będzie można wygrać pakiety książek. Już w tej chwili kilka wydawnictw zadeklarowało ufundowanie nagród dla WAS.
Powiem szczerze, a raczej napiszę, że nie wiem jak mam
zinterpretować to, co czuję po lekturze tej książki. Z jednej strony nie mogę
za wiele powiedzieć o jej wartości intelektualnej, bo z założenia chyba ta historia nie miała nieść za sobą uczty dla duszy, z drugiej zaś, „50 twarzy
Greya” jest opowieścią, która w pewien przekorny sposób wciąga i sprawia, że czyta się ją w
błyskawicznym tempie. Pamiętam tę opowieść, kiedy była jeszcze fanfiction „Zmierzchu”,
wówczas przeczytałam tylko fragment i nie miałam zamiaru czytać całości. Teraz
jednak, wskutek wielkiego szumu na rynku wydawniczym, wszechobecnych reklam i
ogromnej popularności za oceanem, postanowiłam zgłębić historię Edwarda i
Belli, ups, przepraszam, Anastasii i Christiana.
Bohaterką książki jest młoda dziewczyna Anastasia Steele,
zahukana i zakompleksiona, ciągle przygryzająca ze zdenerwowania wargę
absolwentka koledżu. Czy dla wielbicielek serii o Cullenach nie brzmi znajomo?
Christian Grey to bajecznie bogaty przystojniak, o którym krażą legendy,
wszystkie kobiety i część facetów się do niego ślinią, a sama Anastasia jest
nim zafascynowana. Grey to także właściciel wielkiego biznesowego imperium
(przymiotnik wielki odnosi się do wszystkiego, co posiada Christian), pięknego
apartamentu, helikoptera, odrzutowca i innych „męskich” zabawek. A skoro już
jesteśmy przy tym temacie, to gry i zabawy Christiana są także interesujące.
Posiada specjalne pomieszczenie w swoim luksusowym mieszkaniu na trzydziestym
piętrze, gdzie z lubością trenuje swoje „uległe”.
Pewnego razu zahukana Anastasia trafia do samego gniazda
zła, którym jest gabinet Greya w jego biurowcu, aby przeprowadzić z przystojniakiem wywiad,
zastępującym tym samym swoją przyjaciółkę. Pomiędzy dwójką tak odmiennych i nie
pasujących do siebie ludzi rodzi się niebezpieczne napięcie, które jest dopiero
początkiem wydarzeń. Grey zamienia się w stalkera, który śledzi i wie wszystko
o nieśmiałej Anastasii. I już wkrótce dziewczyna staje przed dziwnym wyborem, a
właściwie propozycją. Nietrudno się domyśleć, którą drogą pójdzie, zwłaszcza że
spija każde słowo z ust zniewalającego Christiana. Lecz nie wie jeszcze, że to
dopiero początek, a Grey skrywa wiele tajemnic, które sprawiają, że ciemna
strona jego natury nader często bierze go we władanie.
„50 twarzy Greya” to pierwsza część trylogii, napisana przez
E.L. James. To książka, której fabuła oparta jest głównie na scenach miejscami fantazyjnego,
a czasami mniej pociągającego seksu, które pojawiają się praktycznie w każdym
rozdziale. Grey ma niespożyte siły, zawsze twardy i gotowy, a Anastasia, której
podświadomość czasami podpowiada, co powinna zrobić, roztapia się w ramionach
milionera jak ciepłe masło.
No dobrze, powiem szczerze, że lubię książki z zabarwieniem
erotycznym, mocnymi scenami seksu, parującymi pożądaniem, pragnieniem. Ale w
tej powieści było ich tak wiele i tak często się powtarzały, że pod koniec
byłam nimi trochę znudzona. „Dojdź dla mnie mała”, „jesteś wilgotna dla mnie”, „nie
dotykaj mnie”, stawało się normą, a przez to nie wywoływało większych wrażeń.
Ale z drugiej stony zainteresowała mnie przeszłość Greya i przeżycia z
dzieciństwa, które doprowadziły do takich, a nie innych zachowań. I pewnie dlatego
sięgnę po część drugą, bo nikła we mnie tkwi nadzieja, że może w kolejnej
odsłonie będzie więcej tajemnici
zagadek z przeszłości. Co pewnie jest nadzieją płonną, biorąc pod uwagę charakter
tej książki. No cóż. Ani nie polecam, ani nie zachęcam, sprzedaż tej historii i
tak bije wszelkie rekordy, więc mój głos niewiele zmieni. Jedyne co mogę stwierdzić w podsumowaniu, że promocja tej opowieści to mistrzostwo w marketingu i PR.
I wiem, że nie powinnam, ale ten obrazek mnie niezwykle rozbawił:
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki.
Trzy Mojry to greckie boginie symbolizujące ludzki los i
porządek świata. Klototo prządka nici
żywota, Lachesis-udzielająca, która tej nici strzeże i Atropos-nieodwracalna ,
która przecinając nić decyduje o końcu żywota. Legenda głosi także, że człowiek
posiadający wszystkie trzy boginie będzie miał nieopisane szczęście i
szczodrobliwość losu. A teraźniejszość mówi, że będzie mógł żądać za taki
komplet horrendalnej kwoty. Nie trudno więc się domyśleć, że ludzie będą zdolni
do wszystkiego, aby zdobyć figurki przedstawiające boginie. Do jakich czynów
można się posunąć w pogoni za losem, a raczej za materialną stroną tej
mitycznej legendy, przekonacie się podczas lektury powieści „Trzy boginie”
autorstwa Nory Roberts.
Główni bohaterowie to irlandzkie rodzeństwo Sullivanów,
czyli Malachi, Gideon i Rebecca. Na ich drodze staje bezwzględna Anita Gaye,
owdowiała milionerka, handlująca antykami i dziełami sztuki. Celem Anity staje się
zdobycie posążków przedstawiających trzy Mojry i kobieta posunie się nawet do
morderstw, byleby tylko stać się ich posiadaczką. Jednocześnie w różnych
częściach świata pojawiają się kolejne osoby, które w pokrętny sposób i poprzez
obecne zainteresowania, a także dzięki historycznym związkom z mitycznymi
figurkami, stają na drodze rodzeństwa. Doktor Tia Marsh, striptizerka Cleo
Toliver i właściciel firmy ochroniarskiej Jack Burdett, niespodziewanie znajdą
się w samym środku burzy, w której stawką okażą się bezcenne posążki, a ceną
ludzkie życie.
Co łączy wydarzenia z 1915 roku, kiedy to niemiecka torpeda
zatopiła Lusitanię i zginęło wówczas prawie 1200 osób, z irlandzkim rodzeństwem?
W jaki sposób uratowanie kobiety i chłopca z tonącego statku odbiło się na
życiu Jacka? Co łączy przodków Tii i Sulivanów? A wreszcie, czy uczucie, które
pojawiło się w okolicznościach pełnych niebezpieczeństwa i ryzyka, ma szansę
przetrwać dłużej?
Pytań jest oczywiście mnóstwo, przeszłość w nierozerwalny
sposób wpływa na obecne losy bohaterów, akcja goni akcję, a miłosne zmagania
bohaterów są uzupełnieniem przedstawionej w powieści zagadki. Wątek kryminalny,
sensacyjny, historyczny i miłosny, sprawia że powieść zyskuje na swej
atrakcyjności, stając się niezwykle rozrywkową w odbiorze książką. Ciekawa i
pomysłowa historia, którą czyta się błyskawicznie. Warto przeczytać!
"Gdy Adam
Księżopolski w przyszłości wspominał tamtą noc, jedyne, co pamiętał, to moment,
w którym został poderwany do góry i rzucony z wielką siłą na ścianę. Słyszał
krzyki swoich kumpli, głuche uderzenia ich ciał o podłogę bądź o sprzęty
domowego użytku. Lecz nie skupiał się nad tym, nie analizował, bo został
podniesiony do pionu, jakby ważył dziesięć deko i ze zdumieniem zorientował
się, że nie dotyka stopami podłoża. Jakiś wielki facet trzymał go za gardło, a
w jego oczach zobaczył czystą, zimną nienawiść. Miał wrażenie, że skądś zna
tego faceta, ale zamroczony alkoholem i narkotykami umysł, a teraz jeszcze
poddany głębokiemu stresowi i wszechogarniającemu strachowi, nie potrafił sobie
przypomnieć, skąd zna tego wielkoluda.
Łukasz czuł,
że wystarczyłby jeden ruch, a złamałby kark temu śmieciowi, uwalniając świat od
kolejnego chwasta zabierającego tlen bardziej wartościowym istotom. Ale nie
mógł tego zrobić, bo miał jeszcze kilka rzeczy do wykonania, a poza tym szkoda
by było iść do więzienia za zlikwidowanie takiej kupy gówna, jaką był pan
prezes Księżopolski.
– Kim jesteś?
Co chcecie? – wyjąkał, patrząc z przerażeniem w lodowate niebieskie oczy.
– Dopiero
mnie poznasz, obiecuję. – Łukasz puścił gardło mężczyzny, który skulił się i
zaczął kaszleć, ale nie miał czasu, żeby doprowadzić się do porządku, bo poczuł
silny ucisk na karku i w tym samym momencie został popchnięty w kierunku łazienki.
Tam stanął przed lustrem i zobaczył, że stoi za nim ten przerażający wielki
facet.
– Powiem ci,
skąd mnie znasz. Z parkingu przed Magnolią.
Łukasz
zobaczył zrozumienie w oczach trzymanego przed sobą mężczyzny, a zaraz potem
przerażenie.
– Ale,
człowieku, mówiłeś, że nic nie chcesz, że nie ma sprawy.
– Bo nie ma.
W dupie mam samochód. Chcę, żebyś popatrzył w lustro i powtarzał za mną. –
Wzrok Łukasza nie miał w sobie nic z człowieczeństwa. Wyglądał teraz jak
pozbawiona uczuć maszyna, której jedynym zadaniem jest zabijanie.
– Ale o co ci
chodzi? – Adam próbował się wyrwać, ale Łukasz wbił w jego kark palce jak
kleszcze, wywołując u niego jęk bólu.
– Powtarzaj,
śmieciu, co ci powiem! – wysyczał do ucha przerażonego mężczyzny.
– Co mam
powtarzać? – Księżopolski zaczął trząść się ze strachu, a po jego nogach
pociekł ciepły strumień moczu.
– Jestem
najgorszym gównem, jakie mogło pojawić się na tym świecie. Powtarzaj. – Łukasz
wbił pięść w nerki mężczyzny, który zgiął się w pół, wyjąc z bólu. – Mów!!! – ryknął
Łukasz, a wtedy Księżopolski zaczął powtarzać wszystko to, co mówił mu do ucha
wściekłym szeptem ten wielki przerażający człowiek.
– Biłem,
gwałciłem, traktowałem jak śmiecia moją żonę. Zmieniłem jej nawet imię, jakby
była pierdoloną zabawką kupioną na targu. Pożyczałem ją moim kolegom, bo tak
się robi z ulubionym gadżetem. Pożycza się najlepszym kumplom.
Księżopolski
powtarzał to wszystko, płacząc, smarkając, plując, a Łukasz za każdym razem
wbijał twarde pięści w ciało tego mężczyzny, utrzymując go w pionie i nie
pozwalając odwrócić wzroku od ich odbić w lustrze. W końcu odwrócił
słaniającego się mężczyznę i spojrzał mu prosto w oczy.
– A teraz,
skoro miałeś jaja, żeby poniewierać swoją żoną, zrób to samo ze mną, śmieciu.
Już! – Łukasz puścił go, a on upadł na kolana, plując i charcząc. – Wstawaj,
panie prezesie. Wstawaj! –wrzeszczał, a Księżopolski nie był w stanie podnieść
się na nogi. Łukasz poderwał go do góry i wysyczał mu twarz: – Teraz ja będę
mówił, a ty kiwaj głową, czy rozumiesz, co do ciebie mówię. Kapujesz?
– Ttak… – wyjąkał
zakrwawiony mężczyzna.
– Zapomnisz,
że istniał ktoś taki jak Magda i ktoś taki jak twój syn, Kacper. Dasz jej
rozwód, zapłacisz tyle, ile będzie chciała. Kupisz jej mieszkanie. I, kurwa,
nigdy więcej się do niej nie zbliżysz.
– Jestem. – Ten uśmiechnął się szeroko. – Wiesz, co robiłem z
takimi gównianymi damskimi bokserami? Wywoziłem do lasu. I kazałem kopać dół.
Masz szczęście, że obiecałem komuś, że tego nie zrobię. Ale pamiętaj… Moja
obietnica wiecznie trwać nie będzie. A za to, co jej zrobiłeś, skurwysynu… Nie
prześpisz spokojnie ani jednej nocy. Bo ja wrócę. Pojawię się nie wiadomo skąd
i nie wiadomo kiedy. Nigdy nie będziesz tego wiedział. Nie będziesz się mnie
spodziewał. I przypomnę ci, kim naprawdę jesteś. Znowu staniemy przed lustrem i
wyrecytujesz swoją jebaną mantrę. Że jesteś nic nie wartym, żałosnym skurwielem,
który nie szanuje nikogo i niczego. A teraz, panie prezesie… – Łukasz podniósł
go do góry, czując jego wiszące w powietrzu stopy. – Dobranoc, śmieciu! – Wziął
głęboki zamach i uderzył mężczyznę głową w sam środek czoła."
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.
Nate Caldwell, Sam Remington i Arianna Alvarado to trójka
przyjaciół, których połączyły przeżycia podczas pełnienia służby dla Armii
Stanów Zjednoczonych. Obecnie są współwłaścicielami agencji detektywistycznej
ARC w Mieście Aniołów. Ich losy, przeżycia, a zarazem detektywistyczne zmagania
poznajemy w trzech opowiadaniach autorstwa Susan Crosby, pod wspólnym tytułem „Sekrety
Los Angeles”.
W pierwszej odsłonie ukazane jest śledztwo Nate’a Caldwella,
który ma za zadanie zebrać dowody zdrady pewnego wiarołomnego męża. Aby być wiarygodnym,
potrzebuje do tej akcji żony, a że takiej nie posiada, zleca to zadanie Lyndsey
McCord, kobiecie, która nocami przepisuje dane dla ich agencji. Okazuje się, że
dziewczyna od dawna jest zafascynowana przystojnym i niedostępnym detektywem,
który zraniony nie jest w stanie uwierzyć w szczerość uczuć. Jednocześnie śledztwo
przybiera niespodziewany obrót. Czy los uśmiechnie się do Nate’a i Lyndsey?
Lektura nie pozostawi was bez odpowiedzi.
Kolejne opowiadanie, zatytułowane „Listy bez podpisu”,
poświęcone jest Samowi Remingtonowi, mężczyźnie także po przejściach, który ma
za sobą nieszczęśliwe dzieciństwo i nigdy nie spełnioną miłość. Wbrew
wszystkiemu postanawia pojechać na kolejny zjazd absolwentów, gdzie spotyka
Danę Sterling, obecnie panią senator. Ta kobieta od zawsze mieszka w jego
głowie, a także w sercu, jednakże ono zapomniało już, co to znaczy bić dla
drugiego człowieka. Wkrótce okazuje się, że Dana zaczyna otrzymywać podejrzane
anonimy i prosi Sama o pomoc. Remington postanawia rozwikłać zagadkę listów bez
podpisu, jednocześnie walcząc z przeszłością i próbując zrozumieć uczucia, które
przepełniają go w stosunku do pani senator.
Ostatnia odsłona ukazuje losy Arianny Alvarado, o której
dowiadujemy się więcej, a także poznajemy tragiczną historię jej rodziny. Jej
ojciec, policjant, zginął na służbie. Jednak Arianna nie wierzy w nieszczęśliwy
wypadek i postanawia przeprowadzić własne śledztwo. Decyduje się poprosić o
pomoc znajomego gliniarza, Joe Vicentego, który w przewrotny sposób okazuje się
być związany ze zbrodnią sprzed lat. Czy Arianna pozna prawdę o śmierci ojca? I
czy upora się z dziwnym przyciąganiem do ponurego policjanta? Zachęcam do
lektury.
Te trzy opowiadania to przykład niezobowiązującej lektury,
która pomimo przewidywalności może być dobrą rozrywką i odskocznią od dnia
codziennego. Historie czyta się z przyjemnością, błyskawicznie, oczywiście z
założenia przyjmując pozytywne zakończenia. Bardzo lubię takie zbiorki
opowiadań, połączone postaciami głównych bohaterów, od czasu do czasu przyjemna
wycieczka do świata uczuć, które zawsze muszą zwyciężać. Zachęcam.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki.
Jak to jest mieć świat u stóp? Czuć na sobie spojrzenia
pełne zachwytu, ukrytych pragnień, pożądania? A także zawiści, zazdrości,
niechęci? Mieć wszystko i nic? Żyć chwilą, aby za moment lecieć ku otchłani
rozpaczy, rozpamiętując bolesną i okrutną przeszłość. Mocne uderzenia,
zamykanie w szafie, molestowanie. Czy zatem… warto? Mieć świat u stóp? Choćby
przez moment?
Być może takie wątpliwości miała 36-letnia Marylin Monroe,
kiedy faszerując się środkami nasennymi leżała nago w swoim łóżku. Do kogo
chciała zadzwonić? Z kim chciała porozmawiać? Z nim? Najpotężniejszym mężczyzną
Stanów Zjednoczonych? A może z jego bratem? To pytania, na które od
pięćdziesięciu lat pasjonaci życia i śmierci największej seks bomby
wszechczasów próbują sobie odpowiedzieć. Czy kiedyś poznamy prawdę? Wątpię.
Jedyne co pozostaje, to zgłębiać tajniki życia tej niesamowitej kobiety i
czytać jej biografie. Albo zbeletryzowane biografie.
Taka właśnie forma przedstawienia jej losów wpadła w moje
ręce. W wydawnictwie Świat Książki ukazała się książka Alfonso Signoriniego,
zatytułowana „Marylin. Żyć i umrzeć z miłości”. Autor w sprawny i wciągający
sposób ukazał w dużym skrócie losy Normy Jean Baker. Począwszy od krótkiego
rysu sytuacyjnego jej rodziny (chociaż nazywać to rodziną to duża przesada),
jeszcze gdy jej matka Gladys była z nią w ciąży. Potem okrutne i pozbawione
miłości dzieciństwo. Następnie pobyt w sierocińcu i w rodzinie zastępczej.
Molestowanie, napastowanie i szybkie małżeństwo w wieku 16 lat. Następnie
żmudne pięcie się w górę, wzloty i upadki. Nie będę opowiadać o kolejnych
zawirowaniach w życiu aktorki, myślę, że pasjonaci tej postaci dobrze je znają,
a dla tych Czytelników, którzy po raz pierwszy sięgną po zapis jej losów,
będzie to niezwykle poruszająca lektura.
Od zawsze pasjonowała mnie historia MM, przeczytałam wiele
biografii tej postaci, oglądnęłam mnóstwo filmów dokumentalnych, szukałam
informacji w internecie. Różne opinie krążą o Marylin, ale ja mam swój pogląd
na tę ikonę XX wieku. MM to symbol seksu, sukcesu, nie do końca oszlifowany
diament, zarówno pod względem aktorskim, jak i zwykłym ludzkim. To postać
tragiczna, kobieta wykorzystywana przez wszystkich, a w końcu pozostawiona sama
sobie, we własnym świecie pełnym demonów z przeszłości. Sposób, w jaki
Signorini przedstawił jej losy, sprawia że niejednokrotnie łza się w oku kręci
podczas lektury tej zbeletryzowanej biografii.
Polecam sięgnięcie po tę książkę, to kolejne spojrzenie na
losy największej gwiazdy ubiegłego wieku. Rozpoznawanej wszędzie i przez
wszystkich. Swoistej marki, która stała się niemal znakiem towarowym. A
przecież… była kobietą, która pragnęła jedynie miłości. Tylko tyle i aż tyle…
„Wiedziałam, że należę
do publiczności, do świata. Nie dlatego, że byłam szczególnie utalentowana czy
piękna, ale dlatego, że nigdy nie należałam do nikogo innego”.
Kolejne lektury w moich objęciach. Hm. Czy aby na pewno w moich? Okazuje się, że Pikselek też jest nimi zainteresowany. Wybaczcie, że książek nie widać zbyt dobrze, ale Szefunio wcisnął się w kadr, więc chciałam go pokazać :)
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki.
Kiedyś zaczytywałam się w powieściach Nory Roberts.
Uwielbiałam jej romanse, opowieści fantastyczne, serię o policjantce Eve
Dallas. Ale najbardziej lubiłam czytać książki łączące sensację z wątkiem
romansowym. Dlatego też do mojej biblioteczki trafiła jedna z najnowszych
wydanych powieści tej autorki, zatytułowana „Poszukiwania”. Dzięki wydawnictwu
Świat Książki miałam okazję wniknąć w świat gorących uczuć i wielkich
niebezpieczeństw.
Bohaterką tej powieści jest Fiona Bristow, kobieta z wielkim
bagażem doświadczeń. Przed laty stała się ofiarą porwania przez
psychopatycznego mordercę, który upatrzył sobie młode wysportowane dziewczyny.
Porywał je, więził, a potem grzebał w płytkim grobie, obwiązane czerwonym
szalem. Fionie jako jedynej udało się uciec, a dzięki jej zeznaniom FBI trafiło
na trop psychopaty. Ale morderca, zanim został ujęty, postanowił zemścić się na
swojej niedoszłej ofierze, raniąc ją najbardziej, jak tylko mógł.
Teraz minęło kilka lat od tamtych tragicznych wydarzeń,
Fiona zamieszkała na małej wyspie niedaleko Seattle, otworzyła ośrodek
szkoleniowy dla psów, zajęła się także szkoleniem psów-ratowników. Sama jest
członkiem grupy poszukiwawczej, ma trzy wyszkolone psy. Stara się żyć
normalnie, walcząc z demonami przeszłości. Lecz już wkrótce na jej los wpłyną
dwa ważne wydarzenia. W jej posiadłości pojawi się przystojny Simon Doyle,
stolarz-artysta, który został obdarzony przez matkę małym szczeniakiem,koniecznie potrzebującym fachowego szkolenia.
Jednocześnie Fiona otrzymuje informację, że znowu zaczynają ginąć młode
kobiety, a ich ciała zostają znalezione otulone czerwonym szalem. Jak to
możliwe, skoro morderca sprzed lat odbywa karę dożywotniego więzienia?
Przed Fioną pojawia się nowe niebezpieczeństwo, mające swe
źródło w wydarzeniach sprzed lat. Raczej czuje, niż wie, że będzie kolejną
ofiarą. Jednocześnie usiłuje zrozumieć i przyjąć to, co dzieje się między nią a
Simonem, który także nie radzi sobie na początku z uczuciem, spadającym na
niego gwałtownie i niespodziewanie. Dodatkowym atutem powieści są merytoryczne
informacje dotyczące zasad nauki posłuszeństwa czworonożnych przyjaciół, co
stanowi gratkę samą w sobie.
„Poszukiwania” to wciągająca opowieść łącząca wiele wątków,
napisana wciągającym językiem, subtelnie pokazująca uczucia, na początku
delikatne, nieśmiałe, powoli zmieniające się w huragan pożądania. To cała Nora
Roberts, jaką lubię i cenię. Świetnie się czyta i wcale tak szybko nie
zapomina. Polecam, wciągająca lektura dla każdego.
Tym razem Camilla Läckberg w „Kamieniarzu” zaserwowała
wciągającą historię kryminalną, w której zagadka goni zagadkę, wszyscy wydają
się być podejrzani, a dobro nie istnieje. Tym razem Patrick Hedström, wraz z
resztą członków komisariatu, staje przed bardzo trudnym śledztwem. Policjant
chyba nigdy nie jest w stanie przyzwyczaić się do widoku zwłok, ale gdy ofiarą
jest dziecko, to nawet najtwardszy i zmanierowany gliniarz nie może przejść nad
tym do porządku dziennego. W morzu zostaje znalezione ciało małej Sary, córki
Niclasa i Charlotte. Ta ostatnia niedawno zaprzyjaźniła się z Ericą, dziewczyną
Patricka i matką ich córki, Mai. Erica przeżywa trudy macierzyństwa i dzieli
się nimi z Charlotte, która oprócz Sary, ma także synka, Albina. Ale teraz
życie młodej rodziny niszczy ogromna tragedia, gdy dowiadują się o śmierci
córeczki. Sprawa nabiera innego wymiaru, gdy okazuje się, że nie był to
wypadek, lecz morderstwo. Jednocześnie cofamy się w czasie do lat 20-tych XX
wieku, gdzie poznajemy losy pięknej i bogatej Agnes, a także biednego robotnika
z kamieniołomów. Oczywiście, jak zawsze u Läckberg historia ma duży wpływ na
obecne wydarzenia i nic nie pozostaje bez znaczenia. Co przeszłość ma wspólnego
z tragicznymi wydarzeniami z teraźniejszości, co kryje się za płotem
najbliższych sąsiadów, dlaczego ktoś atakuje malutkie dzieci i karmi je
popiołem? Wątków jest naprawdę sporo, a wszystkie zmierzają do jednego finału.
I jednego stwierdzenia. Natura ludzka jest czasami bardzo okrutna i tak
naprawdę nikomu nie można wierzyć, ani ufać, a wróg czai się wszędzie.
„Kamieniarz”, jak dotąd, podobał mi się chyba najbardziej z
całej serii tej szwedzkiej pisarki. Oczywiście mam na myśli cztery, jak do tej
pory, przeczytane powieści. No może na
równi z „Fabrykantką aniołków”, a może odrobinę bardziej? Mnogość wątków,
świetna historia z przeszłości, ciekawie zarysowani bohaterowie, no i samo
zakończenie… To wszystko zasługuje na wielki plus. I oczywiście sprawia, że
koniecznie muszę sięgnąć po kolejny tom tej szwedzkiej sagi kryminalnej.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Świat Książki.
„Maciek wrócił jeszcze
bardziej zmęczony i jeszcze bardziej zdenerwowany. Nie miałam odwagi pytać, czy
mnie kocha. Może i wtedy nie był to właściwy czas na tak ważne pytania? Może
mężczyźni nie rozumieją, że czasem te zwykłe słowa są tak bardzo ważne”. *
Czy tak wiele oczekuje się od tej drugiej osoby? Zwanej
czasami drugą połówką? Zwykłe proste słowa, gesty nie wymagające żadnego
wysiłku, muśnięcie, uśmiech, dłoń dotykająca jej policzka, jego włosów. Czasami
mimochodem, pomiędzy obiadem, a praniem. Czy to tak wiele? Czy to za dużo?
Okazuje się, że czasami to bariera nie do pokonania. Zaczyna się cudownie, ale
wkrótce już codzienność zaczyna ciążyć, przygniatać, blokować. I na nic już nie
ma siły. Niczego się nie dostrzega. A na pewno nie widzi się tego, że ta druga
osoba usycha, a miłość… umiera.
O takim powolnym umieraniu opowiada właśnie najnowsza powieść
Magdaleny Witkiewicz, zatytułowana „Opowieść niewiernej”. Bohaterką jest Ewa,
która jest jednocześnie narratorką. Opowiada o swoim związku z Maćkiem, od
momentu poznania, aż do smutnego i bolesnego finału. Przedstawia wszystkie
aspekty małżeństwa, w którym w stosunkowo krótkim czasie zabrakło czasu na
zwykłe proste gesty czułości i słowa miłości. Bohaterka czuje się jak
niepotrzebny mebel, albo służąca, która ma tylko dbać o to, aby jej partner
miał ugotowane, wyprane i pościelone. Proza życia? Na pewno. Czy dlatego Ewa
rzuca się w gorący romans z mężczyzną z własnej przeszłości? W układ czysto
mechaniczny? Seks i nic poza tym? Cóż. Myślę, że najlepiej będzie, jak
sięgnięcie po tę powieść i na pewne pytania odpowiecie sobie sami.
Było to moje pierwsze spotkanie spotkanie z prozą Magdaleny
Witkiewicz, wiem jednak, że jej poprzednie książki oscylowały wokół komedii.
Tutaj wątków humorystycznych raczej nie ma, no może poza tymi scenami, w
których występuje Gocha, przyjaciółka Ewy. Ta postać wnosi trochę świeżości i
zdrowego spojrzenia na sprawy damsko-męskie. Bo sama główna bohaterka nieco
mnie irytowała. Może dlatego, że sama raczej szybko podejmuję decyzję i jej
opieszałość w niektórych sprawach sprawiała, że miałam ochotę nią potrząsnąć.
„Opowieść niewiernej” to książka, którą czyta się szybko i
sprawnie. Przedstawia życie, z całym jego kolorytem, sytuacje, które zdarzają
się często w niejednym stadle małżeńskim i rozterki, które przeżywa i kobieta i
mężczyzna. W sumie mogłaby służyć jako poradnik dla mężczyzn, zwłaszcza tych
zapracowanych, zapominających o tym, że jedyne co liczy się w życiu to zdrowie i
miłość drugiej osoby. Dla wielbicieli obyczajowych opowieści o życiu, ludziach,
problemach, nie pozbawionych nutki refleksji-lektura idealna.
·*Str. 146, Opowieść niewiernej, Magdalena Witkiewicz,
Świat Książki, 2012.