sobota, 30 kwietnia 2011

Ostatni kwietniowy stosik:)

Ostatnie lektury, które pojawiły się jeszcze w kwietniu.
"Obudzić szczęście" i "Dotknąć prawdy" - książki do recenzji z wydawnictwa Mira.
"Reguły Moskwy" - nabytek własny, w promocyjnej cenie w księgarni Traffic.

Oczywiście czekają grzecznie na swoją kolej:)

piątek, 29 kwietnia 2011

Iwona Poczopko "Służąca"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.

Wczoraj, krótko przed północą, zakończyłam lekturę książki Iwony Poczopko, zatytułowaną „Służąca”. Powiem szczerze, że dawno żadna książka nie wzbudziła we mnie tylu wzruszeń, tylu emocji, tylu wrażeń. A zupełnie się tego nie spodziewałam, gdyż konstrukcja, formuła tej powieści, nie zdawała się obiecywać czegoś takiego. I w sumie zastanawiam się jak mam określić, nazwać tę historię? Czy jest to opowieść o miłości? Ależ oczywiście. Ale nie odważyłabym się jej nazwać romansem. O nie, to byłoby zupełnie niezgodne z prawdą. Historia o życiu? O ludziach? O tym jak historia, przeszłość i to nie nasza własna, ale kraju, w którym się urodziliśmy, kształtuje nasze przyszłe losy i często rysuje je grubą bezlitosną kreską? O tak, z tym się mogę zgodzić. Bo o tym właśnie jest ta książka. O rozpaczliwym poszukiwaniu siebie, o próbie odnalezienia się w nowej rzeczywistości, o walce z tęsknotą, o poczuciu patriotyzmu i miłości do ojczyzny, która zdaje się wyrzekać nas samych. A także oczywiście o miłości do drugiego człowieka, żyjącego w innej rzeczywistości, mającego też swoją przeszłość, czasami równie tragiczną.

Główną bohaterką powieści Iwony Poczopko jest Rosjanka, Natalia Rozumowa, która w poszukiwaniu lepszego życia przyjechała do Polski wprost z Petersburga. W domu, pod opieką dziadków, zostawiła ukochaną córkę Nataszkę. Natalia w rodzinnym mieście była konserwatorem zabytków, ale wskutek przemian straciła pracę i ruszyła na zachód „za chlebem”. Można sobie tylko wyobrazić, jakimi pracami się parała i jak była traktowana na tej ziemi obiecanej. Ale o tym dowiadujemy się w sumie na sam koniec i jest to jedna ze scen, na której się popłakałam. Tak więc Rosjanka rozpaczliwie szuka pracy i trafia do domu zamożnego informatyka, Jakuba Kamińskiego, który z kolei rozpaczliwie szuka gosposi. Gospodarzowi od razu przypada do gustu milcząca i dziwna kobieta i tym samym Rozumowa otrzymuje dobrze płatną posadę. Zaczyna się jej nowe życie, w którym próbuje się odnaleźć jako tytułowa „Służąca” wymagającego Kamińskiego. Wkrótce na scenie pojawia się syn informatyka, dziewięcioletni Franek, który zdobywa serce Natalii, ciągle tęskniącej za swoją córeczką.
Mogłoby się wydawać, ot, historyjka jakich wiele. Nic bardziej mylnego. To niesamowita opowieść o ludzkiej naturze, o złożoności charakterów, to także niezła lekcja historii Rosji, przewodnik po kulturze, zachowaniach, naleciałościach, zagrożeniach. Widać, że autorka posiada bogatą wiedzę na ten temat, nawet zastanawiałam się, czy nie ma jakichś rosyjskich korzeni. Na uwagę także zasługuje i forma i język, jakim napisana jest książka. Autorka zastosowała ciekawą konstrukcję przedstawienia losów bohaterów, narracja występuje w trzeciej osobie, niekiedy pojawiają się zdania w pierwszej osobie, nie ma wyraźnego podziału na dialogi, a słowa wypowiadane przez bohaterów, pisane są kursywą. Sprawia to, że książka wydaje się być jednym wielkim monologiem, co na początku nieco mnie przeraziło, gdy „przekartkowałam” powieść. Ale to również było mylące i na całe szczęście, język, jakim posługuje się autorka, sprawia że „Służącą” czyta się… smakowicie. Delektując się bogactwem języka, pełnego metafor, odniesień, miejscami poetyckiego, czasami brutalnie wulgarnego. Wszystko ma swoje proporcje, znajduje się tam, gdzie ma być.

Zdecydowanie polecam tę książkę wszystkim osobom, które cenią sobie narracyjne eksperymenty, świetny język, sprawiający że z prostej, może czasami banalnej historii, autorka-wirtuozka potrafiła zrobić naprawdę wartościową opowieść. O miłości. O trudnych ludzkich charakterach. A to wszystko okraszone bogatą wiedzą historyczną, kulturalną, dzięki której możemy uszczknąć trochę informacji o naszym wschodnim sąsiedzie. Polecam.



środa, 27 kwietnia 2011

Agnieszka Fibich "Requiem dla tancerki"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu Zbrodnia w Bibliotece.

Jedziesz pociągiem. Wraz z przyjaciółką wracasz z wakacji. Panuje niemiłosierny tłok, jest koniec lat dziewięćdziesiątych, ludzie jeszcze korzystają z usług kolei państwowych. Siedzicie na plecakach koło śmierdzącego wucetu. Jest duszno, tłoczno i nieprzyjemnie. Widzisz wejście do ostatniego wagonu, które jednak jest zamknięte. Wagon jest pusty, ale masz dziwne wrażenie, że ktoś cię obserwuje. Kładziesz to na karb zmęczenia. Zasypiasz. Gdy budzisz się z niespokojnego snu, orientujesz się, że zniknęła i twoja koleżanka i jej bagaż. Szukasz jej po całym pociągu. Postanawiasz jeszcze raz spróbować zajrzeć do opustoszałego wagonu. Tym razem drzwi posłusznie ustępują. Nie wiesz, że otwierasz drzwi do swojego własnego koszmaru.

Tak zaczyna się pasjonujący thriller Agnieszki Fibich „Requiem dla tancerki”. Akcja rozgrywa się w Paryżu i w Warszawie, w roku 2008 i dziesięć lat wcześniej. Głównym bohaterem jest inspektor paryskiej policji, Cesar Bresson, którego poznajemy w przeddzień jego ożenku z Joan. Cesar idzie z kolegami do rewii, gdzie piękne tancerki obnażają swe wdzięki. I od tamtej chwili jego życie ulega diametralnej zmianie. Poznaje seksowną tancerkę Lolę, która naprawdę ma na imię Nadia i pochodzi z Ukrainy. Cesar spędza z nią swoją ostatnią noc jako kawaler i nazajutrz idzie na swój ślub pełen obaw i wątpliwości. Które nie będą go opuszczać przez cały czas trwania małżeństwa, nawet gdy dowie się, że Joan jest w ciąży. Dzieli swój czas pomiędzy dwie kobiety i pomiędzy szaleńczą pogoń za psychopatycznym zabójcą tancerek. Bo w Paryżu, raz po raz, odnajdowane są ciała młodych dziewczyn, zajmujących się tańcem na różnym poziomie. Grupa komisarza Frederica Vincenta, zwanego „Starym” już wie, że morderstw będzie więcej, a zabójca gra z nimi w jakąś grę, zostawiając na miejscu zbrodni zagadkowe litery, które powinny złożyć się w słowo-wskazówkę. Nie wiedzą jeszcze, że aby móc odczytać to tajemnicze słowo, będą musieli udać się do Polski, gdzie kilka lat temu ginęły młode dziewczyny, zamordowane wedle tego samego wzorca.

Rozpoczyna się pogoń za psychopatycznym zabójcą, tropów jest wiele, a tajemnice mnożą się niemal na każdym kroku. Dodatkowym atutem uatrakcyjniającym opowieść, są osobiste problemy inspektora Bressona i jego lawirowanie pomiędzy żoną a kochanką. Co zresztą okazuje się być nie do końca li tylko osobistym problemem, bo Cesar znajduje się w samym środku wydarzeń i to niekoniecznie jako stróż prawa.

Książka Fibich wciąga od pierwszych stron, czyta się ją niespodziewanie szybko i sprawnie. Pochłania i nie daje się odłożyć na później. Dawno nie czytałam tak pasjonującego kryminału, napisanego przez polską autorkę, którego akcja dzieje się zagranicą i w ogóle nie zdajemy sobie z tego sprawy. No, może był to thriller „Grizzly” Zalewskiego. Na uwagę zasługuje szybka akcja, dynamicznie następujące po sobie wydarzenia, reminiscencje do lat wcześniejszych, czająca się groza i nieustanne pytania, mnożące się w głowie czytającego. Co do cholery było w tym ostatnim wagonie???

Polecam, świetna lektura, pasjonująca historia i to nie tylko kryminalna, ale także miłosna. Zachęcam i ostrzegam: „Requiem dla tancerki” porwie was do swojego szalonego tańca i nie puści, dopóki nie zamknięcie ostatniej strony i nie poznacie rozwiązania tej szalonej zagadki.




poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Arne Dahl "Zła krew"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.

Thriller „Zła krew” Arne Dahla jest drugą książką z serii o specjalnej jednostce szwedzkiej policji do walki z przestępstwami międzynarodowymi, tzw. Drużynie A. Arne Dahl, naprawdę nazywa się Jan Arnald, jest uznanym szwedzkim pisarzem, a także krytykiem teatralnym i literaturoznawcą. Cykl o Drużynie A rozpoczął powieścią „Misterioso”, wydaną również przez wydawnictwo Muza. W przygotowaniu jest kolejna część, pt.:”Na szczyt góry”.

„Zła krew” to pasjonujący thriller o długoletnim śledztwie i pogoni za nieuchwytnym seryjnym zabójcą, stosującym okrutne metody torturowania. Metody, które były stosowane przez specjalną jednostkę Commando Cool, podczas wojny w Wietnamie. Jednostka ta była powołana przez prezydenta Nixona i znajdowała się pod jego bezpośrednim zarządem. A teraz... ktoś morduje ludzi, podwiązując im struny głosowe, aby nie mogli wydać z siebie najmniejszego dźwięku i zadaje niewyobrażalne wprost rany. Historia znajduje swój początek w Stanach Zjednoczonych pod koniec lat siedemdziesiątych, gdzie po raz pierwszy uderza K, czyli „Morderca z Kentucky”. Liczba ofiar sięga niemal dwudziestu, a FBI wciąż jest bezsilne. Oczywiście ma swojego podejrzanego, ale okazuje się to mylnym tropem. I teraz... szwedzka jednostka specjalna, Drużyna A, dostaje informację, że człowiek, znany jako „Morderca z Kentucky” jest w samolocie lecącym z Nowego Jorku do Szwecji. Nie wiedzą jak wygląda, nie wiedzą pod jakim nazwiskiem podróżuje, wiedzą tylko że do ich kraju zmierza najokrutniejszy przestępca ostatnich lat, bardzo inteligentny, bezlitosny i nieuchwytny. Paul Hjelm, wraz ze swoimi partnerami z drużyny musi zrobić wszystko, aby nie dopuścić, żeby noga psychopaty dotknęła szwedzkiej ziemi.

Lecz... to dopiero początek tej pasjonującej i zagmatwanej historii, bo nic nie jest takie, jakim się wydaje. Morderca okazuje się być godnym swojej opinii i umyka policjantom, tuż po wylądowaniu samolotu. I wówczas zaczyna się szalona pogoń i eskalacja przemocy, bo na drodze Drużyny A pojawiają się kolejne ofiary K, zamordowane wedle stosowanego przez niego wzorca. Mogłoby się wydawać, że to kolejna opowieść o psychopacie i pogoni za nim, ale... Właśnie, jest jedno ale... A nawet jest ich kilka. Co łączy zabójcę z tajną jednostką Commando Cool? Co naprawdę odkrył agent FBI? Czy z falą szalonych działań seryjnego mordercy, może mieć coś wspólnego CIA? A jak w tym wszystkim odnajdziemy islamski fundamentalizm i wojnę w Iraku?

Książka Arne Dahla to zatrważająca opowieść o tym, jak działania wojenne odbijają się na psychice ludzi zaangażowanych w nie całą swoją duszą. Duszą, której tak naprawdę już nie mają. Jak rząd potrafi sterować ludźmi, traktując ich jak pionki w grze. Jak łatwo można przestać wierzyć w stereotyp, że dobro zawsze zwycięża. Tak nie jest, bo przecież zła krew zawsze wraca.

Dodatkowym atutem tej powieści, są nietuzinkowe postaci członków Drużyny A, z których każdy ma swoją historię, dźwiga własne osobiste brzemię i jest człowiekiem z krwi i kości. Niesamowity jest także język, jakim posługuje się Dahl. Miejscami metaforyczny, a czasami ociekający brutalnością, krwią i przemocą.

Polecam „Złą krew” czytelnikowi, który oprócz sensacji, ceni sobie także dobrą prozę, głębię przekazu i nie liczy tylko i wyłącznie na rozrywkę i odrobinę dreszczyku.

A na koniec jeden z fragmentów, który da namiastkę świetnego języka, jakim napisana jest cała książka:

„I co tak naprawdę było kwestią genów? Sztandar biologii zdawał się powiewać triumfalnie nad współczesnością. Jakby nie było już ważne, co takiego spotkało człowieka w życiu, jakby wszystko zostało z góry zaprogramowane. Paul Hjelm mógł w tym widzieć jakieś pocieszenie: może wcale nie z jego winy syn chodził do dealera, może miał w sobie gen nałogowca, który i tak by zniweczył wszystkie jego wysiłki? Bzdura. To on zawinił. Ale czym? Czy tym, że przy zmienianiu pieluchy zbierało mu się na wymioty? Czy używaniem męskiego słownictwa? Czy tym, że był policjantem? Na czym, kurwa, polegała jego wina?

Wiedział, że nie ma jednej odpowiedzi. To była zaleta jego pracy, Jedna odpowiedź, jeden winny. Pole widzenia zawężało się. Wszystko, co było wieloznaczne i skomplikowane, odsuwał na bok.”

niedziela, 24 kwietnia 2011

...leżę... (taka wariacja wariatki) :)

leżę...
po prostu leżę...
nie ma nic wokół mnie
oprócz ciszy
oprócz ptaków
oprócz bzyczących owadów
mrówek tuptających wśród utajonych traw
kaczek, pływających w zimnej wodzie burawej rzeczki
a ja leżę
nade mną błękit szczypiący w oczy swoją jaskrawością
rozgrzewam się od wszechogarniającego ciepła
i szczęścia
bo... leżę...
i mogłabym tak zostać na wieczność
teraz
w tej chwili
czuję
że po prostu... leżę...
i nie muszę robić nic więcej
choćby przez ten krótkie dziesięć minut mego życia.

sobota, 23 kwietnia 2011

Kupujmy i pomagajmy:)

Zachęcamy do kupna zbiorku opowiadań, wydanych z okazji Światowego Dnia Książki, dochód ze sprzedaży zostanie przekazany na potrzeby Szkoły Podstawowej przy ul. Malborskiej w Krakowie. Zbiorek został napisany przez fejsbukowiczów, wydany pod patronatem serwisu Książki Moja Miłość i Wydawnictwa e-bookowo

piątek, 22 kwietnia 2011

Debbie Macomber "Hotel na rozdrożu"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.

Książka Debbie Macomber „Hotel na rozdrożu” śmiało zasługuje na miano sagi wielorodzinnej, lub opowieści o życiu w małym miasteczku. To historia mieszkańców Cedar Cove, miejscowości nieopodal Seattle, gdzie żyją ludzie podobni do setek, tysięcy ludzi z innych małych zbiorowisk. Poznajemy szeroki wachlarz różnego typu charakterów, ogrom problemów, tajemnic, grzechów przeszłości. Nie sposób określić, kto w tej książce jest głównym bohaterem, czyja historia wiedzie prym. To na początku sprawiało mi nie lada problem, gdyż każdy kolejny rozdział odkrywa przed czytelnikiem losy nowych bohaterów i już wkrótce można się pogubić w kalejdoskopie nazwisk, powinowactw i zależności.

Poznajemy Peggy i Boba, którzy prowadzą mały hotel i wkrótce znajdą się w samym środku kryminalnej historii. Jest także Hannah, osierocona dziewczyna, która jest również w centrum wydarzeń. Ciekawe są też losy Grace, która zaprzepaściła szanse na prawdziwą miłość i teraz robi wszystko, aby te szanse odzyskać i naprawić to, co zepsuła. Są problemy świeżo upieczonych małżonków, są trudne decyzje, czy należy starać się o kolejne dziecko, po tragicznej utracie pierwszego. Są powroty do przeszłości, do strasznych wydarzeń podczas wojny w Wietnamie, w której uczestniczył jeden z wiodących bohaterów tej historii. Jest mnóstwo wątków pobocznych i trzeba być naprawdę uważnym czytelnikiem, aby się w tym wszystkim nie zagubić. Powiem szczerze, że mam mieszane uczucia co do tej książki. Zanim akcja zaczęła się rozkręcać, zdążyłam się już zirytować ciągłym pojawianiem się nowych bohaterów i już miałam zamiar notować kolejne nazwiska i koligacje, gdyż nie mogłam się w tym wszystkim odnaleźć. A potem akcja zaczęła się rozwijać w kierunku kryminału, co mnie nastroiło pozytywnie i zaczęłam z większym zainteresowaniem śledzić losy bohaterów, co automatycznie ułatwiło mi zapamiętanie kto z kim i dlaczego. Jednakże ta historia przypomina mi sinusoidę, gdy już ma się nadzieję na jakiś zwrot w akcji, wszystko zwalnia i czuje się jakiś wewnętrzny niedosyt. Może to wina moich upodobań, tak więc proszę nie brać sobie tego zbytnio do serca.

Autorka na pewno miała i ma ciekawy pomysł na przedstawienie życia małej społeczności, w której przeszłość rządzi się swoimi prawami a zagrożenie jeszcze nie minęło. Gdyż takie, a nie inne zakończenie, może sugerować ciąg dalszy. Powiem szczerze, że ta historia przypomina mi trochę fabułę amerykańskiego serialu „Gotowe na wszystko”, gdzie akcja także działa się w małym miasteczku a ludzie walczyli z własnymi słabościami i mniejszymi lub większymi grzeszkami. W sumie, na podstawie „Hotelu na rozdrożu” też mógłby powstać ciekawy serial, w którym wątki obyczajowe i romansowe przeplatałyby się z kryminalnymi. Tylko osobiście wolałabym tych ostatnich o wiele więcej. Mam nadzieję, że powstanie kontynuacja, bo po takim zakończeniu nie można spodziewać się niczego innego.

Zakładkowa niespodzianka:)

Moja serdeczna przyjaciółka Sil pomna zapewne moich ostatnich jęków na jej blogu, gdy ujrzałam zakładki jej autorstwa, uraczyła mnie taką oto niespodzianką:



Czyż nie są piękne?

Dziękuję Sil :*:*:*








e-book "Książki Moja Miłość"

"Jeśli ktoś naprawdę uważa książki za swoją wielką miłość, to zrobi dla nich  wszystko. Nawet, jeśli oznaczać to może przyczynienie się do... powstania
kolejnej książki. Zawarte w niniejszym zbiorze opowiadania zrodziły się z tego właśnie pięknego uczucia. I jego też - pośrednio lub bezpośrednio -
dotyczą. Znajdziecie tu historię ludzi, którzy odkryli, jak wielki wpływ na ich życie może wywrzeć lektura, fragment inspirowany literaturą fantasy, uroczą przypowieść o uczniu czarnoksiężnika i jego przygodzie z prawdziwą magią, czy też wizję tego, co może się stać, gdy jakąś książką zainspiruje się morderca. A wszystko to okraszone garścią inspirujących, zabawnych - i równie silnie z literaturą związanych - cytatów, z życia - w tym wypadku szkolnego - wziętych.
Przyjmijcie to "dziecko miłości" życzliwie. A może sami zainspirujecie się zawartymi w tej ksiażce historiami i sięgniecie po pióro tudzież klawiaturę, by wzbogacić świat literatury o własne dzieło".

czwartek, 21 kwietnia 2011

Jean Sasson, Nadżwa Bin Laden, Omar Bin Laden "Musiałam odejść"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak.

„Będę walczył do ostatnich chwil! Do ostatniego tchu! Nigdy nie przestanę walczyć o sprawiedliwość! Nigdy nie zakończę świętej wojny!”

Tymi słowami Osama Bin Laden zakończył rozmowę ze swoim czwartym synem, Omarem, który nie dawał mu spokoju, ciągle pytając, kiedy to wszystko się skończy i zaczną żyć jak normalni ludzie, jak normalna rodzina. Wtedy chyba młody chłopak uwierzył, że to nigdy nie nastąpi. A przecież kiedyś żyli zupełnie normalnie. Byli jedną z najbogatszych rodzin w Arabii Saudyjskiej. Rodzina Bin Ladenów to miejscowi oligarchowie, do których należą największe firmy, zatrudniające wielu Saudyjczyków. Jedną z takich firm zarządzał Osama Bin Laden. Jak to się stało, że z biznesmena, dobrego męża, człowieka szanującego przyrodę, zrodził się najniebezpieczniejszy i najgroźniejszy terrorysta naszych czasów?
Na te pytania próbuje odpowiedzieć autorka książki „Musiałam odejść”, Jean Sasson, relacjonując wydarzenia z Bliskiego Wschodu. A najwięcej wyjaśniają chyba wspomnienia pierwszej żony Bin Ladena – Nadżwy Bin Laden i jego czwartego syna – Omara Bin Ladena.
Z opowieści Nadżwy wyjawia się człowiek dobry, spokojny, uczciwy i bardzo religijny. Dobry mąż, co przejawia się tym, że dba o swoją rodzinę i stara się sprawiedliwie dzielić czas pomiędzy swoje żony. A także zawsze zapewnia im intymność, gdyż jego żony żyją w zupełnym odosobnieniu i nie może ujrzeć ich oblicza, nawet zakrytego, żadna postronna osoba, a już na pewno nie inny mężczyzna.
Ze wspomnień Omara, dzisiaj trzydziestoletniego mężczyzny, poznajemy nieco inną twarz Osamy Bin Ladena. Widzimy człowieka niezwykle surowo traktującego swych synów, stosującego wobec nich kary cielesne i traktującego ich jak swoje osobiste wojsko. Które musi wykonywać jego bezwzględne rozkazy. Chłopcy nie mogli się śmiać zbyt szczerym uśmiechem, gdyż ojciec liczył zęby, które pojawiły się podczas tego uśmiechu i wówczas karał wszystkich swoich synów. Zawsze stosował zasadę, że za wykroczenie jednego chłopca, karani byli wszyscy. To uczyło ich odpowiedzialności i za siebie i za resztę rodzeństwa. Chłopcy, pomimo że wywodzili się z bogatego rodu, uczyli się w szkołach państwowych, gdzie byli prześladowani zarówno przez kolegów, jak i nauczycieli. W domu nie było telewizora, nie można było używać klimatyzacji, ani lodówek, gdyż Osama uważał, że te zdobycze zachodniej techniki psują prawdziwego muzułmanina i należy żyć, tak jak niegdyś żył Mahomet.
Przez całą pasjonującą opowieść o losach rodziny największego terrorysty świata, jesteśmy świadkami spirali przemocy i fanatycznego oddania religii, jaka ogarniała Bin Ladena i doprowadziła do niewyobrażalnej tragedii. I to podwójnej tragedii. Ludzi, którzy zginęli w wyniku zamachów, zaplanowanych przez Al-Kaidę, organizację stworzoną przez Osamę, a także rodziny samego przywódcy, która została rozdzielona i ci, którzy w porę uciekli z Afganistanu, nie wiedzą, co dzieje się z pozostałymi członkami rodu.
Książkę czyta się naprawdę dobrze, opowieść ta nie daje spokojnie zasnąć, wielokrotnie rozpamiętywałam każde wydarzenie, każdą decyzję Osamy Bin Ladena, która prowadziła długą drogą w dół, a w jego mniemaniu była jedyną trafną i godną muzułmanina decyzją.
Obserwujemy wędrówkę rodziny Bin Ladenów, którzy z bogatego arabskiego rodu, mieszkającego w pięknych willach, mających służbę, przeobrazili się w biednych Nomadów, zamieszkujących rozwalające się chaty w afgańskich górach. Jak do tego doszło??? To pytanie zdaje się mnie nie opuszczać, od momentu, gdy skończyłam czytać tę opowieść.
Polecam „Musiałam odejść”, gdyż jest to zgrabnie napisana książka, nie nuży, pomimo pierwszoosobowej narracji, praktycznie pozbawionej dialogów. Oprócz szeregu informacji, które pozwolą nam poznać codzienne życie rodziny o odmiennej kulturze, dowiadujemy się wiele o sytuacji kobiet i młodych dziewcząt, mamy okazję także zobaczyć jak groźny jest fanatyzm i ślepa wiara w prawdy zawarte w poszczególnych wersach Koranu. I interpretowanie ich w taki sposób, który zawsze będzie usprawiedliwiał najokrutniejsze czyny i ogarniające wszystko i wszystkich zło.

A jak kończy się ta opowieść? Jak kończą się losy Nadżwy i Omara? Niech słowa samej Nadżwy będą odpowiedzią i... ostrzeżeniem:

„Odkąd wyjechałam z Afganistanu, zdarzyło się tak wiele nieszczęść i tragedii, że nie sposób tego opisać słowami. Za każdym razem, gdy matka traci dziecko, w jej sercu powstaje głęboka rana, która nigdy do końca się nie zagoi. Wciąż myślę o synach, którzy nie wyrosną już na mężczyzn. Myślę o córkach, które nie doświadczą cudu macierzyństwa. Widzę ich uśmiechy, które nie rozjaśnią już świata, i łzy, którym nie będę mogła zaradzić. Serce matki czuje to wszystko i krwawi, nie tylko z powodu utraty dzieci, ale na myśl o cierpieniu wszystkich innych matek, które nigdy nie zobaczą swych córek i synów.”




środa, 20 kwietnia 2011

Spotkanie autorskie Empik-Junior Warszawa, 19 kwietnia 2011r.

Miałam przyjemność gościć w Empiku-Junior w ramach Światowego Tygodnia Książki. Oto kilka fotografii z samego spotkania i nie tylko:)
A tu Mariola Zaczyńska-twardzielka przygotowuje się do zadawania mi pytań :)
Magdalena Zimniak, autorka świetnej "Willi", także sprawiła mi wspaniałą niespodziankę :)
Maria Ulatowska, Jolanta Kwiatkowska, Ewa Szczepańska, Magdalena Zimniak i gdzieś ukryta Ania Fryczkowska, silna grupa wsparcia:)
A potem after party i tego wieczoru nie tylko ja podpisywałam książki:)))



Dziękuję wszystkim za niesamowite spotkanie i wspaniały wieczór:)))

poniedziałek, 18 kwietnia 2011

Kolejna porcja lektur:)

Gołąb pocztowy dostarczył kolejną partię książek do przeczytania i zrecenzowania:

"Służąca" Iwony Poczopko (z wydawnictwa Replika)
"Sekret aneksu numer 3" Colina Dextera (z serwisu Zbrodnia w Bibliotece)
"Requiem dla tancerki" Agnieszki Fabich - jak wyżej
"Kamuflaż" Ewy Ostrowskiej - jak wyżej
"We własnym gronie" Mari Jungstedt - jak wyżej

Serdecznie dziękuję :):):)

czwartek, 14 kwietnia 2011

"Kto zabił Inmaculadę de Silva?" Marina Mayoral

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.

Marina Mayoral jest wykładowcą literatury na Universidad Complutense w Madrycie. Naprawdę nazywa się Etelvina de Silva. To ona jest bohaterką, narratorką i autorką powieści „Kto zabił Inmaculadę de Silva?”. Tytułowa Inmaculada była ciotką Etel, piękną odważną dziewczyną, z niesamowitymi umiejętnościami strzeleckimi. Ada, bo tak rodzina zwracała się do Inmaculady, zginęła w tajemniczych okolicznościach, wraz z wojownikiem o wolność, Antonem del Canote. Akcja książki rozpoczyna się w momencie, gdy młodziutka Etel uczęszczająca do szkoły średniej, dowiaduje się że za śmierć partyzanta i wroga hiszpańskiego reżimu, Antona, odpowiada jej nieżyjąca ciotka, Ada. Wraz z kuzynką Catarą i kolegą ze szkoły Juancho, rozpoczyna śledztwo, które ma na celu wyjaśnienie okoliczności śmierci tajemniczej pary na patio w La Brani, rodzinnej posiadłości rodu de Silva. Przeszłość miesza się z teraźniejszością, dziewczyna odkrywa tajemnice rodziny, okraszone krwawymi wydarzeniami w ówczesnej Hiszpanii. Kraju ogarniętym reżimem generała Francisco Franco, gdzie kobiety nie mają żadnych praw, a sprzeciwiający się dyktaturze mężczyźni są okrutnie katowani, więzieni, a w końcu zabijani. W takich okolicznościach dorastała Ada, która była piękną niezależną kobietą, w której kochał się komendant miejscowych władz. Jednakże kto inny zdobył serce Inmaculady. Wróg reżimu, lokalny bohater, postać porównywana do Che Guevary. Anton del Canote.
Ale czy na pewno, to co ich łączyło, to był płomienny romans, zakończony tragicznymi wydarzeniami na patio rodziny Silva? A może Ada była szantażowana i zmuszona do tego niewątpliwego mezaliansu? A może to ona wykorzystała Antona? A cały czas coś łączyło ją z zakochanym komendantem? Podczas odkrywania kolejnych kart historii rodziny de Silva, Etel znajduje kolejne tajemnice, a mnożące się znaki zapytania zdają się nie mieć końca. Do tego dochodzi dziwne napięcie, jakie wytwarza się pomiędzy nią a Juanchem, co stanowi pewną analogię do tajemniczego związku jej ciotki i wojownika o wolność.
Wszystkie wydarzenia opisywane są z perspektywy Etelviny, okraszone rodzinnymi opowieściami ciotek dziewczyny i innych osób, które były świadkami zagadkowych wydarzeń sprzed lat. Książkę czyta się szybko, po pewnym czasie pojawia się niecierpliwość, związana z chęcią dowiedzenia się, na równi z bohaterami, co tak naprawdę stało się na patio i czy były to rozgrywki polityczne, czy gorący romans? Dodatkowo dowiadujemy się wiele o sytuacji politycznej tamtejszej Hiszpanii, o traktowaniu kobiet, o czystkach dokonywanych przez ówczesny rząd.
Polecam książkę osobom, które oprócz zagadki, tajemnicy czy wątków miłosnych, cenią sobie również podwaliny historyczne, oparte na faktach, sprawdzone i rzetelnie przedstawione. Dla ułatwienia, aby nie pogubić się w koligacjach rodziny autorki i bohaterki, na końcowych kartach rozrysowano drzewo genealogiczne rodu de Silva. Myślę, że niektóre osoby lektura ta zachęci do zgłębiania historii niektórych autentycznych postaci, o których mowa była w treści.

A czy znajdziecie odpowiedź na pytanie, które jest jednocześnie tytułem tej powieści? Może ten cytat da pewną wskazówkę:

„Bóg wie, czy Dulcynea istnieje na świecie, czy nie, czy jest urojona, czy nieurojona; to są sprawy, których do sedna dochodzić nie należy”.

Miguel de Cervantes Saavedra „Przemyślny szlachcic Don Kichote z Manczy”

środa, 13 kwietnia 2011

Światowy Tydzień Książki:)

Zapraszam na spotkanie autorskie, zorganizowane z okazji Światowego Tygodnia Książki. Będę gościem salonu Empik-Junior w Warszawie, przy ul. Marszałkowskiej, 19 kwietnia, o godzinie 18-tej.
Do zobaczenia:)

wtorek, 12 kwietnia 2011

Zapraszamy do wspólnej akcji pisania opowiadań:)

http://konkursy-ksiazkowe.blog.pl/akcja,15337914,n

"Ślubne marzenia" Diana Palmer

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.

Przeczytałam romans. Autorką jest Diana Palmer, znana twórczyni właśnie tego gatunku, o którym piszą w Wikipedii, że jest utworem prozatorskim o tematyce miłosnej i przygodowej, niekiedy świadomie stylizowanym na wzór z przeszłości. Czyli na opowieść pełną zawirowań, zagmatwaną, awanturniczą historię o miłości, prowadzącą zazwyczaj do szczęśliwego zakończenia. No cóż… Nic więcej dodać nic ująć. W zbiorku „Ślubne marzenia” znajdujemy dwie opowieści, godne reprezentantki powyższego gatunku.
Pierwsza z nich, zatytułowana „Australijczyk” przedstawia losy młodej nauczycielki Priscilli, która powraca z Hawajów do domu, do Australii. Tam czeka na nią znienawidzony Jonathan, starszy od niej o dziesięć lat farmer, w którym kocha się od dawna, a który bardzo ją skrzywdził. Dziewczyna, a właściwie już kobieta, próbuje ułożyć swoje życie, ale nie będzie to łatwe, gdyż Australijczyk wyraźnie coś do niej czuje i nie zamierza tak łatwo się poddać. Ale Priscilla pamięta wydarzenia sprzed lat i nie zamierza ponownie dać się zranić.
Druga historia to „Gra uczuć”, przedstawia młodą pisarkę romansów historycznych Katriane, która mieszka ze swoją przyjaciółką Adą. Katriane nie ma najbliższej rodziny, to właśnie Ada jest jej bliska i obie kobiety traktują się jak siostry. Jednakże Ada ma starszego brata-Egana, który zdecydowanie, od pierwszych momentów kiedy tylko poznał Kati, pała do niej dziwną mieszanką uczuć. Uczuć, w których przeważającą rolę odgrywa nienawiść. Oczywiście, od nienawiści do miłości niedaleko, ale zanim do tego dojdzie, Egan niejednokrotnie zrani Kati, która wyleje przez niego morze łez. Bo Egan ocenia wszystko po pozorach i tak naprawdę nie zna tej wrażliwej kobiety, wie jedynie, że zaczyna jej coraz bardziej pożądać.
Właśnie na tym opierają się te dwie historie. Pożądanie, pragnienie, on o wiele starszy, ona niewinna, od lat coś do niego czująca. Schemat, na którym zostały oparte te dwie opowieści. Idealny przykład klasyki gatunku. W końcu nie od dzisiaj Diana Palmer nazywana jest królową romansu. Książkę czyta się oczywiście bardzo szybko i sprawnie. Bo po to chyba jest taka opowieść, przeczytać, zrelaksować się i zapomnieć. Jak dla mnie, idealna opowieść na plażę, kiedy świeci słońce, szumi morze, popijamy zimnego drinka i możemy oddać się lekturze, w której mnoży się od problemów, ale wiemy, że na końcu czeka nas szczęśliwe zakończenie. Bo same jesteśmy szczęśliwe, leżąc na rozgrzanej od słońca plaży. Oczywiście, pod warunkiem, że lubimy taką literaturę. Więc dodam, że na pewno dla wielbicielek gatunku. Ale w sumie… od czasu do czasu… można:)

niedziela, 10 kwietnia 2011

"Uciekinier" Daniel Silva

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Muza.

„Motto Biura brzmiało: będziesz prowadził wojnę podstępem”.

„Nie mam zamiaru siedzieć cicho, kiedy inni próbują mnie zniszczyć”.

„Nie wymachujemy bronią jak gangsterzy i nie używamy czczych pogróżek. W terenie wyciągamy broń z jednego powodu, i tylko z tego powodu”.

To kilka przykazań Ariego Szamrona, dyrektora tajnej organizacji zarządzającej najniebezpieczniejszymi akcjami izraelskich agentów. To wskazówki, wedle których działa tajny współpracownik Biura, Gabriel Allon, bohater książki Daniela Silvy, zatytułowanej „Uciekinier”.
To już ósma odsłona szpiegowskiej historii, która wkrótce doczeka się ekranizacji, gdyż prawa do sfilmowania serii książek o Gabrielu Allonie zostały zakupione przez wytwórnię Universal Pictures.
„Uciekinier” to sensacyjna powieść pełna akcji, okrutnych działań, szalonych pościgów, morderstw i wykonywanych z zimną krwią wyroków. To także opowieść o honorze, przyjaźni, oddaniu i miłości. Gabriel Allon, wraz z ukochaną Chiarą, zaszywa się we włoskim miasteczku i oddaje się temu, co uwielbia robić. Odrestaurowuje stare obrazy. Chiara także jest agentką, ale jest także kobietą, żoną, a teraz pragnie zostać matką. Gabriel ciągle przeżywa wiedeński zamach, w którym zginął jego ukochany syn, a matka jego dziecka, po traumatycznych wydarzeniach, została zamknięta w zakładzie psychiatrycznym. Allon jest mężczyzną z okrutnymi bliznami i na ciele i na duszy, dlatego nie chce ściągać ponownego ryzyka na swoich bliskich. Chce żyć spokojnie z ukochaną Chiarą, kochać się z nią, oddawać swojej pasji i choć na chwilę próbować zapomnieć o tym, co było. Lecz on ciągle jest jednym z najlepszych agentów izraelskiego wywiadu. I gdy okazuje się, że został porwany jego przyjaciel, były rosyjski agent Grigorij Bułganow, służba upomina się o Gabriela. I on sam nie wyobraża sobie, aby nie mógł wziąć udziału w tej akcji. Wszystkie tropy prowadzą do znienawidzonego rosyjskiego oligarchy, handlarza bronią, chronionego przez Kreml, Iwana Charkowa. Z którym Allon ma ciągle niedokończone sprawy.
I zaczyna się prawdziwe szaleństwo. Akcja rozwija się w zabójczym tempie, poznajemy prawdziwą twarz Gabriela, który okazuje się być bezwzględnym zabójcą, szybkim, bezlitosnym i niezwykle skutecznym. Bo Gabriel działa w wywiadzie od sławetnych wydarzeń z roku 1972, kiedy to zostało zamordowanych jedenastu członków izraelskiej reprezentacji olimpijskiej, na olimpiadzie w Monachium. Wówczas, Ari Szamron, zwerbował młodego obiecującego malarza do akcji odwetowej, która zapisała się we współczesnej historii jako operacja „Gniew Boży”. Tak więc Allon to świetnie wyszkolony agent i prawa ręka Ariego.
Ale Iwan Charkow to także bezwzględny zabójca, działający wbrew wszelkim prawom czy kodeksom. Jak zakończy się to niebezpieczne starcie? Ilu ludzi zginie? Czy Chiara na pewno będzie bezpieczna? Co łączy akcję odzyskania rosyjskiego agenta, z masowymi grobami ludzi zamordowanych pod koniec lat trzydziestych dwudziestego wieku, wskutek stalinowskich czystek?
Jeśli lubicie książkę pełną sensacji, nerwów i niespodziewanych zwrotów akcji, zapraszam do lektury. A może uzyskacie odpowiedzi na te i wiele innych pytań. Jak dla mnie, była to fantastyczna lektura, podczas której na równi z ogromnym zdenerwowaniem, ogarniało mnie i wzruszenie i żal. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po wcześniejsze odsłony przygód Gabriela Allona, a także cierpliwie czekać na filmową adaptację tych powieści.

A na koniec... cytat:

(…) - Gabrielu, musisz mi obiecać trzy rzeczy.
- Czego tylko zapragniesz.
- Obiecaj mi, że będziemy mieli dziecko.
- Obiecuję.
- Obiecaj, że nigdy się nie rozstaniemy.
- Nigdy.
- I obiecaj, że zabijesz ich wszystkich.

piątek, 8 kwietnia 2011

Muzyka...

... jest moją pasją. Moją inspiracją. Moim wyobrażeniem. Gdy zakładam słuchawki, oddaję się w całkowite władanie słuchanych w tym momencie dźwięków. Gdy piszę kolejne sceny kolejnej opowieści, w zależności od tego co właśnie planuję opisać, przedstawić, taką muzykę dobieram. Jej tony niosą obrazy w mojej głowie, urealniają ją i pomagają zamienić w słowa. Gdy opisywałam wzruszające, czy tragiczne sceny, zamykałam się w swoim świecie, tylko ja, muzyka i moi bohaterowie. Gdy słucham, łatwiej ubieram we frazy to, co kreuje się w mojej głowie.
Nie wiem jak mam to opisać, myślę że gdyby ktoś kazał mi pisać bez możliwości słuchania muzyki, nic by z tego nie wyszło. Czasami jest tak, że słuchając jakiegoś kawałka, który właśnie leci w radio, wpadam na kolejny pomysł, lub kolejny wątek w tworzonej właśnie opowieści.
Bez muzyki, bez książek, bez zwierząt w moim życiu... po prostu... nie byłoby Agnieszki takiej, jaką niektórzy znają...

A to jedna z moich inspiracji, którą wykorzystałam w "Zakrętach losu" i zapewne jeszcze do niej wrócę...

czwartek, 7 kwietnia 2011

Lis Wiehl&April Henry "Oblicze zdrady"

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości serwisu

„Oblicze zdrady” to pierwsza książka z cyklu o Klubie Potrójnej Groźby, napisana przez duet: Lis Wiehl i April Henry. Lis jest specjalistką a dziedzinie prawa, polityki i dochodzenia kryminalnego, natomiast April to „narracyjny geniusz”, jak podaje obwoluta książki. Taki mix mógł dać różny efekt końcowy, ale akurat „Oblicze zdrady” należy do udanych eksperymentów. Akcja książki rozpoczyna od zaginięcia młodziutkiej Katie Converse, siedemnastoletniej praktykantki w senacie Stanów Zjednoczonych. Poznajemy także główne bohaterki tego thrillera, a zapewne całej serii. Allison Pierce to prokurator federalny, będąca w szczęśliwym związku z kochającym ją Marshallem. Allison nieustępliwie oskarża zbrodniarzy, narażając się tym samym na ciągłe niebezpieczeństwo. Poza tym pragnie normalności, chce mieć prawdziwą rodzinę i teraz jej głównym celem osobistym jest zajście w ciążę. Nicole Hedges to agentka specjalna FBI, samotna matka, dla której praca i córeczka są najważniejsze na świecie. Cassidy Shaw, telewizyjna reporterka kryminalna to trzecia członkini nieoficjalnego Klubu Potrójnej Groźby. Cassidy za wszelką cenę chce zaistnieć w ogólnokrajowych mediach, wciąż szuka miłości, a gdy ją wreszcie znajduje, okazuje się, że może znaleźć się w poważnych kłopotach. Te trzy kobiety przyjaźnią się od lat i tak układają się ich losy, że niejednokrotnie wspólnie działają w sprawach zawodowych. Oczywiście, często występuje konflikt interesów, bo tam gdzie pojawia się Allison i Nicole, pojawienie się Cassidy już nie jest mile widziane, przynajmniej z punktu widzenia stróżów prawa. Ale dziewczyny potrafią się porozumieć i współpracować. I tak, w „Obliczu zdrady”, przyjaciółki spotykają się przy okazji głośnej sprawy zaginięcia młodej praktykantki senackiej.
Co się stało z Katie Converse? Jakie miała tajemnice? O kim pisała na swoim blogu? Czy naprawdę była tak niewinna, za jaką mają ją ojciec i macocha? Co łączy zaginioną dziewczynę z senatorem Fairview? Pojawiają się także inne pytania. Kto grozi Allison? Co agent Larson czuje do Nicole? Kim naprawdę jest Rick, ukochany Cassidy? Problemy mnożą się na każdym kroku i wiemy, że na pewno będą kontynuowane w kolejnych odsłonach.
Sama intryga przedstawiona w „Obliczu zdrady” jest niezwykle wciągająca. Wiemy, że zaginiona Katie miała swoje tajemnice, że nie wszystko jest takim, jakim się wydaje na początku. Że w porządnych amerykańskich domach, pod płaszczykiem dobroci, troski i dobrych manier, czai się szaleństwo i zło w czystej postaci. Akcja toczy się wartko, zaciekawia, wciąga czytelnika, powoli dając wskazówki, które mogą, ale nie muszą, przysłużyć się do wyjaśnienia zagadki. Do tego dochodzą życiowe perypetie trójki zaprzyjaźnionych kobiet, co sprawia, że ma się ochotę na ciąg dalszy. I ze względu na chęć poznania ich dalszych losów, a także z powodu chętki na kolejną kryminalną historię.
Według mnie bardzo udany thriller, będący zachęcającym wstępem do kryminalnej serii, gdzie wątki sensacyjne przeplatają się z obyczajowymi , a czytelnik ma okazję na własnej skórze poczuć czające się zło.

środa, 6 kwietnia 2011

Majowe zobowiązania :)

Taki mam plan. Przeczytać i zrecenzować poniższe pozycje do końca maja. Trzymajcie kciuki, żeby się udało, biorąc pod uwagę, że kolejne książki wkrótce do mnie dojdą, kolejne wyjazdy przede mną, pisanie i praca zawodowa owszem też. Tak więc... duchowe wsparcie potrzebne:)

I tak od góry:
"Oblicze zdrady"-czytam właśnie, książkę otrzymałam od serwisu nakanapie.pl
"Kochanka doskonała", "Rycerz i cyganka", "Biznesmen bez sera", "Ślubne marzenia", "Hotel na rozdrożu" - to pozycje z wydawnictwa MIRA
"Musiałam odejść" - książka z wydawnictwa ZNAK
"Kto zabił Inmaculadę de Silva?", "Zła krew", "Uciekinier", "Opowieść o Darwinie" - tym uraczyło mnie wydawnictwo MUZA.

Ach! Kocham książki i kocham czytać:)))

niedziela, 3 kwietnia 2011

"Kolekcjoner" Alex Kava

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Mira.

„Podobno jeden dawca, jeśli wykorzysta się jego kości, tkanki, wiązadła, skórę, może pomóc pięćdziesięciu żywym”.

To cytat z najnowszej książki Alex Kavy „Kolekcjoner”. Dawca organów może uratować zatem wiele istnień ludzkich. To jeden z największych darów, jakie człowiek może ofiarować, już po swojej śmierci. Pod warunkiem, że się na to zgadza. Pod warunkiem, że jego organy nadają się do przeszczepu. Pod warunkiem, że nie umiera tylko po to, aby stać się dawcą. A co, jeśli jest to jeden z elementów wielkiego interesu? A co, jeśli popyt zaczyna przerastać podaż i organy zaczynają być towarem deficytowym. A co, jeśli tkanki, części ciał są przechowywane w niedozwolonych warunkach i stają się zagrożeniem dla przyszłych biorców? I co wreszcie, gdy ktoś, dla którego życie ludzkie przelicza się na kwoty, które są inkasowane za poszczególne organy, zaczyna wykorzystywać nawiedzające ziemię kataklizmy, jako powód licznych zaginięć ludzi. Ludzi, którzy zostali pozbawieni życia, ze względów czysto rynkowych. Bo skoro jest popyt, to dobry handlowiec, chcący zarobić, musi zrobić wszystko, aby nadążyć za narastającymi wymaganiami wciąż głodnego rynku.
Książka Kavy to ciekawy thriller z zapętloną fabułą, łączącą wiele wątków. Główną bohaterką jest oczywiście Maggie O'Dell, która trafia na Florydę, w sam środek szaleństwa. Zbliżający się huragan Isaac stanowi śmiertelne zagrożenie dla mieszkańców Pensacoli. Ale podobne zagrożenie stanowi psychopata, który zaczyna swoje bezlitosne żniwa, mordując ludzi, a potem tnąc ich na kawałki, gdyż każdy organ to żywa gotówka, jaką morderca widzi przed oczyma.
Akcja rozpoczyna się w momencie, gdy w dryfującej po Zatoce Meksykańskiej rybackiej lodówce, zostają znalezione ludzkie szczątki. Na pomoc zostaje wezwana O'Dell. W tym samym czasie, jej przyjaciel, a może nawet ktoś więcej, pułkownik Benjamin Platt zostaje przysłany do bazy sił powietrznych Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych w Pensacoli na Florydzie. Oczywiście żadne z nich nie wie, że drugie znalazło się w tym samym mieście, zagrożonym przez uderzenie niezwykle silnego huraganu.
Rozpoczyna się rozgrywka pomiędzy szalejącym mordercą, a agentką FBI. Czas ucieka, żywioł jest coraz bliżej, a ludzie zaczynają znikać. Ale to przecież normalne, gdyż „ludzie znikają podczas huraganów”.
„Kolekcjoner” to zgrabny thriller z trochę przewidywalnym zakończeniem. Jestem bardzo wyczulona na wszelkiego rodzaju intrygi, czy zagadki, tak więc szybko zorientowałam się w czym rzecz. Co oczywiście nie odebrało mi przyjemności czytania, gdyż lubię postać agentki Maggie O'Dell i wszystkie jej makabryczne przygody przeżywam z równą intensywnością. Na uwagę zasługuje bonus, którym jest opowiadanie „Upalna noc”, napisane przez Kavę wspólnie z Patricią Bremer. Świetna konstrukcja opowiadania stanowi gratkę dla czytelnika i jest, mam nadzieję, zapowiedzią czegoś większego.
Polecam tę książkę wielbicielom gatunku, a także wielbicielom Maggie O'Dell, która ciągle walczy ze swoimi demonami, trafia zawsze w sam środek szaleństwa i robi wszystko aby przetrwać. I aby dopaść winnych okrutnych zbrodni. Kosztem wszystkiego. Czasami... nawet kosztem samej siebie.

piątek, 1 kwietnia 2011

Od Ani Klejzerowicz:)

Wróciłam do domu po kolejnej serii medycznych wizyt i co? Niespodzianka! Ekslibris z dedykacją od Ani Klejzerowicz:)))
Wspaniały początek weekendu.
Dziękuję Aniu!!! :)

"Na trzy sposoby" Joanna Kruszewska

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Replika.

„Przyjaciele to złodzieje czasu”.
Francis Bacon

Ale czyż tacy złodzieje nie są nam potrzebni? A czasami nawet niezbędni? Niech kradną czas, niech zajmują każdą minutę, sekundę, niech odrywają nas od obowiązków, ale niech istnieją. Niech są na każdy nasz telefon. Niech wysłuchają, niech poczekają, niech przytulą. Niech pocieszą, a czasami zwyczajnie postawią do pionu. Przyjaźń… O tym właśnie jest ta książka. „Na trzy sposoby” Joanny Kruszewskiej to powieść o trzech kobietach, przyjaciółkach, matkach, żonach. Anita, Iwona i Martyna. Znają się od zawsze, ich losy przeplatają się niemal całe ich życie. Zawsze mogą na siebie liczyć, czasami się kłócą, ale szybko godzą. Są swoim oparciem i przysłowiowym kołem ratunkowym. Anita to żona lekarza, matka piętnastoletniej Igi. Ciągle zaabsorbowana pracą męża, szuka drogi jak dotrzeć do dorastającej córki, która zaczyna przejawiać pierwsze oznaki młodzieńczego buntu. Iwona, żona Dominika, matka Michałka i Oli, „żona swojego męża”. Zdominowana przez niego i przez własną matkę. Ciągle krytykowana, wyśmiewana, pozbawiona własnego zdania i wolnej woli. I wreszcie Martyna. Świeżo upieczona mężatka, zakochana w Czarku, który również uwielbia swoją małżonkę. Ale…
Właśnie, tych "ale" jest tutaj mnóstwo.
Akcja powieści rozpoczyna się na kilka godzin przed ślubem Martyny i Czarka. Poznajemy wówczas trzy przyjaciółki i powoli zostajemy wprowadzeni w historię każdej z nich. Przyznam, że na początku ciężko czytało mi się tę książkę, gdyż jest to typowa obyczajowa opowieść, bez szczególnej akcji, czy tajemnic, lub chociażby intryg. Ale w miarę rozwoju wydarzeń, zaczyna się dziać coraz więcej. Anita wchodzi w poważny konflikt z Iwoną. W życiu Iwony pojawia się kolega męża, który zaczyna dostrzegać w niej utalentowaną kobietą, którą sama w sobie stłamsiła. Małżeństwo Czarka i Martyny jeszcze się dobrze nie zaczęło, a już przechodzi kryzys i w dodatku pojawia się „ta trzecia”, będąca serdeczną przyjaciółką Czarka. Ale czy tylko przyjaciółką?
Problemy piętrzą się tak jak w realnym życiu. Jedno wypowiedziane słowo, jedna kłótnia, zmienia wiele. Może dlatego, że ta książka jest po prostu historią o tym, co może wydarzyć się niemal w każdym domu, w każdej rodzinie, czyta się ją przyjemnie i szybko.
Książka Joanny Kruszewskiej to dynamiczna opowieść o przyjaźni, o pragnieniu bycia dostrzeganym przez bliskich, o potrzebie miłości i akceptacji. Książka skierowana raczej do kobiet, chociaż gdyby mężczyźni ją przeczytali, może lepiej zaczęliby rozumieć swoje żony, czy dziewczyny. Ale pozostańmy w realnym świecie i dlatego polecam tę lekturę fajnym babkom, które lubią czasami poczytać coś swobodniejszego w odbiorze, w sam raz na ucieczkę do świata kobiecej przyjaźni. Bo chociaż różne są zdania na temat takowej, ja w nią wierzę i sama nawet jej doświadczam.

takie moje myśli swobodne...






















Magazyn "LifeStyleMagazine", numer 3/2011:)
PRZECZYTAJ:)