piątek, 30 września 2011

Do wrześniowych lektur-ostatnia dostawa:)

Dzisiaj dotarły dwie ostatnie pozycje, które mogę dołączyć do wrześniowego zbiorku recenzyjnego.
Oto one:


"Korzeniec" Zbigniew Białas - Wydawnictwo MG
"Biała jak mleko, czerwona jak krew" Alessandro D'Avenia - Wydawnictwo Znak

"Każdy kot ma dwa końce' - zapowiedź Wydawnictwa MG

W imieniu Wydawnictwa MG serdecznie zapraszam na zbliżającą się premierę poniższej książki.

Jej autorzy spróbowali zmierzyć się z fundamentalnymi pytaniami, które trapią ludzkość od zarania jej dziejów. Czy to prawda, że kochanego kota nigdy nie za wiele? Jak to możliwe, że jeszcze się taki nie urodził, co by kotu dogodził? Dlaczego wszystkie drogi prowadzą do miski? Jak to się dzieje, że człowiek człowiekowi wilkiem, a kot kotu kotem? Mamy nadzieję, że ta lektura pomoże Państwu uporać się z tymi frapującymi zagadkami. Miłego czytania i oglądania!

Urocze rysunki autorstwa Anny Nowocińskiej-Kwiatkowskiej doskonale ilustrują przysłowia, które zastosowane do kotów nabierają nagle innego, czasami głębszego znaczenia.

Biorąc tę książeczkę w ręce zatrzymujemy się w pędzie codzienności, siadamy z kotem (lub książką) na kolanach i pozwalamy sobie na odczuwanie radości istnienia.

Patronat nad tytułem objęły: Polska the Times, Magazyn literacki Książki, Natura i TY, Magazyn Kocie Sprawy, granice.pl oraz nakanapie.pl.

„Każdy kot ma dwa końce” ukaże się 6 października.


czwartek, 29 września 2011

Oscar Wilde "Teleny"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Interwers.




„Nie istnieje coś takiego jak książka moralna czy niemoralna. Książki są albo dobrze napisane, albo źle, to wszystko”.
Oscar Wilde

Powieść „Teleny” została opublikowana w 1893 roku i od razu wywołała olbrzymi skandal. Same okoliczności jej wydania są bardzo tajemnicze i a samo autorstwo Oscara Wilde’a jest często poddawane pod wątpliwość. Po raz pierwszy książka ta została wydana pod nazwiskiem irlandzkiego pisarza dopiero w roku 1958. Jednakże nadal sceptycy uważają, że to nie Wilde jest twórcą tej opowieści, ewentualnie współtwórcą. Z drugiej strony szereg powiedzonek, aforyzmów, charakterystycznych dla Wilde’a jest niezbitym dowodem, że historia ta wyszła spod jego pióra.

O czym jest ta kontrowersyjna, jak i sam autor, powieść? Mogę z całą odpowiedzialnością odpowiedzieć, że o miłości. O namiętności. O pożądaniu i pragnieniu. „Teleny” to pikantna historia burzliwego związku dwóch młodych mężczyzn: Kamila Des Grieux i Rene Teleny’ego. Kamil to młodzieniec, który nie radzi sobie ze swoją seksualnością, ale zdaje sobie sprawę, że to ta sama płeć stanowi przedmiot jego zainteresowań. Wie o tym już od najmłodszych lat, lecz dopiero spotkanie utalentowanego muzyka Teleny’ego na jednym z koncertów, sprawia że dokładnie wie czego chce. A chce tego właśnie mężczyzny. Zresztą z wzajemnością. Jedno spojrzenie, jeden błysk w oku i obaj wiedzą, że spotkali swoje przeznaczenie. Na ich drodze do szczęścia stanie wiele przeciwności, a już na pewno będzie to wrogo nastawione do odmienności i okryte fałszywą moralnością społeczeństwo. Jak zakończy się ta prawdziwie miłosna historia, ten dziewiętnastowieczny romans, wpadający czasami w melodramatyzm? Myślę, że nie napiszę „przekonajcie się sami”. Bo po tę książkę nie powinien sięgać każdy. Nie ulega wątpliwości, że niesie walory czysto literackie, ponieważ jest to bardzo dobrze napisana historia. Pełna odniesień, porównań, bogactwa metafor. Ale jednocześnie przedstawiane sceny są przeznaczone na pewno dla dorosłego odbiorcy i to odbiorcy otwartego na wszelką inność. Tolerancja, to chyba główny wykładnik, którym należałoby się kierować przy sięganiu po tę lekturę. Opowieść obfituje w nader sugestywne opisy miłosnych zmagań bohaterów i to w różnych konfiguracjach, tak więc książka ta dla niektórych może nawet ocierać się o pornografię. I to czasami wcale nie subtelną.

Jeśli chodzi o sam odbiór powieści, to „Teleny” czyta się doskonale, szybko i sprawnie, na pewno zasługą tutaj jest świetny język i sama miłosna historia.

Myślę, że warto sięgnąć po tę powieść i ze względu na wspomniany wyżej walor literacki, a także z powodów, powiedzmy, moralnych. Bo czy fałszywa moralność nie jest gorsza od szczerości i otwartości? Moim zdaniem to pytanie, na które nie muszę odpowiadać. Po lekturze każdy odpowie sobie sam. Dla otwartych i tolerancyjnych czytelników-zdecydowanie polecam.

„Czytałem wszystko, co mogłem znaleźć na temat miłości pomiędzy mężczyznami, o tym okropnym występku wobec natury, którego nauczyli nas nie tylko sami bogowie, ale także najznamienitsi mężowie antyku, sam bowiem Minos prawdopodobnie żył z Tezeuszem.
Ja odbierałem to oczywiście jak wynaturzenie, jak grzech, który według Origena gorszy jest od obrazoburstwa. Musiałem jednak przyznać, że pomimo tego zboczenia cały świat-nawet po zniszczeniu Sodomy i Gomory-wspaniale rozkwitał, już bowiem za czasów Rzymu ładnych chłopców niezwykle często przedkładano nad pafijskie dziewczęta.
Gdy nastało wreszcie chrześcijaństwo, nowa miotła zaczęła uprzątać wszystkie nienaturalne bezeceństwa tego świata. Katolicyzm skazywał na stos mężczyzn, którzy marnowali nasienie na jałowym polu-mówiąc symbolicznie.”


środa, 28 września 2011

Izabela Szolc "Strzeż się psa. Psi kryminał"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.




„Poszedłem jeszcze raz na miejsce zbrodni, żeby zorientować się, czy czegoś nie przeoczyłem, a raczej nie wywęszyłem. Pachniało strachem, zgniłą słodyczą i malutkimi zwierzątkami bobrującymi w swoich podziemnych jamkach. Pachniało psami-widać nie tylko ludzie lubią zażywać wycieczek do miejsc upiornych, w poszukiwaniu katharsis albo chociaż spłachetka zieleni, na której można zjeść piknikową kanapkę z jajkiem na twardo. Ciał bliźniaczek już nie było, ale słaba trawa nie mogła się podnieść w miejscach, gdzie je złożono. Złożono, bo byłem pewien, że nie tu zostały zamordowane”.

To myśli głównego bohatera książki Izabeli Szolc, zatytułowanej „Strzeż się psa. Psi kryminał”, wydanej przez wydawnictwo Oficynka. Pełna zagadek i pytań bez odpowiedzi akcja, wyraziści bohaterowie, liczne metafory i porównania, bogaty język, zaskakujące puenty. To wszystko znajdziecie w tej powieści. Ale nie tylko. Zaskoczy was coś jeszcze. Bo detektywem, o którym była mowa powyżej nie jest człowiek. To Albrecht, pies rasy bloodhound. Uszczypliwy, ironiczny, inteligentny, czasami dający się ponieść emocjom. Żyje w spokoju u boku ukochanej Laury, którą darzy uczuciem bezwarunkowym, dzielnie znosząc kolejnych dwunożnych samców, pojawiających się w jej łóżku. Gdzie nawiasem mówiąc jest jego miejsce. Jest trochę leniwy, woli Schopenhauera od Freuda i powoli przygotowuje się do nadchodzącej starości. Ale gdy na jego osiedlu zaczynając ginąć psy, postanawia wziąć sprawy w swoje ręce, to znaczy łapy. Al odkrywa w sobie detektywistyczne zalążki i twardo prowadzi żmudne śledztwo. Czy czworonożny inteligent poradzi sobie i odkryje szokującą prawdę? Przekonajcie się sami. Bo tę lekturę naprawdę warto przeczytać. Jest zabawna, ale to bardzo inteligentna rozrywka. Bohater jest ujmujący i przypomina ironicznego detektywa po przejściach i z romantycznymi rysami na duszy. Który, kiedy trzeba, potrafi być odważny i zawsze reaguje jak prawdziwy facet… prawdziwy samiec.

Warto też sięgnąć po tę książkę z innych powodów. Całość dochodu ze sprzedaży Autorka przeznaczyła na fundację Viva! Jest oddaną wojowniczką o prawa zwierząt, ambasadorką wegetarianizmu w Polsce, w przyszłości chce założyć azyl dla zwierząt.

Tak więc gorąco zachęcam do zakupu i lektury tej powieści, trochę dla duszy i trochę dla biednych zwierzaków, taki cel powinien być silnym motorem do tego, aby udać się do najbliższej księgarni.

poniedziałek, 26 września 2011

Poprawiacze nastroju:)

Zacznę od książek do recenzji. Przyszły dwie pozycje z Wydawnictwa Videograf, z którym niedawno rozpoczęłam współpracę. Oto one:


I coś jeszcze??? Ależ owszem:)
Egzemplarz sygnalny mojej książki "Zakład o miłość"! Okładka jeszcze bez skrzydełek, troszkę "robocza", ale już jest:) 9 listopada pojawi się w sprzedaży i jak dobrze pójdzie (oby!), książka będzie do kupienia na Targach Książki w Krakowie, gdzie 5 listopada o godzinie 11.00 będę czekała na moich Czytelników na stoisku Dystrybutora L&L :)




niedziela, 25 września 2011

Najlepszy blog książkowy roku:)

Biorę udział w tym konkursie, zorganizowanym przez portal Duże Ka.
Jeśli podoba się Wam mój blog, zagłosujcie, wysyłając maila na adres: konkursy@duzeka.pl

W temacie maila należy podać nazwę bloga, na którego głosujecie: "Moje pisanie, czytanie, słuchanie, recenzowanie, mój świat"... na przykład :P
A w treści maila swoje imię i nazwisko.



więcej szczegołów: TUTAJ 

Wśród głosujących będą rozlosowane nagrody książkowe:)


Popieramy Czytanie!

Kilka moich (i nie tylko) słów na temat akcji "Popieramy czytanie" na wortalu Granice.pl:
KLIKNIJ


Jeśli chcesz przyłączyć się do akcji:
KLIKNIJ 

Gena Showalter "Mroczny szept"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.



Wampiry, wilkołaki, strzygi, anioły, bogowie... Przekrój nadprzyrodzonych postaci pojawiających się we współczesnej literaturze jest tak szeroki, że czasami trudno się w tym odnaleźć. Gena Showalter w swojej serii, skupiła się na demonach i harpiach. Miałam okazję przeczytać kolejną część tej historii, zatytułowaną "Mroczny szept".

Głównym bohaterem tej książki jest pół człowiek, pół demon, Sabin, który swoją osobowość dzieli ze Zwątpieniem. Mężczyzna ten należy do rodu Władców Podziemi i wraz ze swoimi braćmi robi wszystko, aby nie dopuścić do odnalezienia i zamknięcia Puszki Pandory, którą to wieki temu otworzyli. Aby tego dokonać, szukają artefaktów, które mogą ich naprowadzić na trop rzeczonej Puszki. Jednakże nie są w tych poszukiwaniach odosobnieni, gdyż Łowcy, dowodzeni przez Galena także szukają tego mitycznego naczynia, aby je zamknąć raz na zawsze. Bo to sprawi, że Władcy Podziemi przestaną istnieć. Łowcy zatrudniają śmiertelników, którzy wykazują się ogromną brutalnością i bewzględnością. Doświadczyła tego na własnej skórze piękna Gwendolyn, zwana Płochliwą. Gwen, wraz z innymi nieśmiertelnymi kobietami była więziona przez Łowców, którzy dokonywali setek gwałtów i potem zabierali narodzone z tych związków nieśmiertelne dzieci, wywożąc je w nieznane miejsce. Dziewczyna uchroniła się przed tymi okrutnymi czynami, gdyż jest harpią, ale w jej krwi, za sprawą ojca, płynie także dobry pierwiastek, co sprawia, że często ogarnia ją strach i tym samym nie panuje nad swoimi mocami. Gwen zostaje uwolniona przez Władców i trafia pod opiekę Sabina. Oboje zaczynają czuć wzajemne przyciąganie, jednocześnie zdając sobie sprawę, że ich życie jest na tyle skomplikowane, że nie mogą myśleć o normalnym związku. Gwen na prośbę Sabina wzywa swoje siostry, trzy harpie, aby wspólnie z Władcami Podziemi odszukać nieśmiertelne dzieci. Jednocześnie bardzo mocno rozwija się pomiędzy Gwendolyn a Sabinem wątek uczuciowy, pełen dzikiego pożądania, wzajemnej fascynacji i budzącego się uczucia.

"Mroczny szept" to iedalny przykład na to, jak powinien wyglądać dobry paranormalny romans z bogato rozbudowanym wątkiem sensacyjnym. Jest historia, swobodnie oparta na mitologii, są wyraziści bohaterowie, jest miłość, seks i pożądanie, oraz walka dobra ze złem. Książka napisana jest prostym językiem, nie stanowi może lektury wysokich lotów, ale na pewno zapewnia niezłą rozrywkę, relaks i dobrą zabawę. Jeżeli jednak ktoś jest wyczulony na czasami ostre sceny miłosnych igraszek bohaterów, to ta lektura na pewno nie jest dla niego. Lecz wielbiciele opowieści o istotach nadprzyrodzonych na pewno dadzą się wciągnąć w walkę Władców Podziemi z Łowcami, w poszukiwanie artefaktów z jednoczesnym poszukiwaniem przez bohaterów odrobiny miłości i ciepła drugiej osoby. Dla miłośników gatunku-lektura w sam raz.

sobota, 24 września 2011

Wrześniowych kąsków ciąg dalszy:)

Wróciłam wczoraj z wyjazdu służbowego (btw. korporacje to harpie, wierzcie mi) i w domu czekały na mnie kolejne paczki. A w nich... to:


I od góry:

Izabela Szolc "Strzeż się psa" - Zbrodnia w Bibliotece
Tess Gerritsen "Labirynt kłamstw" - Zbrodnia w Bibliotece
Mari Jungstedt "Słodkie lato" - Zbrodnia w Bibliotece
Agnieszka Olszanowska "Wirtualnik egoistki" - Wydawnictwo Skrzat
Katarzyna Lewcun "Wyznania pizzonosza" -  Wydawnictwo Skrzat
Agnieszka Sikorska-Celejewska "Jest super!" - Wydawnictwo Skrzat 
Barbara Gawryluk "Mali bohaterowie" - Wydawnictwo Skrzat 
  

czwartek, 22 września 2011

Zapowiedź wydawnictwa Oficynka "Strzeż się psa" Izabela Szolc

Strzeż się psa



Izabela Szolc



Seria: ABC

Format: 124x194, oprawa miękka

Premiera: 23 września 2011 r.

ISBN: 978-83-62465-34-7

Cena det.: 25 zł



Pierwszy taki psi kryminał w Polsce!

Kiedy my, ludzie, śpimy sobie spokojnym snem lub roztrząsamy zwykłe nudne ludzkie sprawy, w świecie psów toczy się walka na śmierć i życie. Bo psy z honorem codziennie stają w naszej i własnej obronie, narażając swoje życie i pełną miskę. Kiedy więc na pewnym osiedlu zaczyna się dziać źle, do akcji wkracza nastawiony do życia ironicznie i z dystansem bloodhound Albrecht o szlachetnym rodowodzie detektywistycznym. Tak więc kryminaliści strzeżcie się psa, bo on nie zna litości!

Izabela Szolc – autorka kilkunastu powieści i opowiadań. Do jej najbardziej znanych tekstów należą powieści: Ciotka małych dziewczynek, Hebanowy świat oraz seria o komisarz Annie Hwierut. Jest ambasadorką wegetarianizmu w Polsce. Uwielbia psy i koty. W przyszłości chce założyć azyl dla zwierząt, dziś aktywnie walczy o polepszenie ich losu. Tantiemy z książki w całości przeznaczyła na fundację Viva! Książka ta jest hołdem złożonym przez nią psiej inteligencji.
 
"Książka Izy daje ciepełko, uśmiech i zawiera szereg innych koniecznych do życia przypraw: humor oraz odniesienia do kina i literatury. To świetna zabawa intelektualna”
 Małgorzata Kalicińska

środa, 21 września 2011

Wrześniowe lektury

Dawno żadnego zbiorku do przeczytania nie prezentowałam. Troszkę się nazbierało, więc... voila!


I od góry:

"Rodzinne sekrety" Nora Roberts - MIRA
"Mroczny szept" Gena Showalter - MIRA
"Bóg nosi dres" Piotr Sender - REPLIKA (dzisiaj opublikowałam recenzję)
"Szepty zmarłych" Simon Beckett - zakup własny
"Chemia śmierci" Simon Beckett - j.w.
"Wołanie grobu" Simon Beckett - j.w.
"Teleny" Oscar Wilde - INTERWERS

We wrześniu jeszcze mają dotrzeć do mnie kolejne książki, więc nie omieszkam je Wam zaprezentować:)

Piotr Sender "Bóg nosi dres"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.




O czym myślicie, idąc przez betonowe dżungle, blokowiska pełne niebezpiecznych załomów, ponure klatki schodowe upstrzone dziesiątkami drzwi? A gdy spotkacie mieszkańców tych dwudziestowiecznych więzień, upchanych ludźmi jak przepełniony Alcatraz, to jaka pierwsza myśl przychodzi wam do głów? Widzicie łysola w dresie, z łańcuchem na szyi i wbijacie wzrok w ziemię, żeby tylko ten dresiarz nie wykazał troski o wasze problemy.

Przedstawicielem tej grupy społecznej, z którą lepiej nie spotkać się na nieznajomym osiedlu, jest bohater książki „Bóg nosi dres”, która jest debiutem powieściowym młodego twórcy, Piotra Sendera. Bohater ten jest niemal modelowym wzorem tego, jak powinien wyglądać i zachowywać się dresiarz. Chodzi na siłownię, jest nieźle napakowany, nosi dres i ukochane adidasy, jeździ starym golfem, pali jak smok i żłopie piwo. Mieszka z przepisową Barbie, której głównym zajęciem jest malowanie paznokci, chodzenie do fryzjera i robienie makijażu. Czasami nawet wydaje mu się, że ją kocha. Czasami… sam nie wie co to oznacza. Przedstawiona historia ma dwa wymiary. Jeden, to teraźniejszość i życie mężczyzny, a także wątek sensacyjny, w którym dużą role odgrywają źli chłopcy z miasta, utracona miłość i handel ziółkami. Drugi wymiar, to przeszłość, w której poznajemy dramatyczne losy bohatera, a także Emmanuela, w którym to bohater jako dziecko, upatrywał Boga. Bo żyjąc w domu, w którym alkohol był bogiem dla rodziców, dziecko musiało znaleźć jakiś wzorzec, na którym mogło się oprzeć. Aby nie zginąć.

Ale… czy nie zginęło? Jakie życie teraz prowadzi? Złe? Dobre? Na pewno proste. W miarę normalne. Bo nie tylko jest dresiarzem. Jest również studentem, ma przyjaciół, dla których jest w stanie poświęcić wiele i wspomnianą wyżej Natalię, która stara się o niego dbać i chyba jest dla niego ważna. Tylko… ciągle coś w nim siedzi, może to wydarzenia z dzieciństwa, a może to, co wydarzyło się, gdy już był dorosły.

Podejrzewam, że po przeczytaniu tej książki, niejeden czytelnik będzie się zastanawiał, co właściwie się stało? Co sprawiło, że tak a nie inaczej potoczyły się losy bohatera. I co oznacza zakończenie? Na pewno nie jest to lektura, którą się przeczyta i zapomni. A dodać muszę, że czyta się ją naprawdę błyskawicznie. Autor stworzył dojrzałą historię, świetnie napisaną, która wzrusza, wzbudza do refleksji a w niektórych momentach wywołuje łzy. A to wielka sztuka, zwłaszcza, że użyty język często jest bardzo wulgarny, a przedstawione sceny okrutne i jednocześnie bardzo obrazowe.

Na mnie ta książka zrobiła ogromne wrażenie, z tematu oscylującego wokół pop kultury i subkultury powstała przejmująca opowieść o mężczyźnie, który naznaczony okrutnym dzieciństwem, stara się odzyskać swoje człowieczeństwo i ciągle wierzyć, że Bóg gdzieś tam istnieje. Polecam, świetna pozycja współczesnej literatury.

"Czasami mam wrażenie, że przyciągam głupich ludzi.Myślę sobie, że jestem jak magnes dla pustych łbów. Dla blond landrynek, dla debilnych hydraulików, dla ciot listonoszy, dla zadufanych profesorów, sukowatych sklepowych. Gdybym mógł przyciągnąć ich wszystkich naraz i na przykład wysadzić w powietrze mocnymi ładunkami, to jeszcze bym zrozumiał. A tak pojedynczo, to co?"

wtorek, 20 września 2011

Władysław Zdanowicz "Misjonarze z Dywanowa. Polski Szwejk na misji w Iraku"


"Tak sobie myślę, że wystarczyłoby, jakby każdemu poborowemu dali do przeczytania "Dobrego wojaka Szwejka" i kazali stosować jego zasady. Daję słowo, że będziemy wtedy najlepszą armią na świecie. Zresztą Szwejk to chyba nadal jest w naszej armii, bo wszystko, co tam jest opisane, pasuje do nas jak przysłowiowa dupa do majtek. Może ciasna, ale jak się człowiek zaweźmie, to się zmieści. Najważniejsza zasada jest taka (...) Nigdy nie śpiesz się z wykonaniem rozkazu, gdyż zawsze może on zostać zmieniony. I to sprawdza się w stu procentach".


To jedna z wielu odkrywczych i nader prawdziwych myśli szeregowca Piotra Leńczyka, bohatera książki Władysława Zdanowicza "Misjonarze z Dywanowa. Polski Szwejk na misji w Iraku. Część I, PINKY czyli Nowicjusz". Leńczyk wskutek dziwnego zbiegu okoliczności i biurokratycznych zasad panujących w wojsku, trafia do oddziału wyjeżdżającego na misję stabilizacyjną w Diwaniji. Jest w oddziale plutonowego Zalewskiego "Zalewa", wraz z nim Zdanowicz, Baryła, Jasiński i wielu innych żołnierzy próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości i jednocześnie nie dać się zabić. Sami zresztą nie wiedzą, co jest gorsze, wyjazdy na patrole z dwiema paczkami amunicji, czy pilnowanie swoich rzeczy, żeby nie zabrała ich amba. A amba to takie zwierze, co z wojska wszystko zabierze. Więc każdy żołnierz musi mieć oczy dookoła głowy, bo nigdy nie wiadomo co amba sobie upatrzy. Pas, menażkę, naboje, kamizelkę, ukrytą butelkę wyskokowego napoju? Trzeba być czujnym na każdym kroku.

Książka ta jest jedną wielką skarbnicą powiedzonek, zachowań, zasad, czasami ich braku, utartych przekonań dotyczących armii i ludzi w niej będących. Czytając tę opowieść o szeregowcu Leńczyku i jego kompanach, trzeba przygotować się dosłownie na wszystko. I na pewno mieć bardzo silne mięśnie brzucha, gdyż lektura ta gwarantuje notoryczne wybuchy śmiechu. I uważny czytelnik dostrzeże także, że czasami może to być śmiech przez łzy. Bo jest to również gorzka satyra na polską armię i ludzi nią zarządzających. Na skostniałe przepisy i biurokratyczne zasady, które czasami nijak się mają do rzeczywistości. Władysław Zdanowicz stworzył historię, w kórej realizm miesza się z satyrą, a przedstawione sytuacje są czasami tak nieprawdopodobne, że zwykłemu "cywilowi" mogłoby się wydawać, że jest to tylko bogata wyobraźnia autora. Lecz tutaj dostajemy właśnie tę gorzką pigułkę do przełknięcia. Bo nie zawsze jest to tylko fikcja literacka.

Zachęcam do lektury tej historii, zabawnej, wzruszającej, czasami trzymającej w napięciu, z niebywale wyraziście nakreślonymi postaciami i zastanawiającymi podobieństwami do osób realnych i z bohaterami noszącymi sparafrazowane nazwiska ludzi z pierwszych stron gazet.

Nie ukrywam, że tematy związane z wojskiem stanowią obszar moich... powiedzmy zainteresowań, ale sposób, w jaki Autor przedstawił tę historię, po prostu zwala z nóg. Rewelacyjna lektura, od której nie można się oderwać. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po część drugą.
Polecam, zachęcam i uprzedzam... Gwarantowane wybuchy dzikiego śmiechu! To w sumie powinno znaleźć się na okładce, jako ostrzeżenie!

Zapowiedź Wydawnictwa MG - "Korzeniec" Zbigniewa Białasa

Zapraszam do zapoznania się z listem z Wydawnictwa MG w sprawie premiery książki "Korzeniec" Zbigniewa Białasa.



Szanowni Państwo

Jak sprawić by dziennikarze zainteresowali się tą konkretną książką? Ukazuje się ich przecież tak wiele, a każda reklamowana jako nadzwyczajna. Od czasu do czasu zdarza się jednak taka, która ma dla nas specjalne znaczenie. Taką książką jest dla mnie Korzeniec.
Ta powieść ma – w moim odczuciu – świetną fabułę, rozmach literacki, znakomite umiejscowienie w czasie i przestrzeni oraz bardzo dobry język. A co szczególnie jest dla mnie ważne, mówimy tu o autorze polskim, który zrekonstruował niezwykły fragment naszej historii.
 
29-go czerwca 1913 roku, na nasypie kolejowym w centrum Sosnowca znaleziono ciało pozbawione głowy i na podstawie dokumentów, które korpus wciąż posiadał w wewnętrznej kieszeni marynarki ustalono, że zwłoki należą do niejakiego Alojzego Korzeńca… Ale czytelnik nie trzyma w dłoniach kryminału-retro. Korzeniec jest raczej powieścią historyczno-obyczajową z wyraźnym wątkiem sensacyjnym.
 
Wśród plejady bohaterów prym wiodą: bezpłodna i uzależniona od absyntu wdowa po glazurniku pisząca po kryjomu powieści w odcinkach dla miejscowej prasy, pewien niezbyt odważny redaktor, któremu przypadła rola detektywa, młoda fińska bona pracująca w pałacu Króla Wełny, celnicy, artyści, rzemieślnicy i przemytnicy. Polacy, Niemcy, Żydzi, Rosjanie. I miasto. Możliwe, że głównym bohaterem jest samo miasto. Sosnowiec – tygiel kultur – w przededniu wybuchu Pierwszej Wojny Światowej okazuje się przestrzenią sekretów i zakamarków; miastem z podszewką; miastem ukrytych pasji i motywacji.
 
Książkę objęło swym mecenatem miasto Sosnowiec, gdzie już dziś rozgrywane są gry miejskie w oparciu o jej fabułę. Ponadto swoim patronatem objęły ją następujące media: Polska the Times, Dziennik Zachodni, Magazyn literacki Książki, Czwarty Wymiar, granice.pl oraz nakanapie.pl.
 
I jeszcze kilka słów o samym Autorze: Zbigniew Białas (ur. 1960 w Sosnowcu) – anglista, literaturoznawca; profesor nauk humanistycznych; pracownik Instytutu Kultur i Literatur Anglojęzycznych Uniwersytetu Śląskiego; stypendysta Fundacji Humboldta i Fulbrighta; autor trzech rozpraw o literaturze postkolonialnej i podróżniczej: Post-Tribal Ethos in African Literature (Essen: 1993), Mapping Wild Gardens (Essen: 1997) oraz The Body Wall (Frankfurt, New York: 2006); redaktor i współredaktor kilkunastu tomów naukowych publikowanych w kraju i za granicą, autor kilkudziesięciu esejów teoretycznoliterackich, tłumacz literatury angielskiej, amerykańskiej i nigeryjskiej na język polski. W młodości służył w wojskach ONZ na Bliskim Wschodzie (Wzgórza Golan), obecnie preferuje łagodniejsze doznania: jest miłośnikiem opery, wędkarstwa i krajów skandynawskich.
 
„Korzeniec” ukaże się 10 października.


Zapraszamy do odwiedzin na facebooku (facebook.com/WydawnictwoMG) oraz na


www.wydawnictwomg.pl.


Pozdrawiam serdecznie

Dorota Malinowska-Grupińska

poniedziałek, 19 września 2011

Premiera książki "Teleny" Oscara Wilde'a

Informuję, że jest już w sprzedaży książka Oscara Wilde'a zatytułowana "Teleny". Pozycja ta została wydana przez wydawnictwo INTERWERS, a już wkrótce na moim blogu pojawi się recenzja tej powieści.

Wydawnictwo Interwers zorganizowało konkurs na FB, każdy kto do dzisiaj, 19 września, polubi profil książki, ma szansę na jej wygranie. ZAPRASZAM:)



  

niedziela, 18 września 2011

Zakład o miłość-trailer

Przedstawiam Wam filmik do książki "Zakład o miłość", wykorzystujący stary przebój Drupiego, który to oczywiście znalazł się w playliście do tejże opowieści.

Filmik zrobiła moja przyjaciółka Kasia Pessel, której serdecznie dziękuję.

Kaś, jesteś BOSKA! :)


sobota, 17 września 2011

Simon Beckett "Zapisane w kościach"


Suspens, jest to, jak podaje Wikipedia, chwyt narracyjny, stosowany w filmach lub powieściach polegający na okresowym wstrzymaniu (zawieszeniu) biegu akcji i jej emocjonalnym wyciszeniu, używany w celu wzmożenia napięcia albo zaskoczenia widza lub czytelnika niespodziewanym zwrotem akcji lub poprzedzający moment grozy. Pozwala on osiągnąć zwielokrotniony efekt dramaturgii.

Wszyscy znamy mistrza filmowego suspensu, natomiast po lekturze thrillera "Zapisane w kościach" Simona Becketta, myślę że tego autora można również nazwać mistrzem suspensu, tym razem literackiego.

Akcja tej pasjonującej i mrożącej krew w żyłach powieści rozpoczyna się w momencie, gdy doktor David Hunter zostaje poproszony o pomoc przy śledztwie w sprawie znalezionych nadpalonych zwłok. Zamiast wracać do domu i do czekającej nań ukochanej, płynie na wyspę Runa, na której to dokonano makabrycznego odkrycia. Okazuje się, że zabawi na wyspie dłużej, niż pierwotnie zamierzał. Sztorm odetnie Runę od świata, połączenia telefoniczne zostaną zerwane, a ofiar zacznie pojawiać się coraz więcej. Sam Hunter również wielokrotnie cudem uniknie śmierci, ale nadal będzie prowadził swoje czynności, jako antropolog sądowy. W zagmatwanym śledztwie pomagać mu będą emerytowany inspektor policji Brody, sierżant Fraser i młody policjant Duncan. Lecz w pewnym momencie Hunter nie będzie pewien już niczego i wszędzie będzie wietrzył zło. Bo skoro na odciętej od świata wyspie giną ludzie, to znaczy, że morderca jest kimś znajomym, jest mieszkańcem wysepki, być może jest sąsiadem lub kolegą.

Czy David Hunter znajdzie winnego lub winnych? Jak zakończy się ta makabryczna historia? Jeśli macie silne nerwy i jesteście przygotowani na wszystko... zachęcam do sięgnięcia po tę książkę.
Dodam tylko, że zakończenie zbija z nóg. Podzielone jest właściwie na trzy etapy i każdy po kolei sprawia, że czytelnik siedzi z przysłowiową "opadniętą szczęką".

Zafascynowałam się prozą Becketta i już wiem, że to będzie moja kolejna czytelnicza faza, gdyż książek z serii o doktorze Hunterze jest już kilka.
Zachęcam i polecam, miłośnicy thrillerów z dynamiczną akcją, wyrazistymi bohaterami i zaskakującym zakończeniem będą czuć się usatysfakcjonowani.

Anna Strzelec "Wiza do Nowego Jorku"

Prezentuję Wam najnowszą książkę Anny Strzelec, wydaną przez wydawnictwo E-bookowo. Jest nią "Wiza do Nowego Jorku". Jak mówi sama autorka, książka ta:

"Zawiera historie związków i miłości: tych prawdziwych i pseudo - miłości, toksycznych, bo internetowych.
Opowiada o podróżach moich bohaterów, rozstaniach i przesłaniach z zaświatów... namiętności, przestępstwach zdradzie i niewyczerpanej nadziei. A że bohaterka książki jest też pisarką jak ja? No cóż, tak się złożyło.
 Prawdziwe wydarzenia splata literacka fikcja, moja poezja i szczypta metafizyki.

Jak powiedział czeski pisarz Michal Viewegh - Tylko pisarz jest w stanie powiedzieć ile prawdy jest w jego pisaniu, a ja - moim bardzo realnym i wirtualnym przyjaciołom Wizę do NY dedykuję."

"Wizę do Nowego Jorku" można zakupić TUTAJ

Zapraszam także na bloga autorki TUTAJ 

List od czytelniczki

Dzisiaj odebrałam pocztę i od razu dzień jest piękniejszy.
Dostałam takiego oto maila:

Zapewne otrzymuje Pani mnóstwo tego typu maili, ale po przeczytaniu Pani książek nie mogłam powstrzymać się żeby nie napisać chociażby kilku słow, do autorki, którą już teraz stawiam w czołówce najchętniej czytanych!

Stojąc dzisiaj w bibliotece i poszukując książki na weekend miałam wrażenie, że każda inna nie dorówna "Zakrętom losu" czy "Bez przebaczenia". I jeszcze "Szósty"! Pani Agnieszko, rozłożyła mnie Pani na łopatki! :)

Nie omieszkam skoczyć do księgarni po dalsze losy braci Borowskich. Bardzo dziękuję za te miłe chwile z książką, dużą dawkę wzruszeń i emocjonujących zwrotów akcji:) Jako czytelniczka życzę sobie, aby tych książek było jeszcze więcej i równie fantastycznych jak dotychczas.

Gratuluję i serdecznie pozdrawiam

A ja serdecznie dziękuję, to dla autora największa nagroda i zapłata, jesli mówimy już w tych kategoriach, za to wszystko co wkłada w stworzenie kolejnych historii.
Dla takich chwil warto żyć:) I pisać!
 

piątek, 16 września 2011

Dlaczego napisałam tę książkę?


Jak to się stało, że powstała historia Sylwii i Aleksa? Bo każda historia ma swój początek, wynika z czegoś, nie powstaje ot tak. Czasami są to przeżyte chwile, wydarzenia z przeszłości, czasami coś się człowiekowi przyśni, innym razem gdzieś o czymś przeczyta i opowieść zaczyna nabierać kształtów w umyśle autora. W przypadku "Zakładu o miłość" sprawczynią wszystkiego była moja przyjaciółka Sylwia. Gdy zakończyłam we wrześniu 2010 pisać trzecią część trylogii Zakrętów losu – Historię Lukasa, byłam wypomopowana jak pompa strażacka po walce z żywiołem. To jedna z moich najbardziej ulubionych książek (oczywiście Historia Lukasa, nie pompa) i kosztowała mnie wiele, dlatego też postanowiłam zrobić sobie dłuższą przerwę. Ale przecież przy takich wariatkach, jak Sylwia i Kasia, jest to rzecz prawie niemożliwa. Tym razem Sylwia przypuściła atak.

- No i co? Nic nie piszesz? - spytała przez telefon, z jakąś nutą niecierpliwości w głosie.
- Muszę odpocząć.
- Taa, odpoczywać będziesz na emeryturze. - Niby ma wielkie serce, ale potrafi być nieubłagana.
- Wykończyła mnie ta książka.
- Bo za dużo w niej dramatu. Napisz coś lekkiego. Jakiś romansik. Miły i przyjemny, taki do relaksu...
- Nie umiem.
- Jasne, nie chcesz po prostu. Wiesz, ona i on, ona z jakiejś dobrej rodziny, on po przejściach, wyparł się wszelkich pozytywnych uczuć, takie tam, a potem bach bach i happy end. To co? Piszesz?

 No i napisałam. Tylko... Gdy Sylwia i Kasia czytały na bieżąco to co piszę, w końcu nie wytrzymały:
- Cholera! To miał być romansik, lekki i przyjemny! Zero dramatów. A ty co znowu robisz??? Jesteś niereformowalna!
 
No cóż. Jestem. Tak więc z pozornie błahego pomysłu urodziło się coś, co powinno wywołać łzy i wzruszenie. I może mam spaczony charakter, ale jeśli tak się stanie, to bardzo będę zadowolona:)
Dodam jeszcze, że na początku opowieść miała tytuł "Historia pewnego zakładu", ale w końcu zmieniliśmy na "Zakład o miłość", bo ten pierwszy tytuł mógłby sugerować, że opisuję jakiś zakład produkcyjny, albo co gorsza pogrzebowy:)
Czekam zatem z niecierpliwością na 9 listopada i na Wasz odbiór tej powieści.

Danuta Noszczyńska "Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa SOL.


"(...) roku tegoż pańskiego Anno Domini kończył będę lat siedemdziesiąt i siedem, znaczy się, jak to z dawien dawna mawiają, dwie kosy na mnie idą. Druga rzecz: podług kalendarza i podług pogody styczeń mamy. Do marca, jak w sam raz, niecałe dwa miesiące. A przecie stare, a toi znaczy się mądre przysłowie powiada: Szczęśliwy starzec, któren przeżył marzec".


To jedna z wielu mądrości życiowych bohatera najnowszej książki Danuty Noszczyńskiej, zatytułowanej "Pod dwiema kosami czyli przedśmiertne zapiski Żywotnego Mariana". Tytułowy Marian to zbliżający się do siedemdziesiątych siódmych urodzin mieszkaniec wsi Mużyny, który z powodu nadchodzącego jubileuszu z nieco groźną legendą w tle, postanawia spisać swoje dotychczasowe życie. Oczywiście najpierw ustala to z księdzem, a po jego akceptacji, przystępuje do działania. Dzięki temu poznajemy przeszłość Mariana Żywotnego, jego nieszczęśliwe dzieciństwo, ojca alkoholika i wiecznie zahukaną i bitą matkę. Bohater w sposób prostolinijny ukazuje swoją młodość, swoje zakochanie w obecnej żonie Apolonii i opisuje marzenia co do przyszłości własnej i swoich dzieci. Nie wszystko udało mu się osiągnąć i zrealizować, tak jak planował, ale nadal żyje w przekonaniu, że pędził swój żywot zgodnie z boskimi przykazaniami i skoro stało się tak jak się stało, to znaczy, że Bóg tak chciał.  

Historia Mariana Żywotnego na pewno może niejednokrotnie bawić, bo napisana jest językiem, charakterystycznym dla mieszkańców wiosek z ubiegłego wieku. Prostych, żyjących wedle przykazań, dla których liczyła się modlitwa i praca. Autorka świetnie oddała te realia, dzięki temu bohater jest autentyczny i wyrazisty. Lecz powieść pani Noszczyńskiej wiele razy wzbudziła we mnie dziwną tęsknotę, wzruszenie, refleksje. Czyż takie proste życie nie byłoby łatwiejsze? Czyż nie byłoby zgodne z naturą człowieka? Zawsze fascynowała mnie wieś, jedną z moich ulubionych lektur w szkole byli "Chłopi" Władysława Reymonta, stąd może takie luźne nawiązania.

"Pod dwiema kosami" to refleksyjna przypowieść o życiu prostego człowieka z akcentami humorystycznymi i dramatycznymi. Napisana żywym dynamicznym językiem, tworząca obraz człowieka na podobieństwo każdego. Bo takiego Mariana można spotkać wszędzie, niemal w każdej społeczności.

Zachęcam do lektury tej książki, niewątpliwie będzie ona stanowić niezłą rozrywkę, odpoczynek po trudach dnia codziennego a także pobudzi być może nutkę refleksji i spojrzenia na swoje życie z pewnym dystansem. Bo czasami warto zerknąć wstecz i dokonać swoistego rachunku sumienia. Polecam.

czwartek, 15 września 2011

Renata L. Górska "Cztery pory lata"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Autorki.


Czy w dzisiejszym świecie takie wartości jak miłość, partnerstwo, wierność są jeszcze w poważaniu? Czy ludzie w pogoni za dobrami materialnymi, wygodnictwem i luksusem, nie zapomnieli, co tak naprawdę się liczy? I co w przyszłości zaprocentuje? 


Bohaterka powieści Renaty L. Górskiej "Cztery pory lata" o wdzięcznym imieniu Kornelia, jest trzydziestoletnią singielką, która żyje spokojnie w otoczeniu rodziny i przyjaciół. Pracuje w księgarni, a wolny czas spędza ze swoimi szalonymi przyjaciółkami. Uważa, że nic więcej jej do szczęścia nie potrzeba, jednakże bliscy mają inne zdanie na ten temat. Jej zwariowane koleżanki, Gosia, Dorota i Iga, uważają, że jedyne co potrzeba Neli do szczęścia to męskie ramię, o które będzie się mogła oprzeć i nie tylko. Zabiegi przyjaciółek doprowadzają bohaterkę do rozpaczy, która w swojej zawziętości bycia singielką, żeby nie powiedzieć starą panną, jest czasami bardzo zabawna. Odrzuca przystojnego Piotra, który niewątpliwie znajdował się na szczycie listy polecanych mężczyzn przez trzy dziewczyny. Nie wie jednak, że tym samym sprowadza nad swoją głowę prawdziwą burzę z piorunami, gdyż nikt nie jest w stanie zrozumieć jej decyzji. Ale Piotr też nie jest bierny w swych działaniach i okazuje się, że los jego i Kornelii przetnie się niejednokrotnie.

Renata Górska stworzyła opowieść o ludziach i dla ludzi. Smaku dodaje także umiejętnie ukazana społeczność małego miasta, w której żyje bohaterka. Kalejdoskop postaci, w których możemy odnaleźć czasami samych siebie, idealnie odzwierciedla wady i zalety życia w grupie. I to w grupie, w której wszyscy się znają i doskonale wiedzą o sobie niemal wszystko. Na uwagę zasługuje język, jakim posługuje się autorka, niezwykle malowniczy, oddziałujący na wyobraźnię, a kiedy trzeba prosto oddający przedstawianie wydarzenia. To sprawia, że książkę czyta się doskonale, a obrazy same rysują się przed oczami Czytelnika.

Polecam "Cztery pory lata", jest to historia pełna humoru, obfitująca w szereg dynamicznych wydarzeń, czasami irytująca, czasami wzruszająca. Bohaterowie dają się lubić, są wyraziści i sprawiają, że chciałoby się o nich czytać i czytać. Zachęcam do lektury, czasami warto przeczytać niebanalną historię o pozornie banalnych sprawach. O przyjaźni, miłości i poszukiwaniu własnej życiowej drogi. Zwłaszcza, gdy historia jest naprawdę wciągająca. A proza Renaty Górskiej właśnie taka jest.

środa, 14 września 2011

Urodziliśmy się po to, aby kochać...

Premiera: 9 listopada 2011 
Patronat: "Bluszcz"

Pełna wzruszeń historia o miłości, zagubieniu i poszukiwaniu siebie.

Sylwia Kujawczak, studentka ostatniego roku historii sztuki, za dwa tygodnie wychodzi za mąż. Wychowana w tradycyjnej, arystokratycznej rodzinie dziewczyna nie wie jednak do końca, jaka ma być jej życiowa droga. Gdy przyjaciółki wyciągają ją z domu na wieczór panieński, nie wie również, że ta noc zmieni jej przyszłość.

Aleks Cichocki „Cichy” to mężczyzna, który nie wierzy w miłość. Wychowywany przez ojca, nigdy nie wybaczył matce, że ich zostawiła. Ale czy Aleks zna prawdę o swoim dzieciństwie? I czy naprawdę jego serce nie potrafi kochać?

Sylwia i Aleks poznają się na imprezie. Szorstki w obyciu, pewny siebie, nauczony brania i korzystania z uroków życia mężczyzna intryguje ją. Dziewczyna boi się swoich odczuć, zaczyna zastanawiać się nad swoim dotychczasowym życiem, ułożonym wedle reguł, które narzuca jej rodzina, tradycja i narzeczony. Orientuje się, że nowo poznany mężczyzna zaczyna coraz więcej dla niej znaczyć.

Nie wie jednak, że padł pewien zakład…


„Zakład o miłość” to piękna historia, która wzrusza i przypomina o tym, że urodziliśmy się po to, aby kochać.

Rozwiązanie konkursu blogowego w związku z magiczną liczbą 40 000:)

Wiecie co?
Chyba przestanę organizować konkursy. Bo to za dużo stresu mnie kosztuje. Jak mogę wybrać 3 zwycięskie wypowiedzi, skoro wszystkie są świetne, ujmujące, poruszające jakieś czułe struny u czytającego. Do tego bardzo dobrze napisane, trafnie przedstawiając temat.
Ale musiałam wybrać 3 pierwsze miejsca i przy pomocy moich przyjaciółek uczyniłam to. I żałuję, że nie mam więcej nagród, albo, że nie nadeszły tylko trzy odpowiedzi, wówczas miałabym mniejszy problem.

Do rzeczy

nagrody trafią do:

Cyrysia  - nagroda 1

Pandora - nagroda 2

Megii24 - nagroda 3


Dziękuję serdecznie za udział i za Wasze wspaniałe spojrzenie na książkę i jej znaczenie w Waszym życiu.

Gratuluję wszystkim uczestniczkom! :) 

Adresy do wysyłki proszę wysłać na mojego maila. 

poniedziałek, 12 września 2011

Konkurs "Kryminał z Dolnym Śląskiem w tle"

Wróciłam z rozdania nagród. Trochę żałuję, że nie mogłam zostać dłużej, ale ledwo chodzę, mam taki nerwoból w plecach, że oddychać nie mogę... To jest dopiero kryminał, a raczej horror, jutro rano czeka mnie wizyta u lekarza.

Ale... ad rem.
Odebrałam nagrodę z rąk Marka Krajewskiego i redaktora GW:) II miejsce w konkursie Gazety Wrocławskiej na opowiadanie kryminalne z Dolnym Śląskiem w tle. Moje opowiadanie "Czyste piękno" zdobyło uznanie jury, to dla mnie ogroooomna radość. Mój kryminał ukaże się w poniedziałek na łamach wrocławskiej.

Udało mi się także zdobyć autograf od pana Marka :)

Dziękuję wszystkim, którzy trzymali za mnie kciuki!!! 

Oto fotoleracja:


sobota, 10 września 2011

czwartek, 8 września 2011

Karolina Wilczyńska "Ta druga"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.



Czym jest interpretacja? Pewien rodzaj analizy, w celu odkrycia sensu i znaczenia. To takie bardzo ogólne wyjaśnienie tego pojęcia. Interpretacja na pewno jest bardzo subiektywna, bo wpływa na nią nie tylko wynik analizy, ale także własne doświadczenie i postrzeganie pewnych rzeczy. Dlatego też często może być mylna. A co, jeśli mylnie interpretujemy zachowania, czyny, słowa innych ludzi?

„Ta druga” Karoliny Wilczyńskiej to książka, która pokazuje do czego może doprowadzić błędne rozumienie zachowań drugiego człowieka. Bohaterką jest Lena, kobieta spełniona i jako żona i jako matka. Ma dorastającą córkę Kasię i kochającego męża, Tomasza. Piękne mieszkanie, brak problemów finansowych. Jest zadbana, jest doskonałą gospodynią, utrzymującą w domu pedantyczny porządek. To dlaczego ciągle się zadręcza, dlaczego jest nieszczęśliwa, dlaczego notorycznie się krytykuje i jednocześnie szuka usprawiedliwienia? Dlatego, że w jej życiu istnieje ta druga. Ona jest zawsze obecna, jest niedoścignionym wzorem, a przecież nie robi nic, aby nim być. Nie jest ani tak dobrą gospodynią, jak Lena, ani tak dobrą żoną. Nie lubi tłumów, unika przepełnionych autobusów, zapewne dlatego, żeby nikt jej nie męczył i nie kazał wyjeżdżać, na przykład na rodzinne wycieczki. Więc dlaczego jest zawsze na świeczniku, zawsze najważniejsza, zawsze w centrum uwagi? To niesprawiedliwe! To podłe! To…

A może… A może jest całkiem inaczej?

Nie chcę zdradzać więcej, bo nie o to chodzi, zapewniam jednak, że książka jest naprawdę wciągająca, poruszająca i wzbudzająca wiele emocji. Karolina Wilczyńska napisała powieść, w której najważniejsi są ludzie, ich życie i ich decyzje. Lecz nie jest to błaha opowiastka o rodzinnych dramatach, to historia o pragnieniu miłości, o samotności kobiety, która była pozbawiona matczynej miłości. A teraz ciągle analizuje siebie, swoje życie i swoich bliskich, tym samym notorycznie mylnie interpretuje to, co widzi, czuje i to, co czują do niej inni. Doprowadza to do dramatycznych wydarzeń.

Powiem szczerze, że powieść bardzo mną wstrząsnęła, wryła się głęboko w mój umysł i zapewne długo jeszcze będę o niej myśleć. Jak łatwo jest popełniać błędy, mylnie oceniać innych, nieświadomie ich raniąc a jednocześnie tkwiąc w przekonaniu, że to my jesteśmy stroną poszkodowaną. „Ta druga” skłania do refleksji, porusza i niekiedy irytuje. Polecam, uważam, że to doskonała lektura, szczególnie dla przyszłych żon i matek. A do tego bardzo dobrze napisana historia, która porusza mało popularny temat w literaturze, ale za to częsty życiowy problem wielu kobiet.

wtorek, 6 września 2011

Konkurs blogowy odwiedzalnością podyktowany, czyli magiczne 40 000

Moja kochana Sil podpowiedziała, że wkrótce "pyknie" mi 40 000 odwiedzających. Dlatego też postanowiłam zrobić konkurs specjalnie dla tych osób, które lubią czytać moje recenzje i inne blogowe zwierzenia.

Proszę o wypowiedź na poniższy temat:

"Czym jest dla Ciebie książka. Podaj trzy cechy, które są dla ciebie najważniejsze, które sprawiają, że nie wyobrażasz sobie życia bez czytania".

Wasze refleksje proszę przesyłać na mojego maila: agnieszka.loniewska@gmail.com, w temacie wpisując "Konkurs blogowy". Na maile czekam do przyszłego poniedziałku (12 września), do godziny 20. 

Nagrody oczywiście książkowe:) Będą 3 zestawy dla zwycięzców.

Nagroda I:

Nagroda II:
Nagroda III:



Oczywiście w loży jurorskiej zasiądą ze mną: Sil i Kaś.
Czekamy na Wasze maile :)))


Piotr Rowicki "Fatum"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.


Mordercy, psychopaci, wariaci, gwałciciele… Pełna okrucieństwa śmietanka mrocznej strony życia. Istniała od zawsze. Nie jest tworem naszych czasów, symbolem postępu, ale i upadku wartości, swoistego rozkładu społeczeństwa goniącego za pieniądzem, luksusem, niezależnością i spełnianiem ukrytych pragnień. Nawet tych najbardziej chorych i stwarzających zagrożenie dla innych. O nie. To istniało zawsze, zło jest tak samo stare jak i świat, w którym istnieje.

Piotr Rowicki w antologii „Fatum” ukazuje zło, które mieszka w siedemnastowiecznym Gdańsku i to nie tylko w brudnych, biednych uliczkach, ale może być wszędzie, w każdym z ludzi. Dziesięć opowiadań, dziesięć historii, pełnych okrucieństwa, intryg, tajemnic, krwawych scen, śledztw i poszukiwania winnych. Jedną z tych, które chyba podobały mi się najbardziej, jest historia Dorotki, a także „Śmierć i pomarańcze”, w której to rozwiązanie jest tak proste, że aż śmieszne, a intryga od początku podsuwa czytelnikowi nadnaturalne obrazy. Fani opowieści o wampirach także znajdą coś dla siebie, nie zabraknie również poszukiwania zabójcy młodej dziewczyny, w celu uwolnienia od zarzutów niewinnego i porządnego człowieka (tytułowe „Fatum”). Świetne też jest opowiadanie „Homer”, które powinno być obowiązkową lekturą dla każdego nauczyciela.

Niektóre z historii są straszne, inne mają w sobie wątki humorystyczne, ale wszystkie charakteryzuje jedna cecha. Realizm czasu i miejsca. Dzięki nim możemy się przenieść do „Wenecji Północy” i poczuć klimat nadmorskiego miasta kilku wieków wstecz. Widać w tym rękę historyka, którym z wykształcenia jest autor. Widać umiłowanie czasów przeszłych, wiedzę i umiejętność narysowania tamtych miejsc w taki sposób, aby było to dla czytelnika i przejrzyste i interesujące.

Troszkę inne przedstawienie historii kryminalnych, w otoczce historii i klimatu portowych uliczek, handlarzy i jarmarku dominikańskiego, sprawia że książka zyskuje na swej wartości i kulturalnej i rozrywkowej, a także historycznej. Zwłaszcza dla osób, które znają Gdańsk i mogą dzięki „Fatum” spojrzeć na to miasto okiem mieszkańca sprzed wieków.

Idealna lektura dla miłośników intrygujących i zaskakujących historii, umiejscowionych w niezwykłej scenerii, okraszonych autentycznymi wydarzeniami historycznymi. Myślę, że dzięki takim antologiom forma kryminalnych opowiadań powróci do łask, bo przecież niezwykle trudno jest zamknąć w kilku stronach historię, która musi mieć swój początek i koniec, a przy okazji intrygę i to jak najbardziej zaskakującą. Piotrowi Rowickiemu udało się stworzyć takie opowieści i jest to kolejny powód, dla którego warto przeczytać „Fatum”. Szczerze polecam.

niedziela, 4 września 2011

Spotkanie i... po spotkaniu

Wczoraj miałyśmy spotkanie autorskie, promujące zbiorek opowiadań "Książki Moja Miłość". Potem, oddałyśmy się bardziej "wystrzałowo-zabawowym" przyjemnościom.
Oto kilka zdjęć z wczorajszego popołudnia i wieczoru:


a teraz... luzik:)

piątek, 2 września 2011

Kryminał z Dolnym Śląskiem w tle

Brałam udział w tym konkursie, zorganizowanym przez Gazetę Wrocławską. Napisałam kryminalne opowiadanie, zatytułowane "Czyste piękno". Akcja dzieje się oczywiście we Wrocławiu, gdzie szaleje seryjny morderca, który pozbawia życia bezdomnych i ucina im dłonie, pozostawiając jednocześnie białe lniane chusteczki przy ofiarach. Śledztwo prowadzi para policjantów, Jacek i Kaśka. Starałam się zachować mój ulubiony psychodeliczny klimat, mam nadzieję, że mi wyszło:)

Dzisiaj otrzymałam maila z informacją, że moje opowiadanie weszło do ścisłego finału i jestem zaproszona na galę wręczenia nagród, która odbędzie się 12 września w "kryminalnej" kawiarni we wrocławskim Rynku. Dodam tylko, że w jury zasiadł pan Marek Krajewski i profesor Bereś, a także dziennikarze wrocławskiej i współwłaściciel firmy detektywistycznej. 
To już jest dla mnie niesamowite wyróżnienie, że zaszłam aż do finału, ale poproszę wszystkich mi życzliwych o trzymanie kciuków, bo może...
Ech...
Fajnie by było znaleźć się w pierwszej "Trójce".

Mam zamiar na to spotkanie zabrac książki pana Marka, może uda mi się zdobyć autograf?

Tak więc.... 12 września, godzina 18. KCIUKI!!!!


Nora Roberts "Arystokraci"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.


„Arystokraci” autorstwa Nory Roberts to druga część serii o książęcym rodzie De Cordina.
W pierwszym opowiadaniu, zawartym w tym właśnie tomiku, „Beztroski książe”, Bennett De Cordina, pokazuje że wcale nie jest taki beztroski i żyjący w wyimaginowanym świecie bogactwa i blichtru. W jego otoczeniu pojawia się nieśmiała Hannah Rothchild, która swoją powierzchownością i sposobem bycia nie powinna zainteresować zabawowego księcia. Jednakże staje się inaczej. Bennetta fascynuje chłodna na pozór Angielka, a ona sama broni się przed tym, co zaczyna czuć do przystojnego chłopaka. Bo Hannah ma przed sobą misję, która ma niewiele wspólnego z chłodem i opanowaniem. Jak potoczą się ich losy i jak zakończy się ostateczna rozgrywka z Deboukiem? O tym warto się przekonać, sięgając po tę właśnie historię.

Drugie opowiadanie w „Arystokratach” , zatytułowane „Błękitna krew” przedstawia perypetie księżniczki Camilli de Cordina, córki Gabrielli i Reeve’a, których losy poznaliśmy w poprzedniej części „Dziedzictwo”. Camilla ma dość życia na świeczniku i w błysku fleszów paparazzi, postanawia wyjechać i zastanowić nad tym, co ma począć dalej ze swoim życiem. Wpada w niezłe tarapaty i ląduje w leśnej chatce nieprzyjemnego i gburowatego archeologa. Jak zakończy się ta przygoda i jak zachowa się Delaney, gdy odkryje prawdziwą tożsamość swego gościa, tego dowiecie się podczas lektury tego niewątpliwego romansu.

Obydwie opowieści oczywiście czyta się szybko i bez większych oporów można dać się porwać tym miłosnym perypetiom. Bo obie takimi właśnie są, może pierwsza historia zawiera w sobie więcej sensacji, ale na pewno są to książki pełne pasji i pożądania. Po przeczytaniu czterech opowiadań z serii o książęcym rodzie De Cordina, muszę przyznać, że najbardziej podobała mi się historia Bennetta, czyli „Beztroski książę”, pewnie dlatego, że był tam najbardziej rozbudowany wątek sensacyjny. Lecz generalnie mogę śmiało polecić całą sagę wszystkim miłośniczkom miłosnych powieści z akcją sensacyjna w tle. Poza tym postaci są całkiem sympatyczne i wcale nie przerysowane, dają się lubić i nawet gdy nie przepada się za tego typu opowieściami, w końcu człowiek wciąga się w ten nieco bajkowo-filmowy świat. Dla wyznawców gatunku - lektura niemal obowiązkowa.