wtorek, 30 sierpnia 2011

Agnieszka Krawczyk "Morderstwo niedoskonałe"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa SOL


Jak napisać bestseller? Wystarczy grupa zwariowanych redaktorów pewnego wydawnictwa, kilka kalek popularnych powieści i różnorodność stylu i charakteru autorów, a już jest recepta na sukces. Adela, Mareczek, Marta, Mizera to pracownicy jednego z większych wydawnictw. Ich szalona przygoda rozpoczyna się w momencie, gdy Prezes zleca przygotowanie do wydania wiekopomnego dzieła z gatunki fantastyku, którego autorem jest niejaki Zenon Kusibab. Grupa redaktorów zachodzi w głowę, jakim cudem Prezes dojrzał w tej kompletnej literackiej porażce coś, co pozwala mu mniemać, że książka może okazać się bestsellerem? Poza tym okazuje się, że naczelna, Adela, nie posiada już manuskryptu wzmiankowanej powieści. Jak wybrną z tego pracownicy wydawnictwa, ratując tym samym swoje posady i wykonując polecenia przełożonego? Rozpoczyna się komedia omyłek, powiązana z wątkiem sensacyjnym, a to wszystko okraszone szczyptą złośliwego humoru i groteski.

Książka Agnieszki Krawczyk, "Morderstwo niedoskonałe" to nomen omen doskonała opowieść, w której humor i ironia przeplatają się z dynamiczną akcją, świetnymi dialogami i wyrazistymi postaciami. Proza pani Agnieszki przypomina mi wczesne dzieła Joanny Chmielewskiej, przy których fantastycznie się bawiłam i niejednokrotnie nieźle uśmiałam. I jednocześnie w sprawny i nader spostrzegawczy sposób autorka komentuje sytuację rynku wydawniczego, pozycję autorów, a także osób pracujących w wydawnictwach. Warto spojrzeć na ten świat z przymrużeniem oka, może w groteskowych ujęciach dostrzeżemy prawdę.

Na uwagę zasługują także wycinki z prasy, nazwane w książce "Encyklopedią absurdów Adeli". No i oczywiście sama postac Adeli. Warto o niej wspomnieć, a już w szczególności o jej cudownych transformacjach popularnych powiedzonek i przysłów. Takich, na przykład, jak:

"Trzeba pluć na żelazo, póki gorące"
"W końcu wywieźliby nas w teczkach"
"Zrobił nas w słonia"
"Bał się jak diabeł święconej wołgi"
"Nie zasypiał gruszek w popielcu"

Podobnych słowotwórczych perełek jest więcej, powiem szczerze, że z wielką niecierpliwością czekałam na każdą scenę z Adelą i zastanawiałam się, co ta bohaterka jeszcze wymyśli.
Polecam książkę Agnieszki Krawczyk każdemu, jest to świetna lektura na odstresowanie, która bawi, a także w pewien sposób pobudza do czasami gorzkich refleksji. Lecz nie jest to śmiech przez łzy, to śmiech pełną piersią, szczery i oczyszczający ze złych emocji. Gorąco zachęcam!

Spotkanie autorskie "Książki Moja Miłość"

Zapraszam na nasze wspólne spotkanie autorskie, promujące antologię opowiadań "Książki Moja Miłość".
Spotkanie odbędzie się we wrocławskiej księgarni "Tajne Komplety", 3 września, o godzinie 16.
Do zobaczenia:)))

niedziela, 28 sierpnia 2011

Casey Hill "Tabu"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu "Zbrodnia w Bibliotece"


"(...) Znasz "Totem i Tabu"?
-  Oczywiście.
Było to jedno z bardziej znanych dzieł Freuda, opublikowane w roku tysiąc dziewięćset trzynastym, a traktujące o zastosowaniu psychoanalizy na polu archeologii, antropologii oraz studiów wiary. Autor omawia w nim zjawiska tabu kulturowych obowiązujących w różnych częściach świata, podważając ich znaczenie oraz wartość zarówno dla społeczeństwa, jak i poszczególnych osób." (str. 143)

Ten właśnie motyw został wykorzystany w pasjonującym thrillerze autorstwa Casey Hill, zatytułowanym "Tabu". Główną bohaterką, a zarazem postacią, która będzie się przewijać przez kolejne odsłony serii, jest śledcza Reilly Steel. Amerykanka, która wskutek tragicznych wydarzeń w przeszłości wyjeżdża na Dublina, rodzinnego miasta jej ojca-Irlandczyka. Kobieta jest niezwykła w swojej profesji, potrafi w trójwymiarowy sposób obserwować miejsce zbrodni i dostrzegać to, co nikt nie jest w stanie dostrzec. A także łączyć ze sobą elementy, które na pierwszy rzut oka mogą nie mieć ze sobą nic wspólnego.

Steel zostaje szefową Policyjnego Laboratorium Kryminalistycznego, poświęcając się pracy niemal od rana do nocy. Nie zważa na niepoważne traktowanie jej przez przełożonych, wykorzystując swoje umiejętności nabyte na szkoleniu w Quantico i wiedzę, którą przekazał jej guru profilerów, Daniel Forrest. Prywatnie walczy z demonami przeszłości, a także z alkoholizmem ojca. Reilly stara się poukładać na nowo swoje życie i nie wie jeszcze, że wezwana do kolejnej sprawy wkracza na niebezpieczną drogę, w której pościg za seryjnym mordercą, stanie się jednocześnie konfrontacją z przeszłością policjantki. W śledztwie pomaga jej policjant Chris Delaney, bardzo pozytywnie nastawiony do metod działania Reilly, a także do niej samej, jako atrakcyjnej i inteligentnej kobiety. Natomiast starszy z detektywów, Pete Kennedy, bardzo sceptycznie podchodzi do sposobów prowadzenia badań miejsca zbrodni przez Steel i wierzy tylko w to, co jest w stanie dostrzec gołym okiem, bez stosowania jakichkolwiek dywagacji. Czy zmieni swoje zdanie na ten temat? Przekonajcie się sami.

Casey Hill to pseudonim literacki pisarskiego duetu-małżeństwa Kevina i Melissy Hill. Udało się im stworzyć trzymający w napięciu thriller, w którym wyraziści bohaterowie, dynamiczna akcja i solidne psychologiczne podstawy, sprawiły że książkę czyta się błyskawicznie i wprost nie można się od niej oderwać. Jedna zagadka rodzi kolejną, jedno wydarzenie prowokuje następne, a czytelnik czuje się zagubiony, bo wie, że zło jest już blisko, a nie potrafi do pewnego momentu połączyć wszystkich wątków. I to jest w tym wszystkim najlepsze. Zaskoczenie i idealne dopasowanie poszczególnych elementów układanki, to recepta na dobrą kryminalną historię. I "Tabu" właśnie taką jest. Zachęcam i czekam z niecierpliwością na kolejną odsłonę zmagań śledczej Reilly Steel.


piątek, 26 sierpnia 2011

Aleksandra Marinina "Obraz pośmiertny"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa WAB.


"Niesamowita intryga, historia, która wciąga od pierwszych stron, suspens, wyzierający się niemal z każdej strony!"

Tak zapewne mogłyby brzmieć hasła reklamujące twórczość Aleksandry Marininej. To była funkcjonariuszka moskiewskiej milicji, która jest autorką serii o major Anastazji Kamieńskiej. Jej najnowsza książka, zatytułowana "Obraz pośmiertny", z całą pewnością zasługuje na taką właśnie rekomendację.

W tej odsłonie major Kamieńska prowadzi śledztwo w sprawie morderstwa znanej i niesamowicie zdolnej aktorki, Aliny Waznis. Kobieta potrafi grać jak mało kto, a jej filmy noszą wszelkie symptomy arcydzieł światowej kinemtografii. Zapewne dzięki zdolnościom reżysera, a zarazem jej partnera życiowego, Andriuszy Smułowa. Ten ostatni jest zrozpaczony po śmierci ukochanej i nie wie, jak dalej będzie mógł żyć i tworzyć, skoro to Alina była jego siłą napędową. Kamieńska prowadzi żmudne śledztwo, w którym pomagają jej Jura Korotkow z wydziału kryminalnego, a także Stasow, emerytowany gliniarz, a obecnie szef ochrony wytwórni filmowej "Syriusz". Cała trójka odkrywa kolejne tajemnice, które zmieniły życie wielu ludzi i doprowadziły do śmierci zdolnej aktorki. Nic nie jest takim, jakim się wydaje, a zwroty akcji zaskakują czytelnika i sprawiają, że musi walczyć sam ze sobą, aby nie zajrzeć na końcowe strony i nie odkryć jakoby przed czasem, co tym razem wymyśliła autorka.

Książka ma ciekawą konstrukcję, poszczególne historie ukazywane są z perspektywy osób prowadzących śledztwo, ale także dowiadujemy się, co spotkało Alinę w przeszłości i w jaki sposób zdeterminowało to jej przyszłość. Czytelnik wie o tym wcześniej niż sama Kamieńska. Ale oczywiście to ona odkrywa kto jest zabójcą i dopiero wówczas jesteśmy obdarzeni dobrodziejstwem odkrycia prawdy i jednocześnie zawiłości tej intrygi.
Historia wzrusza, niejednokrotnie poraża, a jednocześnie fascynuje i prowokuje do umysłowego wysiłku.

Było to moje pierwsze spotkanie z prozą Aleksandry Marininej i jestem zafascynowana. I cieszę się w sumie, że dopiero teraz miałam okazję przeczytać jej książkę, gdyż opowieści o major Kamieńskiej już kilka się ukazało i czeka mnie prawdziwa kryminalna uczta.

Tak więc... Niesamowita intryga, historia, która wciąga od pierwszych stron, suspens, wyzierający się niemal z każdej strony! To prawda, czysta prawda, zero marketingu czy reklamowego chwytu. Polecam, obowiązkowa lektura dla wielbicieli dobrego kryminału.

czwartek, 25 sierpnia 2011

do zobaczenia w Siedlcach:)

15 października pojawię się w Siedlcach, wraz z ekipą wspaniałych pisarek:)

ZAPRASZAMY:)

Szczegóły TUTAJ


Fabrizio Battistelli "Niewidzialne kolegium"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Oficynka.




Riziero z Pietracuty to inteligentny przystojny młodzieniec, o wysokim wzroście i muskularnej budowie ciała. Jest niezwykle spostrzegawczy, sprawny fizycznie, przebiegły i czasami podstępny. Łamie serce niewieście i pomimo tego, że w rodzinnych stronach posiada osobistą narzeczoną, nie traci nigdy okazji, aby skorzystać z uroków kobiecego ciała, nawet dopiero co spotkanego. 
W kolejnej książce autorstwa Fabrizio Battistelli, zatytułowanej „Niewidzialne kolegium”,  nasz osiemnastowieczny James Bond rusza w równie niebezpieczną  co podniecającą akcję. Otóż Oliviero, brat Riziero, prosi go o pomoc w odnalezieniu skradzionego rękopisu Ojca Świętego. Z Sali Rękopisów Niepublikowanych i Rzadkich zginął młodzieńczy wywód Papieża traktujący o kulcie świętych. Obecnie ta praca może stać się podstawą reformy Kościoła, a w związku z tym, iż papież Benedykt XIV ma wielu wrogów, niektórym z nich nie w smak będą jakiekolwiek zmiany w prawach kościelnych. Oliviero wierzy, że tylko brat jest w stanie mu pomóc. Podejrzenie pada na członków tajemnego stowarzyszenia o nazwie „Niewidzialne kolegium”. 

Riziero rusza w podróż, pełną zasadzek i pokus, po drodze poznając pewnego młodego sekretarza, zwanego Casanovą. Czy młody kawaler z Pietracuty odnajdzie zaginiony rękopis i czy uda mu się wyjść cało z tej niebezpiecznej przygody musicie przekonać się sami, sięgając po tę niecodzienną książkę.

Jeżeli ktokolwiek by pomyślał, że niemożliwym jest stworzyć dobrą sensację, której akcja dzieje się w osiemnastowiecznych Włoszech, to nawet nie wie jak daleki jest od prawdy. Battistelli napisał książkę, która od pierwszych stron porywa czytelnika swoim klimatem, obrazowością i wspaniałą postacią głównego bohatera, którego nie da się nie lubić. I nie da się mu nie kibicować, pomimo jego rozwiązłości i lekkiego traktowania słowa „wierność”. Riziero to mężczyzna odważny, pewien swojej siły, zarówno ciała jak i intelektu, nie waha się podejmować nawet najbardziej ryzykowne zadania i potrafi niemal z każdej opresji wyjść bez szwanku.

„Niewidzialne kolegium” jest drugą częścią przygód włoskiego kawalera, pierwsza część to „Konklawe”, a obie stanowią składowe cyklu „Przygody kawalera Riziera”.

Proza Fabrizio Battistelliego jest wciągająca, żartobliwa, pełna zaskakujących zwrotów akcji i zagadkowych wydarzeń. Myślę, że warto przenieść się do osiemnastowiecznych Włoch i pokibicować niegrzecznemu kawalerowi Riziero w jego zmaganiach i ze złymi ludźmi i z pokusami ówczesnego świata. Polecam, a nawet gorąco zachęcam.

środa, 24 sierpnia 2011

Nora Roberts "Dziedzictwo"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.


Z czym kojarzą się słowa "księżniczka", "książe"? Z dziewczęcymi marzeniami? Z pałacami? Z walką o uwolnienie pięknej panny? Ze smokami ziejącymi ogniem? Z bitwą o miłość, o bogactwo, bezpieczeństwo?

Nora Roberts stworzyła opowieść, w której bohaterami są i książęta i księżniczki. Mieszkają w pięknym pałacu, również walczą o miłość, często ich bezpieczeństwo jest zagrożone. Jednakże jeżdżą szybkimi samochodami, a grożą im nie smoki, czy inne potwory, ale ludzie, którzy dla zdobycia władzy czy bogactwa są zdolni do wszystkiego. O tym można przeczytać w pierwszym tomie o książęcym rodzie De Cordina, zatytułowanym "Dziedzictwo". W odsłonie tej poznajemy losy księżniczki Gabrielli w opowiadaniu"Księżniczka i tajny agent", a także księcia Aleksandra, czyli "Książe i artystka".

W pierwszej części tytułowa księżniczka, czyli Gabriella, zostaje uprowadzona i gdy w jakiś sposób udaje się jej wrócić do pałacu, okazuje się, że straciła pamięć. Jej ojciec, władca Cordiny, Armand, prosi o pomoc i ochronę pewnego Amerykanina. Reeve MacGee to syn przyjaciela, były gliniarz, obecnie detektyw, który marzy tylko o tym, aby wrócić na swoją farmę w Stanach. Lecz podejmuje się ochrony zagubionej dziewczyny. Czy Gabriella przypomni sobie, co ją właściwie spotkało? Do czego jest zdolny siedzący w więzieniu Deboque? I czy dla Reeve'a to tylko obowiązek względem Armanda, czy może coś więcej? Lektura na pewno pozwoli odpowiedzieć sobie na te pytania.

W "Księciu i artystce" poznajemy amerykańską aktorkę, właścicielkę teatru Eve Hamilton i księcia Cordiny, przyszłego króla, Aleksandra de Cordina. Eve pojawiła się już pod koniec poprzedniej opowieści i teraz mija kilka lat i znów pojawia się w śródziemnomorskiej monarchii. Tym razem zostaje poproszona o zorganizowanie cyklu przedstawień, które wspomogą charytatywne działania królestwa. Eve z chęcią przystałaby na tę propozycję, gdyby nie sztywna i służbowa postawa księcia Aleksandra, który wydaje się nie znosić młodej Amerykanki. W przeciwieństwie do jego brata Benetta, który tryska humorem, szczególnie na widok pięknych kobiet. Jak skończy się ta historia? Czy Aleksander posłucha swego serca, na bok odrzucając etykietę? Którego z braci wybierze Eve? I wreszcie... czy Debogue zakończył swoją krucjatę przeciwko rodowi De Cordina?
 
"Dziedzictwo" to zbiorek ujmujących opowieści, w których wątki miłosne przeplatają się ze zgrabnym i wiarygodnym wątkiem sensacyjnym. Nie jest to tylko romans, ale także ciekawa fabuła ukazująca życie wyższych sfer, nad którymi wisi ciągłe niebezpieczeństwo. Miła lektura, którą czyta się szybko i zgrabnie. Dalsze perypetie rodu De Cordina możecie poznać w drugim tomie, zatytułowanym "Arystokraci". Miłośniczki romantycznej prozy Nory Roberts nie będą czuły się zawiedzione.

wtorek, 23 sierpnia 2011

Nagrodzone prace konkursowe

Zgodnie z obietnicą publikuję nagrodzone prace w moim "miłosnym" konkursie.

Pierwszy tekst jest autorstwa Sylwii Marszał, która została Zwyciężczynią konkursu, druga praca została nadesłana przez Dorotę Pansewicz-Laureatkę II Miejsca.

Pozostałe prace także były niezwykłe i ujmujące i cieszy mnie, że tak wiele osób potrafi pisać tak pięknie:)

Wszystkim Uczestniczkom serdecznie dziękuję i życzę wielu wspaniałych napisanych tekstów.

A teraz... miłej lektury:)


Sylwia Marszał

WYZNANIE

Powiedz mi, co czujesz.
Nie bój się.
Wysłucham.
Powiedz mi.
Proszę.
Szepnij do ucha.

Nikt słów tych nie zgadnie.
Schowam je do serca.
Zamknę jak szkatułę.
Do morza wrzucę klucz.
I niech zatonie.
Pieśń tych, co kochali.
Samotną miłością.

Niedomówienia, brak odwagi, a nawet zwykłe tchórzostwo mogą sprawić wiele złego. Choć nasze zamiary są całkowicie słuszne i tak obracają się przeciwko nam.
Powód jest jeden.
Głupota.
Zwykła ludzka głupota wpycha nas samych w ślepą uliczkę, z której nie potrafimy się wydostać.
To wręcz żenujące, ale tak właśnie jest.
Gdy chcemy dobrze, sądzimy, iż wiemy lepiej, zawsze wychodzi na odwrót.
Dlaczego?
Cóż, każdy z nas powinien znać prawdę, niezależnie, czy jest ona korzystna, czy nie.

NIEWYPOWIEDZIANE

Gdy tak patrzysz na mnie,
Nie wiem, co powiedzieć.
Choć tysiąc słów
Mam na końcu języka.


Gdy tak patrzysz na mnie,
To myślę,
że nie pamiętasz tego,
co było między nami.


Gdy tak patrzysz na mnie,
Serce ściska mi żal
Tęsknota
Za utraconą przeszłością

Gdy tak patrzę na ciebie
Nie widzę już blasku w twych oczach
Ani nadziei
Że wszystko będzie dobrze
 
Gdy tak patrzysz na mnie,
Wiem,
Że obudzę się wkrótce
Cicho łkając.


Zaufanie, oprócz miłości jest podstawą związku.
Gdy go nie ma rodzą się zadry, które prowadzą do nieporozumień, kłótni, czy nawet rozstań.
Czasami wystarczy drobna rysa, by misternie zrobione lustro zmieniło się w ostry pył.
Wtedy rodzi się cierpienie.
Zalewa ludzkie serca i dusze.
Karmi się naszą słabością, udręką, której nijak nie możemy się pozbyć.
Choć wystarczy kilka słów i gestów, nierzadko trudno je nam wykonać.
Bo gdy już mamy wypowiedzieć te kilka słów, zaczynamy mieć wątpliwości.
Tylko dlaczego?
Dlaczego, kiedy kochamy i chcemy być kochani?

WE ŚNIE…

Gdybym mógł jej powiedzieć.
Wyznać,
To, co skrywa me serce.

Gdybym mógł się zbliżyć.
Pocałować
Usta różane.

Gdybym mógł jej dotknąć.
Upewniając się,
Że to nie sen.

Gdybym mógł z nią być.
Budzić się tam,
Gdzie ona.

Gdybym mógł ją kochać.
Wiedząc,
Że i ona kocha.

Gdybym mógł być inny.
Kochałbym.
I byłbym kochany.


Wtedy musimy znaleźć w sobie odwagę, by zawalczyć.
Choćby ten ostatni raz.
Bo gra jest warta świeczki.
W końcu chodzi o miłość.

***************************************************

Dorota Pansewicz

Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia.
Bez cierpienia nie ma miłości”.
(Ks. Jan Twardowski)
Powyższe słowa uważam za bardzo głębokie i prawdziwe. Po pierwsze cierpienie jest czymś , co wpisane jest w życie człowieka, czy tego chcemy, czy też nie. Życie bez cierpienia nie byłoby możliwe. Życie bez cierpienia nie byłoby prawdziwym życiem. Istnieje nawet takie powiedzenie: „Cierpienie uszlachetnia”, a Adam Mickiewicz w II części „Dziadów” pisał:
Kto nie doznał goryczy ni razu,
Ten nie dozna słodyczy w niebie.”
Kto nie dotknął ziemi ni razu,
Ten nigdy nie może być w niebie”.
Podobnie jest z miłością, która stanowi nieodłączną część życia ludzkiego. Mimo że każdy chyba chciałby, aby jego miłość była szczęśliwa, odwzajemniona i wolna od cierpienia, to nie zawsze tak jest. A właściwie chyba nie zdarza się tak, by miłość była całkowicie pozbawiona cierpienia.
Jeśli kogoś kochamy, chcemy dla tej osoby jak najlepiej. A jeżeli tę osobę spotka coś złego, jakaś przykrość, choroba – wtedy widząc, że ona cierpi i my cierpimy.
Nie mówiąc już o sytuacji, gdy kochana osoba odchodzi na zawsze, umiera. Z tym wiąże się ogromne cierpienie.
Bywa też i tak, że kochamy kogoś bez wzajemności i wówczas jest to zrozumiała przyczyna cierpienia. Ale też kiedyś spotkałam się ze stwierdzeniem, że lepiej kochać kogoś nawet bez wzajemności, niż w ogóle nie nikogo nie kochać. Człowiek bez miłości staje się pusty.
Tak więc z miłością wiąże się takie czy inne cierpienie i ono także miłość uszlachetnia.
O pięknej i prawdziwej miłości opowiada trylogia Paulliny Simons: „Jeździec miedziany”, „Tatiana i Aleksander”, „Ogród letni”. Te powieści pokazują prawdziwą miłość, bez upiększeń. Pokazują miłość pełną cierpienia; miłość, o którą, mimo tego cierpienia z nią związanego, warto walczyć. Do końca.
Jak bowiem mówią słowa powieści Coleen McCullough, „Ptaki ciernistych krzewów”:
Bo to, co najlepsze, trzeba okupić ogromnym cierpieniem”.
I tak właśnie jest. Wtedy wiemy, że było warto cierpieć.





poniedziałek, 22 sierpnia 2011

Stosiczek... mój ci on!

Takie lekturki na mnie czekają:

I tak od góry:
Magdalena Kulus "Blondyn i Blondyna" - Wydawnictwo Sol
Danuta Koszczyńska "Pod dwiema kosami" - Wydawnictwo Sol
Agnieszka Krawczyk "Morderstwo niedoskonałe" - Wydawnictwo Sol
Casey Hill "Tabu" - Zbrodnia w Bibliotece
Aleksandra Marinina "Obraz pośmiertny" - Wydawnictwo WAB
Anna Fryczkowska "Kobieta bez twarzy" - Zbrodnia w Bibliotece
Piotr Rowicki "Fatum" - Zbrodnia w Bibliotece
Władysław Zdanowicz "Misjonarze z Dywanowa" - zakup własny z dedykacją od autora:)

Sasassssaaa, będzie się działo!!! :)

niedziela, 21 sierpnia 2011

Konkursowo z Agą (1) - Rozstrzygnięcie

Dziękujemy wszystkim za udział w konkursie, w którym należało swobodnie rozwinąć myśl Ks. Twardowskiego:
"Każde głębsze uczucie prowadzi do cierpienia. Miłość bez cierpienia nie jest miłością".

Wszystkie prace były niezmiernie poruszające i sprawiły, że jury w składzie Ja, Sil, Kasia i Milena miało niezły orzech do zgryzienia. Ale nagrody są dwie, więc musiałyśmy w końcu dojść do kompromisu i wskazać Zwyciężczynię i Laureatkę II Miejsca:)

 I tak, tę oto nagrodę:

Otrzymuje Zwyciężczyni Konkursu SYLWIA M.

Nagroda pocieszenia:

 Trafia Laureatki II Miejsca Doroty Pansewicz

Serdecznie gratulujemy!!!

Jeszcze w tym tygodniu nagrodzone prace zostaną opublikowane na moim blogu:)
Proszę także o podanie adresów do wysyłki nagród na naszego maila: polscyautorzy@gmail.com 

Wkrótce kolejny konkurs:)))

sobota, 20 sierpnia 2011

Z książką przy kominku, czyli kolejna wymianka:)

W imieniu Leny i Sabinki zapraszam na kolejną blogową zabawę.

Rusza akcja "Z książką przy kominku", więcej szczegółów znajdziecie TUTAJ



Kryminalnie, czyli nowa książka się rodzi:)

Zachęcone pozytywnym odbiorem naszego wspólnego tworu, czyli opowiadania "W pogoni za mordercą", zamieszczonego w zbiorze "Książki Moja Miłość", przystąpiłyśmy do kolejnego wspólnego projektu. 

Piszemy kryminał:) 

Roboczy tytuł to "Remedium". Kto czytał nasze opowiadanie, wie o co chodzi. Będzie dużo akcji sensacyjnej, źli chłopcy z miasta, handlarze sztuką, zdradzone uczucie, a także pewien przystojny i niepokorny glina. A w tym wszystkim nasza trójka, czyli właścicielki kluboksięgarni: Aga, Kasia Sil

Trzymajcie kciuki i życzcie nam łaskawości weny:))) 

piątek, 19 sierpnia 2011

TFÓRCA - nowe forum dla tworzących:)

Powstało nowe forum dla kochających słowo pisane i czytane. Zapraszam serdecznie wszystkich zapaleńców i czytelniczych i pisarskich. Na forum już ogłoszono konkurs na opowiadanie:)

Link do forum TUTAJ

A tutaj namiary na internetowe tropy polskich autorów TUTAJ

czwartek, 18 sierpnia 2011

Jan Brzechwa "Akademia Pana Kleksa"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Skrzat.


„Akademia Pana Kleksa” to chyba jedna z najbardziej znanych lektur obowiązujących w naszym procesie nauczania. Jan Brzechwa napisał ją w 1946 roku i od tamtej pory historia bajkowej akademii zawładnęła wyobraźnią tysięcy dzieci. A i pewnie młodzieży a także dorosłych. 

Jest to ponadczasowa historia dwunastolatka, Adasia Niezgódki, który trafia do Akademii Pana Kleksa wraz grupą innych nastolatków. Już na początku czytelnik spotyka się z zagadką, dlaczego wszyscy chłopcy mają imiona zaczynające się na literę A? Zagadek i niespodzianek będzie więcej, pan Kleks okaże się być szalonym wykładowcą, a w prowadzeniu szkoły pomagać mu będzie szpak Mateusz. Chłopcy przeżywają szereg magicznych przygód, mają także nader ciekawe zajęcia w akademii, tak jak na przykład przędzenie liter czy naprawa chorych sprzętów. Nawiązują się przyjaźnie, nie brakuje także współzawodnictwa. Jest wiele opinii na temat tej książki, ale jedno jest pewne. To czarodziejska opowieść, która wciąga młodego czytelnika w świat pełen magii, niespodzianek i zaskakujących wydarzeń. Głęboko wpływa na wyobraźnię i pomaga stworzyć swój własny czarowny świat.

Czytelnicy na całym świecie zachwycają się przygodami pewnego czarodzieja, a przecież przeżycia Adasia Niezgódki na pewno sprawiły, że serce niejednego młodego wielbiciela zaczarowanych historii zaczynało bić szybciej a wyobraźnia podpowiadała własne magiczne obrazy.

Zachęcam wszystkich do powrotu do świata magii, beztroski, ale także odpowiedzialności i przyjaźni. Na uwagę zasługuje piękne wydanie książki przez wydawnictwo Skrzat, w którym nie zabrakło wspaniałych ilustracji autorstwa Surena Vardaniana.

I pamiętajmy, że...

„Oczy pana Kleksa są jak dwa świderki i gdyby nie binokle, które je osłaniają, na pewno przekłuwałby nimi na wylot.
Pan Kleks widzi absolutnie wszystko, a kiedy chce zobaczyć to, czego nie widzi, też ma na to sposób”.





David Nicholls "Jeden dzień"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu DużeKa. Recenzja jest dostępna także TUTAJ


„Przyjaźń poznaję po tym, że nic nie może jej zawieść, a prawdziwą miłość po tym, że nic nie może jej zniszczyć”.

Antoine de Saint-Exupéry

Po lekturze książki „Jeden dzień” Davida Nichollsa, jestem pewna, że powyższe stwierdzenie jest prawdą. Jeśli dwoje ludzi łączy przyjaźń, ale taka szczera, z głębi serca, oscylująca na granicy uzależnienia, wówczas nawet najgorsze czyny nie są w stanie jej zawieść. A jeśli jest pomiędzy nimi coś o wiele większego, miłość tak mocna i trwała, a jednocześnie pełna zawirowań i uderzeń losu, to pomimo tego ostatniego, nic nie jest w stanie jej zniszczyć.

Na pewno o wiele więcej na ten temat mogliby powiedzieć bohaterowie „Jednego dnia”.Emmę Morley i Dextera Mayhew poznajemy 15 lipca 1988 roku, w momencie gdy po rozdaniu dyplomów lądują w sypialni wynajmowanego pokoiku Emmy. Dziewczyna to idealistka w okularach, kompletnie nieświadoma swojej urody, Dexter to łamacz serc niewieścich, pozbawiony problemów natury finansowej, za to przepełniony pewnością siebie i poczuciem własnej wartości. Czy to, co ich łączy, będzie trwałe? Czy to przyjaźń? A może coś więcej?Będziemy świadkami wielu takich „15 lipca”, wyrwanych z ich życia na przestrzeni dwudziestu lat. Autor przedstawia losy Emmy i Dextera w postaci jednodniowych obrazów, dzięki którym jesteśmy świadkami ich wzlotów i upadków, marzeń, tęsknot, pragnień, związków. A jednocześnie widzimy jak bardzo są ze sobą związani, chociaż tutaj określiłabym to nawet uzależnieniem, zwłaszcza ze strony Dextera. Który w swoim życiu miał więcej upadków, niż wzlotów, popełniał mnóstwo błędów i zawsze, gdy czuł się, że grunt zaczyna usuwać mu się spod nóg, wzywał na pomoc Emmę. Bohaterowie żyją swoim życiem, ale ciągle mają świadomość istnienia tej drugiej osoby, może będącej tą „drugą połówką”? Tego nie wiedzą, tego nie wie nawet czytelnik, ale pewne jest, że łączy ich coś, czego nie da się zawieść i nie da się zniszczyć.

Na uwagę zasługuje ciekawa kompozycja powieści, swobodny i ujmujący język, żywe barwne dialogi, niekiedy żartobliwe, w innym miejscu bardzo wzruszające. To wielka umiejętność, aby z historii o życiu kobiety i mężczyzny zrobić opowieść, której akcja dzieje się w dwóch dekadach przełomu XX i XXI wieku i nawet jeśli nie ma tu wyraźnie zaznaczonego wątku głównego, to i tak od książki nie można się oderwać. „Jeden dzień” wciąga, sprawia że chce się jak najszybciej dotrzeć do finału, aby zobaczyć, czy przyjaźń jest przyjaźnią, czy może miłością? 

Polecam tę opowieść przede wszystkim wrażliwcom, gdyż można podczas jej lektury i wzruszyć się i spłakać. Autor ukazuje życie, takie jakim jest, z wszystkimi zagrożeniami, jakie pojawiają się przed ludźmi, z pokusami, złymi wyborami, podejściami do naprawiania tego, co zostało popsute. Ta historia sprawia, że bohaterowie stają się nam bliscy i znamy ich prawie, tak jak siebie samych. Możemy z tej perspektywy spojrzeć na swoje życie i doszukać się w nim swoich własnych piętnastych dni lipca.

wtorek, 16 sierpnia 2011

Książkowo:)

Dzisiaj po powrocie z pracy czekały na mnie trzy paczki:). Oto, co w nich było:


Fabrizio Battistelli "Niewidzialne kolegium" - Wydawnictwo Oficynka
Renata Bik "Tajemnice Białego Lasu" - zakup własny.


To oczywiście nasze wspólne dzieło, czyli Książki Moja Miłość - antologia:)

A tutaj nasze opowiadanie, czyli Ja, Sil i Kaś na tropie psychopatycznego mordercy:D I dedykacja dla wariatek, ups, przepraszam, wyrafinowanych kobiet z CCB Teamu!


poniedziałek, 15 sierpnia 2011

Robert Louis Stevenson "Wyspa skarbów"


Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Skrzat.



Podobno z dobrych książek się nie wyrasta. Jest kilka pozycji, należących do kanonów literatury dla dzieci i młodzieży, które ukształtowały setki a nawet tysiące młodych czytelników, przetrwały dekady i nadal są obecne w naszym życiu, pełniąc swą i dydaktyczną i rozrywkową funkcję. Do takich książek na pewno należy powieść młodzieżowa Roberta Louisa Stevensona "Wyspa skarbów".
Akcja rozgrywa się w XVIII wieku a głównym bohaterem i jednocześnie narratorem powieści jest Jim Hawkins, syn karczmarza. Jego morska przygoda rozpoczyna się w momencie, gdy znajduje tajemniczą mapę z zaznaczonym ukrytym pirackim skarbem, który należał do sławnego kapitana Flinta. Gdy Jim pokazuje mapę dziedzicowi-panu Trelawneyowi, ten postanawia zorganizować morską wyprawę i odnaleźć ukryty skarb. Dziedzic finansuje zakup szkunera, zatrudnia załogę, nie wiedząc jednocześnie, że tym samym sprowadza na siebie wielkie niebezpieczeństwo. Otóż na statek zaciągają się groźni piraci, byli kompani legendarnego Flinta, którzy skuszeni wizją bogactwa nie zawahają się przed niczym, aby skarb trafił w ich ręce. Rozpoczyna się wielka przygoda, pełna niebezpieczeństw i zagrożeń.

"Wyspa skarbów" to z pewnością klasyka gatunku, powieść przygodowa w każdym calu, której akcja wciąga i powieść ta na pewno stała się doskonałym pierwowzorem dla kolejnych obrazów z piratami w roli głównej.
Książka, którą miałam przyjemność przeczytać, została wydana przez wydawnictwo Skrzat i wzbogacona przez piękne ilustracje autorstwa pana Łukasza Ryłko. Myślę, że ta właśnie pozycja ujmuje swoją ponadczasowością i stanowi doskonałą lekturę zarówno dla młodszego, jak i starszego czytelnika. Na końcu książki znajduje się Słowniczek pojęć żeglarskich i pirackich, który wzbogaci zakres pojęć i czysto marinistycznych a także i pirackich. Wielbiciele serii Piraci z Karaibów powinni być zachwyceni, bo właśnie tutaj wszystko się zaczęło.


Pourlopowe lektury:)

Po powrocie z urlopu czekały na mnie przesyłki z książkami do recenzji. Wydawnictwo Mira i portal Duże Ka obdarzyły mnie następującą ucztą dla duszy:


I tak od góry:
Nora Roberts "Dziedzictwo" i "Arystokraci" - Wydawnictwo Mira
Reginald Hill "Dalziel&Pascoe. Ścięte głowy" - Duże Ka
Mons Kallentoft "Jesienna sonata" - Duże Ka
Lee Child "61 godzin" - Duże Ka

Milutka przesyłka, nie ma co!

niedziela, 14 sierpnia 2011

Carlos Ruiz Zafón "Cień wiatru"


"O książkach przeklętych, o człowieku, który je napisał, o postaci, która uciekła ze stron powieści, żeby ją następnie spalić, o zdradzie i utraconej przyjaźni. To historia o miłości, nienawiści i marzeniach żyjących w cieniu wiatru".

Ten cytat z książki Carlosa Ruiza Zafóna "Cień wiatru" mógłby wystarczyć za wszystko to, co chciałabym napisać w tej recenzji. Magiczna opowieść o niespełnionej miłości, o szukaniu własnych dróg w życiu, o demonach przeszłości, chorych fascynacjach i potędze uczuć, a wszystko to osadzone w społeczno-politycznych realiach Hiszpanii połowy ubiegłego wieku. Wiele już napisano o tej książce, opinii jest niemal tyle, ilu czytelników. Na mnie ta książka zrobiła ogromne wrażenie, wciągnęła mnie w swoją tragiczną opowieść i nie pozwoliła przez pewien czas myśleć o niczym innym. Postaci Juliana, Daniela, Bei, Penelope, Fermina i Fumero głęboko wryły się w mój umysł, sprawiając że bardzo mocno przeżyłam to, co stało się ich udziałem. Przedstawiona opowieść jest nie tylko historią nieszczęśliwej, a wręcz tragicznej miłości, ale także fabułą pełną kryminalnych i sensacyjnych, a nawet mrożących krew w żyłach wydarzeń.
Zafón wspaniale dawkuje napięcie, żongluje środkami stylistycznymi, porywając czytelnika bogactwem metafor, a jednocześnie rysując bohaterów z krwi i kości, którzy posługują się czasami prostym językiem, pełnym wulgaryzmów i zwrotów charakterystycznych dla danej sfery społecznej. W tekście nie brakuje także pełnych jadowitego humoru wypowiedzi, zwłaszcza w wykonaniu wspaniałego Fermina.

Myślę, że "Cień wiatru" nikogo nie pozostawi obojętnym, wzbudzi na pewno wiele sprzecznych odczuć i sprowokuje do licznych kontrowersyjnych opinii. A to świadczy o sile prozy Zafóna.
Według mnie ta książka tchnie magią, jest zbiorem niezliczonej liczby cytatów, które na zawsze zostaną w mojej pamięci.

Bo przecież...
"Książka jest lustrem i możemy w niej znaleźć tylko to, co już nosimy w sobie".

Konkursowo z Agą-zapraszamy:)

Nasz przedwyjazdowy konkurs ciągle trwa, zapraszam do udziału, napłynęło już kilka prac, wszystkie są niezmiernie ciekawe. Jeśli lubicie romanse, opowieści o miłości, o życiowych zawirowaniach to czekamy na Wasze prace:)))


piątek, 12 sierpnia 2011

Żegnaj Chorwacjo!

Piątek to nasz ostatni dzień urlopu w Zadarze. Jutro po śniadaniu ruszamy w trasę powrotną. Zaczyna ogarniać mnie tzw. depresja powrotna. Czas wrócić do codziennych obowiązków, do pracy, do chłodniejszego (bez wątpienia) klimatu. Nie jest to miłe.
Nasz pobyt tutaj obfitował w szereg zwariowanych zdarzeń, szalonych wycieczek, stworzyliśmy też kilka metajęzykowych sformułowań, które na zawsze będą nam przypominać te szalone dwa tygodnie w Zadarze.
A tu kilka wspomnieniowych fotografii:


sobota, 6 sierpnia 2011

Kenneth B. Andersen "Kostka śmierci"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości portalu DużeKa.
Recenzja znajduje się także TUTAJ

Filip Engell to czternastolatek, który ma za sobą prawdziwą szkołę życia. A właściwie śmierci. Jego mrożącą krew w żyłach „piekielną” przygodę, mogliśmy śledzić podczas lektury „Ucznia diabła”.

„Kostka śmierci” Kennetha Boegha Andersena to kolejna odsłona przygód Filipa, który tym razem zostaje „zaproszony” do podziemnego państwa, aby uratować czarcie królestwo od zagłady. Dzieje się to za sprawą Mortimera, który prosi chłopca o pomoc. Okazuje się, że została skradziona Kostka Śmierci, która określa długość życia każdego człowieka. W momencie zniknięcia czarownego przedmiotu wszyscy ludzie, którzy przychodzą na świat, stają się nieśmiertelni. Stanowi to olbrzymie zagrożenie i dla życia ludzi, a także dla istnienia piekła, nieba, diabłów. Jeśli człowiek ma nigdy nie umrzeć, to po co go kusić, aby popełniał złe uczynki, skoro i tak nie trafi na dół? Ani do góry? Mortimer wierzy, że Filip uratuje świat od „nieśmiertelnej” zagłady. Wraz z chłopcem w pełną niebezpieczeństw podróż wyrusza Satina, do której nastolatek ma wyraźną słabość.
Czy uda im się odzyskać skradziony artefakt i uratować świat? Ludzi? Niebo i piekło? A co z wizją, którą Filip dojrzał w królestwie Mortimera, oglądając klepsydry regulujące długość człowieczego życia, w której zobaczył śmierć swojej matki? Która jest jego jedynym rodzicem, bo ojciec zginął pod kołami samochodu, krótko przed narodzinami chłopca?
To wielka niewiadoma, z którą musi poradzić sobie nastolatek, czując jak wielka odpowiedzialność na nim spoczywa. 
 
Książkę czyta się jak powieść przygodową, akcja posuwa się w dynamicznym tempie, a bohaterowie wzbudzają sympatię Czytelnika, który stara się dopingować ich w podejmowanych działaniach. Świetne opisy podziemnego świata, wyraziście nakreślone postaci, ciekawy wątek, wiele refleksji, idealna lektura dla młodego Czytelnika. Który może wyciągnąć kilka poważnych wniosków po przeczytaniu tej przygodowej i fantastycznej opowieści. Może zastanowi się nad tym, jak ulotne jest życie, jak wiele przypadkowych rzeczy decyduje o tym, w którym kierunku podąży i kiedy się skończy. To wcale nie nastoletnie refleksje i dlatego myślę, że starszy Czytelnik też znajdzie tu coś dla siebie. Polecam.
 
„Filip spojrzał na długie szeregi szklanych naczyń i poczuł, że w środku cały dygoce. Gdyby jego ojciec wyszedł tego dnia dziesięć sekund wcześniej albo dziesięć sekund później, nie wpadłby pod samochód i wszystko byłoby inaczej. Tak zawsze myślał i to go przerażało. To, że tak niewiele robiło tak wielką różnicę.
Teraz jednak rozumiał, że się mylił. Dziesięć sekund wcześniej czy później nie miało żadnego znaczenia. Jego ojciec i tak straciłby tego dnia życie. Może spadłby ze schodów, a może wpadłby pod inny samochód, ale śmierci uniknąć nie mógł, bo nie było już piasku w górnej połowie jego klepsydry. Skończył się. Jego czas dobiegł końca, bo tak było postanowione. Ta myśl wcale nie była mniej przerażająca.”

środa, 3 sierpnia 2011

Mark Billingham "Mściciel"

Ksiażkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.



Czy zemsta może być odpowiedzią na okrutne rany, które człowiek otrzymał w przeszłości? Czy sprawi, że dusza przestanie mniej boleć, że wspomnienia nie będą się rysować głęboko pod czaszką, sprawiając że ciężko jest się od nich odciąć, czy serce w końcu zacznie czuć, jak u żywego człowieka, a nie tylko pompować krew, żeby ten automat mógł się poruszać?
Nie wiem. Myślę, że najlepiej sięgnąć po książkę Marka Billinghama, zatytułowaną "Mściciel". To jedna z odsłon śledztw inspektora Toma Thorne'a.

Tym razem poznajemy dramatyczną historię sprzed sześciu lat, kiedy to Marcus Brooks zostaje niesłusznie oskarżony i skazany, a krótko przed wyjściem z więzienia jego ukochana i dziecko zostają śmiertelnie potrąceni przed pędzący samochód.
Mija sześć lat i wówczas po raz pierwszy detektyw Thorne dostaje na swój telefon komórkowy przerażającego mmsa, przedstawiającego zwłoki człowieka. Niezidentyfikowanego mężczyzny.
Co to oznacza? Kto chce wciągnąć inspektora w jakąś chorą grę? Czy ofiar będzie więcej? A co mają wspólnego wydarzenia sprzed lat z osobą samego Thorne'a? Bo to chyba nie przypadek, że szokująca wiadomość trafiła właśnie do niego?

Pytań jest wiele, pojawiają się niemal od początku lektury tego pasjonującego thrillera. Czytelnik zdaje się być rozdarty pomiędzy sprawiedliwą oceną zła, niewątpliwie siedzącego w jednym z głównych bohaterów, a głębokim współczuciem i próbą zrozumienia, a nawet wytłumaczenia okrutnych czynów tego człowieka. Pojęcie winy jest tutaj szeroko rozumiane, bo wina jest niewątpliwa, musi także być i kara. Ale czy do końca nieusprawiedliwiona? Czy można wytłumaczyć zło narodzone ze zła? Bo tragedia, która dotyka człowieka w przeszłości, czyni z niego potwora w teraźniejszości? To są dylematy, z którymi na pewno będzie borykał się niejeden Czytelnik podczas czytania "Mściciela".

Na uwagę zasługuje także osoba samego detektywa Thorne'a, który także ma swoją przeszłość, swoje tajemnice, osobiste demony, które czasami odbierają mu siłę do walki.  
Warto też wspomnieć, iż na podstawie powieści z postacią Toma Thorne'a nakręcono serial, natomiast "Mściciel" otrzymał prestiżową nagrodę za najlepszy thriller roku.
To było moje pierwsze spotkanie z prozą Marka Billinghama, lecz jego styl, umiejętność tworzenia napięcia i historii, które głęboko wpływają na psychikę czytającego, sprawiły że chęcią sięgnę po jego pozostałe książki. Do czego zachęcam i Was.

wtorek, 2 sierpnia 2011

Zadarska plaża i my:)

Pozdrawiamy z Zadaru:) Jest wspaniale i wszędzie czuć powiew zamierzchłych czasów. Zadar jako dziedzictwo powenecjańskiej kultury bardzo przypomina właśnie Wenecję. Posiada piękne zabytki, malowniczą starówkę, forum, organy wodne i wiele innych ciekawych miejsc do zwiedzania.

A to nasza banda:



A tu powabniejsza część Teamu: